Czas na kolejny kroczek w naszym Nowym Atlasie Ekonomicznym. W poprzednim odcinku próbowałem Państwu pokazać, jakim problemem dla świata jest postępująca finansjalizacja. Czyli rosnąca od kilku dekad przewaga sektora finansowego nad innymi dziedzinami gospodarki. To jest bardzo poważny problem i widoczny dowód, że Karol Marks miał rację, przewidując już w połowie XIX wieku, że kapitalizm w końcu ugryzie się we własny ogon.
Widzą to Państwo? Ten kapitalizm. Taki potężny, bogaty i przekonany o własnej nieomylności (bo i też przyznajmy, że ciągle go w ostatnim ćwierćwieczu w tę nieomylność wbijano). A jednak nie umie dostrzec, że w gruncie rzeczy ugania się za własnym ogonem. A ostatnio go nawet dopada.
Ale zamiast się połapać, że coś jest nie tak, to on się w niego najzwyczajniej w świecie wgryza. Mocniej i mocniej. Co to znaczy w praktyce? Proponuję wziąć do ręki lupę i popatrzeć na tę szaleńczą pogoń, której jesteśmy i świadkami i uczestnikami. Wtedy pod lupą zobaczymy to:To dane dla Stanów Zjednoczonych. Pokazujące, jak w ciągu kilku minionych dekad płace rozjechały się z produktywnością. A więc mówiąc po ludzku: z całego wytworzonego przez gospodarkę bogactwa coraz mniejsza część przypadała na wynagrodzenie pracy. A więc tego, z czego utrzymuje się przeważająca większość ludzkości. Gdyby ktoś poprosił mnie o wytłumaczenie fenomenu neoliberalizmu w jednym wykresie, to byłby to właśnie ten wykres.
To samo można też pokazać trochę inaczej. Na przykład wskazując na relację płac do PKB. I jeden, i drugi sposób pokazuje podziału owoców wzrostu gospodarczego w ramach różnych społeczeństw. Tak to wyglądało na przykład w Niemczech.A tak znów we Francji:
Albo u kogokolwiek sobie Państwo wymyślą.
Wszystkie te spadające krzywe mają Państwu uzmysłowić, że w historii światowej gospodarki ostatnich kilku dekad wydarzyło się coś BARDZO konkretnego. Doszło do relatywnego spadku wartości pracy. Wiem, wiem. Oczywiście zaraz padnie pewnie kontrargument, że to naturalne, bo świat idzie do przodu, bo postęp, bo globalizacja. Albo że tak działa kapitalizm. Ano właśnie! Przecież ja dokładnie to próbuję Państwu w tym Atlasie pokazać. Chciałbym, żebyśmy wspólnie zrozumieli, JAK działa kapitalizm. I że jego działanie w jednych miejscach jakże chwalebne, produkuje bardzo konkretne skutki uboczne. A spadek wartości pracy to właśnie jeden z nich.
Dlaczego tak się dzieje? Najpierw odpowiedź najogólniejsza. Otóż według ekonomii ortodoksyjnej płaca to przede wszystkim koszt. A więc obciążenie, które ponosi firma pragnąca wyprodukować jakieś dobro. Im większy koszt, tym mniejsza będzie produkcja. A więc mniejsze będą też zyski.
Problem w tym, że takie rozumowanie nie bierze pod uwagę bardzo ważnego elementu ekonomicznej układanki. Ten element to… KONIE. Końskie porównanie pochodzi od zmarłego w roku 2015 prof. Kazimierza Łaskiego.A brzmi ono tak: wyznawcom ekonomii neoliberalnej ludzie zaczęli się mylić z… końmi. Wyobraźmy sobie bowiem, że na rynku spada cena koni. W ślad za tym faktem spada również ich podaż (tylko szaleniec będzie hodował konie, na które nie ma chętnych!). Zauważmy jednak, że spadek cen koni w najmniejszy sposób nie wpływa na popyt. To logiczne: przecież konie nie są konsumentami… koni, rynek łatwo złapie więc nowy punkt równowagi.
Problem z neoliberałami polegał (i polega nadal) na tym, że oni tę logikę podaży i popytu ochoczo przenieśli tam, gdzie być jej nie powinno. Czyli rynek pracy, który nie jest niczym innym jak rynkiem „na ludzi”. Przez kilka dekad przekonywano nas więc, że gdy cena pracy spada albo warunki zatrudnienia się pogarszają, to w zasadzie nie dzieje się nic złego. Ot, rynek dopasowuje się do „obiektywnych” wymagań koniunktury. Neoliberałowie kompletnie ignorowali jednak to, że w ślad za spadającym popytem liczba pracowników bynajmniej nie maleje (ludzie jednak żyją dość długo, a nawet coraz dłużej). Na dodatek pogorszenie sytuacji pracownika powoduje spadek popytu konsumpcyjnego. To przecież oczywiste: już Henry Ford wiedział, że ludzie nie tylko produkują auta, ale oni również te auta kupują. W skutek czego robotnicy wydają tyle, ile zarabiają, natomiast przedsiębiorcy zarabiają tyle, ile wydają. Proste?
Te lekcję w epoce neoliberalnej jednak zignorowano. Co widać właśnie w znaczącym spadku udziału płac w PKB obserwowanym we wszystkich krajach rozwiniętych (w Polsce spadł w latach 1995-2014 szczególnie mocno, aż o 11 proc.). I to jest coś w rodzaju praprzyczyny większości napięć społecznych, który ma ze sobą dzisiejszy Zachód.
Problem podkręciły dodatkowo dwa płynące zeń skutki. Czyli wzrost nierówności majątkowych (to znów fenomen WSZYSTKICH krajów bogatego Zachodu od Ameryki po Niemcy). Które mają na dodatek tę przykrą cechę, że bardzo przypominają złego dżina – raz wypuszczone z butelki, nie dają się do niej z powrotem zagnać. Procesowi temu towarzyszyło również stopniowe zastępowanie poruszającego się w logice dobra wspólnego obywatela zindywidualizownym konsumentem. Dla którego liczy się tylko to, żeby było taniej, szybciej i bardziej komfortowo. Podczas gdy o skutkach ubocznych (ucieczka miejsc pracy, dumping podatkowy, katastrofa ekologiczna) niewielu chce w ogóle pamiętać.
Jak z tym walczyć? Czy w ogóle da się z tym walczyć? Oczywiście. Ale o tym już w kolejnych odcinkach Nowego Atlasu Ekonomicznego.
22 października o godz. 11:01 102
W zasadzie to odgryzł on już sobie ogon i dobiera się teraz do swojej własnej głowy. Taki baron Munchausen (dokładniej Hieronymus Carl Friedrich Freiherr von Münchhausen), tyle że nie samoratujący się, a samopogrążający się w swoim własnym bagnie. 😉
22 października o godz. 13:06 103
Taki dowcip o góralu co sprzedał psa za milion autor słyszał? Wziął za niego dwa koty po pół miliona. Tak skrótowo można podsumować wywody Pana Redaktora.
Bo można wykresów przedstawić tysiące pod różne założone tezy a kapitalizm i tak się rozwija, ludzie żyją coraz dłużej, pracują coraz mniej i lżej i żyją coraz dostatniej. I to dotyczy głównie ludzi biednych na świecie. Paradoksalnie, tego wzrostu dobrobytu nie notują najbogatsi, jest ich coraz więcej, ale najbogatsi wcale nie są bogatsi dziś niż byli dawniej, pracują częściej a rzadziej są obibokami co majątki odziedziczyli, tak jak dawniej ich bogactwo jest czysto abstrakcyjne, bo wszystko co wykracza poza bieżącą konsumpcję jest umowne. Gdyby wszyscy kapitaliści świata rozdali swoje majątki, toby towarów na świecie zabrakło a ich majątki okazałyby się nic nie warte. Bo musieliby przylecieć Marsjanie z towarami i usługami, bo nie z pieniędzmi przecież i je na te majątki wymienić. Już dzisiaj wszystko co wyprodukujemy na świecie jest konsumowane można przyjąć dla czytelności modelu. Autor mylnie zakłada, że jakaś część bogactwa pozostaje w zasobach najbogatszych i można tę część rozdać ludziom.
Tak nie jest, kapitalista zarobione pieniądze musi wydać, albo na konsumpcję, dobrze, niech będzie, rozpasaną, ale czym jest rozpasana konsumpcja jak nie dzieleniem się majątkiem? Może zainwestować, ale czym innym jest inwestycja jak nie wydawaniem pieniędzy?( Odkładane pieniądze są inwestowane przez kogoś innego) A wydawanie pieniędzy nie jest dzieleniem się? Jak inwestycja nietrafiona, czysty transfer, bo stracone pieniądze poszły do ludzi. Jak trafiona, też pieniądze pójdą do ludzi, a zysk? No na konsumpcję albo na inwestycje i tak dalej i dalej.
Wszystko co wyprodukujemy trafia do ludzi bo tylko ludzie mają zdolność do konsumpcji, korporacja/firma nie pije, nie je, nie ubiera się, nie lata samolotami.
Proszę mi wykazać, jak podział może wpłynąć na wzrost masy towarów i usług które są do podziału? Nobel czeka;)
Żeby ta masa wzrosła, ludzie muszą pracować więcej, tego chyba Redaktor Woś nie postuluje? Ja bym nie chciał więcej pracować. Albo musi wzrosnąć wydajność pracy, ta rośnie dzięki inwestycjom, innowacjom, jak wzrosną pensje, inwestycji będzie mniej, czyli ujemnie to wpłynie na wzrost tortu do podziału.
22 października o godz. 15:30 104
Czytam i czekam na następne odcinki.
22 października o godz. 16:22 105
Powinienem zacząć od pytania:-czy chodził autor do szkoły uczącej takich prostackich manipulacji. Czy tak z głowy, czyli z…?
Wystarczy wkleić wykres z obcojęzycznej gazety, podłączyć socjalizm i udowodnić, że nic nie umiem.
A wystarczyło zapytać szefa dlaczego zarabiam za pisanie głupot 3000zł a nie 6000 zł.
Mądry szef by wywalił za drzwi. Uczeń by poszedł do mądrej szkoły.
Smutne. Szkoda,że W.Gomułka nie żyje. By wytłumaczył co to jest kapitał.
22 października o godz. 18:23 106
„Procesowi temu towarzyszyło również stopniowe zastępowanie poruszającego się w logice dobra wspólnego obywatela zindywidualizownym konsumentem”
Obywatel wytwarzający,biorący udział i świadomy swej wartości społecznej zanika bowiem nie wytwarza. Stał się narządkiem tylko.W każdej chwili do zastąpienia innym a w wielu już procesach,automatem.
Ludzie na przemiał.Szczęśliwi jesli są jeszcze konsumentami, dyskutującymi ,oglądając gazetki Biedronki,Lidla,Kauflandu ..itp, analizując przewagi tych wspaniałych dobroczyńców i wyłapując oferty .
Czy to można odwrócic ?
Część niewielka populacji jest i będzie „specjalistami” ,niezbędnymi kapitałom do rozwoju technologii .
To też „robole” tyle ,że wysoko płatni.
„Anioły Biznesu” wesprą tylko te „start ups”,które dają szansę na wysoką stopę zwrotu i opanowanie rynku.Brak Aniołów wspierajacych rewelacyjnie tani i szeroko dostępny lek przeciwrakowy.
Co dalej ?
A gdybym ja to wiedział !
22 października o godz. 19:24 107
Nie lubi Pan Redaktor kapitalizmu,oj nie lubi….Po zdjęciu sądzę, że Pan Redaktor nie miał okazji za bardzo popróbować prl-u ? Prawda ? To był taki ustrój w którym nie istniały żadne z mechanizmów obecnych w kapitalizmie. W związku z tym w prl nie można było nic normalnie w sklepie kupić- jedynie w niektóych sklepach i za dolary.Chociaż ludzie nie zarabiali w Polsce pensji w dolarach jak Pan zapewne wie .
Bardzo jestem ciekaw , jak zachowywał by się Pan Redaktor jako drobny przedsiębiorca, czy dązył by Pan do maksymalizacji zysku czy wolałby Pan – brzydząc się kapitalizmem – nie zawracać sobie głowy takimi burżujskimi przesądami jak zysk,kapitał , stopa zwrotu,koszt itd …Szkoda,że nie ma maszyny czasu, pomieszkał by Pan Redaktor w jakimś kilkudziesięciotysięcznym miasteczku w roku 1983 w Polsce inaczej by Pan śpiewał…. Wie Pan w Warszawie nawet wtedy bywały bułki, chleb i masło w sklepach a czasem nawet parówki w takim Grójcu niekoniecznie . Może popyta Pan starszych kolegów w redakcji to coś Panu opowiedzą. Nie znaczy ze nie ma patologii w kapitalizmie.Niemniej jednak to tak jak z demokracją – nie jest doskonała ale nie wymyślił nikt ustroju lepszego jak do tej pory.
Kłaniam się .
22 października o godz. 22:37 108
Red. Woś tradycyjnie już udaje, że nie umie czytać komentarzy i nie odpowiada. Powtórzmy więc: kraje bogatego zachodu (USA, Europa Zachodnia i Japonia) stanowią łącznie 10 % ludności świata (40 lat temu to było trochę więcej). Te 10 % jest od dawna kuriozalnie bogate i nie ma powodu, żeby było jeszcze bogatsze. Nie ma to uzasadnienia ani moralnego ani ekonomicznego. Można oczywiście domagać się wprowadzenia socjalizmu w tych krajach, czego skutkiem byłby spadek zamożności mieszkańców tych krajów, co być może byłoby jakoś sprawiedliwe i zmniejszyłoby nierówności w skali świata. Niezależnie od tego jaką drogę wybierze bogaty zachód, cała reszta ludzkości, czyli 90 % ludzi, wzbogaciła się gwałtownie przez ostatnie 40 lat ekspansji kapitalizmu, czego dobrym przykładem jest Polska. W czasach Roosevelta, Trumana, Eisenhowera, Kennedy’ego, Johnsona i Nixona większość ludzkości żyła na skraju śmierci głodowej i nie miała perspektywy zmiany tej sytuacji. Ostatnie 40 lat wszystko dla nich zmieniło. Dla Wosia to nieważne, bo jak każdy socjalista ogranicza swoje zainteresowania do ludzi już bogatych. Biedni go nie interesują. Taka postawa red. Wosia nie jest zaskakująca, ale czy jest moralna?
Odnośnie anegdoty z koniem. Ekonomia nie jest zbiorem anegdot, ale i ta anegdota jest jawnym nonsensem. Konie oczywiście są konsumentami. Konsumują paszę, kopyta, uprzęże, siodła, usługi pielęgnacyjne i weterynaryjne. Na wszystkie te towary i usługi drastycznie spadł popyt razem ze spadkiem liczebności koni. Powinno to zdaniem Wosia zlikwidować gospodarkę i doprowadzić do powszechnego głodu.
Henry Ford opowiadał różne bajki (np. że Żydzi są z natury źli, albo że Hitler jest fajny). Robotnicy nie wydają tyle ile zarabiają, bo mogą oszczędzać albo się zapożyczać. Przedsiębiorcy nie zarabiają tyle ile wydają, tylko tyle ile wynosi różnica między ich przychodami i kosztami (u pracownika najemnego jest de facto tak samo, chociaż może być trudniej ustalić, co jest kosztem, a co już konsumpcją zysku). Nie jest prawdą, że Ford utrzymywał się ze sprzedaży towarów swoim pracownikom, bo taki biznes by nie przetrwał. Ford podnosił wynagrodzenia, żeby zmniejszyć rotację pracowników i robią tak wszyscy przedsiębiorcy produkujący drogie produkty, w szczególności luksusowe, a tak było z automobilami w czasach Forda. Ford sprzedawał swoje produkty innym bogatym osobom: przedsiębiorcom, politykom, bogatym pastorom, gwiazdom show-businessu itp. To nie były produkty dla ludu.
Spadek udziału płac w PKB w Polsce jest częściowo złudzeniem statystycznym, duża część pracowników jest obecnie ‚samozatrudniona’ i nie wchodzi do statystyki płac, choć de facto zarabia na swojej pracy, a nie z inwestycji kapitału. A częściowo jest to normalny efekt napływu kapitału zagranicznego, który musi zarabiać, żeby w Polsce działać. Wypędzenie tego kapitału, jak by chciał Woś razem z PiSem, doprowadzi do zmniejszenia efektywności zarządzania dużymi podmiotami gospodarczymi i ich upolitycznieniem. Czy Woś wierzy, że Misiewicze będą lepsi od managerów mianowanych przez prywatnych właścicieli? Jeśli wierzy, to może zweryfikować wyniki giełdowe polskich blue-chipów za rządów PiSu.
22 października o godz. 23:36 109
”W skutek czego robotnicy wydają tyle, ile zarabiają, natomiast przedsiębiorcy zarabiają tyle, ile wydają. Proste?”
Proste bo pan nie wie jak jest.
Zarobek przedsiębiorcy pokrywa straty przedsiębiorstwa, które w polskim systemie podatkowym można rozliczyć w znikomym stopniu,pokrywa również nieściągnięte
należności które w Polskiej gospodarce są plagą i których też nie można wpisać w koszty,są także rezerwą na wypadek niespłacania kredytu inwestycyjnego czy obrotowego branego często pod zastaw mieszkania.W małych firmach z tych pieniędzy
prowadzone są też inwestycje. Podatek VAT i PIT od wystawionej faktury płaci się
do 20 i 25 dnia następnego miesiąca a termin płatności faktury jest np.60 dni.
Państwo jest kredytowane z zarobku przedsiębiorcy.
Można powiedzieć ,że przedsiębiorcy zarabiają tyle ile im zostaje.
”Gdyby ktoś poprosił mnie o wytłumaczenie fenomenu neoliberalizmu w jednym wykresie, to byłby to właśnie ten wykres.”
Nie ma możliwości aby jedna kolorowa kreseczka wytłumaczyła jakikolwiek fenomen.
Zawsze istnieje jeszcze wiele innych uwarunkowań.
”Zauważmy jednak, że spadek cen koni w najmniejszy sposób nie wpływa na popyt. To logiczne: przecież konie nie są konsumentami… koni ”
Co tu logicznego???? To taka zabawa słowami.To w teorii u Łaskiego ,a w realu jest tak,
że cena jest tylko jednym z regulatorów podaży i popytu. Jeśli inne warunki są spełnione
to spadek cen zawsze powoduje wzrost popytu.
Podaż i popyt na rynku pracy reguluje nie tylko cena ale wiele innych uwarunkowań.
W Polsce wydajność pracy jest jedną z najniższych w Europie.
Może należałoby się przyjrzeć dlaczego tak jest i czy nie ma to własnie związku z
udziałem wartości pracy w PKB.
23 października o godz. 0:01 110
António – 22 października o godz. 23:36 109
Masz sporo racji, ale ponieważ piszesz to zbyt chaotycznie, to trudno z tego wyłowić to, o co ci właściwie chodzi.
23 października o godz. 0:03 111
António – p.s. PKB jest tylko miernikiem aktywności rynku. Poczytaj może coś na ten temat.
23 października o godz. 0:43 112
Krzysztof Mazur – 22 października o godz. 22:37 108
1. Nie czytasz moich komentarzy, a więc wciąż mylisz PKB, czyli poziom aktywności na rynku (generowanej dziś głównie spekulacjami finansowymi), z wielkością realnej gospodarki.
2. Wprowadzenie socjalizmu w najbogatszych krajach świata podniosło by poziom życia 90% ich ludności kosztem obniżenia poziomu życia najbogatszych 10%, którzy żyją zresztą z wyzysku pozostałych 90%.
3. Reszta świata, poza Chinami, relatywnie zbiedniała w ostatnich kilku dekadach. Polacy wcale nie są też dziś zamożniejsi niż byli oni w czasach PRLu, a tylko mają więcej dóbr materialnych, jako że te potaniały na skutek postępu technicznego. Ale ponieważ postęp techniczny jest pracooszczędny, to Polacy dziś są w dużej części bezrobotni, czego nie było w PRLu.
4. Dziś też miliardy ludzi na świecie żyją na pograniczu głodu, tyle, że o tym się dziś po prostu nie mówi na tzw. Zachodzie.
5. Konie są konsumentami takimi samymi, jak konsumentami są samochody, telewizory czy pralki. A my ty mówimy przecież o myślących, rozumnych konsumentach, podejmujących wybory.
6. Porady dla robotników aby oni oszczędzali i pożyczali przypominając porady ex prezydenta Komorowskiego. A ty jesteś tak samo oddalony od Polskiej rzeczywistości jak on.
7. Przedsiębiorcy żyją z wyzysku a wydają oni często więcej niż zarabiają, ponieważ jako że mają oni wysokie dochody, to mają oni łatwy dostęp do taniego kredytu.
8. Ford T, od którego zaczęła się prawdziwa kariera H. Forda, był pomyślany jako samochód dla ludu, taki amerykański VW. Mylisz więc Forda z ówczesnymi producentami samochodów luksusowych.
9. Poza garstką adwokatów czy lekarzy, to olbrzymia większość samozatrudnionych jest samozatrudniona z konieczności (brak pracy) a zarabiają oni z reguły mniej niż pracownicy na etatach, na co posiadam konkretne dowody. Proszę napisać na adres lech.keller(at)gmail.com.
10. Co do szkodliwej roli zagranicznego kapitału w Polsce, to przypominam, że gospodarka Polski jest od roku 1989 typową wręcz gospodarką kompradorską, czyli taką, w której kapitał należy do zagranicznych rekinów finansjery, krajem z gospodarką, w której do „zwyczajnego” kapitalistycznego wyzysku ludzi pracy dochodzi także okradanie naszej rodzimej polskiej burżuazji przez kapitał zagraniczny, co nasza rodzima burżuazja rekompensuje sobie jeszcze większym wyzyskiem pracowników przez nią zatrudnionych – stąd też mamy dziś aż tak niskie płace robocze w Polsce i stąd też Polacy zarabiają więcej na emigracji niż pracując w Polsce, a więc Polska się wyludnia na naszych oczach. Kapitalizm kompradorski, czyli obecny polski model kapitalizmu rynkowego, jest bowiem rodzajem kapitalizmu typowego dla koloni, półkolonii oraz różnego rodzaju protektoratów, w którym lokalny kapitał jest bardzo słaby, a więc faktyczne rządy sprawuje w nich kapitał obcy, na ogół z tak zwanej metropolii, czyli z mocarstw kolonialnych. W przypadku Polski jest to znów, tak jak przed wojną czyli w II RP, głównie kapitał niemiecki i amerykański. Taki kapitał jest oczywiście zainteresowany w ograniczonym rozwoju swych kolonii, półkolonii i protektoratów (tu konkretnie Polski), ale tylko w takim rozwoju, który nie zagraża monopolistycznej i hegemonistycznej pozycji metropolii (tu głównie Niemiec i USA). Stąd też w koloniach, półkoloniach i protektoratach zachodniego kapitału, takich jak dzisiejsza Polska pod rządami PiSu a wcześniej także PO-PSL i SLD, rozwija się w zasadzie tylko rolnictwo i górnictwo (jeśli ono wydaje się być opłacalne) oraz infrastrukturę, n.p. transportową a także niektóre (na ogół „low tech”, czyli „niskiej technologii”) gałęzie przemysłu przetwórczego (n.p. meblowy, odzieżowy czy spożywczy), ale już biura konstrukcyjne lokuje się, z oczywistych powodów, w metropolii.
11. Przypominam ci też, że obecny „sukces” gospodarczy Polski oparty jest głównie na rosnącym wciąż długu. Zadłużenie zagraniczne Polski wynosiło w roku 1990 (ostatnim roku PRL-u) około 46 mld USD, a dziś wynosi ono ponad 700 mld USD i dalej rośnie, a więc wzrosło one one w ostatniej dekadzie PRL-u o zalewie 22 mld USD (z 24 mld w roku 1980), czyli że za rządów neoliberałów z PO, SLD i PiSu wzrosło ono o ponad 659 mld USD. To jest już nie wzrost, a eksplozja długu. 🙁 Zadłużenie zagraniczne Polski za samych tylko rządów Balcerowicza wzrosło łącznie o prawie 200 miliardów dolarów USA, a i tak jesteśmy pod względem PKB per capita mniej więcej na poziomie Białorusi, a mamy przy tym o wiele wyższe bezrobocie i wiele wyższe zadłużenie niż Białoruś. Tak więc skórka nie był warta wyprawki – Balcerowicz wyrzucił z pracy miliony Polaków i zadłużył Polskę na prawie 200 mld dolarów USA (10 razy tyle co Gierek) a mimo to mamy w Polsce, po ponad ćwierćwieczu reform jego i jego uczniów, podobny poziom rozwoju co Białoruś, która uniknęła problemów jakie my mieliśmy w związku z reformami Balcerowicza. Takie są fakty, a z nimi się nie dyskutuje.
12. Giełda jest tylko kasynem i nie ma praktycznie nic wspólnego z realną gospodarka, poza tym, ze zatrudnia ona (z konieczności) pracowników (przez co częściowo ogranicza ona bezrobocie, ale przecież w nieistotnym statystycznie stopniu) i marnotrawi nasze ograniczone przecież zasoby, n.p. energii. Tak więc jest ona gospodarczym szkodnikiem, szczególnie, że destabilizuje ona rynek. 🙁
23 października o godz. 2:28 113
Kapitalizm „przekonany o wlasnej nieomylnosci … nie umie dostrzec, ze … ugania sie za wlasnym ogonem”.
To jest jezyk kogos, kto chce objasniac zjawiska gospodarcze! Pan Wos czyni z kapitalizmu jakis nierozpoznany dotad podmiot. To zupelnie nowe podejscie do ekonomii.
Dowcip profesora Laskiego o koniach jest totalnym absurdem, wlasciwie nie wiadomo o co mu chodzilo i o co chodzi panu Wosiowi , ktory go cytuje. Moze trzeba zaczac od powodow, z jakich spada cena koni. Jednym z nich moze byc przesuniecie sie w dol krzywej popytu wskutek np. zastepowania koni ciagnikami. Dlaczego mialoby to oddzialywac na wzrost popytu na konie? Koni hoduje sie i sprzedaje mniej – to jest ten nowy punkt rownowagi. Odnoszac to ludzi, spadek plac moze byc rowniez spowodowany zastepowaniem pracy ludzi przez maszyny, z ta jednak roznica, ze maszyny zwiekszaja wydajnosc pracy i to jest powodem wzrostu popytu na prace i wzrostu plac na dluzsza mete. Wzrostowi poziomu zycia zwiazanego z gospodarka rynkowa nikt przytomny nie zaprzeczy. Obecny brak rownoleglosci miedzy wzrostem wydajnosci pracy i wzrostem plac wytlumaczyc mozna globalizacja rynku pracy i zwiekszona na nim konkurencja. Juz model Heskschera-Ohlina dowodzil w ubieglym wieku, ze wskutek wolnego handlu musi nastapic konwergencja plac miedzy krajami bogatymi i biednymi i to wlasnie w ten sposob, ze w krajach bogatych place beda spadac a w biednych rosnac az do wyrownania poziomu rozwoju. Model musial sie ograniczyc do pracy w ogole. Rzeczywistosc jest bardziej skomplikowana ze wzgledu na roznorodnosc prac. I tak w krajach bogatszych place w sektorach tradycyjnych spadaja, ale rosna w dziedzinach nowych, ktore tam powstaja. Tak wlasnie dziala rynek, ze dopasowuje popyt do podazy poprzez cene rownowagi.
Z uwag pana Wosia mozna wysunac wniosek, ze niskie place sa wynikiem wrednosci kapitalizmu. Moze pokazalby nam jakis upodmiotowiony system gospodarczy, ktory gwarantowalby wysokie place. Co zreszta mialoby znaczyc „wysokie”. W miare rozwoju gospodarczego aspiracje ludzkie rosna.
Jedynym realnym antidotum na stagnacje plac w sektorach negatywnie dotknietych konkurencja globalna jest czasowa ich ochrona przez cla czy kwoty importu. Jednak musi byc wiadome, ze jest przejsciowa. Inaczej kraj nigdy nie sprosta konkurencji zewnetrznej. Panstwo moze tez siegnac do roznych form redystrybucji dochodu na korzysc mniej zarabiajacych, poprawic regulacje rynku pracy, inwestowac w wyksztalcenie ludzi. Cudow w dziedzinie wzrostu plac jednak nie dokona.
23 października o godz. 2:39 114
Poprawka: zamiast „dostosowuje popyt do podazy” powinno byc „dostosowuje podaz do popytu”.
23 października o godz. 2:47 115
Nie moge sie powstrzymac z dodaniem troche zlosliwosci. W czasach, kiedy wykladal prof.Laski, nie wyjasniano studetom podstawowych rzeczy dotyczacych zmian w popycie i podazy oraz ich wplywu na cene rynkowa.
23 października o godz. 9:13 116
Najlepiej założyć ponownie obozy pracy z napisami „Arbeit macht frei” i większość problemów kapitalizmu zostanie szybko rozwiązana.
Wywody Autora są na pierwszy rzut oka niepoważne, czasem wręcz żenujące. To pachnie wręcz szowinizmem ekonomicznym i ciągotami imperialistycznymi. Autor zauważa spadek wartości pracy w najbogatszych państwach zachodnich a nie zauważa zwiększenia wartości pracy i wytwarzanego produktu w skali globalnej. Miliardy ludzi na świecie korzystają z zwiększającego się w sposób niesłychany dobrobytu, głównie w Chinach, Indiach, nawet Afryce czy choćby w ostatnich dekadach w Polsce. To co Autor traktuje tu jako „potworne” wady kapitalizmu jest zwykłym podziałem globalnego bogactwa i rynków pracy. To są procesy w skali globalnej jak najbardziej pozytywne szczególnie w wymiarze humanitarnym. To że Zachód musi trochę odpuścić ze swej dominującej pozycji i dzielić się pracą i bogactwem z innymi jest może miejscami bolesne i problematyczne, ale jest też słuszne i sprawiedliwe.
23 października o godz. 11:35 117
KrzysztofMazur i snakeinweb.Dzień dobry.Miło jest poczytać coś rozsądnego.Pan Woś taki szkolony i uczony a ………………..>Wiedza nie zawsz jest madroscia.Pozdrawiam.
23 października o godz. 17:49 118
@kruk
Napisałeś: „I tak w krajach bogatszych place w sektorach tradycyjnych spadaja, ale rosna w dziedzinach nowych, ktore tam powstaja.”
To 100% prawdy, ale poprowadźmy to rozumowanie dalej. Niektóre sektory tradycyjne „umierają” w wyniku rozwoju technologii, a ludzie w nich pracujący wypadają z rynku. Jednocześnie w nowych dziedzinach płace rosną, ale nie potrzeba tylu zatrudnionych, co w fabrykach.
Pojawiła się zatem – i rośnie – grupa osób, których umiejętności mocno odbiegają od potrzeb rynku i na które nie ma popytu.
Jeśli ktoś porównałby tę sytuację do czasów industrializacji – powiem tylko, że dużo łatwiej było zrobić robotnicę fabryczną z wiejskiej niepiśmiennej dziewczyny w wieku XIX, niż informatyka z dziecka popegeerowskiej wsi w wieku XXI.
I jeśli ten proces będzie postępował, to trzeba będzie kiedyś zadać sobie – jak społeczeństwo – kilka pytań. Na przykład, czy pracujący mają utrzymywać tych, którzy wypadli z rynku. A może wszyscy powinni pracować? A jeśli tak, kto ma kształtować cenę tej pracy (rynek? państwo?). Czy akceptujemy sytuację, że nie można wyżyć z pracy w wymiarze 40h tygodniowo? Czy akceptujemy podział na prace lepsze i gorsze, za którymi będą szły poważne różnice w poziomie życia i edukacji następnych pokoleń? Czy może tworzymy warunki, żeby to dziecko z byłego PGRu mogło zostać informatykiem?
Myślę, że teraz trochę uciekamy od tych pytań.
Można oczywiście odpowiedzieć, że wszystko ukształtuje rynek wg odpowiednich wzorów matematycznych. Tylko za tymi liczbami stoją ludzie…
I owszem, nie można „dać” wszystkim wysokich płac, a aspiracje ludzi rosną. Ale można tworzyć sytuacje bardziej albo mniej frustrujące – jesteśmy niezadowoleni nie wtedy, gdy zarabiamy mało, ale np. gdy ktoś inny, porównywalnie do nas wykształcony i inteligentny, zarabia dużo więcej. Albo wtedy, gdy ktoś po prostu MA pieniądze, które przyszły mu bez wysiłku, i np. płaci od swoich zysków kapitałowych niższe podatki, niż my od wypracowanych dochodów.
Pytanie, czy zależy nam zmniejszaniu tej frustracji i czy należy zmniejszać nierówności, które „rynek” w obecnej wersji pogłębia?
Różne państwa/rządy/ludzie różnie sobie na te pytania odpowiedzą…
@Krzysztof Mazur:
A propos „Misiewiczów” – gdzie Pan wyczytał, że p. Rafał popiera promowanie ludzi niekompetentnych? Albo że popiera PiS?
23 października o godz. 19:09 119
Snakeinweb -23 października o godz. 9:13 116
Gdzie ty widzisz ten „zwiększający się w sposób niesłychany dobrobyt, n.p. w Indiach, nawet Afryce czy choćby w ostatnich dekadach w Polsce”? Poza Chinami, to wszędzie na świecie mamy przecież regres, jeśli liczyć dochody ludzi pracy po cenach stałych. Pogarsza się bowiem obecnie nie tylko na Zachodzie, ale także i w tzw. III świecie. Chiny Ludowe (ChRL) są tu tylko wyjątkiem potwierdzającym regułę.
23 października o godz. 19:11 120
Kruk – 23 października o godz. 2:47 115
Czyżby? Mnie to wyjaśniano i to już na pierwszym semestrze. Na SGPiSie, jakby się ktoś pytał.
23 października o godz. 19:19 121
Kruk – 23 października o godz. 2:28 113
Modele w teorii ekonomii, zwłaszcza te wymyślone przez ortodoksyjnych ekonomistów, mają to do siebie, że opierają się one na nierealistycznych założeniach, na przykład modele rynku pracy zakładają brak bezrobocia albo też doskonale elastyczne płace. Twoje rozważania, oparte na tych modelach, są więc bezwartościowe i bezsensowne.
Poza tym, to niskie płace w kapitalizmie wynikają głównie z tego, że kapitalizm jest systemem, w którym interesy pojedynczych kapitalistów są sprzeczne z interesami kapitalistów jako klasy społecznej, a więc to, co wydaje się być dobre dla pojedynczego kapitalisty (na przykład wysokie bezrobocie i niskie płace) jest niekorzystne dla kapitalistów jako klasy społecznej, jako że wysokie bezrobocie i związane z nim niskie płace ograniczają popyt a tym samym ograniczają też i zyski kapitalistów i prowadzą do kolejnych kryzysów nadprodukcji, a tym samym do bankructwa wielu kapitalistów. Dotychczas interwencjonizm państwowy umożliwiał kapitalistom na wyjście z kolejnych kryzysów, ale to jest przecież tylko rozwiązanie tymczasowe i prowizoryczne, jako że interwencjonizm nie usuwa przecież przyczyn kryzysów kapitalizmu, a tylko łagodzi ich objawy.
23 października o godz. 19:25 122
Snakeinweb – 23 października o godz. 9:13 116
Obozy darmowej, przymusowej pracy z napisami nad główną bramą typu „Arbeit macht frei” są marzeniem i ideałem przedsiębiorców na całym świecie.
23 października o godz. 19:26 123
Kruk
Dodam tylko, że interwencjonizm NIE usuwa przyczyn kryzysów kapitalizmu, a tylko łagodzi niektóre ich objawy.
23 października o godz. 23:46 124
Przedstawione dane budzą pewne wątpliwości, zwłaszcza w przypadku Polski. Gdyby udział wynagrodzeń brutto w Polsce stanowił 47% PKB, to średnia płaca wynosiłaby co najmniej 7 tys. zł brutto tj. tyle co w Hiszpanii, a nie 4 tys. Z danych GUS wynika, że udział wynagrodzeń w PKB Polski w 2014 r. wyniósł około 27%, a nie „47%”, a w 1995 – 29% czyli przez 20 lat spadek udziału wynagrodzeń brutto w PKB wyniósł jakieś 2-3 punkty procentowe, a nie „10,8”.
W „Roczniku Statystycznym 2015” GUS podaje nominalny wskaźnik PKB i wynagrodzeń ogółem oraz dane w mld zł za 2014 r. Na podstawie tych informacji możemy oszacować dane w zł i obliczyć udział wynagrodzeń w PKB.
Wynagrodzenia brutto i PKB w mld zł oraz udział wynagrodzeń w PKB w %
………… Płace …… PKB …. Płace w PKB
1995 … 101,7 ….. 346,5 ….. 29,4%
2000 … 224,4 ….. 750,7 ….. 29,9%
2005 … 259,7 ….. 984,9 ….. 26,4%
2010 … 396,2 … 1445,1 ….. 27,4%
2014 … 458,3 … 1719,1 ….. 26,7%
GUS, która oblicza PKB Polski, najwyraźniej nie widzi spadku udziału płac w PKB.
W latach 1996-2014 skumulowana inflacja CPI w Polsce wyniosła 160%, a inflacja w gospodarce tzw. deflator PKB – 141%. W zależności od tego, przez który wskaźnik inflacji podzielimy nominalny wzrost PKB i wynagrodzeń otrzymamy znacznie różniące się od siebie wyniki. Stąd kolejna wątpliwość porównywania realnych płac w USA ze wskaźnikiem realnej produktywności, które korygowano za pomocą zupełnie innych wskaźników cen. Kolejna wątpliwość, to porównanie mediany płac w USA do średniej produktywności. Bardziej obiektywne byłoby chyba porównanie nominalnej średniej produktywności do nominalnej średniej płacy?
24 października o godz. 1:26 125
Przeczytałem najnowszy odcinek Atlasu redagowanego przez R. Wosia ze zrozumieniem. Uważam, że przyczyny pogrążania się współczesnego kapitalizmu w czarną dziurę globalnej gospodarki światowej jeszcze przez długi czas nie będą docierały do wiadomości neoliberałów. Nie będą oni jeszcze przez jakiś czas przyjmowali do wiadomości, że praca to też towar, który był, jest i będzie własnością proletariuszy, prekariuszy i innych praco – i usługodawców. Nie chcą oni pogodzić się z myślą Karola Marksa o walce klasowej między pracą i kapitałem.
PS. Panie Redaktorze Woś, wiem, że zna Pan prace K.Marksa, studiował Pan „Kapitał”. Czy znana jest też Panu napisana ponad sto lat temu książka Róży Luksemburg „Kapitał finansowy”?
24 października o godz. 12:23 126
@jaskowalski,
nie dziwię się, że K. Mazur Ci nie odpowiada, skoro kwestionujesz prawdziwość faktów. Przykładowo opowiadasz historie, jakoby PKB się liczyło wraz ze spekulacjami finansowymi, albo że większość świata z biedniała. Proponuję, żebyś zaczął na nowo swoją edukację od filmiku:
https://www.youtube.com/watch?v=jbkSRLYSojo
24 października o godz. 14:07 127
Może i nie odpowiadam, ale nie znaczy, że nie czytam. 🙂 Blog jest nowy i musze go jakoś wpasować w resztę moich aktywności (w końcu jestem tylko żyjącym z wierszówki proletariuszem z odrobiną kapitału społecznego). Więc niech Pan mi nie odpuszcza!
24 października o godz. 16:09 128
Redaktorowi Wosiowi przepowiadam piękną, dostatnią przyszłość. Proszę nie być tak skromnym.
Proletariusze wierszówki są towarem ogromnie pożądanym, popyt na jest wielki niczym ocean – rynek wchłonie każdą ilość. A srebrników za pisanie o kapitalistycznej krzywdzie czeka co niemiara.
Michael Moore, tylko za jedno arcydzieło „Capitalism, a love story”, wygolił od wdzięcznych widzów około 45-55 mil usd. Z kolei, Naomi Klein, niczym lwica broniąca informacji o swoich finansach, wg najskromniejszych ocen, wyprodukowała wartość dodatkową ok. 12-15 mi dolarów za „Shock”.
Song Honbing, uwielbiany równiez nad Wisłą artysta-beletrysta-ekonomista, demaskujący podłość rotschildo-kapitału, należy do grona najbogatszych chińskich pisarzy. Wszystko przed nami!
http://www.china.org.cn/top10/2011-12/06/content_24040909_4.htm
25 października o godz. 1:10 129
lspi – 24 października o godz. 1:26 125
Otóż to.
25 października o godz. 1:15 130
Adaskowalski – 24 października o godz. 12:23 126
Mazur nie rozumie tego co ja pisze, a więc mi nie odpowiada. A faktem jest, że PKB jest tylko miernikiem aktywności na rynku i że ma ten PKB niewiele wspólnego z wielkością realnej gospodarki. Faktem też jest zubożenie większości mieszkańców świata, poza Chinami i Koreą. Na to są dostępne dane, tyle, że trzeba umieć je znaleźć i umieć zinterpretować. Pamiętaj, że nie można tu używać średnich, gdyż jeśli ja zarabiam 1 zł a ty 1000 zł dziennie, to średnio mamy 500 zł miesięcznego dochodu. Wzrost średniej NIE oznacza więc, że poprawiło się wszystkim. Diabeł jest bowiem zawsze ukryty w szczegółach.
Poza tym, mam doktorat z ekonomii, i to uniwersytetu z pierwszej setki światowych rankingów, a więc, jak to się jest łatwo domyśleć, zachodniego. Nie rozmieszaj mnie więc tymi propagandowymi filmikami dla analfabetów.
25 października o godz. 2:12 131
@ Panismok
Twoje pytania sa calkowicie uzasadnione ale naleza do innej sfery myslowej niz wyjasnianie mechanizmu rynkowego. Pan Wos chce nam tlumaczyc jak dziala kapitalizm, a to jest domena wiedzy obiektywnej abstrachujacej od sadow wartosciujacych. Nawiasem mowiac panu Wosiowi jedno z drugim sie myli.
Kapitalizm oczywiscie nie rozwiazuje problemow spolecznych. Podzial dochodu wynikajacy z dzialania rynku moze sie nam wydac niesprawiedliwy i na ogol takim sie nam wydaje. Wynikiem poczucia niesprawiedliwosci jest dzisiaj interwencja panstwa prowadzaca do wtornego podzialu dochodu z mysla o ochronie bezrobotnych i ludzi o niskich zarobkach. Nie zawsze jest ona celna i skuteczna i dodatkowo rodzi czasem zjawiska negatywne. Jednak to najlepsze na co nas stac i ta interwencja powinna byc ciagle rewidowana i poprawiana.
Ale stawiasz rowniez pytanie, na ktore jeszcze nikt nie dal dobrej odpowiedzi – co zrobic z masowym bezrobociem strukturalnym, tj.niedopasowaniem kwalifikacji zawodowych ludzi do potrzeb rynku? To niedopasowanie zawsze wystepowalo i lagodzono je zasilkami dla bezrobotnych. Jednak pojawily sie obawy, ze moze przybrac rozmiary nie do opanowania.
Moze sie wydawac, ze latwiej przysposobic wiejska kobiete do pracy w szwalni niz wyedukowac informatyka, ale niekoniecznie tak musi byc. Dzisiejsza mlodziez ma nieporownanie lepsze mozliwosci zdobywania wiedzy i kwalifikacji niz mialy kiedys lodzkie tkaczki i przadki. Dlatego masowe bezrobocie strukturalne nie musi nam grozic. Jak bedzie, trudno prorokowac,
moga pojawic sie zupelnie nowe formy zatrudnienia i problemy nieprzewidywalne. Ich rozwiazanie bedzie zadaniem dla spoleczenstwa obywatelskiego i jego demokratycznie wybranych przedstawicieli.
Moze tez stac sie tak, ze cyniczny populizm politykow, zerujacy na ignorancji obywateli, doprowadzi do zalamania gospodarczego w skali globalnej. Stoja przed nami rozne scenariusze.
25 października o godz. 10:22 132
Argumenty krytyków kapitalizmu są takie same jak krytyków socjalizmu, feudalizmu, niewolnictwa a gdybyśmy byli piśmienni to pewnie i te same argumenty byłyby kierowane w kierunku wspólnoty pierwotnej.
Sprowadzają się one do faktu, że nie jest sprawiedliwie. Nie jest sprawiedliwie, że jedni mają więcej a inni mniej, jedni lepsze zdrowie a drudzy gorsze, jedni lżejszą pracę( zawsze oni mają tę lżejsza, my mamy zawsze cięższą) drudzy muszą zasuwać a dostają mniej i tak dalej. Ale jakby się udało stwożyć utopię, i wszyscy by mieli po równo to co by było? Jak by nam się żyło w tym Raju na Ziemi? Czy wtedy wszyscy byli by bogaci, czy wszyscy biedni? Bylibyśmy szczęśliwi?
A co z tymi co mają depresję?
Wolnobyłoby żyć dłużej od innych, czy równo?
Krytycy kapitalizmu kierują się tylko zawiścią, o kasę akurat, a co ze zdrowiem?
25 października o godz. 14:51 133
Parker – 25 października o godz. 10:22 132
1. Oprócz wspólnoty pierwotnej, opisanej przez Malinowskiego w jego słynnym „Życiu seksualnym dzikich”, wszystkie inne znane nam ustroje, czyli niewolnictwo, feudalizm i kapitalizm były (są) oparte na wyzysku, czyli inaczej na kradzieży, tyle że usankcjonowanej prawem.
2. Tu NIE chodzi o urawniłowkę, czyli o absolutną równość majątkową, a o RÓWNOSĆ SZANS, a kapitalizm tego z defincji NIE daje. Oczywiste jest, że ludzie rodzą się z różną inteligencją i różną zdolnością do pracy, ale dyskryminacja majątkowa, obecna przecież w kapitalizmie, nie powinna być tolerowana, jako że rozwala ona więzi społeczne i tym samym prowadzi do zapaści, także i gospodarczej. Jak to już pisałem – mowa jest tu przecież o równości szans, tak więc wyścig powinien zaczynać się dla każdego w tym samym miejscu, a nie tak jak dziś, że syn kapitalisty staruje z milionami, a syn robotnika z długami jego rodziców.
3. Potrzebny jest nam więc system wyrównujący szanse na starcie życiowym a więc przed wszystkim wysokie, ponad 90% podatki od spadku, szczególne dla majątków ponad milion obecnych PLN.
4. NIE jest więc prawdą, że krytycy kapitalizmu kierują się tylko zawiścią. Oni kierują się altruizmem, miłością do bliźniego i nie tolerują obecnej w kapitalizmie dyskryminacji osób nie posiadających kapitału, w tym szczególnie są oni przeciwnikami kapitalistycznego przymusu pracy, dotyczącego w tym, niesprawiedliwym, a więc amoralnym ustroju, każdego, kto nie ma kapitału.
25 października o godz. 15:40 134
Kruk – 25 października o godz. 2:12 131
1. Ekonomia, tak jak każda nauka społeczna, dzieli się na pozytywną (zajmująca się obiektywnym, naukowym objaśnieniem zasad funkcjonowania gospodarki, a więc opisująca „jak jest”) na i normatywną (dostarczającą zaleceń i rekomendacji opartych na subiektywnych sądach wartościujących, a więc opisująca „jak powinno być”) – patrz n.p. tu: stosunki-miedzynarodowe.pl/slownik/51-e/501-ekonomia-pozytywna-i-normatywna. Przecież twórca nauki ekonomii, czyli Adam Smith pisał dzieła zarówno „pozytywne” („Bogactwo narodów”) jak i normatywne („Teoria uczuć moralnych”), jako że był on także, a nawet przede wszystkim, filozofem moralnym.
2. Kapitalizm NIE rozwiązuje problemów społecznych, a tylko je tworzy, jako że oparty jest on na ekonomicznym przymusie pracy i wyzysku, czyli inaczej na kradzieży, tyle że usankcjonowanej prawem. Podział dochodu wynikający z działania rynku jest bowiem z definicji niesprawiedliwy, a obecna ingerencja państwa ma tylko na celu usuniecie najbardziej rażących aspektów tej niesprawiedliwości, z góry niejako wpisanej w naturę kapitalizmu. Jest to więc tylko leczenie objawów, a nie przyczyn, choroby społecznej zwanej kapitalizmem, a toczącej obecnie, jak rak, społeczeństwa praktycznie wszystkich państw. 🙁
3. Nikt nie wie, przynajmniej wśród ortodoksyjnych, akademickich ekonomistów, co zrobić z masowym bezrobociem, będącym przecież podstawą kapitalizmu, jako że cykliczna natura gospodarki kapitalistycznej wymusza istnienie bezrobocia w okresach recesji. A ty ograniczasz się tylko do bezrobocia strukturalnego, które jest problemem tylko podczas fazy prosperity, jako że podczas fazy recesji, jest to bezrobocie nierozróżniane w praktyce od bezrobocia systemowego spowodowanego recesją, czyli zanikiem popytu spowodowanym nadprodukcją w fazie prosperity. Rozwiązane przedstawił nam zaś S. Lem w w „Podróży 24” Ijona Tichego z „Dzienników gwiazdowych”, gdzie doskonale przewiduje on (oczywiście z przymrużeniem oka) jak problem z narastającym bezrobociem technologicznym proponują „rozwiązać” liberałowie, czyli tak jak to zrobiono na planecie (nomen omen) Indiotów – budując machinę zwaną DUPA (Dobrowolny Upowszechniacz Porządku Absolutnego), która to w pełni automatyczna machina przerabia owych Indiotów, zbędnych przecież po całkowitym zautomatyzowaniu przemysłu, górnictwa, rolnictwa, transportu, handlu oraz innych sektorów gospodarki na ich planecie, na lśniące krążki, którymi wykłada się w estetyczne wzory reprezentacyjne place i ulice miast na tejże planecie. Czyż to nie w ten właśnie sposób, w jaki najchętniej rozwiązali by problem bezrobocia liberałowie z PO i Nowoczesnej a także i Kukiz oraz kułacy z PSL-u?4.
4. Masowe bezrobocie spowodowane (pracooszczędnym przecież ze swej natury) postępem technicznym nam więc jak najbardziej grozi, jako że jeśli roboty zrobią wszystko taniej, szybciej i lepiej niż my, to pracy dla ludzi w przyszłości przecież NIE będzie, przynajmniej w kapitalizmie rynkowym.
5. W kapitalizmie rynkowym, ze względu na istniejące w nim drastyczne różnice w zamożności i dochodach, w warunkach, gdy n.p. jedni Polacy mają miliardy złotówek na kontach a inni tysiączłotowe emerytury, możliwa jest NIE demokracja, a tylko plutokracja, jako że w kapitalizmie rynkowym, z jego, wpisanymi w fundamenty tego systemu, olbrzymimi nierównościami materialnymi, nie ma mowy o społeczeństwie obywatelskim czy też otwartym ani też o demokracji.
6. Te „nowe formy zatrudnienia”, będą więc w przyszłości tylko pozorem zatrudniania, jak w opowiadaniu C. M. Kornbluth’a p.t. „Czarna walizeczka” (polskie tłumaczenie w zbiorze p.t. „Rakietowe Szlaki”, 1958). Przypominam, że opisany jest tam świat przyszłości, gdzie z z powodu upadku nauki działają całe „wyższe uczelnie”, gdzie żaden ze studentów nie będzie umieć przeczytać wyrazu trzysylabowego; “uniwersytety”, gdzie z tradycyjną pompą nadawane są tytuły “magistrów stenografii”, “doktorów (habilitowanych) filozofii kartotek” i “kandydatów (doktorów „zwyczajnych”) teczkowania archiwalnego, a wszystkie istotne funkcje wykonują od dawna automaty, zbudowane przez poprzednią cywilizację.
7. Dalsze funkcjonowanie kapitalizmu w jego obecnej, rynkowej postaci musi więc doprowadzić do załamania gospodarczego w skali globalnej. Chyba, że wybuchnie kolejna antykapitalistyczna rewolucja, ale na skalę globalną, jako że tylko taka ma szansę na powodzenie. Na samozreformowanie się kapitalizmu i kapitalistów nie można przecież na serio liczyć!
25 października o godz. 18:15 135
Ekonomia nie zna pojęcia wyzysku, to wartościujące pojęcie. Ale niech tam, tak, mamy doczynienia z wyzyskiem od kiedy człowiek stał się istotą społeczną, jedni drugich wykorzystują, mnie wykożystała dziś pani z pitruszką na straganie, przepłaciłem u przekupy. Żona twierdzi, ża ja ją wukorzystuję choć ja uważam wręcz przeciwnie. Nie szkoda czasu na takie bzdury?
Pan Woś załamuje ręce, że udział płac w PKB spada. Ale nie pisze, dlaczego to źle, jak rozumiem, jakby udział płac wynosił 100% byłoby najlepiej? Nie? A ile byłoby najlepiej? Jakby wynosił 60% skąd pewność, że nie uznałby, że to za mało?
Na ja wolę 20% w Luksemburgu niż 100% na Haiti.
25 października o godz. 18:39 136
Jeszcze taki dowcip mi się przypomniał.
Złapał biedny rynak złotą rybkę, wiadomo, trzy życzenia ale rybka była okrutna, powiedziała, że warunkiem spełnienia tych życzeń jest, że sąsiada obdaruje w dwójnasób. Co tam pomyślał sobie rybak, ważne że nareszcie z biedy się wyrwę, najpierw poproszę o piękny dom. Wraca a tam w miejsce ubogiej chatki stoi bogata chałupa, ale patrzy, sąsiad sobie pałac z basenem pobudował. Trochę go to zdenerwowało ale nic, leci nad wodę i wola do rybki, piękną żonę mi daj. Wraca, wita go piękna cud dziewica, co na obiad byś chcał mężu. Zadowolony patrzy przez płot, a tam sąsiad w haremem na basenie dokazuję, obiadu nie zjadł, pędzi. nad morze i prosi złotą rybkę, teraz spraw, żeby mi jedno jądro uschło.
Tak się narodził socjalizm.
25 października o godz. 20:44 137
@parker , przesadzasz z tym powstaniem socjalizmu .
Mam inną wersję .
Stary bogaty kapitalista usiłował figlować ze swoją konkubiną .
Bez rezultatów .
Nagle , zobaczył przez okno pałacu , że młody jurny robotnik figluje z sukcesami z piękną dziewczyną .
Szlag go trafił . Kazał wyrzucić robotnika ze swej fabryki natychmiast . Obciąć pobory załogi aby gorzej odtwarzali swe siły witalne i nie mieli chęci na figle .
Za jego przykładem poszli inni kapitaliści … i tak zrodził się socjalizm – jako opór przeciw w/w praktykom !
25 października o godz. 20:48 138
Jak widzisz są różne ( diametralnie ) modele ekonomiczne i filozoficzne .
26 października o godz. 0:41 139
@parker
Pani na straganie to zazwyczaj pracownik najemny, nierzadko pracujący na czarno.
26 października o godz. 1:05 140
Parker – 25 października o godz. 18:39 136
Socjalizm zrodził się z protestu przeciwko kapitalistycznemu wyzyskowi, a nie z kretyńskich bajek, które tu nam opowiadasz, jakbyśmy byli, tak ja ty, półgłówkami. 🙁
26 października o godz. 1:06 141
Parker – 25 października o godz. 18:39 136
Socjalizm zrodził się z protestu przeciwko kapitalistycznemu wyzyskowi, a nie z kretyńskich bajek, które tu nam opowiadasz, jakbyśmy byli, tak jak ty, półgłówkami. 🙁
26 października o godz. 1:19 142
Parker – 25 października o godz. 18:15 135
Wyzysk jest pojęciem obiektywnym, tak samo jak kradzież czy też przymus. Nie myl też zapłacenia ceny powyżej rynkowej za towar, nie będący pracą ludzka (dokładniej siłą roboczą) z wyzyskiem w zrozumieniu marksowskim, czyli wyzyskiem pracownika najemnego przez właściciela kapitału, a z którego bierze się zysk kapitalisty. Poza tym, to płace oznaczają popyt, a bez popytu, to kapitalizm wciąż wpada w kryzysy zbyt niskiego popytu czyli inaczej nadprodukcji. A ty tego NIE chcesz zrozumieć. Na dodatek, to nie ma większego sensu porównywalnie udziału płac w PKB w poszczególnych krajach, a tylko sprawdzanie, jak się ten udział zmienił w każdym kraju z osobna. A na pewno 20% udziału płac w PKB w Luksemburgu oznacza dla pracowników w tym państwie regres w stosunku do tego samego udziału wynoszącego n.p. 25%.
26 października o godz. 1:20 143
Parker – p.s.
Ekonomia, tak jak każda nauka społeczna, dzieli się na pozytywną (zajmująca się obiektywnym, naukowym objaśnieniem zasad funkcjonowania gospodarki, a więc opisująca „jak jest”) na i normatywną (dostarczającą zaleceń i rekomendacji opartych na subiektywnych sądach wartościujących, a więc opisująca „jak powinno być”) – patrz n.p. tu: stosunki-miedzynarodowe.pl/slownik/51-e/501-ekonomia-pozytywna-i-normatywna. Przecież twórca nauki ekonomii, czyli Adam Smith pisał dzieła zarówno „pozytywne” („Bogactwo narodów”) jak i normatywne („Teoria uczuć moralnych”), jako że był on także, a nawet przede wszystkim, filozofem moralnym.
26 października o godz. 13:49 144
I jeszcze:
W kapitalizmie rynkowym, ze względu na istniejące w nim drastyczne różnice w zamożności i dochodach, w warunkach, gdy n.p. jedni Polacy mają miliardy złotówek na kontach a inni tysiączłotowe emerytury, możliwa jest NIE demokracja, a tylko plutokracja, jako że w kapitalizmie rynkowym, z jego, wpisanymi w fundamenty tego systemu, olbrzymimi nierównościami materialnymi, nie ma mowy o społeczeństwie obywatelskim czy też otwartym ani też o demokracji.
26 października o godz. 14:48 145
Gdyby iść tokiem Pańskiego rozumowania, to kapitalizmu nikt by nie krytykował. Kapitalizm jest wszechogarniającym ustrojem. Jest jak morze, w którym wszyscy pływamy. A według Pana trzeba najpierw utonąć, żeby kapitalizm skrytykować. Przeciez to nonsens. 🙂
26 października o godz. 14:53 146
Świetne, tylko czemu żona ma gotować? To obniża PKB..
26 października o godz. 18:28 147
Szanowny Gospodarzu – wskazane byłoby, aby Pan zaznaczał do czyjej wypowiedzi się odnosi.
Odnośnie Pańskiej wypowiedzi z14:53.
Może ktoś sprostuje moje rozumienie PKB na przykładzie :
Spotykają się lekarz i prawnik. Pierwszy szuka kogoś kto napisze mu pozew rozwodowy a tego drugiego jakieś choróbsko męczy.
Prawnik napisał lekarzowi pozew a ten go zbadał i wypisał receptę na leki.
Jeśli rozliczą się bezgotówkowo – przysługa za przysługę to PKB wyniesie 0.
Gdy wystawią sobie wzajemnie rachunki na 100PLN to PKB wyniesie 200 PLN a gdy po 1 000 USD to PKB=2000 USD.
Tak to jest czy się mylę?
W PRL-u był Dochód Narodowy i to było łatwiej pojąć i chyba lepiej odzwierciedlał to, co realnie zostało wytworzone.
26 października o godz. 18:35 148
Panie Redaktorze,
Dla użytku entuzjastów kapitalizmu: oni nawet nie wiedzą, co to jest PKB czyli Produkt Krajowy Brutto (po angielsku GDP) i czym się on różni od Dochodu Narodowego czyli po angielsku NMP (Net Material Product czyli Produkt Materialny Netto). Otóż NMP (czyli nasz polski Dochód Narodowy) jest pojęciem węższym, ale bardziej dokładnie podającym rozmiary gospodarki danego kraju, jako że nie wchodzą do niego tzw. usługi niematerialne, w tym głównie finansowe, które sztucznie zwiększają PKB takich państw jak szczególnie USA i UK, a także Luksemburga czy Szwajcarii. Niestety, ale aktualne statystyki podają dziś tylko PKB. Przypominam więc, że PKB oznacza jedynie produkcję tych dóbr i usług, które są wprowadzone na rynek. Wśród owych dóbr i usług znajdują się nie tylko poprawiające dobrobyt (welfare) ludności danego kraju, ale też i te, które ów dobrobyt umniejszają. PKB mierzy usługi rządowe po koszcie i zawiera tylko mała część tej produkcji rolników, która zostaje w gospodarstwie rolnym, oraz nie zawiera produkcji gospodarstw domowych, szczególnie wytwarzanej przez kobiety, albowiem do PKB jest liczone tylko to, co jest sprzedane, i w praktyce nawet nie zawsze. Produkcja sektora nieformalnego nie jest (na ogół) w ogóle zawarta w PKB. Ogólne dane odnośnie całego PKB i średnich na osobę (per capita) nie dostarczają żadnej informacji o dystrybucji dochodów oraz o korzyściach gospodarczych dla różnych grup w społeczeństwie, które mogą one zyskać na skutek rozwoju gospodarczego. PKB nie mówi też niczego o warunkach pracy i satysfakcji z niej uzyskanej; nie mówi też nic o stopniu udziału w narodowym życiu różnych grup społecznych oraz nie mówi nic o innych ważnych wymiarach rozwoju takich jak sytuacja demograficzna i warunki polityczne. Międzynarodowe porównania często zaś zawodzą, ze względu na to, że kursy wymiany walut nie są odpowiednie do ustalenia względnej siły nabywczej walut, szczególnie w obszarze konsumpcji dóbr i usługi przez gospodarstwa domowe. Studia alternatywnych metod porównywania PKB między krajami bazujące na sile nabywczej walut wskazują, iż konwencjonalne konwersje walut (to jest według kursu ich wymiany) mogą przesadnie zwiększać względną ekonomiczną odległość między krajami o wysokim i niskim PKB per capita. Jest to dobrze zilustrowane przez fakt, że nikt nie mógłby utrzymać się przy życiu w wysoko rozwiniętych („przemysłowych”) krajach z dochodów ocenionych na całkowicie wystarczające do przeżycia w biedniejszych („rozwijających się”) krajach.
(United Nations „Overall Socio-economic Perspective of the World Economy to the Year 2000”, New York: UN, 1990 s. 21).
26 października o godz. 18:36 149
I jeszcze: A co do liczenia PKB na tzw. Zachodzie, to uczono mnie o nim zresztą już na SGPiS-ie (moje pierwsze studia ekonomiczne) i do dziś zapamiętałem, jak to nieodżałowanej pamięci profesor Janusz Górski opowiadał nam anegdotkę o tym, jak to profesor ekonomii zmniejszył PKB Zjednoczonego Królestwa poślubiając swą gosposię, przez co przestał jej płacić pensję i tym samym zmniejszył PKB UK o kilkaset funtów rocznie (to było dość dawno temu) mimo że jego obecna żona, czyli dawna gosposia, wciąż zajmowała się domem profesora – dalej ten dom sprzątała, dalej mu gotowała i dalej mu świadczyła usługi seksualne, tyle, że już poza rynkiem…
26 października o godz. 18:38 150
momo1 – 25 października o godz. 20:44 137
Doskonałe!
26 października o godz. 18:39 151
Podaję jescze PKB, czyli po angielsku GDP, w milionach porównywalnych (czyli PPP) dolarów USA – szacunek Banku Światowego (World Bank) na rok bieżący (2016):
1. Chiny 20,853,331
2. USA 18,558,129
3. India 8,642,758
4. Japonia 4,901,102
5. Niemcy 3,934,664
6. Rosja 3,684,643
7. Brazylia 3,101,247
8. Indonezja 3,010,746
9. UK 2,756,748
10. Francja 2,703,378
(…)
24. Polska 1,005,449
26 października o godz. 18:46 152
Rafał Woś – 26 października o godz. 14:53 146
Każda żona czy kochanka (bez względu na jej/jego płeć czy też jej brak) powinna wystawiać swemu małżonkowi/kochankowi faktury VAT za gotowanie, sprzątanie, opiekę nad dziećmi i, last but not least, za swoje usługi seksualne, aby w ten sposób zwiększyć PKB Rzeczypospolitej o co najmniej jakieś 10 do 20%, jak nie więcej. Młode, atrakcyjne żony czy kochanki mogą sobie liczyć przecież za swe usługi seksualne tyle co najdroższe/najdrożsi „sex workers”.
26 października o godz. 20:32 153
Cóż ja poradzę, że bajki są takie konserwatywne i żona gotuje?
W dawnych czasach powstawały kiedy ludzie sobie nie zdawali sprawy, jak to obniża produkt globalny.
U mnie w domu jak wracam po pracy to ja się biorę za gotowanie co mam nadzieję dodatnio na PKB wpływa.
A krytykować kapitalizm można i należy, ja też nie jestem zachwycony otaczającą mnie rzeczywistością. W swoim komentarzu próbuję tylko zwrócić uwagę, że krytyka w małym stopniu dotyczy kapitalizmu co właśnie otaczającego nas od tysiącleci, od kiedy społecznie gospodarujemy stosunków międzyludzkich i mimo, że gołym okiem widać, że zmieniają się one w kierunku przez największych krytyków pożądanym, to zawsze są tacy którzy są za przyspieszeniem i drogą na skróty, i to pomimo negatywnych doświadczeń z przeszłości.
Swoją drogą, to zabawne, jak przeciwnicy kapitalizmu o jego przyszłość się martwią i jego pomyślność. Zgodnie z tym co Pan pisze, nie tylko na blogu, to już niedługo, głowa do góry, ogon już zjedzony, głowa zaraz zostanie pożarta i zapanuje idylla oraz powszechna szczęśliwość.
26 października o godz. 20:32 154
@jakowalski
Był kiedyś taki skecz „Potemów” – wystawianie sobie rachunków przez członków rodziny. W ogóle trudno szacować produktywność gospodarki nieoficjalnej.
26 października o godz. 20:49 155
I jeszcze dla zwolenników kapitalizmu:
http://gazetapraca.pl/gazetapraca/7,90443,20896414,mlodzi-nie-chca-przejmowac-biznesu-po-rodzicach.html#BoxBizLink
26 października o godz. 20:54 156
Parker – 26 października o godz. 20:32 153
Może masz o tyle rację, że krytyka kapitalizmu jest krytyką każdego ustroju opartego na wyzysku, a więc odnosi się ona także do niewolnictwa i feudalizmu. I gdzie ty widzisz te zmiany na lepsze? Bo ja to widzę od roku mniej więcej 1980 zjazd w dół, i to ostry, praktycznie wszędzie poza Chinami i Koreą oraz częściowo może Indią.
26 października o godz. 20:57 157
@jakowalski – ważna uwaga o różnicy PKB i DN . Do PKB można włożyć wszystkie przepływy kapitału banksterskiego . Dziś każdego dnia (!) kupuje się i sprzedaje wirtualne produkty finansowe będące KILKADZIESIĄT (może już kilkaset ) razy większe niż roczne PKB CAŁEJ planety !
O czym więc mówimy ?
Ten system oparty na wirtualnym dłużnym pieniądzu nadymany automatycznymi operacjami przez komputery musi walnąć !
Przy okazji , tzw. zwykły człowiek jest notorycznie oszukiwany podawanymi danymi finansowymi .
I tak zamiast mediany stosuje się powszechnie średnią arytmetyczną. Stąd średnie zarobki są ca 2 x wyższe niż prawdziwe
Dalej – np. inflacja CPI podawana jako z zamiłowaniem w licznych TV .
Mówi g…o o prawdziwej inflacji w czasach gdy ona jest i trzeba wyliczyć np. wskażnik inflacji/rewaloryzacji dla przeciętnego człowieka . Itd. Itd.
26 października o godz. 21:29 158
Przy okazji dyskusji o ekonomii , zgadzam się , że jesteśmy dymani coraz bardziej przez „elity” , które są sługami innych prawdziwych elit ( finansowych ) .
Otóż , z nieznanych mi przyczyn nie puszcza mnie moderator u Celińskiego . Dupa !
Chcę nawiązać do dyskusji u niego o tzw. reprywatyzacji w-wskiej . Największej bodaj afery kryminalnej .
Pominę kilka drobnych ( pozornie ) zmian w kodeksach i ustawach , które pozwoliły kraść wybranym .
W dyskusji o W-wie nie padło jedno ważne zdanie . Otóż II RP była biedna jak mysz . Większość domów miała zajętą hipotekę .
Czyli np. kamienica warta 50 tys zł . przedwojennych , z hipoteką na 35 tys. była warta ca. 15 tys .
Potem bandyci z Londynu wywołali powstanie . Została kupa gruzów bez wartości , lub z wartością ujemną , gdyby państwo – czyli wszyscy obywatele nie odbudowali W-wy . Starsi pamiętają jeszcze opłaty na SFOS .
Co mogłoby się zdarzyć , gdyby nie tzw. komuna .
Otóż po wojnie nikt w Polsce nie miał kapitału . I przyjechałby jakiś Jankes i rzekł właścicielowi ( jeśli ten by żył ) –
well – daję ci za te gruzy 100$ . Ciesz się , bo nie wiem czy państwo odbuduje W-wę .
Ja ryzykuję , a w dodatku jeszcze ten gruz do wywiezienia . I tyle !
Poza tym , państwo doprowadziło do większości kamienic media , ulice , światło , co .
Za takie rzeczy płaci się tzw. opłaty adiacenckie państwu – za wzrost wartości.
Widać więc powyżej jak nas wyrąbali rządzący przez ostatnie 27 lat , bojąc się powiedzieć co W-wa zawdzięcza socjalizmowi .
Ergo – większości przypadków potomkowie powinni dostać kopa w d…!
Nie mówiąc o tym , że większość „potomków” to adwokaci / kuratorzy .
27 października o godz. 0:46 159
momo1
Napisz, jeśli chcesz, na lech.keller(at)gmail.com, a ja ci to przekopiuję na blog Celińskiego.
27 października o godz. 1:07 160
Momo1 – 26 października o godz. 20:57 157
Tak, stąd też PKB w UK a nawet i w USA jest sztucznie zawyżany przez te przepływy wirtualnego kapitału finansowego. Widać jest to zresztą gołym okiem, jako że przeciętny standard życia w USA a szczególnie UK, jest dziś niewiele już wyższy niż w Polsce, a znacznie niższy niż w Niemczech, Skandynawii, Holandii, Francji czy Północnej Italii. I zgoda co do reszty, n.p. średnia arytmetyczna nie ma sensu, jeżeli nie znamy rozkładu danej zmiennej, n.p. dochodów, czyli nie znamy mediany, dominaty, odchylenia standardowego czy też wariancji etc. A manipulować wskaźnikiem CPI jest przecież bardzo łatwo, jako że wciąż pojawiają się na rynku nowe towary, dla których ich cenę „przeszłą” możemy tylko oszacować, a urzędy statystyczne te ceny przeszłe na ogół zawyżają, a więc zaniżają one tym samym szacunki CPI czyli inaczej inflacji widziane z punktu widzenia konsumenta. Na przykład na rynku USA pojawiły się ostatnio autonomiczne samochody marki Tesla, kosztujące, powiedzmy, dla równego rachunku, 100 tys. dolarów. Pytanie – ile by one kosztowały rok temu, kiedy ich jeszcze nie było na rynku? Manipulując danymi, do których mało kto ma zresztą dostęp, możemy wyliczyć ich hipotetyczny koszt na 110 tys. dolarów, a więc zaniżamy tym samym wskaźnik CPI, jako że w przypadku owych samochodów autonomicznych mamy spadek cen, czyli deflację, na zasadzie jak za Gomułki – mięso podrożało, ale lokomotywy potaniały, a więc ceny poszły w dół (dochodzi tu także manipulacja tzw. koszykiem dóbr, dla którego wylicza się ów wskaźnik CPI).
Pozdrawiam!
27 października o godz. 4:30 161
Chiny 20,853,331
USA 18,558,129
jakowalski kłamiesz, tu są podane szczegóły:
http://data.worldbank.org/indicator/NY.GDP.MKTP.CD
2015 GDP (PKB):
Chiny $10,866,444.00
USA $17,946,996.00.
Łyso ci, bolszewiku?
28 października o godz. 6:35 162
@jakowalski
„A faktem jest, że PKB jest tylko miernikiem aktywności na rynku i że ma ten PKB niewiele wspólnego z wielkością realnej gospodarki.”
Jak to się dzieje, że dochody państwa polskiego rosną mniej więcej w tempie z PKB? Bo rosną podatki tak jak w latach 70. i 80. w Szwecji?
Dochody państwa i PKB w mld zł (ceny bieżące):
1995 … 146 ….. 337
2015 … 696 … 1790
„Faktem też jest zubożenie większości mieszkańców świata, poza Chinami i Koreą. ”
Zachowały się historyczne dane statystyczne, które świadczą, że wręcz przeciwnie.
Spożycie mięsa na mieszkańca w kg wg ONZ:
. 1980 … 2013
107,3 … 115,1 … Ameryka Północna
. 46,1 ….. 78,4 … Ameryka Południowa
. 72,6 ….. 76,0 … Europa
. 14,6 ….. 61,8 … Chiny
. 31,5 ….. 54,0 … Ameryka Środkowa
. 30,6 ….. 42,4 … Ś W I A T
. 11,4 ….. 31,3 … Azja
. 14,5 ….. 18,6 … Afryka
Dane historyczne z Polski do refleksji nad obecnymi dochodami
Emerytury i renty netto oraz ceny ważniejszych artykułów żywnościowych na targowiskach w 1975 r.:
1545,00 … Przeciętna emerytura i renta
1902,00 … Przeciętna emerytura
1308,00 … Przeciętna renta
1223,00 … Przeciętna renta rodzinna
… 57,76 … Mięso wieprzowe z kością – za 1 kg
… 43,17 … Mięso wołowe z kością – za 1 kg
… 67,54 … Kura żywa – za 1,5-2 kg
… 64,62 … Masło osełkowe – 1 kg
….. 4,22 … Mleko krowie nie zbierane – 1 l
… 19,70 … Ser biały twarogowy – 1 l
… 27,62 … Śmietana kwaśna – 1 l
….. 2,45 … Jaja kurze – za 1 sztukę
….. 3,46 … Kapusta biała – za 1 kg
….. 9,69 … Cebula – za 1 kg
….. 5,94 … Marchew – za 1 kg
….. 4,73 … Buraki – za 1 kg
… 19,73 … Groch – za 1 kg
… 26,13 … Fasola – za 1 kg
….. 2,78 … Ziemniaki – za 1 kg
… 12,10 … Jabłka deserowe – za 1 kg
Źródło: „Rocznik Statystyczny 1976”, s.114, s.401
28 października o godz. 6:54 163
@kruk
25 października o godz. 2:12
Już trochę napisał o tym @jakowalski bardziej uczonymi słowy – ekonomia nie jest nauką ścisłą, ponieważ przyjmuje pewne założenia dotyczące np. zachowań ludzkich. Założenia te mogą być błędne (że już rzucę najbardziej wyświechtanym przykładem o „konsumentach dokonujących najlepszych dla siebie wyborów”).
Druga sprawa – narzędzia, jakich państwo używa w gospodarce (bo raczej piszemy o tym, co może zrobić władza polityczna – zakładając, że biznes robi to, na co mu się pozwala;-), wpływają na życie obywateli i ich wzajemne stosunki.
Może u podstaw tych decyzji leży matematyka i statystyka, ale ludzie odbierają je też jako przejaw wyborów moralnych czy filozoficznych ze strony rządu. Nie dają 500+ niepełnym rodzinom, ani na pierwsze dziecko = preferują rodziny tradycyjne i większe; obniżają podatki przedsiębiorcom = bardziej cenią poparcie biznesu niż pracowników najemnych; zakazują umowy o dzieło dla ochroniarza = walczą z oszustwem, bo to nie jest „dzieło”.
Nie zdążę teraz więcej napisać, ale wg mnie jednym z największych błędów (władzy) jest postrzeganie ekonomii w oderwaniu od tych właśnie „miękkich” aspektów – bo ta nauka operuje na liczbach, ale dotyczy ludzi.
28 października o godz. 15:38 164
Raf. – 28 października o godz. 6:35 162
1. Dochody państwa uzależnione są od aktywności na rynku – jeśli ona rośnie, to rosną wpływy z podatków, zakładając, że stopy podatkowe się nie zmieniają. Wzrost czy spadek dochodów państwa NIE ma więc nic wspólnego z tym że PKB jest tylko miernikiem aktywności na rynku i że ma tenże PKB niewiele wspólnego z wielkością realnej gospodarki.
2. NIE jest też prawdą, że dochody państwa polskiego rosną mniej więcej w tempie z PKB, jako że rosną one wolniej – inaczej, to nie rosło by zadłużenie państwa, a przypominam, że twój idol, czyli Balcerowicz (patrz dalej), szacuje że polski rząd jest zadłużony obecnie na aż około 250% PKB. Przypominam, że dług ten wynosił w latach 19985-2015 jak poniżej (zadłużenie państwa jako % PKB):
1985 1990 1995
18.5 44.4 51.9
2000 2001 2002 2003 2004 2005
42.3 43.2 47.2 51.0 54.8 58.6
2006 2007 2008 2009 2010 2011 2012 2013 2014 2015
59.4 55.0 53.0 55.2 53.3 54.4 54.0 56.0 50.5 51.3
Dane Eurostatu i MFW (IMF) oraz Banku Światowi (World Bank)
3a. (If you can read English, if not, use Uncle Gugiel): Balcerowicz and his think-tank, the Civic Development Forum (FOR), have conducted their own analysis, revealing that if Poland’s hidden debt was taken into account, the actual debt-to-GDP ratio would be more like 250 percent, high by any standards.
“According to our estimates, the hidden debt, and so the state’s obligations on further expenses, has reached PLN 3.1 trillion, which comes out to PLN 83,000 per citizen,” said Balcerowicz at a press conference late last year. The greatest part of the hidden debt are obligations of the Social Insurance Institution towards pensioners.” http://wbj.pl/polands-hidden-debt/
4. Wzrost spożycia mięsa NIE wynika zaś ze wzrostu zamożności, a tylko z tego, że spadły koszta jego produkcji, że więcej ziemi przeznacza się na produkcję paszy dla bydła i trzody chlewnej oraz drobiu i że wzrosły plony owej paszy, a więc także i jej zbiory.
5. Podajesz średnią arytmetyczną, a ona NIE ma przecież sensu, jeśli chodzi o dochody i ceny. Tu jedynymi sensownymi miernikami są przecież mediana i dominanta. Poza tym, to nie podałeś wysokości ówczesnych czynszów, opłat za energię elektryczną czy gaz, cen biletów w transporcie publicznym etc., czyli wszystkiego, co było wtedy tańsze niż dziś oraz podajesz ceny bazarowe, które były wówczas wyższe niż ceny w państwowych sklepach. Zgoda, czasem w tych państwowych sklepach brakowało towaru, ale gdyby dziś państwo otworzyło podobne sklepy z subsydiowaną żywnością, tak jak to było w PRLu, to przed tymi sklepami stały by kolejki, a towaru w nich by też czasami brakowało, chyba, że wprowadzono by znów kartki na żywność.
6. Jak widzisz, jesteś tylko tanim propagandystą i zwyczajnym demagogiem. 🙁
28 października o godz. 15:53 165
Panismok – 28 października o godz. 6:54 163
1. Ekonomia jest nauką społeczną. Jest ona zapewne najbardziej z nich ścisłą, w sensie najbardziej zmatematyzowaną ze wszystkich nauk społecznych, ale nie jest ona nauką ścisłą, jako że zajmuje się ona systemami tak złożonymi, tu konkretnie gospodarkami narodowymi (makroekonomia) oraz konsumentami i producentami (mikroekonomia), że nie da się modelować matematycznie zachowania ani gospodarki narodowej, ani też producentów czy konsumentów, jako że nie da się rozsądnie oszacować kluczowych parametrów równań opisujących n.p. zachowanie się konsumentów, jako iż są one często irracjonalne, a więc nie nadają się one do opisu przy pomocy obecnie nam znanej matematyki. Pretensje ekonomiści powinni mieć tu więc do tych przemądrzałych matematyków, którym wydaje si, że wszystkie rozumy zjedli, ale jak to napisał Mistrz z Czarnolasu we fraszce „Na matematyka”:
Ziemię pomierzył i głębokie morze,
Wie, jako wstają i zachodzą zorze;
Wiatrom rozumie, praktykuje komu,
A sam nie widzi, że ma kurwę w domu.
2. Teoria ekonomii nazywa się ekonomią polityczną, nie tylko dlatego, że zajmuje się ona gospodarką narodową (od greckiego polis – miasto-państwo), ale także dla tego, że praktycznie każda decyzja ekonomiczna ma polityczne konwencje oraz że gospodarki (ekonomii w sensie „gospodarka narodowa”) nie da się oddzielić od polityki.
3. Do władzy w kapitalizmie i innych ustrojach opartych na przymusie i wyzysku dochodzą z reguły psychopaci, a od tych nie spodziewajmy się racjonalnych wyborów.
28 października o godz. 15:55 166
gruby
W artykule (moim skromnym zdaniem) pominięto jeden aspekt tak fundamentalny, że aż niewidoczny.
Coś (realne mienie) zmienia właściciela. Za nic. To znaczy za cenę farby i papieru. I to nawet nie do końca; zaledwie 11 procent waluty istnieje w postaci fizycznej, reszta to zapisy na serwerach. Koszt produkcji waluty zatem to zaledwie koszt papieru i farby dla co dziesiątego wyprodukowanego talara, euro czy innego jena.
Banki centralne kupują coś za nic. Od 2007 roku tworzone są warunki ramowe dla hiperinflacji przy czym realne mienie już dziś zmienia właściciela.
To jest akcja wykupywania planety praktycznie za darmo. Oni nam płacą czymś, czego wartość sami w przyszłości ustalą. To jest wymuszenie rozbójnicze: oni zmuszają nas aparatem przemocy pozostającym pod kontrolą państwa żebyśmy ackeptowali ich produkty które są masowo i rozmyślnie dewaluowane. Nie wolno używać gotówki powyżej śmiesznie niskiej granicy, nie wolno nie mieć konta bankowego, nie wolno płacić żadnym innym pieniądzem który nie jest kontrolowany przez bankierów.
To jest skok na prawo do posiadania i kumulowania oszczędności. To jest ograniczanie prawa do niewierzenia systemowi.
Jest naiwnością sądzić, że banki centralne nie panują nad sytuacją. Jesteśmy okradani według planu. Reszta jest zwykłym zadymianiem przedpola.
Gdyby ta polityka nie działała dokładnie tak, jak ma działać to nie byłaby przez osiem lat kontynuowana. Skoro nikt nic nie zmienia, to znaczy że wszystko idzie według planu.
===========
Pozwalam sobie czasem kopiować co celniejsze wpisy z blogów ekonomicznych.
Zgadzam się z ich treściami.
Tak mniej więcej wygląda zachodnia ekonomia.
Dobra realne w zamian za papierki.
Czym się to skończy?
30 października o godz. 0:28 167
@jakowalski – wszystkie ostatnie komentarze
Mam nadzieję, że pańskie komentarze czytają ze zrozumieniem i potem pamiętają czytelnicy blogu red. Wosia. Wiedza, którą pan prezentuje pozwoli chyba blogerom nie wykształconym ekonomicznie zrozumieć podstawowe pojęcia ekonomii politycznej kapitalizmu w XXI wieku. Gratuluję!
30 października o godz. 14:20 171
Lspi – 30 października o godz. 0:28 167
Obawiam się, że jestem głosem wołającym na puszczy, jako że poziom wiedzy ekonomicznej w Polsce osiągnął po roku 1989 juz nie niziny, ale wręcz depresję, jako że nawet na najlepszych polskich wyższych uczelniach ekonomicznych, takich jak n.p. SGH, uczą dziś już tylko propagandowej, spłyconej wersji ekonomii neoklasycznej, czyli inaczej ortodoksyjno-burżuazyjnej. Dziś to nawet Keynes uważany jest przez polskich ekonomistów za niebezpiecznego lewaka, a co tu mówić o przedstawicielach szkoły instytucjonalnej, behawioralnej nie mówiąc już o marksowskiej. Stąd też ja, z moimi poglądami na kapitalizm, nie mam obecnie realnej szansy na znalezienie pracy na polskiej wyższej uczelni, a szukać tejże pracy zagranicą nie chce mi się już za bardzo, szczególnie, że mam (i to niezłą, jak na polskie warunki) emeryturę i zobowiązania rodzinne, które trzymają mnie w Polsce.
Pozdrawiam!
LK
30 października o godz. 16:42 172
Czarna sotnia neoliberalizmu obsiadla blog Redaktora Wosia i nie bierze pod uwage argumentow strony przeciwnej.
Ci bardziej wyksztalceni, wladajacy wspolczesnym odpowiednikiem laciny, powinni spojrzec na popularne wyklady nowojorskiego profesora ekonomii, wyksztalconego na Harvardzie, Stanfordzie i Yale,
Richarda Wolffa.
Dostepne na youtube za darmo, podbijaja publicznosc na calym swiecie.
Na poczatek mozna obejrzec polgodzinny wywiad pt,, Czym zastapic kapitalizm ”
https://www.youtube.com/watch?v=ofhEydNvWUw
30 października o godz. 21:31 173
@jakowalski
„1. Dochody państwa uzależnione są od aktywności na rynku – jeśli ona rośnie, to rosną wpływy z podatków, zakładając, że stopy podatkowe się nie zmieniają. Wzrost czy spadek dochodów państwa NIE ma więc nic wspólnego z tym że PKB jest tylko miernikiem aktywności na rynku i że ma tenże PKB niewiele wspólnego z wielkością realnej gospodarki.”
Z jakiego powodu dochody państwa w Niemczech są realnie 2 razy większe na głowę niż w Polsce? To skutek większej „aktywności na rynku” w Niemczech, która „ma niewiele wspólnego z realną gospodarką”? Czy to oznacza, że Polska może podnieść budżet per capita do poziomu Niemiec?
Dochody państwa na mieszkańca w 2015 r.:
. USD … USD PPP
18 316 … 21 010 … Niemcy
. 7 277 … 13 284 … Czechy
. 4 856 … 10 301 … Polska
. 2 934 ….. 6 839 … Rumunia
. 2 280 ….. 5 154 … Polska w 1995 r. (ceny stałe z 2015)
. 1 561 ….. 3 529 … Polska w 1995 r. (ceny bieżące)
. 2 332 ….. 4 108 … Chiny
…. 894 ….. 3 361 … Ukraina
Źródło: Obliczenia własne na podstawie MFW, http://www.imf.org/external/pubs/ft/weo/2016/02/weodata/weoselco.aspx?g=2001&sg=All+countries
„2. NIE jest też prawdą, że dochody państwa polskiego rosną mniej więcej w tempie z PKB, jako że rosną one wolniej – inaczej, to nie rosło by zadłużenie państwa”
Dane w mld zł:
2000 ………………………. 2015
291,3 … + 138,8 % ….. 695,7 … Dochody państwa
744,4 … + 140,4 % … 1789,7 … PKB
Nie widzę tu większej różnicy. W 2015 r. w stosunku do 2000 r. były zmiany w opodatkowaniu np. radykalnie obniżono podatki na wódkę, wprowadzono liniowy CIT, radykalnie podniesiono podatki na wyroby tytoniowe, podniesiono VAT itd, ale trudno byłoby określić czy podatki ogółem wzrosły czy spadły.
” a przypominam, że twój idol, czyli Balcerowicz (patrz dalej), szacuje że polski rząd jest zadłużony obecnie na aż około 250% PKB.”
Wydatki na policję w latach 2017-2030 też możemy policzyć jako „dług” wg tych metodologii, bo państwo będzie musiało utrzymać policję w przyszłości, ale od takiego „długu” nie płaci się odsetek.
„Przypominam, że dług ten wynosił w latach 19985-2015 jak poniżej (zadłużenie państwa jako % PKB)”
Dług państwowy jako % PKB w 2015 r.:
70,8 % … Niemcy
53,7 % … Białoruś (socjalizm realny, 70% PKB wytwarza sektor państwowy)
Jakie wnioski? Który kraj jest bliższy bankructwa? Czy to porównanie bez porównania odsetek od długu w stosunku do PKB rzeczywiście coś nam mówi?
„4. Wzrost spożycia mięsa NIE wynika zaś ze wzrostu zamożności, a tylko z tego, że spadły koszta jego produkcji, że więcej ziemi przeznacza się na produkcję paszy dla bydła i trzody chlewnej oraz drobiu i że wzrosły plony owej paszy, a więc także i jej zbiory.”
Spożycie podstawowych artykułów żywnościowych na świecie w przeliczeniu na mieszkańca (w kg):
.. 1980 ……………………….. 2011
… 5,59 ….. + 60,1 % ……. 8,95 … Jaja
. 77,03 ….. + 17,8 % ….. 90,73 … Mleko
. 64,30 … + 111,2 % … 135,81 … Warzywa
. 46,81 ….. + 60,3 % ….. 75,03 … Owoce
. 30,59 ….. + 38,5 % ….. 42,36 … Mięso
. 11,46 ….. + 65,2 % ….. 18,93 … Ryby
142,82 ……. + 3,0 % … 147,17 … Produkty zbożowe
Źródło: FAO, http://fenix.fao.org/faostat/beta/en/#compare
Napisałeś, że: „Faktem też jest zubożenie większości mieszkańców świata, poza Chinami i Koreą.” Na podstawie jakich danych twierdzisz, że Chiny nie zubożały? Wiedząc o jakie dane Ci chodzi będziemy mogli porównać analogiczne dane dla Polski.
„5. Podajesz średnią arytmetyczną, a ona NIE ma przecież sensu, jeśli chodzi o dochody i ceny. Tu jedynymi sensownymi miernikami są przecież mediana i dominanta.”
Do czego Ci potrzebna mediana emerytur i rent z PRL? Chcesz wykazać jeszcze mniejszą siłę nabywczą rent i emerytur w 1975 r. niż wynika z wyżej przytoczonych danych?
„Poza tym, to nie podałeś wysokości ówczesnych czynszów, opłat za energię elektryczną czy gaz, cen biletów w transporcie publicznym etc., ”
W polskich gospodarstwach domowych czynsz na ogół dzielony jest na dwie osoby z jakimś dochodem np. emeryturą, zyskiem z prowadzenia działalności gospodarczej itd, ale jednej racji żywnościowej nie da się podzielić na dwie osoby. Trzeba kupić dwie racje dlatego same tylko cen żywności są całkiem miarodajnym wskaźnikiem do określenia siły nabywczej dochodów ogółem. Potwierdzają to dane Eurostatu według których koszty życia ogółem w całej UE w 2015 r. były o 82% wyższe niż w Polsce, koszty użytkowania mieszkania i nośniki energii – o 170%, a ceny żywności o 64%, a więc ceny żywności były bardzo zbliżone do kosztów ogółem i tylko na ich podstawie w niezłym stopniu można określić siłę nabywczą dochodów w Polsce w stosunku do UE.
„podajesz ceny bazarowe, które były wówczas wyższe niż ceny w państwowych sklepach.”
Nawis inflacyjny w PRL przypadał na lata 1976-1989. W 1975 ceny sklepowe są jeszcze umiarkowanie realistyczne.
Ceny w handlu uspołecznionym:
1545,00 … Przeciętna emerytura i renta
1902,00 … Przeciętna emerytura
1308,00 … Przeciętna renta
1223,00 … Przeciętna renta rodzinna
… 42,00 … Mięso wieprzowe z kością (łopatka) – za 1 kg
… 30,00 … Mięso wołowe z kością (rostbef) – za 1 kg
… 54,00 … Kurczęta patroszone – za 1 kg
… 64,00 … Masło wyborowe – 1 kg
….. 4,40 … Mleko spożywcze butelkowane 3,2% – za 1 l
… 24,00 … Ser twarogowy tłusty – za 1 kg
….. 6,20 … Śmietana butelkowana 18% – za 0,25 l
….. 2,80 … Jaja kurze – za 1 sztukę
….. 3,68 … Kapusta biała – za 1 kg
….. 9,20 … Cebula – za 1 kg
….. 4,74 … Marchew – za 1 kg
….. 3,90 … Buraki – za 1 kg
… 12,50 … Groch – za 1 kg
… 23,00 … Fasola – za 1 kg
….. 2,20 … Ziemniaki – za 1 kg
… 11,51 … Jabłka deserowe – za 1 kg
30 października o godz. 23:20 174
A tymczasem, to bez konsultacji z obywatelami Polski, Unia Europejska i Kanada podpisały w niedzielę w Brukseli umowę gospodarczo-handlową CETA. Zniesie ona prawie 99 procent ceł we wzajemnym handlu, większość barier pozataryfowych i zliberalizuje handel usługami.
Tak więc Premier Trudeau, którym się „Polityka” tak niedawno zachwycała, okazał się być agentem wielkiego zachodniego kapitału i niczym więcej. 🙁 A teraz PiS będzie musiał pokazać swoje prawdziwe barwy, ratyfikując ten, jakże dla nas Polaków niekorzystny traktat. 🙁
31 października o godz. 11:47 175
Północna Korea czeka ze swoimi uczelniami, nie trać czasu.
31 października o godz. 15:47 176
Parker,
Po pierwsze, to Azja (tu konkretnie Daleki Wschód) mnie nie interesuje, gdyż jest ona za daleko i reprezentuje ona inną, obcą mi kulturę.
Po drugie to nie znam koreańskiego i nie mam specjalnej ochoty się go uczyć.
Po trzecie, to Korea Północna, która mi polecasz, jest od dawna państwem (neo)feudalnym, a powrót do feudalizmu mnie nie interesuje.
I wreszcie po czwarte; jeśli nie masz nic do powiedzenia na temat, to lepiej nie marnuj czasu i energii.
Ale gdybyś słyszał o jakichś wakatach na Kubie, to daj mi znać. Hablo un poco español a „Kuba wyspa jak wulkan gorąca”. 🙂
31 października o godz. 16:52 177
Na Kubie takich specjalistów nie brakuje, mieli czas sobie wykształcić. Może Wenezuela? Rowiązał byś problem braku papieru toaletowego który rewolucję dotknął.
Czy mógłbyś tak przy okazji mi z właściwych pozycji wytłumaczyć, czemu socjalizm zawsze kończy się brakiem tego środka czystości?
31 października o godz. 17:46 178
Parker
Ależ ja NIE jestem takim specjalistą, którego można łatwo wykształcić. Nie sądź więc innych po sobie. 😉 Ale Wenezuela może być. Przeżyłem recesję na Cyprze i w Portugalii, a więc przeżyję też i brak papieru do podcierania tyłka w Wenezueli. Zastąpię go sobie, jak w Portugalii, bidetem, albo też po hindusku, czyli butelką z wodą. Widzisz, sans papier de toilette da się żyć, ale bez pracy nie, chyba, że się jest, tak jak ty, kapitalistą. 😉
A w Polsce do i dziś też by papieru do podcierania tyłka w sklepach zabrakło, gdyby go sprzedawali, tak jak w Wenezueli dziś a w PRL-u dawniej, w państwowych sklepach po cenie niższej niż rynkowa. Swoją drogą, to jak sięgnę pamięcią w przeszłość, to choć tego papieru w sklepach czasem brakowało za późnego Gierka, to jakoś ludzie mieli czym swoje tyłki podcierać, a więc nie rób hałasu o nic.
Socjalizm nie kończy się zaś z reguły brakiem Toilettenpapier czy też toaletníego papíra, jako że w NRD czy CSRS to do końca go nie brakowało. Natomiast kapitalizm, to od początku nie może rozwiązać problemów znacznie ważniejszych, czyli na przykład bezrobocia, biedy, bezdomności, wykluczenia społecznego etc. Możesz mi łaskawie wyjaśnić dlaczego tak jest?
31 października o godz. 18:49 179
KRÓTKI KATECHIZM EKONOMICZNY DLA PARKERA (z lekkim przymrużeniem oka)
1. Skąd się bierze zysk przedsiębiorcy? Z wyzysku zatrudnionych u niego pracowników najemnych. Z pracy po 16 godzin dziennie przez cale lata, to przecież można dorobić się tylko choroby zawodowej. 🙁
2. Dlaczego kapitaliści zawsze dążą do zwiększenia czasu pracy i jej intensywności, a pracownicy zawsze dążą do czegoś zupełnie odwrotnego? I dlaczego statystyki wykazują, że w USA, w ciągu ostatnich kilku dekad, wciąż rośnie czas pracy a maleją płace realne? Ano dlatego, że kapitalista ma na względzie tylko swój własny interes, który z reguły jest sprzeczny z interesem społecznym.
3. Dlaczego w kapitalizmie mamy ekonomiczny przymus pracy? A kto by inaczej chciał pracować za nędze grosze tylko po to, aby ktoś inny opływał w bogactwa?
4. Dlaczego w kapitalizmie mniejszość, czyli jakieś góra 10% jest zamożna a nawet i bogata, a ponad 90% ludności żyje z dnia na dzień, „from hand to mouth”, bez żadnej realnej szansy na poprawę swojego losu, poza wygraną miliona na loterii, co jak wiemy, jest jednak bardzo mało prawdopodobne? Ale ty Parkerze tego nie wiesz, jako że ty NIE masz ojczyzny, a tylko interesy.
5. Dlaczego praktycznie we wszystkich, nawet najbogatszych państwach kapitalistycznych, istnieje z reguły deficyt mieszkań dostępnych dla zwyczajnych ludzi a nadmiar jest na rynku luksusowych, a bardzo drogich apartamentów? No cóż, taka a nie inna jest natura kapitalizmu, że produkuje się w nim dla zysku a nie dla zaspokojenia realnych potrzeb konsumentów.
6. Dlaczego jedne państwa kapitalistyczne są bogate, a inne biedne i to nawet bardzo? Otóż w biednych krajach ludzie pracują ciężej niż w bogatych, ale one są okradane przez bogatsze państwa, stąd też w kapitalizmie biedne państwa biednieją, a bogate się bogacą.
7. Skąd się bierze w kapitalizmie bezrobocie? Ano z tego, że bezrobotni potrzebni są w kapitalizmie do tego, aby kontrolować poziom płac realnych, nie dopuszczając tym samym aby one wzrosły, a więc aby zmalały tym samym zyski kapitalistów. Poza tym, to ponieważ postęp techniczny jest pracooszczędny, a więc ”zjada” on kolejne miejsca pracy. Biurokracja, zarzucana administracji państwowej, przecież zwiększa zatrudnienie, podobnie jak regulacja rynku i cła, a im ludzie są leniwsi, to tym ich więcej potrzeba jest do wykonania tej samej ilości pracy, a więc zgodnie z twą logiką, to te wszystkie czynniki, które ty wymieniłeś w swych poprzednich komentarzach na blogach i forach „Polityki”, powinny obniżać bezrobocie, a nie je zwiększać. 😉
8. Jakie są przyczyny cyklicznie powtarzających w kapitalizmie kryzysów nadprodukcji? Patrz punkt 5 – taka a nie inna jest natura kapitalizmu, że produkuje się w nim dla zysku a nie dla zaspokojenia realnych potrzeb konsumentów, więc naturalnie produkuje się też i to, co jest nie do sprzedania, a na dodatek, to kapitaliści tną płace, aby zwiększyć swoje zyski, ale tym samym redukują oni popyt na swoje produkty, wywołując tym samym kolejną cykliczną recesję.
9. Dlaczego państwa kapitalistyczne zbroją się i wciąż prowadzą ze sobą wojny? Dziwnie, że o tym nie wiesz, gdyż n.p. kapitalistyczne USA napadły ostatnio na kapitalistyczny Irak, kapitalistyczny Afganistan i kapitalistyczną Libię, a teraz walczą z kapitalistyczną Syrią. A tu chodzi przecież o zdobycie rynków zbytu i dostęp do deficytowych surowców oraz czysto względy strategiczne, np. panowanie na cieśninami czy kanałami żeglownymi.
10. Dlaczego jesteś zwolennikiem kapitalizmu? Czy pomyślałeś o tych, którzy, a jest ich przecież ponad 90% ludności świata, nie mają za co kapitalizmowi dziękować? Zachowujesz się jak właściciel niewolników cieszący się z niewolnictwa albo jak pan feudalny cieszący się z feudalizmu. 🙁 A fe! 🙁
31 października o godz. 19:19 180
Myślałem, że nie ma nic na lewo od Świetlistego Szlaku, myliłem się.
Przy Tobie, to liberalna partyzantka.
Żyłem świadomie w PRL i na ekonomii miałem ekonomię polityczną socjalizmu, naprawdę, nie chce mi się tego bełkotu czytać i wracać do dawnych czasów. Zdominowałeś ten blog swoimi niezliczonymi mądrościami, może red. Woś ma zdrowie, ze zdjęcia wnoszę, że realnego socjalizmu nie pismakiwał, niech czyta.
31 października o godz. 21:09 181
Parker,
Znów tylko ad personam? A łudziłem się, że jednak stać jest ciebie na więcej. Ale cóż – jak widać zwolennikom kapitalizmu rynkowego brakuje argumentów ad rem, tak samo jak pracy i uczciwej za nią zapłaty brakuje kapitalizmowi. 😉
Poza tym, to ja ci tu podaję ekonomię polityczną KAPITALIZMU, tak, jak ona jest wykładana na najlepszych zachodnich uniwersytetach.
Poza tym jeszcze. to tzw. realny socjalizm był w rzeczywistości niczym innym jak tylko kapitalizmem państwowym, jako że przecież w Polsce Ludowej (PRL-u) istniały i działały poza giełdą, wszystkie inne instytucje typowo kapitalistyczne, takie jak na przykład pieniądz, procent, banki, weksle (oraz czeki, będące rodzajem weksli), firmy ubezpieczeniowe, firmy spedycyjne (n.p. C. Hartwig), firmy maklerskie (w żegludze morskiej, n.p. Chipolbrok Chińsko-Polskie Towarzystwo Okrętowe S.A, dawniej Chińsko-Polskie Przedsiębiorstwo Maklerów Okrętowych) i inne spółki akcyjne, n.p. Polimex-Cekop S.A. Naprawdę nie wiedziałeś o tym? Ale co ja ci tu bedę cokolwiek tłumaczył, skoro ty przecież wiesz wszystko. 🙁 Oczywiście poza makro- i mikro-ekonomią. 🙂
31 października o godz. 21:22 182
Zajrzałem tutaj ponownie i widzę ,że R.Woś ma instruktora. Ba – na cały kraj zstąpił Mesjasz.
Skala tych bzdur wypisywanych przez osobę @jakowalski winduje „Dzieje głupoty polskiej” ponad Andy. Taki el condor passa. Z rozumem poniżej passa.
I tak:
-„Krzysztof Mazur – 22 października o godz. 22:37 108
-”Nie czytasz moich komentarzy, a więc wciąż mylisz PKB, czyli poziom aktywności na rynku (generowanej dziś głównie spekulacjami finansowymi), z wielkością realnej gospodarki. „
Jak ego potrafi szybować.
@ jakowalski 23 10 0:43
-”Wprowadzenie socjalizmu w najbogatszych krajach świata podniosło by poziom życia 90% ich ludności kosztem obniżenia poziomu życia najbogatszych 10%, którzy żyją zresztą z wyzysku pozostałych 90%. „
To chyba ściągnięte od doktora Hilarego Minca. Koszmar. Idźmy dalej bez komentarza głupoty.
-”Reszta świata, poza Chinami, relatywnie zbiedniała w ostatnich kilku dekadach. Polacy wcale nie są też dziś zamożniejsi niż byli oni w czasach PRLu, a tylko mają więcej dóbr materialnych, jako że te potaniały na skutek postępu technicznego. Ale ponieważ postęp techniczny jest pracooszczędny, to Polacy dziś są w dużej części bezrobotni, czego nie było w PRLu. „
Natychmiast zatrzymajmy postęp. Wróci ukochany PRL. I dziewczyny z PRL-u.
-”Przedsiębiorcy żyją z wyzysku a wydają oni często więcej niż zarabiają, ponieważ jako że mają oni wysokie dochody, to mają oni łatwy dostęp do taniego kredytu. „
Ten „wyzysk” to chyba z wykładu prof. (!) Pajestki z Ekonomi Kapitalizmu. Pasjonująca lektura dla grabarzy. Cuchnie trupem.
-”Poza garstką adwokatów czy lekarzy, to olbrzymia większość samozatrudnionych jest samozatrudniona z konieczności (brak pracy) a zarabiają oni z reguły mniej niż pracownicy na etatach, na co posiadam konkretne dowody. Proszę napisać na adres lech.keller(at)gmail.com. „
Man. Ty kompletnie nie rozumiesz dlaczego jest samozatrudnienie w tej skali. Z braku pracy? To mamy geniusza. Jest recepta na pomyślność świata -samozatrudnienie. Pyk i …nie ma bezrobocia.
Takie diagnozy może stawiać analfabeta lub pacjent na kozetce.
– „Co do szkodliwej roli zagranicznego kapitału w Polsce, …
…Tak więc skórka nie był warta wyprawki – Balcerowicz wyrzucił z pracy miliony Polaków i zadłużył Polskę na prawie 200 mld dolarów USA (10 razy tyle co Gierek) a mimo to mamy w Polsce, po ponad ćwierćwieczu reform jego i jego uczniów, podobny poziom rozwoju co Białoruś, która uniknęła problemów jakie my mieliśmy w związku z reformami Balcerowicza. Takie są fakty, a z nimi się nie dyskutuje. „
Taki pan Łukaszenka jeszcze Cię nie wezwał do prowadzenia mu jakiegoś kołchozu. Świat tyle traci.
„Gdzie ty widzisz ten „zwiększający się w sposób niesłychany dobrobyt, n.p. w Indiach, nawet Afryce czy choćby w ostatnich dekadach w Polsce”? Poza Chinami, to wszędzie na świecie mamy przecież regres, jeśli liczyć dochody ludzi pracy po cenach stałych. Pogarsza się bowiem obecnie nie tylko na Zachodzie, ale także i w tzw. III świecie. Chiny Ludowe (ChRL) są tu tylko wyjątkiem potwierdzającym regułę. „
Pewna pani była zdegustowana Luwrem:
-Wejście takie ładne,przeszklone. Drogi wstęp. Cały dzień się nałaziłam, ścisk i nic do kupienia, badziew na ścianach. Ruskie mają lepsze bazary.
Tak Cię widzę.
Czy ty naprawdę nie widzisz jak n.p. Japończycy rozwinęli Malezję, Filipiny, Indonezję? Rozumiesz dlaczego?
„Poza tym, to niskie płace w kapitalizmie wynikają głównie z tego, że kapitalizm jest systemem, w którym interesy pojedynczych kapitalistów są sprzeczne z interesami kapitalistów jako klasy społecznej, a więc to, co wydaje się być dobre dla pojedynczego kapitalisty (na przykład wysokie bezrobocie i niskie płace) jest niekorzystne dla kapitalistów jako klasy społecznej, jako że wysokie bezrobocie i związane z nim niskie płace ograniczają popyt a tym samym ograniczają też i zyski kapitalistów i prowadzą do kolejnych kryzysów nadprodukcji, a tym samym do bankructwa wielu kapitalistów. Dotychczas interwencjonizm państwowy umożliwiał kapitalistom na wyjście z kolejnych kryzysów, ale to jest przecież tylko rozwiązanie tymczasowe i prowizoryczne, jako że interwencjonizm nie usuwa przecież przyczyn kryzysów kapitalizmu, a tylko łagodzi ich objawy. „
określę to jednym słowem-bełkot.
„Mazur nie rozumie tego co ja pisze, a więc mi nie odpowiada. …
Poza tym, mam doktorat z ekonomii, i to uniwersytetu z pierwszej setki światowych rankingów, a więc, jak to się jest łatwo domyśleć, zachodniego. Nie rozmieszaj mnie więc tymi propagandowymi filmikami dla analfabetów. „
Jasna sprawa. Do tego SGPiS z jego słynną Ekonomią Socjalizmu. Guru – M.Kalecki ?
Bufonada wysoka. Po co uczyć ciemny lud w Burkina Faso, aborygenów na antypodach. Pasuje do Łukaszenki tow. szmaciak jak ulał.
„…Potrzebny jest nam więc system wyrównujący szanse na starcie życiowym a więc przed wszystkim wysokie, ponad 90% podatki od spadku, szczególne dla majątków ponad milion obecnych PLN.
4. NIE jest więc prawdą, że krytycy kapitalizmu kierują się tylko zawiścią. Oni kierują się altruizmem, miłością do bliźniego i nie tolerują obecnej w kapitalizmie dyskryminacji osób nie posiadających kapitału, w tym szczególnie są oni przeciwnikami kapitalistycznego przymusu pracy, dotyczącego w tym, niesprawiedliwym, a więc amoralnym ustroju, każdego, kto nie ma kapitału. „
To zaczerpnięte z tow. Chruszczowa . Jaki dobry pan. Mógł zagrabić wszystko i zamordować. Tylko zagrabiłby 90%.
„kapitalistyczny przymus pracy”. Jaki piękny tow. Zoszczenko.)))
„Kapitalizm NIE rozwiązuje problemów społecznych, a tylko je tworzy, jako że oparty jest on na ekonomicznym przymusie pracy i wyzysku, czyli inaczej na kradzieży, tyle że usankcjonowanej prawem. Podział dochodu wynikający z działania rynku jest bowiem z definicji niesprawiedliwy, a obecna ingerencja państwa ma tylko na celu usuniecie najbardziej rażących aspektów tej niesprawiedliwości, z góry niejako wpisanej w naturę kapitalizmu. Jest to więc tylko leczenie objawów, a nie przyczyn, choroby społecznej zwanej kapitalizmem, a toczącej obecnie, jak rak, społeczeństwa praktycznie wszystkich państw. „
-Socjalizm idealnie rozwiązuje problemy społeczne. W Korei Płn.
Polska w.g. Prof. J. Skodlarskiego była w 1945r. na poziomie gospodarczym Włoch, Hiszpanii, Finlandii, Austrii.
W r. 1990 po okresie intensywnego rozkwitu, rzeczywistej harówki naszego narodu znalazła się w grupie państw przodujących jak, Syria, Malezja, Tunezja opadając niżej.
PKB Włoch był większy 15x, Hiszpanii-5x, Finlandii-12x, Austrii-5x od socjalistycznej Polski.
Wskutek spisku imperializmu zachodnioniemieckiego oczywiście i wyłącznie.
-” Dalsze funkcjonowanie kapitalizmu w jego obecnej, rynkowej postaci musi więc doprowadzić do załamania gospodarczego w skali globalnej. Chyba, że wybuchnie kolejna antykapitalistyczna rewolucja, ale na skalę globalną, jako że tylko taka ma szansę na powodzenie. Na samozreformowanie się kapitalizmu i kapitalistów nie można przecież na serio liczyć! „
Na Lenina bym nie liczył. Facet- wynajmij Aurorę, załóż pisemko o nazwie Iskra i do boju do krwi ostatniej….krwiopijców.
„Parker – 25 października o godz. 18:39 136
Socjalizm zrodził się z protestu przeciwko kapitalistycznemu wyzyskowi, a nie z kretyńskich bajek, które tu nam opowiadasz, jakbyśmy byli, tak ja ty, półgłówkami. „
tako rzecze prosty cham, bezrobotny bezgłówek.
-Dość.
Bardzo konkretnie pisze Ci parker, Raf, kruk, duende, Panismok, snakeinweb, KrzysztofMazur.
Teraz się zastanawiam po co polemizuję. Można pisać do młodych podpierając się pozytywistyczną pracą u podstaw.
Ja chyba piszę z egoizmu. Chciałem raczej wykazać, że są głupsi w naszej Umęczonej RP. Tę głupotę trzeba napiętnować bezwzględnie. CBDO.
31 października o godz. 21:36 183
To to jest keller?
O qwa, ale wdepnąłem, myślałem że ma bana w Polityce do końca świata.
Ja go pamiętam sprzed kilku lat.
Redaktor Woś nowy na blogach, się nie zorientował, poczekajmy aż go zjedzie za prawicowo liberalne odchylenie:)))))))
31 października o godz. 22:35 184
NikodemD – 31 października o godz. 21:22 182
Znów tylko ad personam? Kolejny mądrala się tu znalazł, który będzie w nas wmawiał, że białe jest czarne i na odwrót i z braku argumentów ad rem, atakować ad personam i to wręcz po chamsku. 🙁 I tak:
1. Napisałem, że „PKB jest tylko miernikiem poziomu aktywności na rynku (generowanej dziś głównie spekulacjami finansowymi), a niewielkości realnej gospodarki”. A ty w odpowiedzi „Jak ego potrafi szybować”. Ale co to ma do PKB? Nic. 🙁
2. Prawdą przecież jest, że wprowadzenie socjalizmu w najbogatszych krajach świata podniosło by poziom życia 90% ich ludności kosztem obniżenia poziomu życia najbogatszych 10%, którzy żyją zresztą z wyzysku pozostałych 90%. A ty na to: „To chyba ściągnięte od doktora Hilarego Minca. Koszmar. Idźmy dalej bez komentarza głupoty.”. Znów NIE na temat, a tylko ad personam. 🙁
3. Napisałem, że reszta świata, poza Chinami, relatywnie zbiedniała w ostatnich kilku dekadach. Polacy wcale nie są też dziś zamożniejsi niż byli oni w czasach PRLu, a tylko mają więcej dóbr materialnych, jako że te potaniały na skutek postępu technicznego. Ale ponieważ postęp techniczny jest pracooszczędny, to Polacy dziś są w dużej części bezrobotni, czego nie było w PRLu” Twoja odpowiedź jest tu znów bez sensu i nie na temat: „Natychmiast zatrzymajmy postęp. Wróci ukochany PRL. I dziewczyny z PRL-u.” A gdzie ja napisałem, że postęp techniczny jest zły? On jest tylko zły dla ludzi pracy w kapitalizmie, natomiast w socjalizmie uwalnia on ich od męczącej i często niebezpiecznej i niezdrowej pracy.
4. Napisałem też, że faktem jest, iż przedsiębiorcy żyją z wyzysku a wydają oni często więcej niż zarabiają, ponieważ jako że mają oni wysokie dochody, to mają oni łatwy dostęp do taniego kredytu. A ty na to: „Ten „wyzysk” to chyba z wykładu prof. (!) Pajestki z Ekonomi Kapitalizmu. Pasjonująca lektura dla grabarzy. Cuchnie trupem.” Znów NIE na temat, a poza tym, to ja to zaczerpnąłem z Marksa i z moich własnych doświadczeń jako wysokiej rangi pracownik banku (exceutive).
5. Napisałem także, że poza garstką adwokatów czy lekarzy, to olbrzymia większość samozatrudnionych jest samozatrudniona z konieczności (brak pracy) a zarabiają oni z reguły mniej niż pracownicy na etatach, na co posiadam konkretne dowody. A ty na to: „Man. Ty kompletnie nie rozumiesz dlaczego jest samozatrudnienie w tej skali. Z braku pracy? To mamy geniusza. Jest recepta na pomyślność świata -samozatrudnienie. Pyk i …nie ma bezrobocia. Takie diagnozy może stawiać analfabeta lub pacjent na kozetce.” Znów tylko mnie obrażasz, a nie dajesz alternatywnego wyjaśnienia dla zjawiska polegającego na tym, że z braku pracy, zdesperowani bezrobotni szukają tzw. samozatrudnienia. 🙁
6. Napisałem także o szkodliwej roli zagranicznego kapitału w Polsce i o tym, że Balcerowicz wyrzucił z pracy miliony Polaków i zadłużył Polskę na prawie 200 mld dolarów USA (10 razy tyle co Gierek) a mimo to mamy w Polsce, po ponad ćwierćwieczu reform jego i jego uczniów, podobny poziom rozwoju co Białoruś, która uniknęła problemów jakie my mieliśmy w związku z reformami Balcerowicza. Takie są fakty, a z nimi się nie dyskutuje.. A ty użyłeś tu „argumentu” ad Baćko: „Taki pan Łukaszenka jeszcze Cię nie wezwał do prowadzenia mu jakiegoś kołchozu. Świat tyle traci.”. Ale co to ma do tematu tego blogu?
7. Napisałem też: gdzie ty widzisz ten „zwiększający się w sposób niesłychany dobrobyt, n.p. w Indiach, nawet Afryce czy choćby w ostatnich dekadach w Polsce? Poza Chinami, to wszędzie na świecie mamy przecież regres, jeśli liczyć dochody ludzi pracy po cenach stałych. Pogarsza się bowiem obecnie nie tylko na Zachodzie, ale także i w tzw. III świecie. Chiny Ludowe (ChRL) są tu tylko wyjątkiem potwierdzającym regułę. A ty na to od rzeczy:”Pewna pani była zdegustowana Luwrem: -Wejście takie ładne,przeszklone. Drogi wstęp. Cały dzień się nałaziłam, ścisk i nic do kupienia, badziew (sic) na ścianach. Ruskie mają lepsze bazary. Tak Cię widzę.” To ma być argument merytoryczny? I dalej piszesz, że „ Czy ty naprawdę nie widzisz jak n.p. Japończycy rozwinęli Malezję, Filipiny, Indonezję? Rozumiesz dlaczego?” A ja jakoś nie widzę, aby Malezja zawdzięczała swój rozwój Japonii, a Filipiny czy Indonezja to jest wciąż w większości ogromna bieda, tyle, że ponieważ to są bardzo ludne kraje, to znajdzie się w nich trochę bogaczy, tak samo jak np. w Bangla Deszu.
8. Napisałem też, że niskie płace w kapitalizmie wynikają głównie z tego, że kapitalizm jest systemem, w którym interesy pojedynczych kapitalistów są sprzeczne z interesami kapitalistów jako klasy społecznej, a więc to, co wydaje się być dobre dla pojedynczego kapitalisty (na przykład wysokie bezrobocie i niskie płace) jest niekorzystne dla kapitalistów jako klasy społecznej, jako że wysokie bezrobocie i związane z nim niskie płace ograniczają popyt a tym samym ograniczają też i zyski kapitalistów i prowadzą do kolejnych kryzysów nadprodukcji, a tym samym do bankructwa wielu kapitalistów. Dotychczas interwencjonizm państwowy umożliwiał kapitalistom na wyjście z kolejnych kryzysów, ale to jest przecież tylko rozwiązanie tymczasowe i prowizoryczne, jako że interwencjonizm nie usuwa przecież przyczyn kryzysów kapitalizmu, a tylko łagodzi ich objawy. A jedyna twoja odpowiedź to: „określę to jednym słowem-bełkot”. I to ma być twoim zdaniem argument w dyskusji? 🙁
9. Dalej napisałem, że Mazur nie rozumie tego co ja pisze, a więc mi nie odpowiada i że mam doktorat z ekonomii, i to uniwersytetu z pierwszej setki światowych rankingów, a więc, jak to się jest łatwo domyśleć, zachodniego. I napisałem też, aby mnie nie rozmieszał więc tymi propagandowymi filmikami dla analfabetów. A ty na to: „Jasna sprawa. Do tego SGPiS z jego słynną Ekonomią Socjalizmu. Guru – M. Kalecki? Bufonada wysoka. Po co uczyć ciemny lud w Burkina Faso, aborygenów na antypodach. Pasuje do Łukaszenki tow. szmaciak jak ulał.” To ma być merytoryczny argument w dyskusji? I co ty wiesz o Kaleckim? Swoją drogą, to ja nie wstydzę się SGPiSu tak samo jak nie wstydzę się The University of Melbourne. Ale to nie jest przecież na temat tego blogu.
10. Napisałem, że potrzebny jest nam więc system wyrównujący szanse na starcie życiowym a więc przed wszystkim wysokie, ponad 90% podatki od spadku, szczególne dla majątków ponad milion obecnych PLN. Widzę, że się z tym zgadzasz, a więc przechodzę do kolejnego punktu.
11. Napisałem, że NIE jest więc prawdą, że krytycy kapitalizmu kierują się tylko zawiścią. Oni kierują się altruizmem, miłością do bliźniego i nie tolerują obecnej w kapitalizmie dyskryminacji osób nie posiadających kapitału, w tym szczególnie są oni przeciwnikami kapitalistycznego przymusu pracy, dotyczącego w tym, niesprawiedliwym, a więc amoralnym ustroju, każdego, kto nie ma kapitału. A ty na to: „To zaczerpnięte z tow. Chruszczowa . Jaki dobry pan. Mógł zagrabić wszystko i zamordować. Tylko zagrabiłby 90%. Kapitalistyczny przymus pracy. Jaki piękny tow. Zoszczenko.” Znów – co to ma do tematu naszej dyskusji na tym blogu? 🙁
12. Napisałem też, że kapitalizm NIE rozwiązuje problemów społecznych, a tylko je tworzy, jako że oparty jest on na ekonomicznym przymusie pracy i wyzysku, czyli inaczej na kradzieży, tyle że usankcjonowanej prawem. Podział dochodu wynikający z działania rynku jest bowiem z definicji niesprawiedliwy, a obecna ingerencja państwa ma tylko na celu usuniecie najbardziej rażących aspektów tej niesprawiedliwości, z góry niejako wpisanej w naturę kapitalizmu. Jest to więc tylko leczenie objawów, a nie przyczyn, choroby społecznej zwanej kapitalizmem, a toczącej obecnie, jak rak, społeczeństwa praktycznie wszystkich państw. A ty na to, że „Socjalizm idealnie rozwiązuje problemy społeczne. W Korei Płn.” Tak jakby w Korei Północnej był kiedykolwiek socjalizm. Napisałem przecież wyraźnie, że Korea Północna jest od dawna państwem (neo)feudalnym. Dalej napisałeś, że „Polska w.g. Prof. J. Skodlarskiego była w 1945r. na poziomie gospodarczym Włoch, Hiszpanii, Finlandii, Austrii. W r. 1990 po okresie intensywnego rozkwitu, rzeczywistej harówki naszego narodu znalazła się w grupie państw przodujących jak, Syria, Malezja, Tunezja opadając niżej. PKB Włoch był większy 15x, Hiszpanii-5x, Finlandii-12x, Austrii-5x od socjalistycznej Polski. Wskutek spisku imperializmu zachodnioniemieckiego oczywiście i wyłącznie.” Ale nie podałeś tytułu publikacji, na którą się powołujesz, a więc nie mogę zweryfikować tych danych. Niemniej, Polska w roku 1945 była znacznie bardziej zniszczona niż Włochy, Hiszpania, Finlandia czy Austria i na pewno była ona od nich wówczas znacznie gorzej rozwinięta, może poza Finlandią. Przypominam, że w Madrycie, Barcelonie czy Wiedniu funkcjonowało wtedy metro, a w Warszawie nie działały wtedy nawet tramwaje, że Włochy miały wtedy własne autostrady, a my tylko te, które wybudował Hitler na terenach przyznanych po wojnie Polsce. Poza tym, to w roku 1990 byliśmy po straconej dekadzie, ale i tak wyżej niż Syria czy Tunezja, jako że porównujesz, całkowicie przecież błędnie, nie NMP czyli Dochód Narodowy, a tylko PKB i to w cenach bieżących, czyli bez zrozumienia czym jest ów PKB, dowodząc tym samym, że jesteś tylko tanim demagogiem. 🙁
13. Dalej, to ja napisałem że dalsze funkcjonowanie kapitalizmu w jego obecnej, rynkowej postaci musi więc doprowadzić do załamania gospodarczego w skali globalnej. Chyba, że wybuchnie kolejna antykapitalistyczna rewolucja, ale na skalę globalną, jako że tylko taka ma szansę na powodzenie. Na samozreformowanie się kapitalizmu i kapitalistów nie można przecież na serio liczyć! A ty na to „Na Lenina bym nie liczył. Facet- wynajmij Aurorę, załóż pisemko o nazwie Iskra i do boju do krwi ostatniej….krwiopijców. Znów NIE na temat. Czy ty naprawdę nie widzisz, że „dyskutując” w ten sposób, tylko się ośmieszasz?
14. Dalej napisałeś” „tako rzecze prosty cham, bezrobotny bezgłówek.” Przepraszam, ale czy to ma być argument w dyskusji? 🙁
15. I dalej napisałeś: „Dość. Bardzo konkretnie pisze Ci parker, Raf, kruk, duende, Panismok, snakeinweb, Krzysztof Mazur. Teraz się zastanawiam po co polemizuję. Można pisać do młodych podpierając się pozytywistyczną pracą u podstaw. Ja chyba piszę z egoizmu. Chciałem raczej wykazać, że są głupsi w naszej Umęczonej RP. Tę głupotę trzeba napiętnować bezwzględnie. CBDO.” Ale ty przecież niczego tu nie udowodniłeś, poza tym, że nie masz wiedzy, a ten brak nadrabiasz zwyczajnym chamstwem i tupetem, atakując mnie ad personam, jako że nie jesteś w stanie zbić ani jednego mojego argumentu. Ale cóż, takich „ekspertów” jest dziś w Polsce większość i stąd nasza gospodarka jest dziś taka jaka jest. 🙁
31 października o godz. 22:40 185
Parker -31 października o godz. 21:36 183
Twoja cała nadzieja znów w cenzurze? I zobacz jakiego masz sympatycznego sojusznika w niejakim Nikodemie D (patrz jego wpis z dnia 31 października o godz. 21:22 182). 😉
Dobranoc!
1 listopada o godz. 1:31 186
@parker-183
Ja tu trafiłem przypadkiem. Zalogowałem się i napisałem 2x, ponieważ
bardzo mnie negatywnie zaskoczył p.Woś. Nie sądziłem, że coś takiego można pisać w poważnym wydaje się tygodniku. Szczypię się, czy aby nie śnię. Może jestem w ukrytej kamerze? Ktoś mnie wrabia i parska śmiechem z drugiej strony lustra.
jakowalski to ma odchylenie 100 mil na lewo od „prawicowo-nacjonalistycznego” Gomułki jak go Stalin pstryknął w nos. Jedna z odmian Napoleona. Nie zrobił sobie akumulacji pierwotnej kapitału. Stąd bezrobocie i pasująca mu forma rozsiewania raka socjalizmu. A kysz!
1 listopada o godz. 9:25 187
@jakowalski – komentarze z 31 października br.
Pańska dyskusja na blogu red. Wosia z @parkerem i @NikodememD jest dobrym przykładem przewagi wykształconego ekonomisty nad dyletantami tej nauki. Pan używa argumentów merytorycznych. Ich stać zaledwie na argumenty ad personam. Ciekawy jestem po co oni zalogowali się na blogu Rafała Wosia, który w najnowszym felietonie „W którą część ogona gryzie się kapitalizm?” pisze o polskiej rzeczywistości gospodarczo – społecznej.. Wykład red Wosia pozwala na racjonalną dyskusję, pod warunkiem posiadania wyższego wykształcenia ekonomicznego, znajomości powszechnej historii ekonomii i praktyki zawodowej w dziedzinach wykorzystujących narzędzia przydatne w nauczaniu, bankowości, instytucjach kontroli państwowej lub samorządowej, jak np. Najwyższa Izba Kontroli, Regionalne Izby Obrachunkowe czy izby i urzędy skarbowe.
Jestem absolwentem z 1973 r. Wyższej Szkoły Ekonomicznej we Wrocławiu, która po zmianie ustroju społeczno – gospodarczego
w 1990 r. została przekształcona w Akademię Ekonomiczną im. Oskara Langego, a następnie po paru latach stała się Uniwersytetem Ekonomicznym. W okresie mych studiów wiedzy ekonomicznej udzielali mi prof. Józef Popkiewicz z teorii ekonomii, prof. Tadeusz Krawczewski z historii powszechnej myśli ekonomicznej, prof. Józef Kaleta z finansów, prof. Zofia Szapajtis z socjologii, prof. Łora Kustrzeba z filozofii, prof. Ewa Bartosiewicz z ekonometrii i dr Łukaszuk z podstaw praw. Po ukończeniu swych studiów przez 35 lat pracowałem w Najwyższej Izbie Kontroli i przeszedłem jako 60 – latek na zasłużoną emeryturę. Wiedza ekonomiczna, ekonometryczna i prawna umożliwiły mi badanie polskiej rzeczywistości w warunkach realnego socjalizmu jak i zmienionej na kapitalistyczną w 1990 r. w ramach szokowej reformy prof. Leszka Balcerowicz i jego neoliberalnych następców. Na własne oczy widziałem tę przemianę na przykładach bankrutujących wrocławskich przedsiębiorstw, takich jak Elwro, Pafawag czy Archimedes. Badałem upadające fabryki produkujące wyroby bawełniane na ziemi dzierżoniowskiej i fabryki lniarskie w Kamiennej Górze i Mysłakowicach. Byłem przy próbie ratowania przez biednych polskich kapitalistów „Porcelany Wałbrzych” i Fabryki Obuwia „Odra” w Oleśnicy.Próby te zakończyły się klęską gospodarczą.
Napisałem to nie po to, aby się chwalić, gdyż przytoczone przeze mnie przykłady efektów przemiany ustrojowej w ramach szokowej teorii prof. Balcerowicza były częstokroć opisywane przez polską prasę i pokazywane na ekranach różnych stacji telewizyjnych. Były też przedmiotem ostrych dyskusji ekonomistów różnych szkół naukowych. Uczeni ci, od prof. Leszka Balcerowicza po prof. Grzegorza Kołodkę, od lat spierają się o przebieg, koszty i losy polskiej gospodarki w ostatnich 26. latach. Dyskusję tę warto prowadzić również na blogu red. Rafała Wosia w ramach wymyślonego przez niego „Nowego Atlasu Ekonomicznego”. Ja osobiści wolę być po stronie tych blogerów, których wiedza ekonomiczna pozwala przynosić nowe argumenty w opisie globalnej gospodarki światowej i owoców tej gospodarki na gruncie europejskim i polskim. Nie interesują mnie argumenty siły i ataki personalne niektórych niewykształconych i głupawych blogerów.
1 listopada o godz. 10:16 188
@Ipsi
Wg mnie różnica poglądów wynika z tego, że jedni patrzą na rzeczywistość z punktu interesu całego społeczeństwa i uważają, że interesy większości są ważniejsze od interesu jednostki a dla drugich najważniejszy jest ich interes osobisty.
Uważają, że trzeba liczyć na własne siły i „po trupach do sukcesu”.
Nie rozumieją, że są sytuacje, w których można przetrwać tylko w grupie.
Kto się „wypina” na grupę, na tego grupa „wypnie się” właśnie wtedy, gdy pomoc grupy będzie warunkiem przeżycia.
Gdy jakiś obcy pijak przyczepił się do mnie , rwąc się do bitki jak spod ziemi nagle znaleźli się dawni koledzy z podstawówki z pytaniem – ” Jasiu – on chce ciebie bić ? Mamy mu wp…lić ?” Bo Jasiu nigdy się nie wywyższał, choć był najlepszy w klasie i nikomu nie odmówił pomocy.
Trudno do takiego myślenia przekonać takich, co nie patrzą szerzej i dalej niż czubek własnego nosa.
Trudno do kogoś takiego trafić argumentami walącymi w fundamenty na jakich oni pobudowali swoje wizje świata.
1 listopada o godz. 10:31 189
Z sąsiedniego blogu (Bendyka) – na marginesie CETA:
(…) Ekonomiści obiecywali, że globalna integracja gospodarcza zwana globalizacją podniesie wszystkie łódki do góry. W W rzeczywistości do góry poszły niektóre tylko z łódek. O ile w Chinach w wyniku włączenia się gospodarki w światowy obieg (pod staranną jednak kontrolą partii komunistycznej) nastąpił bezprecedensowy w dziejach ludzkości wzrost dobrobytu, to w krajach rozwiniętych skorzystali tylko nieliczni, słynne 1 proc. wskazywane przez protestujących w ramach Occupy Wall Street w 2011 r. Większość w USA lub Wielkiej Brytanii w najlepszym wypadku nie ma gorzej niż 30-40 lat temu. Przedstawicielom dawnej klasy robotniczej żyje się jednak gorzej. Pozytywny efekt makro nie rozłożył się sprawiedliwie w skali mikro.
(…) Rację ma (więc) Rafał Woś, wskazując, że źle skonstruowana umowa prowadząca do osłabienia instytucji państw i wzmacniająca korporacje musi w konsekwencji prowadzić do niebezpiecznych reakcji politycznych, czego dziś doświadczamy na całym świecie. Donald Trump, Brexit, Marina Le Pen i nasi rodzimi populiści to najlepsza ilustracja problemu. W skrócie, źle prowadzony proces otwierania granic mobilizuje nastroje sprzyjające protekcjonizmowi. (…) Negatywne skutki CETA staną się paliwem dla formacji politycznych odwołujących się do „suwerenizmu” (rozpadu UE – LK).
http://antymatrix.blog.polityka.pl/2016/10/31/boj-o-ceta-jaki-wynik/?nocheck=1&sso_ticket=NHwO1Iuh_mpOEiUrB1bRHO_Us5WOIjMedZGXrc_Db837lNFgVWUGIQRxIE-MfUu-d8m907oNFgZlm7BkvpTq5XQtdtP8mAFwA6amCBZoVS0
1 listopada o godz. 10:48 190
Lspi – 1 listopada o godz. 9:25 187
No cóż – jak to już pisałem, edukacja ekonomiczna w Polsce osąagnęla dziś dno. Przykładem są tacy „profesorowie” jak ów Janusz Skodlarski z Łodzi, nie rozumiejący czym jest PKB i jak się go liczy, oraz różnicy pomiędzy PKB w cenach bieżących i przeliczanym na dolary USA po aktualnym kursie wymiany a PKB w PPP i dla którego Kalecki był „guru ekonomii socjalizmu”. A tacy ludzie jak ów prof. zw. dr hab. Janusz Skodlarski, kierownik Katedry Historii Myśli Ekonomicznej i i Historii Gospodarczej Uniwersytetu Łódzkiego, uczą dziś nowe pokolenie polskich ekonomistów. Skutki dla Polski muszą być więc gorzej niż opłakane. 🙁
A co do reszty twego wpisu, to zgadzam się z nim w 100%, tylko, proszę, nie nazywajmy Leszka Balcerowicza ekonomistą, bowiem to jest tak, jakby ktoś nazwał Adolfa Hitlera mężem stanu. Nazwanie Leszka Balcerowicza, który jest przecież zwykłym szarlatanem i megalomanem, grabarzem polskiej gospodarki a szczególnie polskiego przemysłu, polskiej myśli technicznej i polskiej nauki – ekonomistą jest bowiem obrazą dla prawdziwych ekonomistów.
Pozdrawiam
LK
1 listopada o godz. 11:09 191
NikodemD – 1 listopada o godz. 1:31 186
Nikt ciebie nie zmusza do wypisywania twych chamskich ataków ad personam na tym blogu. Chyba, że to jest twoje jedyne płatne zajęcie, to wtedy rozumiem twoje pobudki, choć nie pochwalam tego, co tu robisz. Swoją drogą, to ty masz odchylenie na prawo nawet od Pinocheta i Mikkego (podobno herbu Korwin). 😉
I niby jak miałem sobie zrobić tę akumulacje kapitału? Nikogo w życiu nie wyzyskiwałem, a z uczciwej pracy to jeszcze nikt kapitału nie zbił. A jeśli przejście na emeryturę, po ponad 40 latach pracy i w wieku dobrze ponad 65 lat uważasz za formę bezrobocia, to niech ci będzie. Tylko dlaczego nigdzie na świecie, nawet w USA, nie wliczają emerytów do statystyk bezrobocia? Możesz mi to wyjaśnić?
A na koniec – rakiem, zżerającym społeczeństwo, jest kapitalizm, stąd też to społeczeństwo jest dziś ciężko chore, być może nawet nieuleczalnie i terminalnie, na takie bardzo poważne przyległości jak powszechna na świecie bieda, przestępczość, narkomania, bezrobocie, bezdomność, epidemia rozwodów, samotne matki, aborcja jako praktycznie jedyna metoda kontroli urodzeń dla ogromnej większości kobiet etc. A przecież najważniejszą przyczyną tego, że większość ludności świata żyje w biedzie jest to, że żyje ona w kapitalizmie. Takie są fakty, a z nimi się nie dyskutuje. 🙁
1 listopada o godz. 11:13 192
NikodemD – 1 listopada o godz. 1:31 186
P.S. Rozbawiłeś mnie, podając jako przyczynę bezrobocia to, że bezrobotni nie mają kapitału. You made my day! :-)!
1 listopada o godz. 11:39 193
@jakowalski z 1 listopada (Święto Zmarłych)
Prawdziwi ekonomiści nie rodzą się na kamieniu, tak jak np. Franciszek Quesnay, Adam Smith, Karol Marks, John Maynard Keynes, Oskar Lange, Michał Kalecki, czy ze współcześnie żyjących prof. Grzegorz Kołodko lub francuski ekonomista Thomas Piketty – autor wydanej w języku polskim książki „Kapitał w XXI wieku”, którą właśnie czytam. Jestem też po nowej lekturze. wydanej przez „Książkę i Wiedzę” w 1981 r. znakomitej pracy Zbigniewa Landau’a i Jerzego Tomaszewskiego pod tytułem „Zarys historii gospodarczej Polski 1918 – 1939”. Mam też za sobą lekturę napisanej przez Johna Kennetha Galbraitha „Ekonomia w perspektywie – Krytyka historyczna” (wydaną przez PWE w 1992 r.) i Michela Alberta „Kapitalizm kontra kapitalizm” (wydanie „Signum” w Krakowie w 1994 r.). Wszyscy współcześni krytycy neoliberalizmu powinni ich teksty przyswoić. Dotyczy to także wszystkich, słabo wyuczonych ekonomicznie, wyznawców „polskiej teorii szokowej” prof. Leszka Balcerowicza i jego uczniów, takich jak m.in twórca partii „Nowoczesna” Ryszard Petru – partii brylującej obecnie na naszej scenie politycznej i w polskim Sejmie.
Wiedzy ekonomicznej i rozumienia historii powszechnej ekonomii nigdy dość ludziom z wyższym wykształcenie, którzy pracują i działają w korporacjach gospodarczych, bankowości, finansach i kontroli (zwanej dziś błędnie „audytem”).
P.S. Drogi Panie @jakowalski. Mógł Pan podarować sobie porównania prof. Leszka Balcerowicza z kanclerzem III Rzeszy Adolfem Hitlerem. To, moim zdaniem, nie w Pański stylu ani przy znanym mi z Pańskich wpisach na różnych blogach „Polityki” poziomie dyskusji.
1 listopada o godz. 12:13 194
Szanownym obrońcom neoliberalizmu można zadać kilka pytań:
1-dlaczego rozwinięte kraje zachodnie permanentnie mają
a-deficyty budżetowe
b-ujemną wymianę handlową
2-co finansuje poziom życia ich ludności?
3-skąd czerpią depozyty bankowe?
Moim zdaniem, kreacja pieniądza z powietrza oraz rabunek zasobów państw trzeciego świata jako model zasilania gospodarki, powoli dobiega kresu.
Taki system utrzymywano przez ostatnie 500 lat, rabując zasoby akumulowane przez podbite kraje.
Obecnie, nie ma kogo już rabować, a ci przeciwnicy którzy pozostali, są zbyt silni militarnie.
Sprzedaż zaś myśli technicznej i usług, nie jest w stanie zniwelować deficytu rachunków bieżących za dobra realne importowane.
Ten domek z kart oparty na pieniądzu fiat zaczyna się rozpadać.
1 listopada o godz. 12:20 195
Lspi – 1 listopada o godz. 11:39 193
Racja, tak samo jak na nie rodzą się na kamieniu wybitni fizycy, matematycy, malarze czy pisarze. Polecam Ci więc przed wszystkim prace, niestety już dziś nie żyjącego, prof. J.K. Galbraitha, jednego z najwybitniejszych ekonomistów XX i XXI wieku, który określił współczesny amerykański i generalnie światowy kapitalizm jako gospodarkę opartą o “niewinne oszustwa” w swym ostatnim dziele p.t. „The Economics of Innocent Fraud” („Ekonomia niewinnego oszustwa”). Polecam też jego inne dzieła takie jak n.p. „American Capitalism”, „The Affluent Society”, „The New Industrial State”, „Economics and the Public Purpose”, „The Nature of Mass Poverty”, „The Anatomy of Power” (niektóre z nich dostępne są także i po polsku). Polecam je, jako że nie tylko, że ich treść jest wciąż aktualna, to są one na dodatek napisane pięknym, literackim a jednocześnie jasnym i zrozumiałym, precyzyjnym językiem, w odróżnieniu od tego, co „produkują” nasi współcześni ekonomiści. Napisał on też, na początku lat 1990., artykuł pod tytułem „Which capitalism for Eastern Europe?” czyli “Jaki kapitalizm dla Wschodniej Europy?” (Harper’s Magazine, April 1990 – tłumaczony także na język polski i wydrukowany, o ile się nie mylę, w „Polityce”). Profesor Galbraith napisał wtedy, że Plan Balcerowicza nie może się udać, gdyż „kurację wstrząsową w Polsce można interpretować jako próbę osiągnięcia w ciągu zaledwie kilku lat tego, na co kapitalizm zachodni potrzebował lat kilkuset” oraz że „narzucamy Europie Wschodniej taki kapitalizm, jakiego sami nie odważylibyśmy się przyjąć na Zachodzie. Począwszy od ubiegłego stulecia, od czasów Marksa, aż do obecnych.” A przecież prof. Galbraith należał zawsze do ścisłych elit w amerykańskiej nauce i polityce – był on nawet ambasadorem USA w Indiach za czasów prezydentury J. Kennedy’ego.
A jako wzór podręcznika do ekonomii to uważam, że nikt jeszcze, jeśli chodzi o język polski, nie napisał czegoś lepszego niż Okar Lange (mam na myśli oczywiście jego „Ekonomię polityczną”: – tom I 1959, tom II 1965).
Także – nie mylmy marksowskiej szkoły w teorii ekonomii, która do dziś jest studiowana na tzw. Zachodzie i która przechodzi obecnie swój renesans, a którą w Polsce reprezentowali m.in. profesorowie Kalecki i Lange, oraz tacy moi nauczyciele akademiccy jak n.p. prof. prof. Janusz Górski, Witold Sierpiński i Mieczysław Nasiłowski, z tzw. ekonomią polityczną socjalizmu, której najbardziej chyba znanym adeptem był Leszek Balcerowicz.
Oczywiste jest też, że „audyt” jest nam tam tak samo NIEpotrzebny, jak n.p. „menedżer”, skoro mamy naszą własną kontrolę albo rewizję oraz naszego własnego kierownika i dyrektora.
A co do Balcerowicza (raz jeszcze), to daleko mu jest do Hitlera – mnie chodziło tylko o to, aby tego pierwszego nie nazywać ekonomistą, tak samo, jak tego drugiego – mężem stanu. Także: ktoś dawno temu ogłosił prawo, według którego w każdej dyskusji na forum czy blogu internetowym, która trwa dłużej niż kilka godzin i w której bierze udział więcej niż kilku uczestników, prędzej czy późnej pojawi się Adolf Hitler. A z prawami nami rządzącymi nie ma przecież dyskusji. 😉 Ponadto: nobody is perfect.
Pozdrawiam
1 listopada o godz. 12:59 198
Wydaje mi się, że szanowni ekonomiści mylą dwie sprawy:
1) matematyczną poprawność modelu popytu i podaży
2) jego praktyczną użyteczność w dyskusjach nad rynkiem pracy
Ad. 1) Niewątpliwie model ten się sprawdza, *także* w przypadku rynku pracy.
Ad. 2) Granicę jego użyteczności pokazuje „końska” anegdota red. Wosia. Gdy nikt nie potrzebuje koni, ich populacja może zmniejszyć się niemal do zera. Gdy praca, dajmy na to, 40% populacji jest niepotrzebna lub zbyt nisko wyceniana – nie dość, że ci ludzie nie znikają, to jeszcze mogą zdestabilizować czy wręcz obalić cały system gospodarczy. Inaczej mówiąc: ludzie są także materią systemu gospodarczego, bez nich on nie istnieje.
1 listopada o godz. 14:48 199
@jakowalski z 1 listopada (Święto Zmarłych) o godz. 12 : 20, 193
Nie jestem, w przeciwieństwie do Pana ,doktorem ekonomii po SGPiS i uniwersytecie ekonomicznym w Australii i nie pracowałem po studiach w bankowości. Jestem prostym magistrem ekonomii ze specjalizacją ekonomika przedsiębiorstw po WSE we Wrocławiu. Znam i lubię ekonomię polityczną, zarówno kapitalizmu, jak i socjalizmu, finanse, ekonometrię, historię powszechnej myśli ekonomicznej, socjologię i prawo cywilne. Lubię też filozofię, etykę i religioznawstwo.
Prace J. K. Galbraitha, które zostały wydane przez polskie wydawnictwa też znam. Nie czytałem książek wydane w języku angielskim, gdyż nie znam tego języka. Znam biegle w mowie i piśmie tylko język rosyjski. Dziękuję za przypomnienie myśli jednego z najwybitniejszych ekonomistów światowych, jakim jest bez wątpienia prof. Galbraith. Mam nadzieję, że zna Pan prace innych wybitnych ekonomistów krajowych, do których zaliczam Kaleckiego, Langego i Kołodkę. Nad ich dorobkiem warto dziś, gdy upadła w teorii i praktyce teoria neoliberalizmu, głośno i otwarcie dyskutować na znakomitym blogu Rafała Wosia „Nowy Atlas Ekonomiczny”.
Pozdrawiam Pana i życzę sobie dalszego udziału w dyskusji nad meandrami globalnej gospodarki.
1 listopada o godz. 20:37 200
Lspi – 1 listopada o godz. 14:48 199
Po pierwsze, to małe sprostowanie, jako że ja nie mam polskiego doktoratu a tylko australijski za rozprawę na temat gospodarczych i społecznych skutków neoliberalnej polityki ekonomicznej i społecznej prowadzonej w Australii od mniej więcej początku lat 1980. a polegających (jak 10 lat późnej w Polsce) na prywatyzacji, deregulacji i tzw. demonopolizacji, a przedtem otrzymałem tamtejszy stopień magistra (Masters) za rozprawę na temat upadku polskiego przemysłu w pierwszych latach tzw. Panu Balcerowicza. Zacząłem od podyplomowych studiów magisterskich, jako że w Australii polskie 4-letnie studia ekonomiczne uznawali wówczas jako tzw. zaawansowany licencjat (Bachelor with Honours), który co prawda uprawnia do podjęcia studiów doktoranckich, ale nie chciałem od razu, jako imigrant z nieanglojęzycznego kraju, rzucać się na głębokie wody.
Po drugie, to proszę jednak nie wymieniać jednym tchem Kołodki razem z Kaleckim i Langem. Powodów jest na to kilka, ale wymienię tylko te najważniejsze. Otóż pierwszy z nich to jest taki, że Kołodko to jednak nie jest ten sam kaliber, co jego poprzednicy, jako że on wyraźnie świeci odbitym światłem, a po drugie, to tak się złożyło, że ja studiowałem na SGPiSie w jednej grupie z Kołodką i stąd wiem, że to nie jest bynajmniej tytan intelektu. Owszem, to był zdolny student, ale takich jak on a nawet i lepszych, to znaczy inteligentniejszych i pracowitszych to było u nas na roku wielu. Swoja karierę Kołodko zawdzięcza zaś głównie temu, że został on asystentem profesora Zdzisława Fedorowicza, który był wówczas także wiceprezesem NBP a później nawet wiceprezesem Komisji Planowania, a przede wszystkim to był on strasznym głupkiem i bufonem, żeby nie powiedzieć wprost chamem (był on chyba jedynym profesorem, z jakim zetknąłem się na SGPiSie podczas studiów i pracy tamże, który wyraźnie dawał do zrozumienia studentom że są oni nikim przy tak ważnej personie jak on). A że prof. Fedorowicz był aż tak głupi, bufoniasty i wręcz chamski, to nikt nie chciał zostać jego asystentem, ale Kołodko, widząc okazję, zacisnął zęby i tym samym zrobił on karierę na tym, że wytrzymał on tak długo jako asystent Fedorowicza, aż się od niego usamodzielnił. Resztę to znamy z jego oficjalnego (Kołodki) życiorysu (działacz ZSP i PZPR, później stypendysta Fulbrighta i synekurki w MFW i Banku Światowym, czyli że dobrze urządzony w każdym reżymie, który go tylko przygarnie).
To by było chyba tyle na dzień dzisiejszy.
Pozdrawiam.
1 listopada o godz. 20:45 201
“Jaki kapitalizm dla Wschodniej Europy?” (Harper’s Magazine, April 1990 – tłumaczony także na język polski i wydrukowany, o ile się nie mylę, w „Polityce”).
Moze ktos stescic, ktory system J.K.Galbraith polecal dla Wschodniej Europie ?
Zeby oczymac oryginalny artykul, musze wykupic abonament u Harper’s. Ma ktos wolnego linka do tego artykulu?
1 listopada o godz. 22:31 202
mały fizyk – 1 listopada o godz. 20:45 201
Harper’s Magazine, April 1990
Which capitalism for Eastern Europe?
By John Kenneth Galbraith
Poszukaj w bibliotekach. Kiedyś miałem kopię tego artykułu, ale podziała się ona gdzieś podczas przeprowadzek.
Oto link do Harpera, ale ty tam już pewnie już trafiłeś:
https://harpers.org/archive/1990/04/which-capitalism-for-eastern-europe/
1 listopada o godz. 22:36 203
I jeszcze: John Kenneth Galbraith, zapytany pod koniec swego życia, dlaczego nie dostał Nagrody Nobla, odpowiedział ironicznie, że nie dostał i nie dostanie, ponieważ pisze przystępnym językiem – a ci, którzy dostają Nobla, piszą tak, żeby dać pracę rozlicznym tłumaczom i interpretatorom przekładającym ich książki na język zrozumiały dla maluczkich.
http://www.krytykapolityczna.pl/artykuly/gospodarka/20131029/maczynska-nawet-noblisci-nie-maja-patentu-na-nieomylnosc
1 listopada o godz. 23:34 204
@jakowalski z 1 listopada;200
Dziękuję Panu za informacje o prof. dr. hab. Grzegorzu Kołodko z okresu jego studiów w Szkole Głównej Planowania i Statystyki oraz z okresu asystentury u prof. Fedorowicza, gdyż ich nie znałem. Uważam jednak, że prof. Kołodko był i jest niezłym ekonomistą, który jako pierwszy w Polsce publicznie zaatakował Plan Balcerowicza, który Sejm Kontraktowy PRL szybko i bez głębszej dyskusji przyjął w grudniu 1989 r., tj. w pierwszym kwartale funkcjonowania rządu premiera Tadeusza Mazowieckiego. Ówczesny rząd rozpoczynał swoje urzędowanie w warunkach upadłej i potwornie zadłużonej gospodarki (dług ten przekroczył ponad 20 mld. $ USA). Za przyjęciem Planu Balcerowicza głosowały wszystkie kluby poselskie, zarówno PZPR, PSL i SD, jak i klub OKP, utworzony przez posłów wylansowanych przez „Solidarność” i polski Kościół rzymskokatolicki, kierowany przez prymasa kardynała Józefa Glempa. Dzisiaj mało kto pamięta, iż wówczas „Solidarność” dowodzona przez Lecha Wałęsę zdradziła swoich członków, odrzucając przebrzmiałe już hasło z czasów lipcowo – sierpniowych strajków w 1980 r. :”Socjalizm tak, wypaczenia nie!”. (Więcej na ten temat można poczytać w znakomitej książce prof. dr hab. Karola Modzelewskiego wydanej w 2013 r. przez Wydawnictwo „Iskry”, zatytułowanej „Zajeździmy kobyłę historii. Wyznania poobijanego jeźdźca”.).
Nie wiem, czy Pan czytał jakąkolwiek pracę profesora Grzegorza Kołodki. Ja miałem okazję poczytać ich kilka. Największą moją uwagę przyciągnęła wydana przez Wydawnictwo „Prószyński i S-ka” w 2008 r. książka tego autora „Wędrujący świat”. Opinie na jej temat są pozytywne u różnych ekonomistów, m.in. dobrze ją ocenił laureat Nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii Robert A. Mundell oraz Francis Fukuyama, autor „Końca historii”.
Osobiście uważam prof. G. Kołodkę za dobrego ekonomistę, który ma znaczący dorobek naukowy i poważne doświadczenia praktyczne w gospodarce, które zyskał w okresie, gdy dwukrotnie piastował urząd wicepremiera w rządach SLD – PSL. To właśnie on nazwał Plan prof. Leszka Balcerowicza „szokiem bez planu.” Dziś mocno krytykuje, podobnie jak były działacz Pierwszej „Solidarności” prof. dr hab. Bugaj, aktualnie głoszony, lecz nadal nie wdrażany Plan Morawieckiego, nowego guru gospodarczego i finansowego polskiej ekipy rządowej. I za to cenię prof. dr hab Grzegorza Kołodkę.
1 listopada o godz. 23:44 205
@jakowalski
Nie chce mi sie szukac po bibliotekach. Ale ty juz kilka razy cytowales ten artykul z Harper’s. Wiec mozesz go strescic? Co on polecal?
Ciekawe co by Galbraith odpowiedzial na twierdzenia innych ekonomow, ze zadna teoria ekonomiczna nie moze okreslic optymalnej sciezki transformacji gospodarczej.
http://yadda.icm.edu.pl/yadda/element/bwmeta1.element.ekon-element-000171385289
2 listopada o godz. 10:10 206
.mały fizyk – 1 listopada o godz. 23:44 205
W wielkim skrócie – model skandynawski albo przynajmniej francuski. Więcej po powrocie ze spaceru.
Ale odpowiem ci w skrócie, że dla każdego kraju istnieje optymalna ścieżka rozwoju i niekoniecznie musi być ona naśladowaniem ścieżki innych państw. Chiny takiej ścieżki szukają, a Polska bezkrytycznie poszła za radą Zachodu, który NIE był przecież zainteresowany w rozwoju Polski, a tylko w uczynieniu z niej swojego rynku zbytu i źródła taniej siły roboczej, o czym pisałem już wiele razy.
A co do tej teorii mającej określić optymalną ścieżkę transformacji gospodarczej, to po pierwsze, z tego, że ona dziś nie istnieje, nie wynika, że ona wkrótce nie powstanie, a po drugie, to należy się zastanowić, czy transformacja ma zawsze sens, czy w przypadku Polski nie wystarczyło by poprawić oczywiste błędy popełnione przez Gierka, jako że powodem zapaści gospodarczej w Polsce w latach 1980. nie był przecież system gospodarczy „jako taki”, a głównie ekonomiczna blokada ze strony Zachodu oraz organizowane i finansowane przez Zachód strajki, które rozłożyły by przecież każdą gospodarkę, z niemiecka czy amerykańską włącznie.
2 listopada o godz. 10:10 207
lspi – 1 listopada o godz. 23:34 204
Opowiem ci wkrótce.
2 listopada o godz. 14:02 208
@jakowalski
„W wielkim skrócie – model skandynawski albo przynajmniej francuski.”
Dziekuje za informacje. Czy Galbraith’owi chodzilo o modele z lat 90-tych czy wczesniejsze? Osobiscie mialem nadzieje, ze Polska wybierze model z BRD z lat 70-tych, bo bardzo na nim skorzystalem (np. bezplatne studia, zasilki na nie i bezprocentowy kredyt do splacenia dopiero przy dobrych dochodach). No, ale bylo i minelo 🙁
Co do koniecznosci transformacji, to nawet Galbraith ja widzial. Chiny tez poszly na transformacje (przemyslu i rolnictwa) a nie na reparature.
2 listopada o godz. 17:05 209
Mały Fizyk
Oto co znalazłem w moich opracowaniach na temat tego artykułu prof. Galbraitha z roku 1990. Niestety, a może „stety”, tylko po angielsku:
Those unfortunate effects of poorly designed experiments (mowa jest tu o wolnorynkowych eksperymentach w Argentynie, Chile i Polsce) were mostly a result of what John Kenneth Galbraith calls a “Simplistic Ideology (which – L.K.) pictures a starkly bipolar world. On the one side is communism; on the other side, capitalism. Each exists in its unadulterated form” (J.K. Galbraith “Which capitalism for Eastern Europe?” Harper’s Magazine, April 1990 p. 19). He argues, that the West wants for Eastern Europe a kind of capitalism, which people in the West would not care to risk. Galbraith remind us that capitalism survived only because “…the welfare state mitigated many of the hardships and the cruelties of pristine capitalism. Also, trade unions were legitimized and soon began to exercise countervailing power. And the Keynesian revolution gave to the state the responsibility […] of smoothing out the business cycle and limiting the associated hardship and despair (Galbraith op. cit. p. 19). He notices that “What the countries of Eastern Europe see as the alternative to socialism, or, in the common reference, communism, is not capitalism […] The alternative they see in the modern state, with a large, indispensable mellowing and stabilizing role for government (Galbraith op. cit. p. 20). Thus he advices Eastern European countries to:
– Release to the market initially only less urgent consumer goods and services;
– Be more cautious and gradual in freeing prices of basic foods, rents and health services, where hardship and suffering could be acute;
– Continue subsidizing agriculture and (as a result) food prices;
– Continue to provide lower cost, subsidized housing for the less affluent;
– Support state controlled health care, which is satisfactory only when it is effectively socialized.
Galbraith also asks the rich OECD countries to come „promptly and generously” with aid to the countries in transition. He is against lecturing on austerity, as the Western countries have the resources, at least as a result of diminished military threat: “Nothing would be more disastrous […] than a return to the economic order envisaged in early capitalist doctrine and still celebrated by its more devout theologians […] What’s needed now is an adaptation and not a dramatic descent into primitive capitalism. It is an untried road, one cannot be negotiated by adherence to rigid rules. It requires alas, the painful process of thought. That has, in all economic ages, been resisted, as is being resisted now. There is, sadly, no alternative (Galbraith op. cit. pp. 20-21).
Innymi słowy, polecał on drogę białoruską, a nie polską i jak się okazało, miał on rację, jako że po ponad ćwierć wieku bardzo bolesnej transformacji, Polska pod względem PKB per capita nieznacznie tylko wyprzedza Białoruś, a ma ona o wiele wyższe od niej bezrobocie oraz zadłużenie, zarówno wewnętrzne (rządowe) jak też i zagraniczne. Ale my woleliśmy posłuchać się Friedmana i Sachsa niż Galbraitha. 🙁
2 listopada o godz. 17:32 210
Mały Fizyk – 2 listopada o godz. 14:02 208
Raczej z lat 1970. Ale wtedy w RFN było dobrze, a nawet bardzo dobrze dla ludzi pracy, gdyż tuż za miedzą było NRD z bezpłatnym szkolnictwem, bezpłatną służbą zdrowia etc (bezpłatną w znaczeniu opłacaną przez państwo z jego dochodów, czyli głównie z podatków, także tych „niewidocznych”, czyli potrącanych z zarobków przed ich wypłatą i nie ujętych w dokumentach wręczanych pracownikowi, czyli w tzw. pay slips). Ale teraz NRD już nie ma, a więc standard życia ludzi pracy w całych Niemczech spadł i to bardzo szybko i bardzo znacznie.
Chiny próbowały wyjść z pułapki biedy kilka razy, w tym, z mieszanym sukcesem, uprzemysławiając się na wzór ZSRR i przez nieudany „Wielki Skok”. Aż wreszcie poszli Chińczycy po wiedzę do źródeł, poczytali dokładnie Marksa i zrozumieli, że aby zbudować u siebie socjalizm, to muszą oni najpierw zbudować u siebie zaawansowaną gospodarkę kapitalistyczną, co robią od mniej więcej lat 1980. Gdyby Mao od razu wziął się za samodzielną lekturę Marksa, to może by nie popełnił tych błędów, ale przecież on był tylko człowiekiem, a z braku teorii przejścia od feudalizmu do socjalizmu (przypominam, że Marx analizował zaawansowaną, głównie brytyjską, gospodarkę kapitalistyczną) pozostała tu tylko metoda inżynierska, czyli prób i błędów, tak jak dawniej uczono się budować wieże, mury obronne i katedry. Pamiętajmy, że podczas tych prób sporo tych wież, murów czy katedr się zawaliło, także i na głowy ludzi je budujących. Jak to mówią, tam gdzie drwa rąbią, tam zawsze wióry lecą. Nie ma bowiem czegoś takiego jak naprawdę darmowa edukacja – ktoś zawsze musi za nią zapłacić. A my mocno przepłaciliśmy za naukę podstaw ekonomii kapitalizmu, gdyż nie słuchaliśmy się ekspertów takich jak prof. Galbraith, a tylko szarlatanów typu Sachsa. 🙁
2 listopada o godz. 18:21 211
@jakowalski
2 listopada o godz. 17:32 210
No wlasnie, z braku teorii transformacji trzeba bylo w 1989 cos wybrac i wyprobowac. A wtedy bledow neoliberalizmu w praktyce (nie w teorii !) jeszcze nie bylo szczegolnie widac (tak jak teraz) 🙁
A posteriori latwo krytykowac. Ale mamy nadal ten sam problem jak wtedy: jak transferowac neoliberalizm na cos lepszego? A moze tylko reparowac? No i znowu dopiero historia pokaze, czy wybor byl dobry 🙁
2 listopada o godz. 20:23 212
@jakowalski
”I niby jak miałem sobie zrobić tę akumulacje kapitału? Nikogo w życiu nie wyzyskiwałem, a z uczciwej pracy to jeszcze nikt kapitału nie zbił.”
Szanowny Panie,skoro przez całe życie niczego się Pan nie dorobił , to pańskie wykształcenie,licencjaty,doktoraty, australijskie oraz jakie tylko Pan ma – są N I C N I E W A R T E . Nie jestem doktorem ani nawet technikiem ekonomii, szanowny Panie , tylko zwyczajnym żuczkiem,który z szansy którą dał kapitalizm Balcerowicza skorzystał.Oczywiście na swoją miarę i będąc świadomy skali,możliwosci i pozostałych uwarunkowań…Jest Pan czymś w rodzaju nauczyciela pływania , który nie umie śpiewać, tak to wygląda.Skoro nie umiał Pan zrobić chociaż niewielkich pieniędzy to po co Panu była ta szkoła ;-)))) ? Widać po pańskich wpisach,że ” siedział ” Pan w grubych książkach całe życie, sypie Pan cytatami, nazwiskami, teoriami i czym tam jeszcze. Opowiada Pan łzawe historie jak to wystarczyło ” poprawić ” Gierka i jego poczynania i już by było super. Może ktoś Panu uwierzy w te klechdy,ja w tamtych czasach żyłem, praktykowałem kapitalizm czyli zarabianie pieniędzy.W odróżnieniu od Pana znam temat z tzw praktyki. Eksperyment peerlowski , szanowny Panie , nie udał się N I G D Z I E .Była taka kobieta , Margaret Thatcher, córka sklepikarza – czyli znienawidzonego przez pana ” kapitalisty ” który akumulował kapitał bo kupował taniej żeby sprzedać drożej , o zgrozo !!!! spekulant !!!!!- otóż pani Thatcher powiedziała dwa fajne zdania . 1. Żaden rząd nie ma własnych pieniędzy 2. Nie ma darmowych obiadów . Pan wierzy że są darmowe obiady i rząd ma swoje pieniądze….
Bogactwo ludzi , czyli narodu , czyli państwa bierze się z kilku zródeł. Z dochodów kapitałowych, mówiąc ogólnie. No wie Pan z inwestowania żeby zarobić na inwestycji. Żeby była dobra stopa zwrotu. W Polsce słabo z kapitałem , jest go niewiele . Ale trzeba próbować . Kolejne zródło – dobre pomysły . Wynalazki,technologie, patenty,innowacje i temu podobne. Mało tego w Polsce ale tych rzeczy nie załatwia się włącznikiem w ścianie , szanowny Panie. Potrzebna jest świadomość , że jak coś interesującego człowiek wymyśli to zarobi . W Polsce – min dzięki takim jak Pan – zarabianie pieniędzy jest jakby cokolwiek wstydliwe. Bo jak ma pieniądze to pewnie kogoś ” wyzyskał ” – sam Pan stwierdził że bez oszukania i wyzyskania się nie da i ląduje się na gołej de… na emeryturze….Nadadzą się jeszcze na zródło forsy minerały i bogactwa naturalne, węgiel dziś odpada…. Nie mamy .. No to , szanowny Panie zostaje P R A C A . Krok po kroku , rok po roku , tak jak w innych krajach które odniosły sukces . Wszelkie ” trzecie drogi ” , ” inne sposoby ” skutkują Białorusią, Wenezuelą , Argentyną itd itp …..
W USA natychmiast by Pan został zapytany o dochody i własne pieniądze, oni doskonałe wiedzą , że ktoś kto uczy ekonomii a sam nie umie w realu zarobić czyli , jak Pan to ujął ” zakumulować ” jest nikim .
Kłaniam się
2 listopada o godz. 21:46 213
Lspi,
Przecież ja nigdzie nie napisałem, że Kołodko jest czy też był złym ekonomistą. I zgoda, może on był tym, który jako pierwszy w Polsce publicznie zaatakował Plan Balcerowicza, ale przecież tylko dlatego, że to nie był jego plan, a Balcerowicza. Wydaje mi się też, że w Polsce to chyba wcześniej krytykowali ten plan tacy znani ekonomiści jak np. prof. Bronisław Minc (nie mylić z Hilarym, chyba zresztą jego bratem) czy też, z nie tak przecież dalekiego Wiednia, prof. Łaski. Ale nie o to nam tu przecież chodzi. Podobnie było z Modzelewskim, a to, że za planem Balcerowicza głosował cały Sejm, to nic nowego – tak przecież było przez praktycznie cały okres PRL-u. Jednogłosowość nie musi przecież oznaczać, że posłowie mają rację, a tylko to, że dali się oni oszukać tym samym osobom i tym samym programom.
Ważniejsze jest chyba to, że w książkach Kołodki i ma nic specjalnie oryginalnego, a tylko podsumowania dokonań innych ekonomistów. Ale ponieważ nie przeczytałem jego wszystkich książek, to mogę się mylić. A te pozytywne głosy o nim, które wspominasz, nie są przecież do końca miarodajne, jako że wielu wybitnych ekonomistów go mogło w ogóle nie zauważyć, a Fukuyama nie jest przecież ekonomistą a raczej publicystą.
I nie rozumiem także, dlaczego Kołodko krytykuje Plan Morawieckiego. Przecież to jest plan odbudowy polskiej gospodarki – na pewno nie najlepszy z możliwych, ale na pewno lepszy niż wszystko, co do tej pory proponowały wszystkie polskie rządy począwszy od roku 1989, w tym też i rządy, w których kluczowe pozycje wicepremiera i ministra finansów zajmował Kołodko.
Poza tym, to Kołodko ma, zdaniem wielu osób, które go dobrze znają, zbyt wysokie o sobie mniemanie i jest on osobą wielce przesądną, na przykład nie cierpi armatury sanitarnej marki Koło. Może to jest pozostałość z czasów, kiedy to w latach 1967–1968, pracował on jako niewykwalifikowany robotnik budowlany w Gdańsku. Nie znam powodów tego dziwnego kroku Kołodki, gdyż nawet gdyby nie zdał on wówczas egzaminu wstępnego na studia, to nie musiał on przecież pracować jako robotnik niewykwalifikowany. Czyżby się on wówczas przed kimś lub czymś ukrywał? Ciekawe, co na ten temat twierdzą jego biografowie.
Na dodatek, to woda sodowa jakby mu uderzyła do głowy i na zjazdach absolwentów poznaje on tylko innych ministrów albo co najmniej profesorów, a udaje, że nie poznaje pozostałych swoich kolegów i koleżanek. A więc jest to raczej mało ciekawa persona jako człowiek – zwyczajny, że tak powiem karierowicz i snob. Poza tym, i co jest tu chyba najważniejsze, to on mógł nie tylko krytykować to co zrobił Balcerowicz, ale także, przynajmniej częściowo, naprawić to, co zepsuł Balcerowicz. A tymczasem, to będąc wicepremierem i ministrem finansów, kontynuował on, na rozkaz swoich mocodawców z Zachodu, politykę Balcerowicza, przez co stracił on u mnie resztki uznania. Ale to jest, oczywiście, tylko moja własna, a więc subiektywna opinia o nim jako człowieku, polityku i ekonomiście.
Pozdrawiam.
LK
2 listopada o godz. 21:55 214
Blackley – 2 listopada o godz. 20:23 212
Wartości człowieka NIE mierzy sie wartością jego majątku. Do jakiego majątku drobili się, przykładowo, Mozart, Beethoven, Chopin, Mickiewicz, Słowacki, Einstein czy Tesla? Praktycznie żadnego, ale nie powiesz chyba, że byli oni nic nie warci. I na tym właściwie powinienem zakończyć dyskusję z tobą, ale może do niej jeszcze wrócę. A na razie, to powstrzymaj się z atakami ad personam, jako że to bardzo źle o tobie świadczy, szczególnie, że atakujesz mnie pod osłoną anonimowego nicka, a więc jesteś tylko zwyczajnym tchórzem. 🙁
2 listopada o godz. 23:33 215
Blackley – 2 listopada o godz. 20:23 212 – c.d.
Piszę to nie tyle dla ciebie, bowiem do ciebie argumenty ad rem nie trafiają, ale dla pozostałych czytelników tego blogu.
I. Twierdzisz, że skorzystałeś na planie Balcerowicza, ale pamiętaj, że na niemieckiej okupacji też skorzystało sporo Polaków, w tym głównie przedsiębiorcy i rolnicy. Czy na tej podstawie można wyciągnąć wniosek, że niemiecka okupacja była dobra dla Polski i Polaków? Zrozum też, że twój sukces okupiony był porażką milionów Polaków, wyrzuconych z pracy i zmuszonych do emigracji. Ale ty widzisz tylko siebie i swój sukces, zresztą najprawdopodobniej tylko pozorny.
II. Co do Thatcher, to rozłożyła ona gospodarkę W. Brytanii, wpędzając ją w ogromny dług – per capita najwyższy na świecie. Gdyby była ona naprawdę taka mądra, jak ty to twierdzisz, to nie utraciła by ona władzy, a jej polityka nie doprowadziła by W. Brytanii do aż tak wielkiego zadłużenia, a zwyczajnych Brytyjczyków do aż tak wielkiego zubożenia.
III. Dalej – piszesz, że:
1. Żaden rząd nie ma własnych pieniędzy. Otóż to jest nieprawda, jako że rządy mają kontrolę nad bankami centralnymi, nawet w USA, gdzie tzw. Fed, czy Rezerwa Federalna jest tylko formalnie prywatna i tylko formalnie niezależna od rządu, a wiadomo, że banki są wytwórniami pieniędzy, a więc ten, kto ma kontrolę nad bankiem, a szczególnie zaś bankiem emisyjnym, czyli centralnym, ma kontrolę nad pieniądzem, czyli inaczej ma swoje własne pieniądze. Proszę mi też pokazać jakaś realną walutę, poza wirtualnymi i w wielu państwach nielegalnymi bitcoinami, która nie jest państwowa.
2. Nie ma darmowych obiadów – oczywiście, że nie ma ich dla ludzi pracy, ale dla kapitalistów to one są, jako że te obiady finansują ludzie u nich zatrudnieni. Czy to naprawdę jest aż tak trudno zrozumieć?
III. Piszesz też, że bogactwo ludzi, czyli narodu, czyli państwa bierze się z kilku źródeł, po pierwsze z dochodów kapitałowych.
Ale po pierwsze, to mylisz tu bogactwo poszczególnych ludzi z bogactwem narodu i bogactwem państwa. Najlepszy przykład to I Rzeczpospolita, w której żyli bardzo bogaci magnaci, ale naród i państwo byli biedni jak ta przysłowiowa mysz kościelna.
Po drugie, to ja się ciebie pytam, skąd się bierze kapitał? Otóż kapitał jest zakumulowanym zyskiem, a ten bierze się tylko i wyłącznie z wyzysku, czyli z tego, że kapitalista NIE płaci pracownikom u niego zatrudnionym uczciwej płacy, a więc ludzie pracy pracują na kapitalistów, którzy z nieopłaconej części ich pracy czepią zyski, które później staja się kapitałem. Inwestować mogą więc tylko posiadacze kapitału, jako że płace robocze są tak skalkulowane, aby pracownik musiał pracować, aby mógł żyć. Inaczej, to istniało by zagrożenie, ze pracownik szybko zaoszczędził na swoje dalsze życie i nie będzie chciał dalej pracować, co pozbawiło by kapitalistów siły roboczej, a tym samym zysków.
IV. Wynalazki etc. – bardzo ładnie, ale trzeba mieć do ich wdrożenia kapitał. Tu wracamy więc do punktu wyjścia. Pisałem już, ze Tesla nie dorobił się majątku na swoich licznych wynalazkach, wśród których jest też i radio, na które przyznano mu amerykański patent, ale że nie miał on kapitału, to nigdy bogaczem nie został, a przy okazji, to wyzyskiwał go długo Edison, który dosłownie ukradł mu kilka wynalazków w czasie, kiedy Tesla był pracownikiem firmy należącej do Edisona,
V. Dalej – wstydliwe jest tylko zarabianie pieniędzy ze wyzysku, spekulacji, oszustw i kradzieży, a nie z własnej, uczciwej pracy. A co do pracy to ja przecież wyraźnie napisałem, że jak najbardziej można się na niej wzbogacić, ale tylko na pracy innych ludzi. Wyjątkami są tu właściwie tylko najlepiej opłacani, choć na ogół nie zawsze najlepsi w swym fachu, lekarze i prawnicy. Ale po twych wpisach nie sadzę, abyś był lekarzem czy nawet prawnikiem. Nie sądzę też, abyś był jakaś gwiazdą filmową czy też muzyki popularnej albo doskonale zarabiającym zawodowym sportowcem, jako że ci nie mają zwykle czasu na wypisywanie długich elaboratów na blogach poświęconych ekonomii.
VI. Co do węgla, to można na nim zarobić, tylko trzeba wiedzieć jak, ale to jest temat na osobną dyskusję.
VII. A co do mojej emerytury, to tak nawiasem, jest ona zacznie wyższa niż dochody netto przeciętego polskiego właściciela małego a nawet i średniego biznesu. Ale to tak tylko na marginesie…
VIII. A co do USA, to ja na szczęście tam od dawna nie mieszkam, ale kiedy tam mieszkałem, to nikt, poza agentami nieruchomości i urzędnikami bankowymi, nie pytał się mnie o moje dochody czy też o mój majątek, a ci ostatni też tylko wtedy, kiedy chciałem od nich wynająć mieszkanie albo też uzyskać kredyt na cele konsumpcyjne. Jakże ty mało wiesz o USA… 🙁
VIII. I na koniec – ekonomia jest nauką o gospodarowaniu. Ekonomista NIE musi być więc bogaczem – ty wyraźnie mylisz ekonomistę z finansistą. Wracając zaś do twojego nauczyciela pływania, który nie umie śpiewać, to przepraszam, ale co mu to przeszkadza w nauczaniu innych jak pływać? Może masz na myśli trenera pływaków, ale on też nie musi być lepszym pływakiem niż ci, których on trenuje. Nieodżałowanej pamięci trener Kazimierz Górski nie był przecież aż tak wybitnym piłkarzem jak Lubański czy Deyna, ale był on przecież jednym z najlepszych trenerów piłki nożnej w całej historii tej dyscypliny. Podobnie też trener Czesław Cybulski, który wychował kilku mistrzów olimpijskich i świata w rzucie młotem, nie był wybitnym młociarzem (jego wyniki nie były na tyle dobre, aby trafił on do Wikipedii jako zawodnik, ale widnieje on w niej jako trener – https://pl.wikipedia.org/wiki/Czes%C5%82aw_Cybulski.)
IX. A ja jestem ekonomistą, a nie doradca finansowym czy też maklerem giełdowym, a więc aby być wiarygodnym, wcale nie muszę być milionerem. Tak nawiasem, to formalnie złotówkowym milionerem pewnie jestem, ale mój tzw. majątek nie jest w gotówce czy depozytach bankowych, albo w akcjach czy obligacjach (tzw, papierach wartościowych) a tylko w moich mieszkaniach (w Australii i Polsce), samochodach, obrazach etc. (ale nie trzymam ich u mnie w mieszkaniu, jakby się ktoś pytał). Nie mam się więc specjalnie czym chwalić, jeśli chodzi o posiadane wartości materialne, ale i też nie zamierzam się nimi chwalić, jako że jeśli chodzi o dobra materialne, to dorobienie się jakiegoś majątku nigdy nie było moim celem życiowym. Jak wolałem wydawać pieniądze na podróże, samochody, kobiety, dobre alkohole, cygara etc. Innymi słowy, ja wolę życie dobre, choćby nawet miał ono być niezbyt długie, niż dorabianie się dla samego dorabiania, aby pod koniec życia mieć miliony na koncie, ale nie być w stanie ich wydać na to, co mogło by mi sprawić przyjemność.
2 listopada o godz. 23:47 216
mały fizyk – 2 listopada o godz. 18:21 211
Tak, trzeba było coś wybrać i wypróbowywać, ale trzeba też było, jak na demokrację przystało, przeprowadzić także publiczną dyskusję na temat proponowanego modelu reformy. A błędu neoliberalizmu były już wówczas widoczne na Zachodzie, w tym w Australii, a o czym ja wówczas pisałem, tyle że w Polsce nikt tego nie chciał wtedy wydrukować, a więc ogłaszałem to w fachowych periodykach angielskojęzycznych. Nie stawiaj mi więc zarzutu krytykowania a posteriori, jako że ja, tak jak prof. Galbraith, i a także i za nim, krytykowałem plan Balcerowicza przed jego wdrożeniem.
A neoliberalizmu tak samo jak kapitalizmu nie da się naprawić. Trzeba go zamienić na coś znacznie od niego lepszego, a na początek należy odwrócić te wszystkie niekorzystne zmiany, które spowodowały zapaść polskiego przemysłu, zapaść polskiej myśli technicznej i zapaść polskiej nauki.
3 listopada o godz. 0:09 217
@jakowalski
2 listopada o godz. 23:47 216
„… a na początek należy odwrócić te wszystkie niekorzystne zmiany,..”
Co to znaczy konkretnie? Bo nie proponujesz chyba powrotu do starego systemu, ktorego Galbraith (i nie tylko on) proponowal zmienic, a nie naprawiac?
3 listopada o godz. 0:17 218
Blackley – 2 listopada o godz. 20:23 212
PS. Co do Białorusi, to ty nie wiesz co piszesz. Białoruś to jest przecież dziś państwo kapitalistyczne, tak samo zresztą jak Rosja, a pod względem PKB per capita Białoruś jest mniej więcej na poziomie Polski, przy czym mamy w Polsce o wiele wyższe bezrobocie i wiele wyższe zadłużenie niż Białoruś. Według MFW (IMF) PKB per capita PPP, czyli w porównywalnych, „międzynarodowych” dolarach USA wynosi obecnie dla Białorusi 17,654 owych dolarów, czyli niewiele tylko mniej niż dla Polski, która ma ów PKB per capita w wysokości 26,455 dolarów. Stopa bezrobocia na Białorusi wynosi mniej niż 1% (0,7%), ma ona nadwyżkę budżetu a zadłużenie zagraniczne zaledwie 35 mld USD czyli ok.$3700 per capita.
Polska ma zaś ponad 10% stopę bezrobocia, ogromny i rosnący z każdym rokiem deficyt budżetu i zadłużenie zagraniczne ponad 390 mld USD czyli ponad $10000 per capita.
Pretensje miejmy więc tu do Balcerowicza, jako że bezrobocie za jego rządów wzrosło od zera do milionów, a zadłużenie zagraniczne Polski za jego rządów wzrosło łącznie o prawie 200 miliardów dolarów USA, a i tak jesteśmy pod względem PKB per capita mniej więcej na poziomie Białorusi, a mamy przy tym o wiele wyższe bezrobocie i wiele wyższe zadłużenie niż Białoruś i na dodatek chore finanse publiczne. Tak więc skórka nie była warta wyprawki – Balcerowicz wyrzucił z pracy miliony Polaków i zadłużył Polskę na prawie 200 mld dolarów USA (10 razy tyle co Gierek) a mimo to mamy w Polsce, po ćwierćwieczu reform jego i jego uczniów, podobny poziom rozwoju co Białoruś, która uniknęła problemów, jakie my mieliśmy w związku z reformami Balcerowicza, a które ty tak tu wychwalasz pod niebiosa. 🙁
3 listopada o godz. 0:22 219
mały fizyk – 3 listopada o godz. 0:09 217
Nie ma powrotu do przeszłości, ale trzeba odbudować polski przemysł, polską myśl techniczną i polską naukę, zrepolonizować polskie banki i firmy ubezpieczeniowe oraz pomyśleć wreszcie o przyszłości, a nie liczyć na to, że niewidzialna ręka rynku nas wzbogaci.
Dobranoc!
3 listopada o godz. 9:31 220
@blackley
2 listopada o godz. 20:23 212
„@jakowalski
„Skoro nie umiał Pan zrobić chociaż niewielkich pieniędzy to po co Panu była ta szkoła ;-))))?”
Choćby po to, aby nie być takim idiotą jak pan…
„W Polsce słabo z kapitałem , jest go niewiele . Ale trzeba próbować . Kolejne zródło – dobre pomysły . Wynalazki, technologie, patenty, innowacje i temu podobne. Mało tego w Polsce ale tych rzeczy nie załatwia się włącznikiem w ścianie , szanowny Panie.”
Tak, szanowny panie, „tych rzeczy nie załatwia się włącznikiem w ścianie”. Zdecydowanie przydaje się dobre, a nawet bardzo dobre, wykształcenie.
Przypomnę może, że taki Bill Gates – założyciel firmy Microsoft – studiował na Harvardzie; podobnie jak Mark Zuckerberg, twórca Facebook’a… Założyciele Google, Larry Page i Sergey Brin, zrobili doktoraty na Uniwersytecie Stanforda. Przykłady można mnożyć.
Nasze najlepsze uczelnie (UW i UJ) lokują się w piątej setce światowego rankingu.
Polska specjalizuje się w przetwórstwie drewna i skóry oraz w skręcaniu obcego sprzętu AGD. A nasz przebój eksportowy to drewniane trumny do samodzielnego montażu…
„W USA natychmiast by Pan został zapytany o dochody i własne pieniądze, oni doskonałe wiedzą , że ktoś kto uczy ekonomii a sam nie umie w realu zarobić czyli , jak Pan to ujął ” zakumulować ” jest nikim.”
A skąd pan to wie? Spędziłem w USA sporo czasu i wiem doskonale, że tam niezwykle wysoko cenią to co w głowie…
3 listopada o godz. 11:40 221
Jeszcze o Białorusi z forum Wyborczej (verbatim):
wrb.gazeta
Ta wasza propaganda moze działać tylko na tych co w Białorusi nie byli. Znam kogośkto tam był kilka lat temu i generalnie wszystko się powtarza: bardzo dobra infrastruktura, koszty życia (mieszkanie, prąd, woda, gaz) minimalne. W sklepach pełno jak u nas, od najnowszej elektroniki po samochody. Normalny kraj, biedy tam nie ma. Problem z nim jest taki że nie położyliście i nie mozęcie na nim położyć swojej łapy.
A bardzo by się chciało wjechać tam z Balcerowiczem na czele, rozprzedać wszystko po 10% w ramach „prywatyzacji” kolesiowskiej. Wybudować siedzibe Agory i prać mózgi Białorusinów lewacką papką 24/7/365. Że Trump zły, że imigranci muzułmańscy dobrzy, że demokracja i w ogole, koncerny jakie dobre, leki i lobbysci, UE to cud świata. Itak drenować ich ze wszystkiego co ma wartosc a potem zostawic na pastwe losu ,tak jak Polske, z nic nie wartym sojuszem z USA znow miedzy mlotem a kowadłem.
kontest_two
W 2004, czyli dwanaście lat temu byłem na Białorusi. Byłem ofiarą stereotypów, bo spodziewałem się, że spotkam rozwalające się chałupy i nieogolonych woźniców w kufajkach i gumofilcach. Spotkałem względny porządek a nowoczesna obwodnica wokół Mińska wprowadziła mnie w zakłopotanie jeżeli nie kompleks. BTW:czy europejska Warszawa ma już wokół siebie ring, jak każde, cywilizowane, nowoczesne miasto (taka Moskwa ma dwa takie ringi)?
januszo51
Zamiast pisać głupoty, wystarczy wyrobić wizę (trochę uciążliwe) i pojechać. To 200 km ze środka Polski – bliziutko. Ja byłem zachwycony. Tak są niskie zarobki, ale nie odnoście ich to naszych kosztów utrzymania, ale do ich. Najczyściejszy kraj na świecie, niezwykle przyjazny, super ludzie, a milicję widziałem raz jak zatrzymała samochód bez rejestracji. O jakości dróg możemy pomarzyć. Knajpy wspaniałe (mało), zabytki polskie pięknie odrestaurowane przez „reżim” itp.
http://next.gazeta.pl/next/56,150859,20904668,1-proc-bezrobocia-najwieksza-ciezarowka-swiata-a-ziemniak.html#BoxBizImg
3 listopada o godz. 11:48 222
Grzerysz – 3 listopada o godz. 9:31 220
Dyskusja z ultraprawicowymi półgłówkami typu „blackey” nie ma sensu, jako że oni przecież nie myślą i nie maja pojęcia skąd się bierze kapitał czyli inaczej bogactwo, które tworzy bogactwo. Dla nich to nawet Keynes, który był, obok Ricardo, jednym z najbogatszych ekonomistów w historii tej dyscypliny nauki, jest niebezpiecznym lewakiem. 😉 I ciekawe co oni sądzą o Engelsie, który był przecież bardzo dobrym a więc także bogatym biznesmenem? I co oni sądzą o tak chwalonym przez prawicę Smith’sie, który się nigdy majątku nie dorobił?
Pozdrawiam
LK
3 listopada o godz. 16:34 223
@jakowalski z 3 listopada o godz. 11:48 222
Z zainteresowaniem czytam Pańskie wpisy na blogu red. Rafała Wosia. Zawierają one wiele informacji ekonomicznych i unikają skrajnie lewicowych oraz prawicowych opinii politycznych. Ciekawym przykładem jest link z next.gazety o aktualnej sytuacji na Białorusi, gdyż mało kto o tym kraju pisze na łamach prasy i mówi w audycjach radiowych i telewizyjnych. Informacje o tym kraju dotyczą przeważnie tylko sytuacji politycznej i krytyki dyktatora Łukaszenki.
3 listopada o godz. 17:01 224
Lspi – 3 listopada o godz. 16:34 223
Dodam tylko, że Łukaszenko NIE jest dyktatorem, a jest on tylko silnym przywódcą, takim jak n.p. de Gaulle, na dodatek mającym, jak de Gaulle, silne oparcie w narodzie. Oczywiście, Białoruś nie jest rajem na ziemi, ale które państwo nim jest czy też kiedykolwiek było?
Pozdrawiam.
3 listopada o godz. 17:06 225
@jakowalski
3 listopada o godz. 11:40 221
„Jeszcze o Białorusi…”
Sprawa najważniejsza to dostęp do rzetelnej informacji. Niestety, zakłamane i coraz bardziej tandetne polskie media takowej nie dostarczają. I niestety, POLITYKA niczym pozytywnym się tu nie wyróżnia. Wystarczy sobie przypomnieć niedawny całkowicie zmanipulowany artykuł Jagienki Wilczak z okazji wizyty wicepremiera Morawieckiego na Białorusi. To wstyd i hańba, że POLITYKA taki chłam drukuje.
3 listopada o godz. 18:15 226
Grzerysz – 3 listopada o godz. 17:06 225
Niestety, ale znów masz rację. „Polityka” schodzi na psy i do rynsztoku. Pewnie zamkną niedługo ten blog, jako nieprawomyślny. 🙁
3 listopada o godz. 18:24 227
@grzerysz 3 listopada o godz. 17:06 225
Od lat czytam POLITYKĘ i artykuły red. Jagienki Wilczak. Z powodów urlopowych nie czytałem jej artykułu o Białorusi, więc nie wiem czy ten tekst został zmanipulowany. Natomiast w najnowszym numerze POLITYKI przeczytałem ciekawy artykuł. red. J. Wilczak „Lachy na strachy” o polskim desancie, pod wodzą prof. Leszka Balcerowicza, na Ukrainę. W skład tego desantu wchodzą m.in. Jerzy Miller – były minister spraw wewnętrznych i administracji w rządzie Donalda Tuska, Wojciech Balczun – były prezes PKP Cargo do 2013 r., Remigiusz Paszkiewicz – były prezes PKP PKL, zarządcy infrastruktury kolejowej, Sławomir Nowak – były minister infrastruktury i budownictwa w rządzie Donalda Tuska (ciekawostką jest, że przyjął on obywatelstwo ukraińskie nie rezygnując z polskiego i zgodził się na pracę za 12 tys. hrywien miesięcznie, czyli ok. 1,8 tys zł). W skład tego balcerowiczowskiego desantu wchodzi też Mirosław Czech – były dziennikarz „Gazety Wyborczej” i członek stowarzyszenia mniejszości ukraińskiej w Polsce).
Artykułu red. J. Wilczak streszczać nie zamierzam i gorąco polecam jego lekturę. Moim zdaniem ta dziennikarka napisała wyważony, nie zmanipulowany tekst wart uwagi. Dla mnie ten artykuł jest przykładem utraconej możliwości wykorzystania polskich, doświadczonych fachowców i polityków przez obecną ekipę rządową premier Beaty Szydło, której partia wyraźnie cierpi na brak profesjonalistów na krótkiej ławce kadrowej. Ale takie są prawa polityki dla tych, którzy wygrali wybory parlamentarne i od ponad roku wdrażają „dobrą zmianę”.
3 listopada o godz. 18:45 228
@jakowalski 3 listopada o godz. 18:15 226
Nie zgadzam się z Panem, że „Polityka” schodzi na psy. Na dzisiejszym rynku prasy polskiej mogę czytać tylko dwa tygodniki: „Politykę” i „Przegląd”, których kompetentni i rzetelni dziennikarze biją swym profesjonalizmem na głowę pisarczyków, nazywających siebie „niepokornymi” i pisują w „redagowanych” przez propagandystów i agitatorów Biura Prasowego z KC partii z Nowogrodzkiej gazetkach prawicowych od 9 lat. W „Polityce” i w „Przeglądzie” czytam ciekawe dla mnie teksty ekonomiczne, społeczne, kulturalne i polityczne na wysokim poziomie, dające wiele do myślenia i stanowiące znakomity materiał do dyskusji w gronie moich przyjaciół i znajomych. Teksty w rządowych gazetkach, które czytam sporadycznie, gdy wpadnie mi w oko ich tytuł wśród kupowanej w kiosku prasie, są nudne, napastliwe i propagandowo zmanipulowane, więc je pobieżnie przeglądam przed tym kioskiem i nie kupuję.
3 listopada o godz. 19:07 229
@lspi
3 listopada o godz. 18:24 227
Tak się złożyło, że wyjątkowo kupiłem najnowszy numer POLITYKI aby przeczytać w całości artykuł byłej naszej ambasador w Moskwie, Katarzyny Pełczyńskiej‑Nałęcz, zatytułowany „Stosunki Polska-Rosja: obalamy 7 mitów.” To bardzo mądry i wyważony artykuł, można w uproszczeniu powiedzieć, że praktycznie esencja realpolitik. To zupełnie nowa jakość na łamach POLITYKI, gdzie na tematy wschodnie wypowiadają się w sposób niezwykle jednostronny i zmanipulowany panie Jagienka Wilczak i Justyna Prus. W artykule „Lachy na strachy” nie znajduję niczego specjalnego.
Od bardzo wielu lat nie kupuję już POLITYKI; zapoznaję się jedynie z wybranymi artykułami na http://www.polityka.pl.
Jeśli czytuje pan PRZEGLĄD to proszę porównać mądre, wyważone i przemyślane teksty na tematy wschodnie profesora Bronisława Łagowskiego z zakłamanymi wypocinami pań Wilczak i Prus. Przecież to zupełnie inna liga.
3 listopada o godz. 20:12 230
grzerysz – 3 listopada o godz. 19:07 229
A jakie jest te 7 mitów?
3 listopada o godz. 20:46 231
Lspi -3 listopada o godz. 18:45 228
Ja od dawna nie kupuję polskiej prasy, jako że w niej znajduję tylko propagandę, albo za PO, abo za PiS. „Przegląd” mi podpadł, podobnie jak „Le Monde Diplomatique” (wersja polska), który też chyba przestanę kupować, za ich poparcie dla szalonej idei sprowadzenia do Polski tysięcy ekonomicznych imigrantów, głównie z Bliskiego Wschodu, w sytuacji, gdy mamy w Polsce olbrzymie, oficjalnie około 10%, co przekłada się na ponad milion bezrobotnych (dokładniej 1348000) a w rzeczywistości co najmniej dwa razy tyle, dodając osoby formalnie zatrudnione, ale nic realnego nie wytwarzające, a więc większość urzędników (państwowych i nie tylko) a szczególnie pracowników sektora finansów, setki tysięcy zbędnych osób na wsi (czyli tak jak przed wojna) oraz setki tysięcy studentów, którzy studiują tylko po to, a by opóźnić jak najbardziej swoje wejście na rynek pracy, na którym nie ma przecież dla nich pracy, a przynajmniej pracy wymagającej wyższego czy nawet średniego wykształcenia. Innymi słowy, organy polskiej tzw. lewicy popierają masowy najazd na Polskę taniej siły roboczej z III świata w celu obniżenia, i tak już skandalicznie przecież niskich, dochodów polskich ludzi pracy i zwiększenia tym samym zysków zachodniego kapitału, który przecież finansuje nie tylko PO i PiS czy też szczególnie Nowoczesną, ale także i PSL, Kukiza, SLD, Razem i Zielonych. Taka to jest ta smutna prawda o naszej obecnej polskiej scenie politycznej i mediach, że są one finansowane i kontrolowane przez wielki zachodni kapitał, tak samo zresztą jak wszędzie w UE i w NATO oraz w Australii i Nowej Zelandii czyli na tzw. Zachodzie. Wszystko się znów sprowadza do pieniędzy i do tego, co dawno temu zauważył już Trocki, czyli że: „To nie ruchy prawicowe pomogą Amerykanom w bałkanizacji i podporządkowaniu im Europy ale lewica i ‚progresiści’”. „Podczas gdy Ameryka opracowuje swój plan i szykuje się do zredukowania świata do minimum (…) socjaldemokracja ma za zadanie przygotować społeczeństwa do nowej sytuacji, tym samym – pomóc politycznie kapitałowi amerykańskiemu w reglamentacji Europy. Co robią obecnie socjaldemokracje niemiecka i francuska? Co robią socjaliści w całej Europie? Wychowują masy robotnicze w religii amerykanizmu, tj. robią z amerykanizmu, z roli kapitału amerykańskiego – nową religię polityczną”.
„Innymi słowy – socjaldemokracja europejska staje się aktualnie środkiem politycznym kapitału amerykańskiego. Czy jest to niespodzianką? Nie, ponieważ socjaldemokracja, będąc reprezentantem klasy średniej – degenerując politycznie – stała się niestety środkiem politycznym jej najsilniejszej frakcji, tj. tej mającej największe wpływy”.
http://ram.neon24.pl/post/134726,juz-trocki-pojal-jak-w-przyszlosci-bedzie-wygladac-europa
3 listopada o godz. 20:50 232
OSTRZEŻENIE
Nie wdawajcie się w dyskusje z „axiomem”, jako że on was zaraz wyzwie od głupków i nieuków oraz generalnie zmiesza z błotem i zniesławi, jeśli tylko wytkniecie mu choćby jedną z jego licznych bzdur, które on wypisuje na blogach i forach „Polityki”. Oto przykłady jego „twórczości” z blogu Celińskiego:
axiom1 3 listopada o godz. 6:51 10711
Lech Krawczyk IPN BU 0604/854,….. smiec i tyle !
celinski.blog.polityka.pl/2016/10/27/swieta-wdowa/#comment-10711
axiom1 3 listopada o godz. 12:05 10715
kaesjot 3 listopada o godz. 9:27 10713
Dlaczego piszesz do mnie ?
Czy wyzej sobie cenisz kurwe donosiciela IPN BU 0604/854
celinski.blog.polityka.pl/2016/10/27/swieta-wdowa/#comment-10713
3 listopada o godz. 20:52 233
@grzerysz 3 listopada o godz. 19: 07 229
Zgadzam się z pańską oceną tekstów prof. Bronisława Łagowskiego, które publikuje on w „Przeglądzie”. Nie zgadzam się z oceną artykułów red. Jagienki Wilczak. O poziomie wystąpień na łamach „Polityki” red. Janiny Prus się nie wypowiem, gdyż rzadko je czytam.
„Politykę” czytam od 1964 r., zaś „Przegląd” poznałem w latach 70 -tych, gdy był jeszcze był mało znanym tygodnikiem i był wydawany w Poznaniu pod redakcją młodego wówczas dziennikarza Marka Króla, który przeniósł go do stolicy, w której zrobił błyskotliwą karierę polityczną (podczas kierowania PZPR przez I sekretarza KC Mieczysława F. Rakowskiego został sekretarzem propagandy Komitetu Centralnego, a po wyprowadzeniu sztandaru PZPR z sali kongresowej Pałacu Kultury i Nauki na zakończenie XI Zjazdu PZPR gwałtownie zmienił poglądy). Po upadku Partii M. Król zmienił orientację polityczną na narodowo – prawicową. Wtedy też przestałem na parę lat czytać „Przegląd”. Do lektury tego tygodnika powróciłem po przejściu na emeryturę w 2007 r. i czytam go regularnie do dziś.
3 listopada o godz. 21:07 234
@jakowalski 3 listopada o godz.20:50 222
Nie czekając na Pana ostrzeżenie w sprawie trolla PiS i chama na blogu Andrzeja Celińskiego nie zwracam uwagi na jego komentarze i nie prowadzę z nim dyskusji, gdyż brzydzę się wszelkimi gnomami piszącymi na partyjnym etacie tej narodowo – katolicko – socjalnej partii.
3 listopada o godz. 21:23 235
Lspi – 3 listopada o godz. 21:07 234
Tak, ale on Ciebie nie oskarża o bycie UBekiem, a wiec łatwo jest Ci to mówić. A mnie przez takiego axioma to nawet znajomi zaczynają unikać, na zasadzie, że jeśli mówi o mnie, że byłem w UB (co zresztą nie ma sensu, ze względu choćby na moją datę urodzenia), to „coś w tym musi być”. Dlatego też będę musiał pozwać Pana Celińskiego do sądu o zniesławienie, jako że tolerując te wybryki axioma, jest on współwinny temu, że moje dobre imię zostało zszargane. Oczywiście, winien tu jest także red. Wildstein, za opublikowanie jego niesławnej pamięci listy oraz IPN, a więc domagać się będę od nich stosownego odszkodowania. Ale na razie, to mi sporo krwi axiom popsuł i poniosłem z tego tytułu całkiem realne szkody materialne, a więc nie popuszczę.
Pozdrawiam
LK
3 listopada o godz. 23:27 236
@jakowalski 3 listopada o godz. 21:23 235
Popieram Pana w walce z pisowskim trollem „axiomem” przez którego wpis na blogu Andrzeja Celińskiego ma Pan osobiste kłopoty. Proszę napisać, jak ma Pan prowadzić działania obronne przeciw atakom tego typa, więc może będę mógł w jakiś sposób Panu pomóc. Nie chciał bym stracić na blogu reaktora Rafała Wosia tak interesującego partnera do ekonomicznych dyskusji o Polsce i świecie. Do następnego komentarza na stronach dyskusyjnych „Nowy Atlas Ekonomiczny”! Mam nadzieję podyskutować z Panem jak ekonomista z ekonomistą: Pan – doktor nauk społecznych w dziedzinie ekonomii, ja – magister ekonomii w zakresie ekonomiki przedsiębiorstw. Pozdrawiam Pana Lecha Kellera – LSP.
3 listopada o godz. 23:44 237
@jakowalski (cd powyższego komentarza)
Nie tylko Pan ma kłopoty z wydarzeniem, jakim było ogłoszenie przez znanego wszystkim słynnego „redaktora” B.W. listy agentów, tajnych współpracowników, kontaktów informacyjnych UB oraz osoby przez tę służbę PRL prześladowanych. Listę tę „red.” B.W. ukradł z archiwum Instytutu Pamięci Narodowej i ogłosił przed kilku laty na łamach którejś z prawicowo – narodowych szmatławych gazetek Publikacja to poczyniła szkody moralne i materialne setkom osób umieszczonych na tej liście. Nie wiem ,co prawda, ile osób poszkodowanych przez B.W. wytoczyło mu procesy sądowe o straty moralne i majątkowe, ale myślę że warto tej kanalii taki proces wytoczyć.
4 listopada o godz. 0:29 238
Lspi – 3 listopada o godz. 23:44 237
Ja mu w każdym razie taki proces wytoczę, podobnie jak i IPN-owi. Karny i cywilny.
Pozdrawiam
LK
4 listopada o godz. 0:34 239
Lspi – 3 listopada o godz. 23:27 236
Na razie domagam się od redakcji „Polityki”, jako pokrzywdzony, namiarów na jego adres a po tym jego danych personalnych. Jeśli mi ta redakcja ich nie poda, to wytoczę jej wtedy proces o pomaganie w zniesławianiu mnie.
To na razie tyle.
Pozdrawiam.
LK
4 listopada o godz. 2:21 240
@jakowalski z 4 listopada o godz. 0:34 239
Panie Lechu,
zwracam się do Pana poufale po imieniu, gdyż zdobył Pan moją ekonomiczną sympatię w dyskusji, którą toczę z Panem od kilku tygodni na blogach Andrzeja Celińskiego i Rafała Wosia. Przypuszczam, że jestem od Pana dużo starszy, co wnoszą z Pańskiego komentarza we wczorajszym wpisie na blogu „Nowy Atlas Ekonomiczny”, w którym Pan podał, że rok urodzenia wyklucza możliwość Pańskiego uczestnictwa jako TW b. Służby Bezpieczeństwa z okresu PRL, jak podał troll PiS – u „axiom”.
Jestem od Pana chyba starszy, bowiem 9,5 roku temu przeszedłem na emeryturę. Jestem, co prawda ekonomistą, ale przez 35 lat pracy zawodowej posiłkowałem się w praktyce wiedzą prawniczą w zakresie prawa karnego (przesłuchiwałem świadków i dokonywałem oględzin miejsc oraz przedmiotów), prawa cywilnego( pomagałem formułować pisma procesowe doradcom prawnym mojej firmy) oraz prawa karno – skarbowego i gospodarczego. Moja wiedza prawnicza pochodzi z samokształcenia oraz ze współpracy z prokuratorami, sędziami wydziałów karnych i cywilnych, a także z długoletnich kontaktów zawodowych z adwokatami i radcami prawnymi różnych specjalności. Zadeklarowałem Panu w swym poprzednim wpisie, iż chętnie przysłużę się w prowadzonych procesach z „axomiomem” i ewentualnym procesie o ochronę Pańskich dóbr osobistych z „redaktorem” B.W. Jeśli to Pana interesuje, to proszę odpowiedzieć na blogu Andrzeja Celińskiego. Zaznaczam jednak, że swoich rad udzielę anonimowo i nie wystąpię na planowanych przez Pana procesach na sali sądowej, gdyż nie jestem wstanie zastąpić zawodowego adwokata lub radcy prawnego, których Pan zatrudni.
Pozdrawiam. Lesław S.P.
4 listopada o godz. 8:35 241
@ Nie chodzi o to czy strukturalny kryzys kapitalizmu nam się podoba czy nie, tylko o to czy zewnętrzne jak najbardziej materialne ograniczenia uniemożliwiają dalsze trwanie tego systemu w niezmienionym kształcie czy też nie. Wiele wskazuje na to, że uniemożliwiają. Kapitaliści natrafiają na opór przed eksternalizacją kosztów. Zanieczyszczanie powietrza, zużywanie wody, wszystko to przestaje być dostępne za darmo. Przeniesienie produkcji do ludnych krajów trzeciego świata spowodowało jak wskazał powyżej RAF. zwiększenie spożycia białka zwierzęcego, ale FAO oblicza, że do 2050 roku trzeba będzie zwiększyć światową produkcję żywności o 70%. Problemem zaczynają być kurczące zasoby ziemi i wody. My oczywiście mamy nadprodukcję żywności, ale to nie zmienia fundamentalnych ograniczeń w jej wytwarzaniu w skali globu. Automatyzacja procesów produkcji i usług dotyka coraz lepiej wykształconych pracowników. Roboty i komputery nie są jednak konsumentami. Zarabiają posiadacze robotów, kosztem „pracowników najemnych”. W wypadku szycia koszul, albo pakowaniu pigułek w buteleczki kapitaliści mają wybór, mogą zatrudnić tysiąc szwaczek lub pakowaczek w Bangladeszu, albo kupić zautomatyzowaną linie produkcyjną. Jednak w syntezie leków, albo w produkcji mikroprocesorów takiego wyboru już nie mają. Co więcej jak te szwaczki i pakowaczki w Bangladeszu przyzwyczają się do jedzenia mięsa to okaże się, że nawet w Bangladeszu zakup robotów opłaca się bardziej. No, a roboty nie kupują w ogóle koszul i leków. Ile koszul i lekarstw mogą zaś kupić właściciele robotów?
4 listopada o godz. 10:05 242
lspi – 4 listopada o godz. 2:21 240
Patrz http://celinski.blog.polityka.pl/2016/11/03/ja-nie-z-elity/#comment-10766
Pozdrawiam
LK
4 listopada o godz. 11:57 243
O nie! Nie pozwolę na to 🙂
4 listopada o godz. 19:55 244
Jarek16 – 4 listopada o godz. 8:35 241
O tym, że roboty nie kupują w ogóle koszul i leków, a właściciele robotów wykupią tylko niewielki procent światowej produkcji koszul i lekarstw pisał dawno temu Stanisław Lem w „Dziennikach gwiazdowych” , a dokładniej w Podróży 24 Ijona Tichego. Otóż problem z narastającym bezrobociem technologicznym „rozwiązano” na planecie (nomen omen) Indiotów budując machinę zwaną DUPA (Dobrowolny Upowszechniacz Porządku Absolutnego), która to w pełni automatyczna machina przerabiała owych Indiotów, na początku proletariuszy zwanych tam „tyrałami”, a zbędnymi przecież po całkowitym zautomatyzowaniu przemysłu, rolnictwa, handlu oraz innych usług na ich planecie, na lśniące krążki, którymi wykładano w estetyczne wzory reprezentacyjne place i ulice ich planety. Pod koniec, kiedy zabrakło już bezrobotnych proletariuszy czyli tyrałów, owa DUPA wzięła się za ocalałych początkowo z tego zmechanizowanego pogromu kapitalistów nazywanych tam „dostojnymi”.
Po prostu każda rewolucja, w tym i technologiczna, „zjada” po pewnym czasie swoje dzieci, a w przypadku technologicznej są to wszyscy ludzie. Nie oszukujmy się – prof. Hawking, najwybitniejszy żyjący współczesny uczony, przestrzega nas przed sztuczną inteligencją (AI), która uczyni zbędnymi nie tylko zwyczajnych ludzi, ale wyeliminuje ona ze stanowisk pracy nawet geniuszy, jako że człowiek nie jest w stanie, z powodu biologicznych ograniczeń swojego mózgu, przekroczyć progu IQ w wysokości około 200, a „sztuczny” rozum może, jako że jest on (będzie) inaczej zbudowany niż mózg ludzki, na tej samej zasadzie, na jakiej samochód jest szybszy od najszybszego człowieka czy zwierzęcia. I o tym pisał także Stanisław Lem w „Golemie”.
4 listopada o godz. 21:20 245
@jakowalski Znam. Oczywiście. Czytam Lema od 12 roku życia. Jednak teraz mamy dodatkowo również twarde dane potwierdzające niektóre lemowskie wizje.
4 listopada o godz. 22:15 246
Jarek16 – 4 listopada o godz. 21:20 245
Tak, Ciekawe, że ulubiony lemolog Lema, czyli prof. Jerzy Jarzębski z UJ, komentując dla zbiorowego wydania dzieł Lema (Interart, Warszawa, 1994) „Dzienniki gwiazdowe” a więc też i tę podróż, napisał, że to był błąd albo celowe przekręcenie kapitalistycznej rzeczywistości przez Lema, jako że, zdaniem Jarzębskiego (nota bene polonisty a nie ekonomisty) współczesny kapitalizm dawno temu rozwiązał problem bezrobocia. Cytuję:
„Lem napisał swe Dzienniki z niebywałą zręcznością. Trzeba było ostatecznie zmylić cenzora — szczególnie w stalinowskich czasach dociekliwego — i napisać coś, co dałoby się odczytywać na dwa sposoby. Najlepiej widać to w Podróży dwudziestej czwartej, która na powierzchni jest kpiną z rzekomo (sic) nieuchronnych ekonomicznych sprzeczności rozsadzających kapitalistyczne demokracje. Autor ostentacyjnie pomija oczywisty fakt, że owe sprzeczności dawno już zostały na Zachodzie rozwiązane (sic). Jego niby-Ameryka nic nie wie o idei welfare state, próbuje się za to leczyć całkiem po sowiecku — przez wprowadzenie „absolutnego porządku”, a jej mechaniczny władca nie umie wyobrazić go sobie inaczej, jak w postaci deseniu układanego na polach z obywateli przerobionych w standardowe krążki. Istny „żywy obraz” z moskiewskiego czy pekińskiego stadionu!”
Jerzy Jarzębski „Spór między Munchhausenem a Guliwerem” (napisane w okolicach roku 1994)
http://solaris.lem.pl/ksiazki/beletrystyka/dzienniki-gwiazdowe/67-poslowie-dzienniki
Jak widać, kiedy nawet dobry polonista bierze się za ekonomię i politykę, to popełnia błędy, tyle że nie tragiczne, a wręcz tragikomiczne, jako że myli on welfare state, czyli tzw. państwo dobrobytu z likwidacją bezrobocia, nie wiedząc w swej naiwności ducha i braku nawet elementarnej wiedzy z dziedziny ekonomii i politologii, że welfare state nie jest w stanie zwalczyć przyczyn bezrobocia, a tylko może złagodzić niektóre jego skutki, że „leczenie” nieuchronnego przecież w kapitalizmie bezrobocia technologicznego poprzez zasiłki dla bezrobotnych, nawet tak wysokie jak w najbogatszych państwach kapitalistycznych w najlepszych ich latach, czyli z grubsza w latach 1950., 1960. i 1970, jest tak samo nieskuteczne, jak leczenie nowotworów złośliwych (czyli tzw. raka) środkami znieczulającymi, w tym nawet tak silnymi jak n.p. morfina, że to jest tylko maskowanie objawów, a nie leczenie choroby toczącej dany organizm – czy to raka toczącego organizm ludzki, czy też bezrobocia toczącego społeczeństwa kapitalistyczne. Pomijam tu już to, że owo umiłowanie do estetycznych deseniów cechuje także reżymy kapitalistyczne – nie tylko III Rzeszy Hitlera czy Italii Mussoliniego a nawet i USA czy Francji – wystarczy popatrzeć na plan Waszyngtonu albo na zdjęcia lotnicze stolicy USA czy też podobnie spojrzeć na śródmieście Paryża, radykalnie przebudowane za czasów Napoleona III, aby ułatwić policji rozbijanie robotniczych manifestacji, poprzez likwidację wąskich uliczek i zastąpienie ich szerokim, prostymi bulwarami, jakże idealnymi dla szarży dawniej kawalerii a dziś samochodów z armatkami wodnymi na obywateli protestujących przeciwko nadużyciom władzy.
Co więcej, sam Lem, obawiając się negatywnego przyjęcia tej podróży w USA, odradzał swojemu tłumaczowi, czyli M. Kandlowi, przetłumaczenie tej podróży (patrz „Sława i fortuna. Listy do Michaela Kandla”, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2013). Niemniej Kandel przetłumaczył tę podróż, tyle że z Indiotów zrobił po Phools, aby nie obrazić Indian i Indusów (amerykańska polityczna poprawność, dochodząca obecnie do szczytów absurdu). Anglojęzyczna Wikipedia, aby uniknąć krytyki kapitalizmu, tak oto streściła tę podróż, usuwając z niej wszelakie aluzje do kapitalizmu: „Elsewhere Tichy meets a race of aliens (called “Indioci” in the Polish original, “Phools” in the English translation) who, desiring perfect harmony in their lives, entrust themselves to a machine which converts them into shiny discs to be arranged in pleasant patterns across their planet.” (Wikipedia, hasło Ijon Tichy).
Pozdrawiam
LK
5 listopada o godz. 11:13 247
Panie Redaktorze,
Może ma Pan jakiś wpływ na Pana Celińskiego z sąsiedniego blogu i może go Pan zapytać, dlaczego toleruje on u siebie takie wpisy jak n.p. ten:
http://celinski.blog.polityka.pl/2016/11/03/ja-nie-z-elity/#comment-10811
6 listopada o godz. 0:51 248
@jakowalski
„Białoruś to jest przecież dziś państwo kapitalistyczne,”
A Kuba? Czym się różni Kuba od Białorusi? Jaka jest struktura własności środków produkcji w obu krajach tzn. ile ma państwo, a ile sektor prywatny?
„pod względem PKB per capita Białoruś jest mniej więcej na poziomie Polski, przy czym mamy w Polsce o wiele wyższe bezrobocie i wiele wyższe zadłużenie niż Białoruś. Według MFW (IMF) PKB per capita PPP, czyli w porównywalnych, „międzynarodowych” dolarach USA wynosi obecnie dla Białorusi 17,654 owych dolarów, czyli niewiele tylko mniej niż dla Polski, która ma ów PKB per capita w wysokości 26,455 dolarów.”
Z tego wynika, że PKB per capita Polski jest „mniej więcej” na poziomie Japonii? Dane MFW za 2015 rok:
69,5 % ….. PKB per capita Polski przyjmując, że Japonia = 100
66,9 % ….. PKB per capita Białorusi przyjmując, że Polska = 100
„i wiele wyższe zadłużenie niż Białoruś. Stopa bezrobocia na Białorusi wynosi mniej niż 1% (0,7%), ma ona nadwyżkę budżetu a zadłużenie zagraniczne zaledwie 35 mld USD czyli ok.$3700 per capita.”
Powinieneś częściej aktualizować dane, bo sytuacja dynamicznie się zmienia. Rubel białoruski w latach 2015-2016 uległ dużemu osłabieniu i obecnie dług zagraniczny Białorusi w stosunku do PKB jest większy niż w Polsce.
Dane za 2016 r. w mld dolarów:
1. Dług zagraniczny (państwowy + prywatny)
2. Dochody państwa
3. PKB
… 1…….. 2 ……. 3
. 38 ….. 18 ….. 48 … Białoruś
344 … 184 … 467 … Polska
„Polska ma zaś ponad 10% stopę bezrobocia”
8,3% wg metodologii GUS, poniżej 6% wg metodologii Eurostatu. Mniej niż Szwecja, Francja, i średnia UE.
” ogromny i rosnący z każdym rokiem deficyt budżetu i zadłużenie zagraniczne ponad 390 mld USD”
344 mld. I to jest aktualnie mniej w stosunku do PKB niż ma Białoruś, a przecież Polska jako państwo bardziej przewidywalne pożycza dolary taniej od Białorusi.
„Tak więc skórka nie była warta wyprawki – Balcerowicz wyrzucił z pracy miliony Polaków i zadłużył Polskę na prawie 200 mld dolarów USA (10 razy tyle co Gierek) a mimo to mamy w Polsce, po ćwierćwieczu reform jego i jego uczniów, podobny poziom rozwoju co Białoruś, która uniknęła problemów, jakie my mieliśmy w związku z reformami Balcerowicza, a które ty tak tu wychwalasz pod niebiosa. :-(”
Dług Niemiec jest nominalnie 120 razy większy niż dług Gierka, ale z tego porównania nic nie wynika. Całkowite wydatki emerytalne w 1980 r. wyniosły 3,5 mld dolarów wg kursu oficjalnego (1 USD = 44 PLZ) wobec długu zagranicznego – 24 mld i takie porównanie daje nam znacznie większe wyobrażenie o skali obciążenia dla PRL długiem zagranicznym, ale nie do końca, bo PRL pożyczała na wysoki procent i nie spłacała nawet odsetek. Żeby najbardziej obiektywnie porównać skalę obciążenia długiem danej gospodarki należałoby porównać odsetki od długu zagranicznego w stosunku do PKB.
6 listopada o godz. 6:44 249
@raf. 6 listopada o godz. 0:51 248
Cieszę się, że red. Rafał Woś się wreszcie odezwał na swym blogu. Jego analiza sytuacji ekonomicznej PRL, zwłaszcza zaś skali obciążenia długiem zagranicznym w wysokości 24 mld $, przypomina starszym blogerom, zaś urodzonym po 1989 r. uświadamia, iż upadła Polska Ludowa pożyczała na wysoki procent i w ostatniej fazie swego istnienia nie spłacała nawet odsetek.Warto w tym miejscu przypomnieć powołanie przez rząd Mieczysław F. Rakowskiego i funkcjonującego do upadku PRL Fundusz Obsługi Zadłużenia Zagranicznego, o którym z taką namiętnością rozpisywały się gazety i dyskutowali ekonomiści (zwłaszcza neoliberałowie) w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku.
6 listopada o godz. 9:59 250
Raf
1. Kuba też jest kapitalistyczna, tyle że kapitalizm na Białorusi jest bardziej rynkowy, a na Kubie bardziej państwowy.
2. Chyba porównujesz PKB w cenach bieżących, a to NIE ma przecież sensu. Cytuje z Sieci: This discrepancy has large implications; for instance, when converted via the nominal exchange rates GDP per capita in India is about US$1,704 while on a PPP basis it is about US$3,608. At the other extreme, Denmark’s nominal GDP per capita is around US$62,100, but its PPP figure is US$37,304.
Japonia ma (dane IMF czyli MFW za rok ubiegły) PKB PPP per capita USD 38,142, Polska 26,499, Rosja 25,965 a Białoruś 17,715. czyli że Polska ma 69% PKB Japonii, Rosja 68% a Białoruś 46% – mniej, ale nie jest to różnica powalająca z nóg, szczególnie, że na Białousi nie ma aż takich wielkich różnic w dochodach pomiędzy obywatelami jak w Polsce czy Rosji.
3. Dalej – zadłużenia zagranicznego NIE spłaca się natychmiastowo, a więc należy je przeliczać po średnim kursie za kilka ubiegłych lat.
4. Dług zagraniczny (rok 2015) dane CIA:
Country/Region External debt bln US dollars Per capita US dollars % of GDP
Polska: 332,2 9,357 32.9
Białoruś: 34.85 3,630 20.7
5. GUS szacuje stopę bezrobocia w Polsce na 8.3%, ale to jest wyrażnie zaniżony szacunek, jako że w rzeczywistości wynosi ona co najmniej dwa razy tyle, ponieważ do oficjalnie zarejestrowanych bezrobotnych (1,324 tys.) powinnyśmy dodać osoby formalnie zatrudnione, ale nic realnego nie wytwarzające, a więc większość urzędników (państwowych i nie tylko) a szczególnie pracowników sektora finansów, setki tysięcy zbędnych osób na wsi (czyli tak jak przed wojną) oraz setki tysięcy studentów, którzy studiują tylko po to, a by opóźnić jak najbardziej swoje wejście na rynek pracy, na którym nie ma przecież dla nich pracy, a przynajmniej pracy wymagającej wyższego czy nawet średniego wykształcenia. Także powinnismy uwzględnić ogromny eksport bezrobocia z Polski, także i do Szwecji czy Francji.
6. Białoruś zadłużona jest zagranicą według CIA na 20.7% PKB, a Polska na 32.9%. Poza tym, to Białoruś, ze stabilnym rządem, jest dziś państwem bardziej przewidywalnym niż Polska, a państwa zadłużają się dziś nie tylko w USD.
7. Niemcy, tak jak USA czy UK, od lat żyją ponad stan, na kredyt, tyle, że ich gospodarka jest nieco bardziej zdrowa niż gospodarki USA czy UK, jako że Niemcy maja wciąż swój własny przemysł.
8. Wydatki emerytalne rosną wszędzie, gdyż rośnie ilość emerytów, jako że ludzie żyją dłużej, ale te wydatki są finansowane z podatków i składek emerytalnych, a więc nie wiąż ich z długiem zagranicznym a najwyżej z długiem wewnętrznym. Problemy z emeryturami są zaś pochodnymi problemów z bezrobociem – w PRLu nie było bezrobocia a więc nie było też i problemów z emeryturami.
9. PRL nie był w stanie spłacać długu zagranicznego dopiero po tym, jak na Zachodzie nastąpiła recesja, a w Polsce CIA zorganizowała festiwal strajków, trwający ponad rok, a strajki na taką skale rozłożyły by przecież nawet gospodarkę RFN.
Pozdrawiam
LK
6 listopada o godz. 13:41 251
Na 144 wypowiedzi 71 sa Kagana/jakowalski/:nie dosc ze pisze bzdury,to popisuje sie swoim :pieniactwem! Jak sie takiego nie zatrzyma ,to znowu ,w wiosce Potiomkina,warszawie,zorganizujecie Sejm 4-letni;Kagan zapewne 10-letni
6 listopada o godz. 16:17 252
Lspi
Martwmy się więc o Polskę, jako że w realnych termiach to nasza gospodarka kurczy się, szczególnie po odjęciu od PKB transferów kapitału z Polski za granicę. Faktem jest bowiem że od roku 1990 dalej się znów zadłużamy, a więc Polska ma dziś dług zagraniczny w wysokości ponad 332 miliardów dolarów USA (USD), to jest prawie 9 tysięcy złotych per capita czyli mniej więcej więcej tyle, ile wynosi dziś w Polsce płaca roczna netto dla milionów Polaków i że ten dług to jest ponad dwie trzecie (dokładnie 71%) naszego rocznego PKB, który w cenach bieżących wynosi obecnie około 467 mld USD i że z kolei dług publiczny Polski to jest dziś już ponad 256 miliardów dolarów a więc wynosi on już ponad połowę naszego rocznego PKB, gdy tymczasem za Gierka całe nasze zagraniczne zadłużenie wynosiło w roku 1980 zaledwie 17% ówczesnego PKB (59 mld USD), a w roku 1990 owo zadłużenie wynosiło tylko 24 mld USD czyli wciąż tylko 36% naszego ówczesnego PKB, który wynosił wówczas 66 mld USD – patrz na przykład tu:
http://stat.kushnir.mk.ua/en/economy.
Przypominam Ci też, że dług Gierka, o którym się wciąż tyle mówi i pisze, to było zaledwie około 30 miliardów obecnych dolarów USA, a więc nasze zadłużenie wzrosło od roku 1980 w realnych terminach, czyli w porównywalnych dolarach, około 8-krotnie. A za ten wzrost zadłużenia Polski, szczególnie z 63 mld USD w roku 2001 do aż 227 mld USD w roku 2008, czyli o aż 164 mld USD, to odpowiedzialny jest przede wszystkim Leszek Balcerowicz, guru Petru, czyli szefa Nowoczesnej. To przecież nie kto inny, jak Balcerowicz na rozkaz swoich mocodawców z Zachodu ustawił polską gospodarkę już w roku 1990 na nieustanne zadłużanie się, a czego dowodem jest 27 deficytów budżetu w ciągu 27 lat i wciąż rosnący dług zagraniczny RP. Tak więc w latach 1989-1991 dług zagraniczny Polski wzrósł zaś z 24 mld USD to 47 mld USD czyli prawie dwukrotnie, a w latach 1997-2007 z 49 mld USD do prawie 230 mld USD, to jest o o 22 mld w latach 1997-2000 i o aż 156 mld w latach 2001-2007. Oznacza to, że zadłużenie zagraniczne Polski za rządów Balcerowicza wzrosło łącznie o prawie 200 miliardów dolarów USA, a i tak jesteśmy pod względem PKB per capita mniej więcej na poziomie Białorusi, a mamy przy tym o wiele wyższe bezrobocie i wiele wyższe zadłużenie niż Białoruś. Tak więc skórka nie był warta wyprawki – Balcerowicz zadłużył Polskę na prawie 200 mld dolarów USA (10 razy tyle co Gierek) a mimo to mamy w Polsce, po ćwierćwieczu reform jego i jego uczniów, podobny poziom rozwoju co Białoruś, która uniknęła problemów jakie my mieliśmy i dalej mamy w związku z reformami Balcerowicza. 🙁
Pozdrawiam
LK
6 listopada o godz. 17:57 253
jakowalski z 6 listopada
Pełna zgoda na Pański komentarz o rosnącym od 27.lat zadłużeniu Polski i wysokiej stopie bezrobocia. Co do 8. procentowego bezrobocia należy pamiętać o ponad 2,5 mln emigrantów ekonomicznych do Wielkiej Brytanii, Irlandii i RFN oraz o ukrytym (bo nie policzonym i zaledwie szacowanym)bezrobociu na polskiej wsi i w małych miasteczkach w całym kraju.
6 listopada o godz. 19:42 254
Lspi – 6 listopada o godz. 17:57 253
Tak, ale chyba wspomniałem o masowej ucieczce Polaków z Polski, w tym także, a nawet przede wszystkim, bezrobotnych (na 100% i częściowo), co jest przecież formą eksportu bezrobocia oraz o przeludnieniu polskiej wsi. Zgadzam sie też, że przeludnione są także polskie małe miasta, szczególnie zaś te, gdzie oficjalna, a więc mocno zaniżona, stopa bezrobocia przekracza wciąż 10%. Dotyczy to także i większych miast, takich jak np. Radom, Bytom czy Elbląg. Otóż GUS przygotował niedawno szczegółowy raport dotyczący osób bezrobotnych w poszczególnych województwach, subregionach, miastach i powiatach, a według niego, to najgorzej sytuacja wygląda w Radomiu i Powiecie Szydłowieckim (Województwo Mazowieckie) – dane są z końca czerwca bieżącego (2016) roku. Oto one:
Najwyższą stopę bezrobocia mamy w następujących powiatach:
1. Szydłowiecki (28,7 %)
2. Braniewski (24,7 %)
3. Kętrzyński (24,3 %)
4. Radomski (23,4 %)
5. Bartoszycki (23,1 %)
6. Łobeski (23,0 %)
7. Piski (22,4 %)
8. Przysuski (22,2 %)
9. Białogardzki (22,0 %)
10. Włocławski (21,5 %)
Najwyższą stopę bezrobocia mamy w następujących miastach:
1. Radom (17,4 %)
2. Bytom (16,2 %)
3. Włocławek (16,0 %)
4. Przemyśl (14,2 %)
5. Grudziądz (13,5 %)
6. Chełm (13,3 %)
7. Łomża (12,8 %)
8. Ostrołęka (12,4 %)
9. Zamość (12,3 %)
10. Elbląg (12,1 %)
Jak wynika ze statystyk GUS, największa liczba osób zarejestrowanych jako bezrobotne znajduje się w Województwie Mazowieckim – aż 202 tysiące. Ale prawdziwą skalę bezrobocia odzwierciedla stopa bezrobocia w porównaniu do osób aktywnych zawodowo – i tutaj rolę niechlubnego lidera obejmuje Województwo Warmińsko-Mazurskie, gdzie odsetek bezrobotnych wynosi aż 14,3%. (72,3 tys. bezrobotnych).
http://www.portalsamorzadowy.pl/polityka-i-spoleczenstwo/bezrobocie-w-polsce-2016-wojewodztwa-powiaty,82762.html
6 listopada o godz. 20:34 255
p.Wos:dlaczego cenzura?????Pan tego nauczyl sie gdzie????Na UW ???Kto to panu kazal????Moskwa????? Berlin???? Warszawa????????????????????
7 listopada o godz. 18:29 265
Xpawelek vel Paul vel Luap – 6 listopada o godz. 20:34 255
Nie naruszaj w swych wpisach prawa, a twoje wpisy nie będą znikać.
13 listopada o godz. 11:41 406
@jakowalski
„Japonia ma (dane IMF czyli MFW za rok ubiegły) PKB PPP per capita USD 38,142, Polska 26,499, Rosja 25,965 a Białoruś 17,715. czyli że Polska ma 69% PKB Japonii, Rosja 68% a Białoruś 46% – mniej, ale nie jest to różnica powalająca z nóg, szczególnie, że na Białousi nie ma aż takich wielkich różnic w dochodach pomiędzy obywatelami jak w Polsce czy Rosji.”
Różnica procentowa między wartościami 46 i 69 jest większa niż między 69 i 100 czyli Polsce procentowo jest bliżej do Japonii, a w 2016 r. również do Francji i Finlandii, niż Białorusi do Polski.
PKB per capita w parytecie siły nabywczej (prognoza MFW z października za rok 2016):
27 715 : 42 384 x 100% = 65,4% . Polska (Francja = 100%)
27 715 : 41 813 x 100% = 66,3% . Polska (Finlandia = 100%)
17 497 : 27 715 x 100% = 63,1% . Białoruś (Polska = 100%)
„6. Białoruś zadłużona jest zagranicą według CIA na 20.7% PKB, a Polska na 32.9%.”
Porównujesz dług w USD do PKB wyrażonego w sztucznych jednostkach siły nabywczej. Jednak Białoruś nie spłaca długów zagranicznych w sztucznych jednostkach siły nabywczej tylko w walutach zagranicznych np. w dolarach. Według wstępnych szacunków MFW PKB Białorusi w tym roku wyniesie 48 mld USD, bo słabnie rubel białoruski, a zatem dług zagraniczny Białorusi, który w lipcu 2016 r. wyniósł 38 mld USD będzie stanowił prawie 80% PKB Białorusi.
„7. Niemcy, tak jak USA czy UK, od lat żyją ponad stan, na kredyt, tyle, że ich gospodarka jest nieco bardziej zdrowa niż gospodarki USA czy UK, jako że Niemcy maja wciąż swój własny przemysł.”
Niemcy mimo 120 razy większego nominalnego długu od PRL nie „żyją ponad stan”, co wiemy stąd, że spłacają odsetki, których PRL nie spłacała. Porównanie długu Polski w 2016 i PRL w 1980 w dolarach ma większy sens od porównywalni długu Niemiec w 2016 i PRL w 1980 w dolarach, ale niewiele większy.
„8. Wydatki emerytalne rosną wszędzie, gdyż rośnie ilość emerytów, jako że ludzie żyją dłużej, ale te wydatki są finansowane z podatków i składek emerytalnych, a więc nie wiąż ich z długiem zagranicznym a najwyżej z długiem wewnętrznym.”
Porównałem łączne wydatki emerytalne w PRL do długu zagranicznego żeby w jakimś stopniu uświadomić niektórym skalę obciążenia długiem zagranicznym dla PRL. Wiedząc, że na emerytury i renty ogółem w 1980 wydano 3,5 mld USD licząc według zawyżonego kursu oficjalnego trudniej udawać, że dług zagraniczny wynoszący 24 mld USD nie stanowił zagrożenia niewypłacalności takiego państwa.
” Problemy z emeryturami są zaś pochodnymi problemów z bezrobociem – w PRLu nie było bezrobocia a więc nie było też i problemów z emeryturami.”
Problemy z emeryturami, to pochodna starzenia się społeczeństwa oraz obiecanych w przeszłości przez populistów przywilejów dla niektórych grup zawodowych np. górników.
„9. PRL nie był w stanie spłacać długu zagranicznego dopiero po tym, jak na Zachodzie nastąpiła recesja, a w Polsce CIA zorganizowała festiwal strajków, trwający ponad rok, a strajki na taką skale rozłożyły by przecież nawet gospodarkę RFN.”
KGB w tamtym okresie inspirowała długotrwałe strajki górników w Wielkiej Brytanii, której gospodarka nie została jednak rozłożona.
13 listopada o godz. 13:19 407
Raf – 13 listopada o godz. 11:41 406
1. 46/69=66,6(6) czyli przyjmijmy dla równego rachunku 67, a więc Białoruś ma 67% PKB PPP Polski, zaś Polska ma 69% PKB PPP Japonii. Innymi słowy dystans pomiędzy Polską a Białorusią jest relatywnie mniej więcej taki sam jak pomiędzy Japonią a Polską. I jak napisałem – na Białorusi nie ma aż takich wielkich różnic w dochodach pomiędzy obywatelami jak w Polsce czy Rosji, a więc średnia dochodów dla Białorusi ma sens, a dla Polski już nie.
2. Prognozy MFW na ogół się nie spełniają. Liczą się więc tylko dane nie będące prognozami.
3a. Wielkość gospodarki danego państwa (tu konkretnie szacowanej przy pomocy PKB, czyli miernika aktywności rynku) można porównywać z wielkością gospodarki innego państwa tylko w jednostkach PPP. Inaczej, to porównanie takie jest zniekształcone przez zmiany w kursach wymiany walut. Przecież jeśli złotówka idzie w dół względem dolara USA, to nie znaczy, że gospodarka Polski się z tego powodu kurczy a gospodarka USA rośnie, jako że na ogół jest odwrotnie – niższy kurs złotówki powoduje, że polski eksport staje się bardziej konkurencyjny na rynkach światowych i tym samym gospodarka Polski na ogół wtedy rośnie (ceteris paribus), a nie maleje, mino że PKB Polski liczony w dolarach „bieżących” maleje.
3b. Jeśli chodzi o spłatę długu zagranicznego Białorusi, to istotne jest tu tylko to, że im większa jest jej gospodarska w jednostkach porównywalnych, czyli PPP, tym większe ma ona możliwości spłaty długu, a poza tym, to przecież nie cały dług zagraniczny Białorusi jest spłacany a dolarach USA.
4. To, że Niemcy spłacają wciąż odsetki od swego rosnącego wciąż długu, świadczy tylko tym, że formalnie (technicznie) nie są one jeszcze bankrutem, ale jeśli ich dług rośnie z roku na rok, to znaczy, że żyją one ponad stan.
5. PRL nie był w stanie spłać długu zagranicznego już na początku lat 1980., z powodu festiwalu strajków zorganizowanego i opłacanego przez CIA z wydatną pomocą Watykanu, który to festiwal strajków radykalnie zmniejszył wielkość polskiej gospodarki, a więc też i jej możliwości spłacania długów, a później także z powodu ogólnoświatowej recesji, która radykalnie zmniejszyła zapotrzebowanie na import z Polski oraz, last but not least, z powodu blokady gospodarczej nałożonej w latach 1980. na Polskę przez Zachód, a szczególnie USA, a za co solidaruchy postawiły Reaganowi pomnik w Warszawie.
6. Problem z emeryturami to jest głównie pochodna problemu z wysokim i rosnącym bezrobociem i niskimi oraz spadającymi płacami, jako że w zdrowej gospodarce, wzrost wydajności pracy, przynosi co prawda spadek liczby zatrudnionych, ale także przynosi on wzrost płac realnych, który z nadwyżką rekompensuje straty poniesione z tytułu mniejszej ilości osób płacących składki emerytalne, jako że pracujący zarabiają więcej i tym samym są w stanie płacić coraz wyższe składki emerytalne. Ale że wraz z wydajnością pracy spada obecnie nie tylko zatrudnienie ale także spadają płace realne, to w całym tzw. I świecie mamy dziś problemy z emeryturami. W III świecie nie zaś emerytur, a więc też i problemu z nimi, stąd też III świat jest ideałem liberałów.
7. Gospodarki UK nie rozłożyły strajki górników, jako UK importowało wówczas węgiel z Polski, a poza tym, to strajkowali tam tylko górnicy, a nie jak w Polsce praktycznie wszyscy w sektorze produkcyjnym. Gospodarkę UK rozłożyła zaś polityka Pani Thatcher, ale to jest przecież temat na osobną dyskusję.
13 listopada o godz. 14:14 409
Z nieco innego punktu widzenia:
Ma chyba sporo racji „supertamp” pisząc, że:”…trzeba przyznać, że mit amerykański bronił się dzielnie. W świadomości wielu nie zdołały go zburzyć ani kłamstwo tzw. „odkrycia” Ameryki przez Kolumba (wiadomo przecież, że ludzie żyli na tym kontynencie już kilkadziesiąt tysięcy lat wcześniej); ani wojny zaborcze z Meksykiem, (którego Stany Zjednoczone pozbawiły ogromnych połaci ziemi Południowego Zachodu, wliczając w to dzisiejszą Kalifornię); ani podszyta chciwością agresywna ekspansja pionierów na Zachód, eksploatująca bez umiaru zasoby naturalne kontynentu; ani mająca znamiona holocaustu (także kulturowego) eksterminacja prawowitych a niewygodnych plemion Indiańskich; ani bratobójcza rzeź wojny secesyjnej, która wcale nie była wojną o zniesienie niewolnictwa (kolejny ciężki grzech Ameryki), tylko o zachowanie unii i ekonomicznych priorytetów; ani bezlitosny kryzys i depresja międzywojnia, z jej korupcją i gangsteryzmem; ani kunktatorska, izolacjonistyczna postawa amerykańskiego rządu w czasie pierwszych lat II wojny światowej; ani daleko posunięty kompromis z sowieckimi komunistami oddający im pod władanie całą Europę Wschodnią; ani zakłamana, okrutna i szalona wojna w Wietnamie i masowe ludobójstwo dokonane przez Amerykanów w latach 70-tych w Kambodży; ani jałowość amerykańskiej kultury masowej i bezmyślny, stadny konsumpcjonizm; ani cyniczna gra amerykańskich służb specjalnych popierających brutalne reżimy (zwłaszcza w Ameryce Południowej) i maczanie palców w brudnych wojnach; ani oparta na krętactwie i łgarstwach agresja na Irak; ani bezwzględne poparcie dla okupującego palestyńskie ziemie Izraela, za nic mające względy humanitarne, łamanie praw człowieka i zbrodnie wojenne popełniane przez izraelską armię; ani nawet bezsensowna wojna w Afganistanie… (…)
Jak się okazuje, mit Ameryki rozwiewa skutecznie dopiero słabnięcie potęgi amerykańskiego Imperium – stopniowe schodzenie z pozycji światowego hegemona (spowodowane choćby fatalną polityką zagraniczną Stanów Zjednoczonych), coraz większa niewydolność finansowa, jaką pociągnęły za sobą skandaliczne machinacje bankowców; kryzys demokracji, (której domniemany tryumf skłonił swego czasu światową gwiazdę ekonomii, Fukuyamę, do obwieszczenia „końca historii”) czyli systemu, którym Ameryka tak się dotychczas chlubiła, a który obecnie przestaje działać, stając się zakładnikiem wielkich korporacyjnych pieniędzy i działających wbrew interesowi całego społeczeństwa lobby (choćby przemysłu zbrojeniowego).
Niestety, to odwrócenie się od Ameryki dopiero teraz, kiedy ona słabnie i kiedy już nie możemy czerpać z jej siły i bogactwa takich korzyści jak dotychczas (a przypomnijmy sobie całe fale emigracji Polaków do Stanów Zjednoczonych, w pogoni za wszechmocnym dolarem i „lepszym” życiem, tudzież podlizywanie się Amerykanom przez kolejne polskie rządy w nadziei na mocarstwowy protektorat, czy choćby tylko na… intratne kontrakty dla polskich firm w Iraku), nie wystawia nam dobrego świadectwa, bo świadczy nie o autentycznym podziwie dla amerykańskich osiągnięć i zalet tego kraju, a o zwykłej interesowności i oportunizmie.
Dopiero z perspektywy czasu widzę, że sama – jakże sławetna i niemalże immanentna! – wolność amerykańska też była pewnym rodzajem mitu. I mam tu na myśli wolność w głębszym rozumieniu tego słowa, a nie w tym potocznym, prozaicznym i praktycznym, jak np. w sferze swobód obywatelskich, czy tę, odnoszącą się do wolności wypowiedzi, możliwości decydowania o swoim życiu, (która w Ameryce bez wątpienia była – i częściowo nadal jest – czymś godnym podziwu i wspaniałym).
Powoli zdawałem sobie sprawę, że Amerykanie, w zdecydowanej większości, nie czują się jednak ludźmi wolnymi, mimo owych powszechnych deklaracji przywiązania do wolności i jej (werbalnej) manifestacji. Ostatni kryzys tylko to pogłębił. (Jednakże, powtórzę to raz jeszcze, mam tu na myśli nie tylko uwarunkowania ekonomiczne, a przede wszystkim – nazwijmy je – egzystencjalne.)
Weźmy choćby pod uwagę literaturę, która nota bene zawsze jest czymś w rodzaju diagnozy wystawianej społeczeństwu (chociaż, paradoksalnie, bywa też symptomem jego chorób). Wszystkie ważne dzieła literatury amerykańskiej mówiły o szarpaniu się indywidualnego człowieka z siłami, które go pętały: począwszy od Steinbecka, Faulknera, Hemingway’a, przez Scotta Fitzgeralda, Salingera, Kazana, Millera… na McCarthy’m i Franzenie skończywszy. Podobnie było w kinie: nawet te filmy, które zajmowały się „wolnym”, „wyzwolonym” człowiekiem – tak naprawdę przedstawiały jego tragedię wynikającą ze sprzeciwu wobec okoliczności i warunków, które w rzeczywistości go zniewalały. Można tu przypomnieć takie obrazy, jak np. „Easy Rider” albo „Znikający punkt”, także „Lot nad kukułczym gniazdem”, „Hair”… również „Ostatni seans filmowy”, „Czyż nie dobija się koni”, „Midnight Cowboy”, Serpico”, „On the Waterfront”, „Paris-Texas” Wendersa; filmy Stone’a, Scorsesego, Lumeta… a z tych nowszych: „Into the Wild” Penna, „No Country for Old Men” braci Coenów, czy „There Will Be Blood” Paula Andersona… przykładów można podać mnóstwo, nie zapominając oczywiście o takiej klasyce jak „Obywatel Kane”, „Olbrzym”, „Buntownik bez powodu” czy „Wielki Gatsby”. Oczywiście, to wszystko była fikcja, lecz uświadamiająca nam pewne prawdy funkcjonujące w amerykańskiej rzeczywistości.
Można tu jednak zadać sobie pytanie, czy to, co napisałem (o permanentnym poczuciu pewnego zniewolenia), bardziej nie dotyczy ludzkiej „kondycji” rozumianej ogólnie, a nie braku wolności wynikającego z osadzenia w jakimś konkretnym społeczno-politycznym kontekście (tutaj: w rzeczywistości amerykańskiej)? Bo to czy człowiek jest istotą wolną – w egzystencjalnym wymiarze – jest jednak problemem otwartym. Na wszystkich kontynentach, we wszystkich krajach i we wszystkich okolicznościach.
(…)
Więcej tu: https://wizjalokalna.wordpress.com/tag/szkice-o-amerykanskiej-scenerii
13 listopada o godz. 14:21 410
Fragment z artykułu Klausa Brinkbäumer’a opublikowanego dzisiaj na stronie internetowej niemieckiego tygodnika DER SPIEGEL. Jak podaje redakcja, oryginalny artykuł pojawił się w numerze 46/2016 z datą 12 listopad 2016, papierowej wersji tygodnika DER SPIEGEL:” Harvard University and Akron, Ohio, or Wall Street and Birmingham, Alabama, no longer have anything in common when 0.1 percent of society possesses 90 percent of the wealth. This is when the American dream is dead and when hate thrives — hate for immigrants, women, the media, and hate for anything that seems elitist or is simply different. This doesn’t justify the hate — it simply explains it”.