Przeczytałem sobie na spokojnie tekst Jana Hartmana „Cham to cham. A idiota to idiota”. Szok? Nie. Raczej smutna konstatacja, że wyszło na moje.
Filozof potwierdza w nim moje przypuszczenie. Rozbuchany, pewny siebie i zasmucający klasizm części polskich elit jest realnym problemem, który trawi polską politykę i nie pozwala nam rozwijać się w kierunku postępowego społeczeństwa opartego na zasadach równości i tolerancji.
Zamieńcie w tekście Hartmana „chamów” i „idiotów” na „czarnuchów”, „ciapatych” albo „pedałów”. Dostaniecie wtedy takie zdania, że nawet nie mam ochoty ich tu cytować, bo mi nie przechodzą przez klawiaturę. A jednak Hartman je tworzy. Z iście prawicowym zapałem łamie uwierającą go polityczną poprawność, każącą myśleć o współobywatelach jako o równych sobie. Doprawdy tak otwartej pogardy dla członków wspólnoty politycznej, której się jest członkiem, dawno nie czytałem u nagminnie podejrzewanych o ksenofobię publicystów skrajnej prawicy.
Dokładnie to miałem na myśli, pisząc kilka dni temu, że „klasista – podobnie jak rasista – myśli o sobie jak najlepiej. W swoim mniemaniu wyraża tylko to, co jest oczywiste. Jeden powie, że »murzyn« i »ciapaty« są z natury gorsi, głupsi i mniej cywilizowani. Drugi powie to samo o »ciemnogrodzie«, »nieoświeconym plebsie« czy »kibolach«”.
Ja nie widzę pomiędzy jedną a drugą postawą żadnej różnicy. Obie są równie okropne. Dla obu nie powinno być przyzwolenia.
No może poza tą różnicą, że w społeczeństwie takim jak polskie okazji do manifestowania niszczącego solidarność społeczną klasizmu jest dalece więcej niż do obrzydliwych rasistowskich ekscesów. Dlatego powinniśmy je piętnować z zawzięciem.
Ta debata to dobry moment, by zacząć mówić klasizmowi zdecydowane NIE!
13 stycznia o godz. 19:42 4079
Jak zatem szanowny Pan Redaktor oceniałby krytykę ludzi bogatych, szczególnie kapitalistów? Czy nie wpisuje się to idealnie w pojęcie „klasizmu” które Pan potępia?
Można by nawet zasugerować że ta krytyka własności prywatnej była początkiem takich zachowań.
Natomiast profesor Hartman nie wiadmo z jakiej przyczyny utożsamia wykształcenie z kulturą:
„Chodzi po świecie cała masa idiotów i chamów, czyli ludzi pozbawionych wykształcenia, mało inteligentnych, a jednocześnie aroganckich, pewnych siebie, nieuczciwych i nieliczących się z uczuciami innych ludzi.”
Chyba tylko dlatego że sam ma zaświadczenia potwierdzające uzyskanie wysokiego doświadczenia.
Tymczasem
„”Chodzi po świecie cała masa idiotów i chamów, (…) a jednocześnie aroganckich, pewnych siebie, nieuczciwych i nieliczących się z uczuciami innych ludzi.”
zarówno wykształconych jak i pozbawionych wykształcenia, zarówno mało inteligentnych jak i bardzo inteligentnych.
13 stycznia o godz. 19:44 4080
Errata – linie 9, 10
Jest „…uzyskanie wysokiego doświadczenia.”
Winno być ” ..uzyskanie wysokiego wykształcenia.”
13 stycznia o godz. 20:32 4082
Red. Woś ma dosyć klasizmu w swoich tekstach pełnych stereotypów o ‚klasie średniej’?
13 stycznia o godz. 21:38 4083
„Cham to cham. A idiota to idiota”. Dotyczy tzw. totalnej opozycji
13 stycznia o godz. 22:01 4084
„Klasizm” to okropnie brzmiące (nieistniejące) słowo i kompletnie nie pasuje do kontekstu. Jak już to „klasitami” byli marksiści. Tutaj pasuje bardziej segragacja albo nawet fałszywie pojęty samozwańczy elitaryzm.
13 stycznia o godz. 22:36 4085
Drogi Panie Woś, Kibole będą Panu wdzięczni, że ich Pan uklasowił. Niech Pan pójdzie o krok dalej. Kibole wszystkich krajów łączcie się!
13 stycznia o godz. 23:38 4088
„Gorszy sort” i „zdradzieckie mordy” nastawcie po.chrześcijańsku drugi policzek suwerenowi, żeby was jeszcze raz w pysk zdzielił, bo on nie wie co czyni.
13 stycznia o godz. 23:46 4089
Nie habit czyni mnicha. nie dyplom inteligenta.
14 stycznia o godz. 2:30 4090
Nie wiem czy ci co negatywnie komentują wpis red. Wosia robią to bo ,,Woś to marksistowski lewak” czy palą głupa. Raczej podejrzewam to pierwsze.
To jest jedno z praźródeł – obok ,,sukcesu” transformacji zgotowanej przez Leszka B., sukcesu ,,dobrej zmiany”
Te wszelkiej maści Lisy, mistrzowie akuratności i stylu (dopóki ktoś ich nie nagra ), ci celebryci skrajnie zniesmaczeni najazdem chamów upasionych na 500+, nota bene z pieniędzy ukradzionych im pod postacią podatków, co to zalali polskie plaże i egipskie kurorty. To straszne.
14 stycznia o godz. 9:10 4092
@Slawczan. Słowo kibol ma określone znaczenie. Jeżeli częścią etosu lewicy jest szacunek, zrozumienie i wspieranie kiboli to ja całkiem dla mnie nieoczekiwanie staje się zwolennikiem prawicy. Naprawdę szacunek dla kiboli jako kryterium lewicowości to nowy twórczy wkład redaktora Wosia do dyskusji na temat lewicowości.
14 stycznia o godz. 9:34 4093
@Sławczan
Imagine
…bo wszyscy Polacy to jedna rodzina..
Nie bądźmy naiwni. Podziały i klasy są w społeczeństwi i pozostaną. Wszyscy są równi wobec prawa, mają te same szanse i ci którzy pracą i nauką, a także urodzeniem te szanse wykorzystują i zostają koniami pociągowymi nie muszą mieć k… ciągle z tego powodu wyrzutów sumienia i poczucia winy wobec tych, którym się nie chce, albo nie potrafią, ale dławi ich zawiść i nienawiść w stosunku do tych „koni pociągowych”, którym się udało.
14 stycznia o godz. 9:34 4094
Redaktor Woś polemizując z Prof. Hartmanem konstatuje że nie ma większej, a nawet żadnej różnicy między nadawcami komunikatów typu: z jednej strony – „murzyn”, „ciapaty”; i padające z drugiej strony -„moher”, „ciemnogród” , „nieoświecony plebs” pisze:
„Ja nie widzę pomiędzy jedną a drugą postawą żadnej różnicy. Obie są równie okropne. Dla obu nie powinno być przyzwolenia.”
Ja też nie widzę,a profesor mimo to dostrzega.
Myślę, że w przypadku Profesora jedna rzecz ma decydujące znaczenie.
Profesor strasznie żyje bieżącą polityką. Bez tej polityki żyć nie może.
Wstaje rano z małżeńskiego łoża myśli o polityce, idzie do łazienki myśli kto – kogo. Je przygotowane jajka przez małżonkę jajka na miękko i trawi – nie spożywane jajka – ale wystąpienia polityków z dnia poprzedniego. Idzie do pracy i już myśli, nie, nie o pracy badawczej w Zakładzie Bioetyki UJ a o tym jak i gdzie podzielić się swymi przemyśleniami na temat bieżących działań zaczepnych obu politycznych obozów. Je obiad z kolegami komentuje ostanie wystąpienie członka gminnej egzekutywy w jakiejś na przykład Pszczelej Woli.
No i wieczór, rozparty w fotelu oddaje się spekulacjom…nie, nie metafizycznym, ale gdzie i z kim zawalczyć o swoją wizję Polski.
I tak dalej, i tak dalej. Bo profesor Hartman jest już raczej politykiem (mało skutecznym),a nie kimś z polskiego świata nauki.
I w ten sposób szanowany prof. Hartman staje się odpowiednikiem prof. Legutko, prof. Krasnodębskiego, prof. Nowaka, czy prof. Wolniewicza. W duchu być może myśli i inaczej, ale przecież jest przedstawicielem jednej ze stron polskiego politycznego sporu i mówi i pisze wszystko aby przypadkiem nie odejść na krok od treści jej jedynie słusznego politycznego przesłania
Właściwie niczym się od nich nie różni, dzieli ich tylko barykada.
A najgorsze jest to, że uważa z racji tego że jest profesorem: „Ja zawsze mam rację!”
A niestety jest już tylko marnym politykiem.
14 stycznia o godz. 10:44 4095
Istota problemu tkwi chyba w zdaniu które przytacza Red. Woś w swoim tekście w GW.
„Mam pretensje do Kaczyńskiego, że z cynicznych powodów dał nieoświeconemu plebsowi poczucie dostępu do władzy” .
Jego autorem jest kolega profesora Hartmana, prof. Wojciech Sadurski
Zdanie to jest rzeczywiście z gatunku tych które mogą przejść do historii i winno być zapisane złotymi zgłoskami w księdze twórczych dokonań inteligencji polskiej początków III tysiąclecia.
14 stycznia o godz. 11:10 4096
Wchodzi do sali operacyjnej kibol i wrzeszczy; Co to, k*rwa, za graty. A ten z maska na twarzy, to kto, moze mu przywalic. Chirurg wola: siostro prosze wrzwac ochrone, zeby tego chama wyprowadzila !
O nie !Ten caly chirurg sie wynosi, przezywa patrioote od chamow. Typowy klasizm.
Doprawdy tak otwartej pogardy dla członków wspólnoty politycznej, której się jest członkiem, dawno nie czytałem u nagminnie podejrzewanych o ksenofobię publicystów skrajnej prawicy.
A gdyby uderzyl z glowki, jak ten patriota , co to pobil profesora za to, ze mowi w tramwaju po niemiecku ? To cham czy nie cham.
No coz, pan Wos, razem z Ziobro zabiora sie za takich chirurgow.
I prosze pozdrowic redaktora Rachonia, z ktorym panu tak sie dopbrze rozmawia.
14 stycznia o godz. 12:30 4097
Osoba kryjąca za nickiem @Lewy w sposób nader obrazowy zgłosiła swoje zdecydowane „nie” wobec przekonań głoszonych przez Redaktora Wosia.
Gwoździem zarzutu jest niewątpliwie rzekoma koalicja ideowa zawarta między Redaktorem a Ministrem Ziobro.
Jak na filara ateistycznej gromadki ( a ten fakt do czegoś kiedyś obligował) średnio trzymająca się faktów teza.
W tym miejscu przytoczę jedno zdanie z tekstu Redaktora Wosia:
„Ja nie widzę pomiędzy jedną a drugą postawą żadnej różnicy. Obie są równie okropne. Dla obu nie powinno być przyzwolenia”.
A ja z kolei nie dostrzegam rażącej różnicy między przesłaniem płynącym z ostatnich tekstów profesora Hartmana i komentarzem ateisty @Lewego
czyli
…pisać każdy może, trochę lepiej, lub trochę gorzej…
14 stycznia o godz. 13:07 4099
@miłośnik czarnych jagód
14 stycznia o godz. 12:30 4097
„…pisać każdy może, trochę lepiej, lub trochę gorzej…”
To co tak delikatnie określiłeś w swoim komentarzu dobitniej nazwał niegdyś Stanisław Lem:
„Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów”…
14 stycznia o godz. 13:50 4100
Przykro mi, Panie Redaktorze, ze pański tekst jest poniżej pańskiego zwykłego poziomu. Chyba Pan nie zamierza twierdzic, ze brak akceptacji dla „chama” i „idioty” jest tym samym, co brak akceptacji dla uchodźcy z Bliskiego Wschodu? Sekowanie uchodźców jest niehumanitarne i sprzeczne z chrześcijańskim przykazaniem pomocy potrzebującemu. Pogarda i chęć pozbycia się „chama” z przestrzeni publicznej, to nieodzowny warunek pozbawienia PiS-owskiej bandy wyborczego miesa. Jeśli ktokolwiek wzywa do uznania, ze „chamy” i „idioci” sa nam – „gorszemu sortowi” – równi, jest albo rzecznikiem utrzymania się PiS-owskiej szajki u władzy, albo….sam należy do tej kategorii
14 stycznia o godz. 14:36 4102
I jeszcze o jednej rzeczy przy okazji występu @Lewego na blogu Redaktora Wosia warto wspomnieć.
Otóż Redaktor Woś – rzekomy druh Ziobry – nie ma w zwyczaju wcielać w życie zasad Dobrej Zmiany, czyli ciąć równo wszystkich którzy odważą się zgłosić wątpliwości wobec jego idei sensownie i sprawiedliwie urządzonego państwa. Szczególnie jego sfery gospodarczej społecznej.
O zwyczajach panujących na blogu którego współgospodarzem jest w/w @Lewy względem osób głoszących cokolwiek zdanie odrębne od blogowej racji stanu lepiej nie mówić za wiele.
Jedyna analogia która nasuwa się przy ocenie działalności osoby moderującej jego prace to dbałość o jakość strategicznych sojuszy w czasach PRL-u w zadymionych pokojach Urzędu Kontroli Publikacji i Widowisk usytuowanego w Warszawie przy ulicy Mysiej.
A u Wosia każdy pisze co chce i jak chce.
14 stycznia o godz. 17:45 4104
@aaronku zjadaczu jagod
Pan Kowalczyk cie wyciepnal, bo mial dosyc twego gledzenia. Prawda ?
14 stycznia o godz. 17:50 4105
”Nie da się zakłamać różnic między ludźmi – ktoś ma dorobek i osiągnięcia, a ktoś jeszcze nie”
”Zaiste, wydrwiwanie zarozumiałych Hartmanów daje i satysfakcję, i pewność, że uzyskane tą drogą poczucie satysfakcji i świętej racji nie zostanie podważone. Poklask zapewniony – zwłaszcza pośród tych, którzy nie umieli zrealizować swych ambicji w inny sposób niż deprecjonując innych, którzy faktycznie coś osiągnęli. Mechanizm ten, zwany w filozofii społecznej resentymentem, już sto lat temu dokładnie opisali Nietzsche, Weber, Scheler i inni”
To dwa cytaty z Profesora Hartmana. Do przemyślenia dla pisowskiego buca jakim jest Woś Rafał .
14 stycznia o godz. 18:02 4106
Cham to cham, a głupek to głupek i nie ma tu nic do rzeczy pochodzenie społeczne i wykształcenie.
Przecież nikt rozsądny (czy jest nim prof. Hartman?) nikomu nie będzie wytykał głupoty i złego zachowania tylko dlatego, że nie jest z jego szczebla drabiny społecznej.
Nie ma symetrii pomiędzy rasizmem (ciapci, czarnuchy) a agresywnym i uwikłanym w bandytyzm kibolstwem. Prawdziwy Polak ma ochotę przywalić czarnuchowi za to, że jest czarny, a nie dlatego że śmiga po mieście z maczetą za obcoplemieńcem.
Nad głupotą się nie pochylam, bo ta ma tysięczne przejawy, od całkiem nikomu nieszkodzącej do bardzo szkodliwej dla wszystkich nie wyłączając szkodnika.
Pozdrawiam Waldek B
14 stycznia o godz. 18:37 4107
Lewy (11:10) ma niestety rację, a u p. Wosia jak zwykle pomieszanie pojęć – nie tylko zresztą u niego, ale to nie żadne usprawiedliwienie.
Nie chodzi o żaden klasizm, nie ma czegoś takiego. Chyba że chodzi o klasę człowieka. Z pewnością nie o klasę społeczną.
Można być doktorem prawa i być chamem – vide tzw. szeregowy poseł. Można nawet być profesorem, jak pewna pani poseł.
Można też być kimś z niewielkim wykształceniem, pochodzić z tzw. dołów społecznych, ale mieć prawdziwą kulturę osobistą. Tacy na szczęście też chodzą po tym świecie.
I o taki podział tu chodzi, nie o inny. Skończmy raz na zawsze z tym nieporozumieniem „klasismu”. Wywodom p. Wosia – zdecydowane NIE!
14 stycznia o godz. 19:55 4108
Wyważyć racje……
Te kryjące się pod stereotypami typu „moher”, „ciapciaty”, na przykład.
Co kryje się za etykietką, czym jest spowodowany pogląd na zawartość.
To wymaga dyskusji, sprecyzowania poglądów, argumentacji, logiki.
A nie emocji.
Klasyfikowanie, szufladkowanie, bez jakichkolwiek kryteriów, to jedynie polaryzacja.
Zerojedynkowe wszystko albo nic.
Życie bez kompromisów,czy świat bezkompromisowców mających monopol na rację?
Taka rzeczywistość nie istnieje w naturze.
14 stycznia o godz. 19:58 4109
Lewy
14 stycznia o godz. 17:45 4104
Pan magister Kowalczyk, niczym się nie różni od Szostkiewicza.
Dość ograniczony doktryner z monopolem na rację.
14 stycznia o godz. 20:17 4110
Pal diabli „klasizm”. Ciekawy jest dialog w jednej klasie pomiędzy Żakowskim, Kukizem i Kazikiem, w którym z kolei „inteligencja” dzielona jest na ułamki.
Coś walnęło, coś gruchnęło.
14 stycznia o godz. 20:31 4111
Mrożek nazywał sprawy takimi jakie one są . Idiotę – idiotą , chama – chamem itd. Żadna nowość , niech Pan czyta Mrożka Panie Woś zamiast tworzyć ideologię i stawać się zarazem jej jedynym obrońcą.
14 stycznia o godz. 22:29 4112
Intencje szlachetne, ale argumentacja nietrafiona.
Cham to nie jest żadna klasa!
Gdyby Hartman kierował agresję wobec szewca, bo jest szewcem wtedy zgoda. Ale napiętnowanie chamstwa jest czymś całkiem innym. I dodatku powinno być zadaniem inteligencji.
Od mówienia: człowiek też ma prawo być chamem świata nie zmienimy.
A skoro jesteśmy postępowcami, to wierzymy, że jest to możliwe, prawda?
14 stycznia o godz. 23:02 4113
To już było.
W najlepszym wydaniu zrealizowały to Chiny.
Nawet w Rosji po rewolucji było niedoskonałe.
Niech Pan próbuje,ale kobiety Pana zadziobią.Nie dadzą się ubrać jednakowo.
Może Pan nie wie ,ale przypadkowe pokazanie się na imprezie ,dwóch pań w jednakowych sukniach,jest dla nich traumatycznym przeżyciem.
14 stycznia o godz. 23:10 4114
wiesiek59
14 stycznia o godz. 19:58 4109
” z monopolem na rację”
Powinien Pan wiedzieć ,że prawo ustanawiania monopolu ma wyłącznie państwo—
przeważnie opresyjne.
O ile dobrze wiem w Polityce rządzi red.Baczyński.A co on może w kwestii monopolu.
Nic.
14 stycznia o godz. 23:59 4115
A Pan Woś chciałby równać np.do prof. UW ,Matczaka ,czy do posła Tarczyńskiego?
A Mleczko-geniusz w swojej dziedzinie ,ma mocno rozbudowane ego, uzasadnione
świadomością swoich unikatowych umiejętności.
Raczej żyje w swojej ”bańce” i nie ukrywa pogardy dla tych z którymi nie może
nawiązać intelektualnego kontaktu.
Przestał nawet przychodzić na rozmowy do Mellera w TVN.
Jak Go naprawić według Pana przepisu?
Gdyby Pan zaczął rysować, oczywiście na Jego poziomie ,to jest szansa ,że Mleczko by spuścił z tonu
mając świadomość ,że nie jest jedyny.
Ale i tak, sukces nie jest pewny,bo np .mnie brakło by życia ,żeby przestać uważać właśnie Jego za króla.
I wtedy trzeba byłoby naprawiać mnie.
15 stycznia o godz. 1:05 4116
POLITYKA to przedziwny tygodnik. Największymi i najostrzejszymi serwilistami, oportunistami, propagandystami i manipulatorami są tam teraz stary PRL-owki propagandzista Daniel Passent oraz równie, a może nawet bardziej teraz zakłamany, ówczesny opozycjonista Adam Szostkiewicz.
Obydwaj panowie nie mają za grosz poczucia wstydu i przyzwoitości.
Oto co pod najnowszym wpisem Passenta napisał m.in. jeden z internautów:
„panteodor
14 stycznia o godz. 23:46
Nie sadzilem, ze kiedykolwiek przeczytam slowa akurat @Daniela Passenta na temat USA jako „naszego najwazniejszego sojusznika”. To jest czysty surrealizm, odlot, Mrozek. Jakk by nie bylo – „Polityke” cztuje od lat szescdziesiatych, mialem takze nieprzyjemnosc zapoznac sie z felietonami „Bywalca”. Pamietam doskonale, co @Daniel Passent publikowal po wprowadzeniu stanu wojennego i kogo wiwczas bezlitosnie wyszydzal. A teraz – co za siupryza – Stany Zjednoczone jako „nasz najwazniejszy sojusznik.
To juz nie kon – to poczworny zaprzeg by sie usmial. Niby nie moj cyrk – ale posmiac sie i tak mozna.
„Moderacja” pewnie ten wpis usunie – zreszta blog @Daniela Passenta to chyba jeden jedyny, na ktorym cenzura nie jest prewencyjna, tylko dziala post factum. Do dziela zatem, @moderacjo. Usuwaj, zwalczaj i dawaj odpor. A ja chyba sobie przez umyslnego zamowie co nieco publikacji @Daniela Passenta z okresu, kiedy to „najwazniejszym sojusznikiem” byl zupelnie, ale to zupelnie inny kraj. Archiwa jeszcze ciagle sa dla kazdego dostępne”.
15 stycznia o godz. 4:01 4117
Zamieńcie w tekście Hartmana „chamów” i „idiotów” na „czarnuchów”, „ciapatych” albo „pedałów”.
Taka podmiana jest bezsensowna. Manipuluje Pan cudzymi wypowiedziami zarzuca „klasizm”.
Pachnie to marksizmem.
15 stycznia o godz. 8:30 4118
Zawsze elita rzadzi krajem. Są to ludzie światli, wykształceni – przygotowani do tych nie łatwych zadań. Oddanie rządów w ręce robotników i żołnierzy pamietamy jakie miało skutki.
Może to i brutalne nazywanie chama, chamem ale skoro tak się zachowuje to on sam na taką nazwę zasługuje. Nazywajmy rzeczy po imieniu. Po co nazywać kogoś „mądry inaczej” skoro mamy wyraz idiota.
Tym bardziej że dzisiaj nie urodzenie określa przynależność do elity a wykształcenie – a takowe jest dostepne dla każdego.
Lekceważacy stosunek do: kiboli, moherów, idiotów jest zrozumiały – nic wartościowego nie wnoszą do społeczności. Przeciwnie, swoją anarchją i głupotą – szkodzą.
15 stycznia o godz. 8:43 4119
Cham, idiota… to są określenia nic nie mające wspólnego z kolorem skóry, orientacja seksualną, czy ciapatowością, bądź jej brakiem. Więc, nie można tych określeń stosować zamiennie. Może czasem z wyjątkiem idioty, jęzeli ktoś używa tego niemodnego dzisiaj okreslenia w ocenie medycznej, bo wtedy należałoby go dołączyć, do tych z kolorami skóry.
To nie przypadek, że dzisiaj jest wydana walka z rasizmem, seksistowością, homofobią…, ale czy to ma znaczyć, że np. rasistowskie, podłe zachowania/słowa nie należy nazywać po imieniu? Bo to też będzie prejudism? To jak to nazwać? jeżeli nie chamstwo, czy idiotyzm?
Pogardzać nikim napewno nie wolno, ale bez przesady.
Są przykłady chamstwa i to jest właściwe na nie określenie.
Jak to mówią; nie starajmy się wyglądać na świętszych od świętych (czy jakoś tak?)
15 stycznia o godz. 13:16 4121
Ciekawy tekst na blogu Bendyka. Tekst będący pokłosiem
lektury raportu zatytułowanego „Dobra zmiana w Miastku” dokonanego przez Macieja Gdulę. Socjologa. Człowieka z kręgu „Krytyki politycznej, jak równie wypadu do krainy scyzoryków na przedstawienie państwa Strzępków , albo jak kto woli Demirskich zatytułowane „Ciemności”.
Tekst do wglądu na blogu, tak więc jego przesłanie do weryfikacji dla zainteresowanych, ale jego zakończenie mimo wszystko przytoczę, bo jest chyba tego warte:
„Artyści w tym momencie kończą sztukę, pozostawiając widzów z przekonaniem, że powrotu do normalności rozumianej jako powrót do ideału liberalnej demokracji nie ma, bo przebudzenie Miastka nie oznacza jedynie mobilizacji gniewu interioru. Ten gniew uruchamia podświadomość mieszkańców metropolii, drąży ich sumienia i prowadzi do rozkładu struktury społecznej opartej na samozadowoleniu, fałszywej świadomości i hipokryzji.”
Tak na marginesie ciekawe, czy zdaniem profesora Hartmana socjolog poświęcający swój cenny czas na sporządzenie diagnozy, jak to jest tak naprawdę z tymi Chamami to też Cham, czy wręcz Chama typ idealny, czy może jednak Swój, Nasz, czyli Profesora Hartmana człowiek.
Ta sama wątpliwość ma miejsce w przypadku Strzępko-Demirskich dokonań.
15 stycznia o godz. 14:08 4122
Moim zdaniem, +- 80% populacji ludzkiej to durnie. Następne 19 % coś tam kojarzy, a, optymistycznie zakładając, 1% to ludzie mądrzy.
Polacy, w większości, to zwykłe chamy i ciemnogród; tylko ktoś żyjący w oderwaniu od rzeczywistości, może tego nie zauważać.
Nieszkodliwą, nie mniej głupotą, jest sądzenie innych w/g siebie i swoich znajomych. Śmieszne jest np. bajanie ateistów, że ateistów jest pełno dokoła, bo ja i moi znajomi ateistami są.
Pan Woś pisze banialuki.
PS Infantylna poprawność polityczno – społeczna infekuje coraz więcej umysłów. Stad te wszystkie „buzie” zamiast gąb, czy wręcz mord, te „umarłe” pieski i kotki i inne ” brzydko pachnące” zamiast śmierdzące eufemizmy. A cham chamom, po wiek wiekom.
15 stycznia o godz. 15:19 4125
Observer
Tak, elita zawsze elita rzadzi krajem (Pareto). Ale czy są to na pewno ludzie światli, wykształceni – przygotowani do tych nie łatwych zadań?. Oddanie rządów w ręce robotników i żołnierzy zaś miało skutki pozytwne, takie jak wyciągnięce milionów Polaków ze skrajnej nędzy.
15 stycznia o godz. 15:22 4126
Ten Pan od Czarnych Jagód
A u Wosia NIE każdy pisze co chce i jak chce. Niektórzy mają tu tzw. Zapis, znany z czasów PRLu i Sanacji.
15 stycznia o godz. 15:47 4127
Być może, dałoby się na palcach jednej ręki policzyć, ile razy elity rządziły dla dobra ludu, w jego imieniu, zgodnie z jego interesami.
Przytłaczająca byłaby jednak ilość elit rządzących ludem jedynie dla własnych korzyści.
Kłania się analiza dokonana przez Piketty’ego…..
15 stycznia o godz. 18:28 4129
Pisałem już kiedyś o tym, ale przy okazji Chama warto na ten aspekt problemu uwagę zwrócić.
Karol Marks, wiadomo znany filozof (nie mylić z aktorami, braćmi Marx), teoretyk, jego poglądy miały kiedyś swoje 5 minut . No, może trochę dłużej, bo na upartego to 100 lat robił ludziom nadzieje na lepsze czasy.
Ale niestety ostatecznie sztandary wyprowadzono.
Miał kilka swoich pojęć, zdań które robiły zawrotną karierę.
Jednym z nich były „stosunki produkcji”. Kapitalistyczne stosunki produkcji, czyli charakterystyczne dla tej formacji społeczno – gospodarczej formy własności, stosunki zwierzchności i podporządkowania itd .
Niby niewiele się zmieniło od czasu kiedy Marks otwierał ludziom oczy na istotę kapitalizmu ,ale jakoś tak się złożyło że diagnozy i recepty Marksa poszły w zapomnienie.
Miejsce wyzysku klasowego zajęły wydajność, rentowność, minimalizacja kosztów, nowe rynki zbytu itd.
A zdaniem niektórych pojęcie „stosunki produkcji” ustąpiło miejsca „stosunkom definiowania”,
Cóż to są owe „ stosunki definiowania”.
Wyłuszczę na przykładzie ..Chama.
Otóż tak jak w przypadku środków produkcji tego jest na wierzchu kto ma jak surowce, materiały oraz półprodukty oraz środki pracy, czyli fabryki, zakłady, ziemie, w tym kopalnie, rafinerie i saliny oraz maszyny i narzędzia , tak w przypadku środków definiowania ten spogląda na wszystkich jako pan i władca kto dysponuje definicjami. Czyli ten kto przekona wszystkich że wie kto jest największym wrogiem ludzkości (Putin, ten młody z Korei, Fidel Castro, albo jego duch bo Fidel już nie żyje). Co zagraża życiu na ziemi (ocieplenie, ochłodzenie, brak wody, zatopienie całych kontynentów). Kto będzie zbawcą ludzkości (Putin, Trump, Duda, Merkel) I tak dalej.
I nie bardzo jest ważne czy masz to, czy tamto. Najważniejsze jest to czy twoja definicja, twoje nazwanie największych wyzwań stojących przed Twoim krajem, światem uzyska uznanie jak największych tłumów.
Ktoś kiedyś wpadł na pomysł, że największym złem świata jest komunizm i wszyscy jak za panią matką poparli tą złotą myśl. Nie trzeba wojen, bombardowań, frontów wystarczy nazwanie komunizmu złem i jesteśmy hegemonem.
Teraz przyszła pora na islam który stanowi jakąś kulturową alternatywę dla dogorywającego świata zachodniego. Nie będziemy ryzykować dalszych niekończących się bojów tylko będziemy nazywać (mamy ku temu środki media, Internet, Hollywood) wyznawców islamu terrorystami, leniami, czyhającymi na cześć naszych kobiet i jak się postaramy to cały świat uwierzy. I islam też podwinie ogon.
I tak dalej, i tak dalej.
A Chamy? Gdzie problem?
Otóż w tym momencie toczy się walka o to, kto kogo będzie miał prawo nazywać Chamem
Jak na razie w jakiś tam sposób jest przyjęte, że Ci od Hartmana są właścicielami definicji Chama i mogą sobie strzelać na kogo wypadnie, na tego bęc. Nikt bardzo nie protestuje , bo wiemy od zawsze że Chamy to ci z »ciemnogrodu«, »nieoświecony plebs« czy »kibole«”.
Ale nic jest na zawsze.
Mało kto sobie zdaje sprawę że dzisiejsza walka toczy się nie tylko o to kto będzie rządził, kto będzie obsadzał, kto będzie wsadzał do więzienia, i kto będzie wręczał medale i dekorował sztandary.
Walka toczy się również – a może przede wszystkim- o to kto będzie kogo nazywał Chamem i moim skromnym zdaniem losy boju cały czas się ważą i być może któregoś dnia to nie Hartman, ale Hartmana nazwą…i nikt nie bardzo chciał przeciwko temu protestować, bo Chamami już będą…
A czy mamy na to wpływ?
Nie wiem, ale może takie będą dzisiejsze rewolucje.
15 stycznia o godz. 22:20 4130
Drogi Miłośniku
Ekonomia polityczna kapitalizmu Karola Marxa jest wciąż aktualna. Wyzysk wciąż jest jedynym źródłem zysku.
Pozdrawiam
LK
16 stycznia o godz. 15:14 4131
Z okazji powrotu Redaktora Wosia z Czarnego Lądu prezent. Pakowany przez miłośnika czarnych jagód, ale sam prezent to robota Tadeusza Różewicza.
A jak Afryka to oczywiście:
Nosorożec
mam na imię Toni
jestem białym nosorożcem
nigdy nie widziałem mojej ojczyzny
Południowej Afryki
moja mama nazywa się Tessa
urodziłem się w ogrodzie zoologicznym
w jednej ze stolic europejskich
jestem jedynakiem
nie bawiłem się z innymi małymi
nosorożcami
wychowywałem się za bardzo grubą kratą
przy mamie Taty nie pamiętam
mama mi mówiła że Tata zaraz
po godach weselnych
wrócił do swojego miasta
podobno miał na imię Diogenes
Mam na imię Toni kiedy
byłem mały chciałem być
motylem ale powiedziano
mi że urodziłem się nosorożcem
i muszę być nosorożcem
chciałem zostać wróblem
bo wróble wylatywały
z naszej klatki były wolne
ćwierkały wesoło więc chciałem
być wróblem ale powiedziano
mi że nie mogę być
wróblem
pytałem dlaczego bo jesteś
nosorożcem i zawsze będziesz nosorożcem
z grubą skórą i rogiem na nosie
słabym wzrokiem i małym mózgiem
wydało mi się to krzywdzące
Kiedy byłem większy wychodziłem
z mamą na wybieg w naszym
sąsiedztwie mieszkało stado
małp
małpy to wesoły ludek
beztrosko kopulują nie używając
przy tym prezerwatyw
drapią się po tyłkach iskają zjadają
pasożyty
onanizują się bez obaw że
pójdą do piekła
tylko
samce są złe aroganckie
zazdrosne
samice prezentują swoje
kolorowe zadki nie tylko
samcom ale całemu światu
nie otrzymują za to wysokich
honorariów w telewizji czy
play-macie… ale się
rozgadałem
w zoo
odwiedza nas jakiś dziwny
gatunek małp
małpy te są okryte różnymi
kolorowymi szmatami
i są nagie
włosy mają tylko na głowach
swoje małe wożą w wózeczkach
ciągle piją jedzą i śmieją się
mama mówiła mi
że to są bliscy krewni
orangutanów
nazywają się homosapiens
i bardzo dawno
zeszli na złą drogę
z drzewa wiadomości
Te zdegenerowane małpy urządzają
w Południowej Afryce
aukcje białych nosorożców
sprzedają nasze samice
po 50 tysięcy funtów
urządzają jakieś safari
z naszych rogów robią
jakiś proszek dla swoich
samców impotentów
Mama mówiła że ich samice
noszą ciążę przez 9 miesięcy
Nasze samice noszą ciążę 17 miesięcy
i w tym czasie nie palą papierosów
nie piją wódki nie chodzą do dyskoteki
i nie oglądają w telewizji horrorów
Stary Orangutan opowiadał
mi o tych małpach różne okropne
rzeczy
i wtedy pomyślałem sobie
jak to dobrze że jestem nosorożcem
dziś w nocy śniło mi się
że jestem papugą
i bardzo się wystraszyłem
17 stycznia o godz. 17:53 4132
Klasizm = symetryzm.
Dobra zmiana = TKM = terozki nowe elity = stare elity do piachu.
Obłęd buraczany.
19 stycznia o godz. 16:48 4133
Szybki skok na blog chyba największej zakały współczesnej POLITYKI, Adama Szostkiewicza.
A tam takie stwierdzenia:
„Marszałek Senatu … Karczewski wzywa eurodeputowaną Różę Thun … działaczkę studenckiej opozycji demokratycznej, do wycofania się z polityki. Co za tupet”.
Tak, działacze opozycji demokratycznej z czasów PRL są pod specjalną ochroną i ich jakakolwiek krytyka jest surowo zabroniona.
Taki np. Szostkiewicz może wypisywać straszne głupoty, dowolnie manipulować wypowiedziami internautów albo je doszczętnie cenzurować, uprawiać prymitywną propagandę, której nie powstydziłyby się największe dziennikarskie gnidy z okresu tzw. czasów słusznie minionych i uchodzić przy tym za jednego z czołowych „komentatorów” tygodnika ze Słupeckiej.
Co za tupet…
20 stycznia o godz. 6:28 4134
Panie Rafale, bycie chamem ( durniem) czy światłym inteligentem to w dzisiejszych czasach kwestia wyboru. Dlatego pańska próba równoważnej wymiany z określeniem ,,czarnuch, ciapaty” jest mocno niewłaściwa. ,,Klasizm” jest poglądem solidnie uzasadnionym. Żadna lewicowa gimnastyka myślowa nie przekona mnie o równości chama i kulturalnego intelektualisty. Mógł pan sprawdzić swoją teorię udając się z odpowiednimi transparentem krytykującym ,,klasizm” np. pod Jasną Górę podczas niedawnej pielgrzymki. Rozsądnie został pan w domu.
20 stycznia o godz. 13:15 4135
Natrętna i prymitywna propaganda uprawiana przez POLITYKĘ, jej niezwykle jednostronny przekaz oraz coraz gorszy poziom nie jest oczywiście bez wpływu na wielkość sprzedaży.
Na portalu wirtualnemedia opublikowano właśnie najnowsze dane dotyczące sprzedaży ogółem („sprzedaż ogółem to suma sprzedaży egzemplarzowej wydań drukowanych, sprzedaży egzemplarzowej e-wydań oraz wszystkich form prenumeraty wydań drukowanych i prenumeraty e-wydań”) tygodników w listopadzie 2017 roku.
Sprzedaż ogółem POLITYKI w porównaniu do listopada 2016 roku spadła o 11%. Ba, sprzedaż ogółem POLITYKI w listopadzie 2017 roku w porównaniu do października tego samego roku była o prawie 3% niższa.
Dodajmy w końcu, że POLITYKA sprzedaje ogółem już poniżej 100000 egzemplarzy – w listopadzie 2017 roku było to dokładnie 98010 egzemplarzy.
23 stycznia o godz. 12:39 4136
POLITYKA schodzi na psy. A szkoda. To był kiedyś całkiem dobry tygodnik.
24 stycznia o godz. 0:01 4137
@JohnKowalsky
23 stycznia o godz. 12:39 4136
„To był kiedyś całkiem dobry tygodnik”.
A owszem. To był kiedyś nawet całkiem bardzo dobry tygodnik. Chyba jego najlepsze lata to końcówka lat 1960. i co najmniej pierwsza połowa lat 1970.
W ostatnich latach prasa pragnąca uchodzić u nas za opiniotwórczą (ambitną) ma prawdziwy dylemat: trzymać poziom w nadziei pozyskania (utrzymania) elitarnego czytelnika czy też schodzić na psy aby pozyskać jakiegokolwiek czytelnika.
Intelektualne, kulturalne i edukacyjne spustoszenia dokonane na żywym organizmie polskiego społeczeństwa w okresie tzw. sukcesu transformacji spowodowały, że pierwsza opcja praktycznie nie ma teraz racji bytu – nie ma komu ambitnych pism czytać; ba, nie ma komu takich pism nawet redagować. Pozostaje więc opcja druga ale ona zniechęca całkowicie tych nielicznych czytających pragnących poziomu i – w kraju wtórnego analfabetyzmu z niemal zerowym czytelnictwem książek – niespecjalnie przyciąga innych…
Do tego jeszcze ta nachalna propaganda i niezwykła wprost jednostronność.
24 stycznia o godz. 15:42 4138
Jak słyszę ,czytam:
„zdecydowane NIE” czyli „no pasaran” to rozpoznaję,że facet się naczytał lecz ciągle chodzi w krótkich majtkach i próbuję zrozumieć o co Mu chodzi.
Być może chodzi Mu o to ,żeby kapitalista,najdrobnjejszy ,jak to u nas, z załogą 5 osób traktował swoją załogę jak rodzinę ,bez klasizmu, co może sprawić,że ta załoga ,bez jakichkolwiek inwestycji wyprodukuje o 30% więcej lewych drzwiczek do prawych szafek narożnych.Więcej się nie da choćby pokochali kapitalistę rodzinnie.Może się przy tym okazać,ze rynek już nie wchłania tych szafek bowiem narożniki zautomatyzowane ,bezdrzwiczkowe ,weszły i rynek zabrały.Było rodzinnie ,bez klasizmu,ale jest plajta.
Otóż ,tak mnie się wydaje,w tym okrutnym kapitaliżmie,klasizm jest konieczny.
Klasa tworząca ,wynalazcza,przedsiędujacej biorcza nie ma się czego wstydzić i skrywać swojej natury.Dzięki niej mogą się żywić klasy mniej sprawne w tym okrutnym kapitalizmie.
Jak red Woś sprawi by pojawił się inny kapitalizm czy inny” izm” to będzie można wrócić do „klasizmu”.
„Nie oświecony plebs” zwany również „burakami” jest solą tego narodu.Bez tej klasy przodującej nie mogłyby się wydarzyć historyczne przełomy 1945,1989 czy 2014.
„Ciapaci” to rasizm.Nieco śmierdzący lecz przydający klasie przodującej nimbu klasy wybranej.
24 stycznia o godz. 23:59 4139
Abchaz
Mylisz ludzi tworzących ,wynalazczych i przedsiębiorczych z klasą próźniaczą żyjącą z cudzej pracy.
25 stycznia o godz. 7:13 4140
@ abchaz,
„Klasa tworząca ,wynalazcza,przedsiędujacej biorcza nie ma się czego wstydzić i skrywać swojej natury.”
Bardzo czesto klase wspomniana przez Pana trudno jest zaliczyc do kapitalistow. Zycie pokazuje, ze najczesciej tzw kapitalisci z „krwi i kosci” korzystaja z wynalazkow i innowacji osob trzecich. Tak dlugo jak istneje swoity balans we wzajemnych oddzialywaniach miedzy grupami spolecznymi tak dlugo spleczenstwo funkcjonuje w harmonii i rozwija sie z korzyscia dla wszystkich jego czlonkow. Dzisiejsze spolecznstwa sa w stanie fermentu, co wskazywaloby na zachwianie rownowagi, na zwiekszenie korzysci jednej grupy czy tez grup kosztem innych. Watpliwym jest by wynikalo to z wyjatkowych predyspozycji intelektualnych czy charakterologicznych grup uprzywilejowanych, jak to probuje Pan sugerowac.
Pozdrawiam
25 stycznia o godz. 18:15 4141
John,
klasa próżniacza stale występuje w dziejach powojennych RP (PRL) lecz nie jako arystokracja a jako plutokracja.Z tym samym rodowodem w PRL jak i w RP.
Kiedyś zwana „nomenklaturą” dzisiaj jako „aktywiści opcji rządzącej” ,kadrą spółek skarbowych,znajomi królika ..itp.Na tym samym podłożu.Państwo jest nasze,władzy się nie oddaje,a przed oddaniem trzeba zebrać co najwięcej.Ku chwale Rzplitej.
Ludzie wynalazczy i przedsiębiorczy żyją z własnej pracy w stałym zwarciu z plutokracją.Właściciel i spiritus movens startupu technologicznego i również dekarz zasuwający na moim dachu w deszczu po kolejnej wichurze.Mam jednaki szacunek dla obu.
Nie należą do żadnej klasy w rozumieniu red Wosia.
W moim rozumieniu należą do klasy najwyższej.
Taki „klasizm” winien budzić powszechny szacunek.
25 stycznia o godz. 19:12 4142
@JohnKowalsky
Co Ty na to? -https://www.youtube.com/watch?v=BihR8UPuZPE
27 stycznia o godz. 18:06 4145
Modlitwa Daniela Passenta:
„Panie Boże, pomóż, bo zwariuję!”
Niestety, na modły jest zdecydowanie za późno.
Passent, sądząc choćby z poziomu komentarzy na portalu POLITYKI, już dawno zwariował…
Nie mogę się wprost nadziwić, że na starość mógł tak zejść na psy.
Jedyne wytłumaczenie jest takie, że – jako odwieczny oportunista – postanowił dostosować się do poziomu POLITYKI…
28 stycznia o godz. 2:26 4146
@Rafał Woś
Szanowny Panie Redaktorze,
W ostatnim wydaniu DZIENNIKA GAZETY PRAWNEJ nie ma nawet śladu Pana.
Czyżby już Pan z tym dziennikiem nie współpracował?
W numerze weekendowym znaleźć można natomiast doskonały wywiad Roberta Mazurka ze słynnym w latach 1980. liderem Pomarańczowej Alternatywy, Waldemarem Fydrychem „Majorem”.
Mówi tam Fydrych m.in.:
„Ja się wychowałem na Grotowskim, Kantorze, Grzegorzewskim, chodziłem na spektakle Szajny, Swinarskiego, Wajdy. To był wtedy najlepszy teatr świata…”.
Tak, i o tym wybitnym bardzo wtedy teatrze pisywali w wybitnej bardzo wtedy POLITYCE wybitni bardzo krytycy teatralni, Konstanty Puzyna i Marta Fik (koniec lat 1960. – Puzyna, pierwsza połowa lat 1970. – Fik).
Teraz o takim teatrze, o takich krytykach i o takiej POLITYCE możemy sobie tylko pomarzyć…
29 stycznia o godz. 0:27 4147
Fragment komentarza pod pewnym tekstem na portalu POLITYKI:
„2018-01-27 19:55 | AnnaMariaMagda
… Jestem urodzona w 1950 roku, przez ponad 40 lat mojego życia byłam wielką patriotką, naprawdę szczerze kochałam Polskę, miałam dwie okazje do wyjazdu do USA, nawet ich nie rozważałam – uważałam, tu jest mojej miejsce.
Na zawsze.
Teraz chętnie bym z tego „dzikiego kraju” uciekła, ale już za późno, w moim wieku nie trafiają się okazje a i ja już bym nie zdołała tego zrobić.
Jednak patriotką już nie jestem. 🙁
Ukradziono mi mój kraj, większą część mojego życia, zapluto, zakłamano moje najpiękniejsze lata, moją wspaniałą szkołę, moją uczciwą pracę w państwowej firmie, moje wspaniałe wakacje w naszych pięknych górach, w zakładowych ośrodkach wczasowych… wszystko”.
Ale naszej wspaniałej, na poziomie absolutnie światowym, kultury tamtych lat chyba nie da się zakłamać?
Taki teatr, film, telewizja (wybitne Teatr Telewizji czy choćby Kabaret Starszych Panów), prasa – w tym kulturalna (DIALOG najlepszym pismem teatralnym na świecie) – już niestety nigdy nie wróci…
Szkoda, że autorka nie protestowała tak gorliwie we wcześniejszym okresie tzw. „sukcesu transformacji”…
31 stycznia o godz. 8:07 4148
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,161770,22961229,wos-pis-jest-
nowoczesny-a-opozycja-anachroniczna-przynajmniej.html#A_BoxOpImg1
Warto się zapoznać. Cały Woś!
Okazuje się, że jednak można.
31 stycznia o godz. 9:17 4149
@miłośnik czarnych jagód
31 stycznia o godz. 8:07 4148
„Okazuje się, że jednak można”.
Jak widać ostatnimi czasy nawet GAZETA WYBORCZA coraz częściej propaguje poglądy a la Woś. A to jest przecież zupełnie doskonałe:
„Rafał Woś (1982) jest czołowym polskim symetrystą, pracuje w tygodniku „Polityka”. Od wielu lat pracowicie „naraża na szwank” oraz „rozbija jedność” jedynie słusznego obozu liberalnego. Jest za to nagradzany nie tylko srebrnikami Kaczyńskiego, lecz także licznymi nagrodami dziennikarskimi (m.in. Grand Press Economy). Jego skandaliczne książki, takie jak „Dziecięca choroba liberalizmu” oraz „To nie jest kraj dla pracowników”, w perfidny sposób atakują światłą myśl Leszka Balcerowicza. Ogólnie rzecz biorąc, Woś to wyjątkowy szkodnik. Swoje szkodliwe tezy będzie od dziś ogłaszał w portalu Gazeta.pl. Ostrzegamy, Redakcja”.
31 stycznia o godz. 10:17 4151
@grzerysz
A może historia po prostu zatoczy koło?
W czasach minionej epoki, konkretnie w okresie tuż powojennym, największymi zwolennikami zmian ustrojowych byli przyszli opozycjoniści. M. in tzw. pryszczaci. Nie można ich winić za to bezkrytyczne poparcie zmian politycznych tamtego okresu. Cała intelektualna Europa zazdrościła Polsce, Węgrom, Czechoslowacji, że zostały wyzwolone przez Krasnają Armię. Ponoć Orwellowi nikt w Londynie nie chciał wydać „1984”, bo było zanadto przeciwko komunistycznej idei.
Lata 80-te ubiegłego wieku to kolejna intelektualna sraczka , tym razem na punkcie neoliberalnej programowej oferty.
I znów ci sami, albo ich dzieci ochoczo i z werwą wsparły mknące tym razem z Zachodu (Wschód stawał się nie modny) propozycje „programowe”. Tym razem w roli ideowych przywódców wystąpili amerykański intelektualista Ronald Re. i jego angielskojęzyczna koleżanka Małgorzata Te.
I teraz, po iluś tam latach, obolali, z podkulonym ogonem wyją do księżyca:
„Znowu nie trafiliśmy, znowu nie mieliśmy racji.”
Bo rację ma Redaktor Woś.
31 stycznia o godz. 10:19 4152
Do księżyca wyje oczywiście Redaktor Gadomski z Wyborczej i większość jego kolegów i koleżanek.
31 stycznia o godz. 10:50 4153
Historia nie zatacza koła, raczej spiralnie się toczy.
Im więcej wiedzy, tym z wyższego punktu patrzymy na przeszłość, więcej widzimy i wiemy o mechanizmach które spowodowały naszą obecną pozycję.
Niestety, nic nie wiemy o tym, gdzie się znajdziemy w przyszłości.
Tu dobór optymalnej ścieżki jest niemożliwy.
Mód ekonomicznych, socjologicznych, politycznych, było multum.
Ślepy traf, kombinacja różnych czynników sprawiła, że niektóre kraje przyspieszyły swój rozwój, inne popadły w stagnację.
Zaprojektować bezbłędnego systemu się nie da.
31 stycznia o godz. 11:43 4154
@miłośnik czarnych jagód
31 stycznia o godz. 10:19 4152
„Do księżyca wyje oczywiście Redaktor Gadomski z Wyborczej i większość jego kolegów i koleżanek”.
Podobnie jak Redaktor Grzeszak z POLITYKI.
I (zdecydowana) większość jego kolegów i koleżanek…
31 stycznia o godz. 14:06 4156
Bardzo ciekawy wywiad z Agatą Bielik-Robson. Osoba którą trudno posądzać o tendencyjność, chociaż swoje poglądy polityczne z pewnością posiada.
W najnowszym wydaniu Polityki.
W kontekście roli środowiska Gazety Wyborczej w okresie „transformacji ustrojowej” obrazoburczy sąd przedstawia Pani Profesor, członek PAN.
Oto fragment wywiadu:
‘Przy wprowadzaniu radykalnego planu Balcerowicza wszelkie alternatywne pomysły ekonomistów trafiły do kosza. Adam Michnik w „Gazecie Wyborczej” eliminował z dyskursu potencjalnych polemistów jako przeciwników politycznych wrogów, przedstawicieli groźnego „Ciemnogrodu”.
I jeżeli czytający ten pogląd przypomni sobie jaką rolę pełniła wówczas GW w dyskursie publicznym to można sobie uzmysłowić gdzie trafiłby Redaktor Woś ze swoimi poglądami…Lepper i okolice…
31 stycznia o godz. 16:03 4157
@wiesiek 59 pisze:
„Niestety, nic nie wiemy o tym, gdzie się znajdziemy w przyszłości.
Tu dobór optymalnej ścieżki jest niemożliwy.”
Obawiam się, że mleko już się rozlało.
I o tym z pomocą Profesor Agaty Robson-Bielik
Wspominałem o wywiadzie w najnowszej Polityce z Panią Profesor.
Wywiad dotyczy współczesnej Polski, źródeł obecnego stanu rzeczy , narodowych cech, finezyjnie rozgrywanego meczu przez brata Jarosława, roli medialnego rynku w okresie transformacji, no i oczywiście o współczesnym carewiczu, czyli Internecie. Ale nie to zwróciło moją szczególną uwagę.
Najważniejszy w całym wywiadzie są początek i zakończenie. Tezy w nim zamieszczone są z gatunku niemalże historiozoficznego memento, czyli traktują o problemie nie roku 2018, ale o problemie pewne – czyli naszej – epoki w dziejach rodzaju ludzkiego
Oto pierwsze akapity tego wywiadu
„Katarzyna Czarnecka: – Wiedza boli?
Agata Bielik-Robson: – Bardzo. Jak mówił austriacki pisarz i dramaturg, Thomas Bernhard: Im jaśniej, tym zimniej. Przyrost wiedzy związany jest z ochłodzeniem stosunku do świata, bo przestaje on być wtedy magiczny, uduchowiony, pełen sacrum. Staje się po prostu światem przedmiotowym, który postrzega się chłodno i racjonalnie, płacąc utratą emocjonalnej więzi z rzeczywistością.
I nie ma czegoś w zamian?
Jest: nieco trudniejsza więź oparta na relacji, która jest czymś innym niż prostą więzią. To sposób, w jaki się odnoszą do siebie jednostki, co zakłada uprzednio separację, bez której jednostka by nie powstała. Oświecenie jest tym szczególnym momentem w historii człowieka, w którym dochodzi do oderwania jednostki od wspólnoty, by pomóc jej wyzwolić się ze świata magicznej przynależności. Ale wielu ludzi odbiera je jako zimne, bezwzględne, bolesne odczarowanie, niezrozumiały proces destrukcji, który zabiera im wszystko, co jest dla nich ważne i drogie.”
W tym miejscu w wywiadzie znajdują się kwestie dotyczące spraw peryferyjnych, czyli…Polski
I zakończenie wywiadu które robi naprawdę mocne wrażenie. To już nie są żarty. Nie można sobie robić nadziei wskaźnikami sondażowymi, powrotem „naszych” do władzy, czy nawet odzyskaniem Trybunału Konstytucyjnego z prof. Rzeplińskim jako jego przewodniczącym.
To już nie ta skala problemu.
Końcowy fragment wywiadu.
„Dlatego nie jestem optymistką:uważam, że cywilizacja zachodnia ciosu pod nazwą „internet” nie przetrzyma. Tak jak wynalazek druku ją uniemożliwił, tak wynalazek internetu ją zabije. Że padnie jak Rzym, który u swego kresu wydał lud chcący już tylko chleba i igrzysk i zawsze wiedzący swoje. Później nastąpiły wieki ciemna, i ludzkość dopiero po 400 latach rozproszenia zaczęła podnosić się ku jakiejś cywilizacji. Jeśli pozwolimy na upadek oświeceniowej formuły nowoczesnego Zachodu to zatriumfuje Nowe Średniowiecze. I utkniemy w tej dzikości na bardzo długo.”
Jak wdać koniec wywiadu nie pozostawia zbyt wielu nadziei.
Myślę jednak,że Internet jest jedynie ukoronowanie całego procesu, który zaczął się w okresie. Oświecenia. To wówczas odpalono silniki.
Swoje spojrzenie na ten właśnie problem zawarł swego czasu Miłosz w serii wywiadów z Renatą Gorczyńską przy okazji dyskusji na temat zasady jego „Ziemi Ulro”:
„To jest książka o tych którzy za cenę wariactwa szukali wyjścia z sytuacji. To znaczy marzyli o kompletnie nowym torze. Użyłem już tej metafory – wsiada człowiek w Nowym Jorku do subwayu i orientuje się, że wziął niewłaściwy pociąg. Jedzie gdzieś do Harlemu, przerażony, a nic nie może zmienić. Tak samo ma się sprawa z tym co się działo na przełomie XVIII wieku i XIX wieku – a może wsiedliśmy do niewłaściwego pociągu? Może było kilka opcji? Tacy ludzie jak Blake, Swedenborg, Mickiewicz, Oskar Miłosz szukali innego układu, innej możliwości”
Ale niestety nie znaleźli.
Za to znaleźli za nich inni.
31 stycznia o godz. 18:34 4159
miłośnik czarnych jagód
31 stycznia o godz. 16:03 4157
Jako dla odmiany, miłośnik fantastyki- różnych podgatunków, przeczytałem tysiące wersji przyszłości, kreowane przez różnych autorów.
Niektóre były bardzo precyzyjne, niektóre dość…ezoteryczne.
W bardzo niewielu omawiano aspekt ekonomiczny warunkujący stosunki społeczne gdzieś na obcych planetach.
Nawet tęgie mózgi nie były w stanie nakreślić jakiejś sensownej alternatywy dla zastąpienia wyzysku i prawa własności czymś innym.
Zakładając że w pewnym momencie automaty będą budowały automaty, produkowały dobra potrzebne ludziom i produkty potrzebne dla swego funkcjonowania, kategorie zysku, posiadania, stracą sens.
A na tym polega władza nad ludźmi- na kontrolowaniu dystrybucji podstawowych dóbr.
Bez tego nie ma elit sprawujących władzę nad plebsem.
Czym zastąpione zostaną żądza władzy, znaczenia, pozycji?
Elitarny, znaczy niedostępny, rzadki.
Czym będzie pasione EGO jednostek w przyszłości?
Co do Europy i wypączkowanych z jej systemu krajów.
Naszą cywilizację można scharakteryzować krótko.
Wzrost, ekspansja, agresywność, dominacja.
To napędzało rozwój.
Tyle że zasoby Ziemi są ograniczone.
Nie ma możliwości nieograniczonego wzrostu w skali planety.
A ekspansja do innych układów gwiezdnych nie jest możliwa w przewidywalnej przyszłości.
Wyjściem byłaby homeostaza.
Ale, wówczas akcjonariusze nie dostaliby dywidendy……
31 stycznia o godz. 23:28 4160
„Naszą cywilizację można scharakteryzować krótko.
Wzrost, ekspansja, agresywność, dominacja.
To napędzało rozwój.” wiesiek59
Trzeba dodać ,że ROZWÓJ PRZEZ ROZBÓJ! ,tak ,rozbojami torowaliśmy sobie drogę do rozwoju, czego?, bo teraz brzmi to jak oksymoron.
Tylko czy to aby nie barbarzyństwo? ,taka cywilizacja to choroba.
„Potrzeby wykraczające poza „przetrwanie” są wytworem człowieka, jego alternatywą rozpaczy i klęski.” E Fromm
31 stycznia o godz. 23:52 4161
panie Optymatyku ,
kraj w którym obecnie pan zamieszkuje ma sporo na sumieniu jeśli idzie o ” rozwój przez rozbój ” . Bogactwo Zjednoczonego Królestwa nie wzięło się z powietrza ani z połowu śledzi w Kanale Angielskim. Dobrobyt – z którego pan bez oporów jak widać i całymi garsciami korzysta – powstał z planowego , wielowiekowego rabunku . Orwell już dawno napisął był że ” bez rabowania kolonii ludność Wielkiej Brytanii odżywiała by się kartoflami i śledziami ” . Teraz kolonii nie ma ale za to jest kasyno zwane ” dzielnicą City w Londynie” . Machinacje prowadzone w City pozwalają na fundowanie obfitego socjalu, wysokij kwoty wolnej od podatku , darmowych mieszkań – ogólnie na utrzymywanie ludu w letargu . Tak chwacko pan obrzuca kapitalizm odchodami ale wyprowadził się pan do kraju będącego ojcem i matką kapitalizmu oraz chętnie pan korzysta z udogodnien i profitów jakie ów kapitalizm funduje.
Tak więc wyszedł z pana prawdziwy socjalista – chętnie korzysta pan z darmowych obiadów zupełnie nie przyjmując do wiadomości , że nie są darmowe i że ktoś za nie płaci . Najwazniejsze , że nie pan płaci. Płaci ”okrutny , krwawy ” kapitalizm ale jak widać , zupełnie to pana nie brzydzi . Ot , cała ” moralność ” , za przeproszeniem ” socjalistów ” czy tam innych ”miłośników czarnych jagód” .
1 lutego o godz. 15:34 4162
Optymatyk
31 stycznia o godz. 23:28 4160
Kiedyś czytałem różne powiastki o Wikingach.
Autor słusznie zauważył, że jedynymi miejscami wartymi złupienia były dwory, świątynie i miasta kupieckie.
Tam odbywała się akumulacja pierwotna.
I to oni obdzierali chłopów na różne sposoby.
Tysiąc lat łupienia innych kontynentów przez Europejczyków.
To dało kopa naszemu rozwojowi.
Praca nie wzbogaca.
Lepszy łut handlu niż kilo pracy……
2 lutego o godz. 21:04 4163
Z doskonałego wywiadu z DER SPIEGEL ze znanym bułgarskim politologiem – związanym z wiedeńskim Instytutem Nauk o Człowieku – Iwanem Krastewem, który rozumie obecną sytuację dużo lepiej niż pani Agata Bielik-Robson:
„Historyk Tony Judt napisał kiedyś, że już nie studiujemy ani nie badamy historii jako takiej, tylko zajmujemy się jej skutkami. A to oznacza potępienie w czambuł komunizmu…. Tymczasem ludzie z Europy Wschodniej nie rozpoznają w książkach [i w artykułach prasowych – grzerysz] krajów, w których dorastali. To nieunikniona konsekwencja, gdy historiografia [i dziennikarstwo – grzerysz] poprzestaje na ideologicznych połajankach. Kto tak postępuje, skupia się tylko na patologii, na tym co było w komunizmie chorobliwe i dysfunkcjonalne.
Tymczasem większość ludzi mających teraz po 50 i 60 lat lat pamięta, że ich codzienne życie nie było pasmem udręki. Wspominają młodość i ambicje, które często nie miały nic wspólnego z polityką”.
I drugi fragment:
„Boję się go [populizmu – grzerysz], to oczywiste. Ale wie pan co jest moją kolejną zgryzotą? Retoryka antypopulistów! Powołuje do życia doskonałego wroga, aby uzasadnić status quo w sytuacji, gdy obecny porządek rzeczy się zmienia lub powinien się zmienić. Im bardziej się będzie tym ludziom wmawiać, ze są faszystami, tym większe jest prawdopodobieństwo, że rzeczywiście się nimi staną”.
3 lutego o godz. 9:44 4164
Wszystkim zainteresowanym czytaniem czegoś zdecydowanie ambitniejszego niż podupadła straszliwie POLITYKA, polecam np. amerykańskie pismo THE ATLANTIC (ukazuje się 10 razy w roku).
W ostatnim numerze pisma znaleźć można m.in. długi artykuł “Putin’s Game”.
Oto drobny fragment:
„A businessman who is high up in Putin’s United Russia party said over an espresso at a Moscow café: “You’re telling me that everything in Russia works as poorly as it does, except our hackers? Rosneft”—the state-owned oil giant—“doesn’t work well. Our health-care system doesn’t work well. Our education system doesn’t work well. And here, all of a sudden, are our hackers, and they’re amazing?””
Dla tych, którzy nie prenumerują THE ATLANTIC, podaję link do uaktualnionej elektronicznej wersji tekstu zatytułowanego teraz „What Putin Really Wants”:
https://www.theatlantic.com/magazine/archive/2018/01/putins-game/546548/
3 lutego o godz. 12:03 4165
grzerysz
„To nieunikniona konsekwencja, gdy historiografia [i dziennikarstwo – grzerysz] poprzestaje na ideologicznych połajankach. Kto tak postępuje, skupia się tylko na patologii, na tym co było w komunizmie chorobliwe i dysfunkcjonalne.
Tymczasem większość ludzi mających teraz po 50 i 60 lat lat pamięta, że ich codzienne życie nie było pasmem udręki. Wspominają młodość i ambicje, które często nie miały nic wspólnego z polityką”.
No i mamy wskutek tego pierdolenie głupot :
– o tym , że za komuny zarabialiśmy 20 USD/m-c – tylko, że nikt nie potrafił podać przykładu kraju na Zachodzie, gdzie za tą kwotę można było utrzymać rodzinę, opłacić czynsz i jeszcze na rozrywkę zostało
– o tym, że rozparcelowano w wyniku reformy rolnej prawie 10 tys. majątków ale nie dodają, że rozdzielono je pomiędzy blisko 500 tys. gospodarstw mało – bezrolnych.
– stawianie na piedestał dezerterów i zwykłych bandziorów przeklętych, mordujących tych, którzy odważyli się „podnieść rękę na pańskie”. Zapomina się przy tym, że komuna dała szanse awansu społecznego tym, którzy przed wojną mogli ukończyć jedynie szkołę powszechną nie wspominając o likwidacji analfabetyzmu wśród dorosłych.
Jeśli jedne działania PIS ( reforma sądownictwa, 500+, rozwijanie narodowej, polskiej gospodarki ) wzbudzają moje poparcie to inne zdecydowanie mnie odrzucają.
3 lutego o godz. 16:00 4166
wiesiek59
31 stycznia o godz. 18:34 4159
„Jako dla odmiany, miłośnik fantastyki- różnych podgatunków, przeczytałem tysiące wersji przyszłości, kreowane przez różnych autorów.”
Nie wiem dlaczego, ale nigdy nie ciągnęło mnie w te rejony literackiej ekspresji. Od jakiegoś czasu przymierzam się do Lema, ale na przymiarkach i tego typu fastrygach się kończy.
Owszem jedną rzecz z tego gatunku zaliczyłem, ale nie jest to chyba klasyczna fantastyka, jest to raczej gatunek zwany antyutopią. Tak jak utopie to gatunki opisujące przyszłość w poetyce raju, realizujące jakiś projekt lub przedstawienie idealnego ustroju politycznego, opierającego się na sprawiedliwości, solidarności i równości, tak antyutopia to utwór przedstawiający społeczeństwo przyszłości, którego organizacja polega na ograniczaniu wolności jednostki poprzez całkowite podporządkowanie jej systemowi władzy.
I taką antyutopią był „Nowy wspaniały świat”, gdzie świat nie jest już zapełniony ludźmi, ale ludzkimi automatami pozbawionymi wyższych uczuć powstający w rezultacie sztucznego zapłodnienia i klonowania. Dominują w nim seks (słowo „miłość” jest słowem zakazanym), prymitywna rozrywka i różnego rodzaju specyfiki których zażywanie stanowić ma spełnienie estetycznych i duchowych doznań.
A świat widziany oczami Bielik Robson „…staje się po prostu światem przedmiotowym, który postrzega się chłodno i racjonalnie, płacąc utratą emocjonalnej więzi z rzeczywistością.”, czyli „podąża” w te same rejony
Huxley swój świat (utwór wydany w 1932 roku) zamieszczał w roku 2541, Robson-Bielik w 2018 roku.
Owszem, wydaję mi się że opis społecznych, kulturowych realiów , czy próby przedstawienia ewentualnych konsekwencji w przyszłości mają jakiś sens, ale kluczem do zdefiniowania problemu jest umiejscowienie w czasie, jakimś historycznym kontekście jego powstanie i tym samym nazwanie przyczyn aktualnego stanu rzeczy.
Być może przyczyn tych było wiele, ale prawdopodobnie któraś z nich była decydującą determinantą.
Bielik -Robson stawia tezę, że Internet będzie zwieńczeniem pewnego procesu sytuującego swoje źródło w okresie Oświecenia, Miłosz również jest podobnego zdania. Używa przy tym nieco odmiennej poetyki
A teraz trzecia opinia.
Jeden z najbardziej cenionych współczesnych etyków – Alasdair MacIntyre twierdzi z kolei ,że kluczowym dla obecnej kolorystyki epoki było porzucenie funkcjonującej „od zawsze” etyki której korzenie dostrzega on w etyce Arystotelesa z podstawowym jej pojęciem jakim był obowiązek (np. obowiązek szanowania każdego człowieka) i zastąpienie tej etyki dążeniem do osiągnięcia maksymalnego szczęścia. Zdaniem MacIntyre ideałem byłoby połączenie arystotelesowskiego poczucia obowiązku z chrześcijańską ideą boskiego przykazania…
Pisze tak szkocki… komunitarysta , swego czasu wnikliwy i przychylnie usposobiony do swoich lektur hermeneuta dzieł Marksa.
Jego zdaniem idea „obowiązku” została zastąpiona współcześnie przez połączone siły etyki racjonalnej i liberalnego społeczeństwa dążeniem do maksymalnego szczęścia.
Błąd nowoczesności również polega na niedostrzeganiu kontekstu historycznego( kontekstem może być drugi człowiek, grupa ludzi, problem społeczny, kulturowy) hegemonem jest indywiduum i jego umiejętnie „wspomagane” dążenia do SAMOrealizcji. W ujęciu dominującego moralnego liberalnego przesłania społeczeństwo to neutralne środowisko w obrębie którego nie istnieją żadne więzi społeczne wśród obywateli. A jeżeli nie ma więzi, to i poczucie jakiegoś obowiązku wobec drugiej osoby nie istnieje. Jeżeli nie ma więzi, to człowiek jest samotny. Jeżeli człowiek sobie radzi ze swoim życiem to nie ma problemu, ale jeżeli ma problemy, potrzebuje pomocy, wsparcia i jest samotny…
I przy okazji tezy o autonomizacji społeczeństw niegłupie staje pytanie czy są tacy którzy stanowią , albo przynajmniej próbują stanowić alternatywę wobec tego obowiązującego paradygmatu?
Moim zdaniem są i jest nadzieja, że…
Kiedyś tę walkę próbowano podejmować w sferze społecznej, politycznej. Związki zawodowe, socjalizm, komunizm.
Skończyło się jak się skończyło. Socjalizm powoli odchodzi do lamusa. Komunizm to ideologia ludobójstwa, a związki zawodowe to banda pasibrzuchów.
Obecnie walka przenosi się raczej do sfery wartości . I tutaj dużą rolę ma do spełnienia religia. Nieprzypadkowo dwie chyba najważniejsze religie: chrześcijaństwo (katolicyzm) i islam nie mają ostatnio najlepszej prasy.
Wiadomo, kto dla zblatowanego do granic możliwości świata mediów ze światem biznesu i polityki jest największym wrogiem „postępu i pokoju” na świecie. Katoliccy pedofile i muzułmańscy terroryści.
Nie przeczę, ze tacy również się znajdują wśród przedstawiciel obu religii, ale wprowadzania tego typu argumentów wobec swoich największych wrogów jest po prostu oznaką zupełnej bezradności .
Przypomnę jedynie , że etyka islamu twierdzi: „Jednostka jest szczęśliwa kiedy szczęśliwa jest wspólnota.”
Odpowiedź na tak mocne zdanie może być tylko jedna: „No tak, ale to przecież mówi religia zamachowców kanaliów.
Katolicy z kolei mają – płynące z Kazania na Górze – swoje rytuały, swoje instytucje, swoje zwyczaje, swoje wyobrażenie publicznej przestrzeni na których samą myśl, wielkim tego świata pozostaje wyszukany poznawczo kontrargument. „Ale tego chcą pedofile”.
Jeżeli dołączy się hegemona współczesności, zajmującego miejsce zdetronizowanego Boga ,czyli naukę której motywem przewodnim od jakiegoś czasu staje się jedynie manipulacja ludźmi i rzeczami to nic dziwnego, że aktualne problemy Polski, wobec wyzwań epoki są po prostu śmieszne.
4 lutego o godz. 7:45 4167
@kaesjot
3 lutego o godz. 12:03 4165
W mocno przereklamowanym tu wywiadzie z Agatą Bielik-Robson (niepotrzebnie wydałem prawie 7 zł aby go przeczytać bo POLITYKI nie kupuję i nie czytuję już od bardzo dawna) przeprowadzająca wywiad Katarzyna Czarnecka stwierdza w pytaniu:
„[Polacy] są w stanie płacić bardzo wysoką cenę za wiele rzeczy, np. oddać życie w imię wolności. Ale kiedy ona już jest, nie są w stanie znieść wyrzeczeń, by ją utrzymać. Dlaczego?”
Otóż Polacy bardzo cenią sobie wolność ale zupełnie nie rozumieją dlaczego to umiłowanie wolności ma oznaczać zgodę na biedę a nawet nędzę szerokich rzesz społeczeństwa; całkowitą zapaść w służbie zdrowia, kulturze i nauce; nędzną edukację (szczególnie na poziomie wyższym); tandetne i zakłamane media (w tym te tzw. opiniotwórcze); zupełny niemal upadek przemysłu i „specjalizację” Polski w przetwórstwie drewna i skóry oraz montażu zachodniego sprzętu AGD; wreszcie brak jakichkolwiek perspektyw odczuwane przez zdecydowaną większość młodzieży. O wielomilionowej emigracji już nawet nie wspomnę.
A taką przecież „wolność” zafundowali nam Balcerowicz & Spólka i ich nadzwyczaj liczni i wpływowi bezkrytyczni apologeci, z mediami typu POLITYKA i GAZETA WYBORCZA.
Pani Bielik-Robson ma za odpowiedź jedynie banały w rodzaju: „Bo zginąć na barykadzie jest tak pięknie”…
4 lutego o godz. 8:49 4168
grzerysz
4 lutego o godz. 7:45 4167
Myślę, że w przypadku zachodnich społeczeństw, nastąpia zmiana paradygmatu.
Kult obowiązku wobec społeczności, poświęcenia się dla realizacji jakiegoś celu, zastąpiony został kultem osobistej konsumpcji.
A to wyklucza narażanie własnego życia dla spraw ważnych.
Człowiek który POSIADA, dorabia się, nie będzie chciał narażać życia dla ogółu.
No, chyba że mu się dobrze zapłaci……
Na barykady?
A za ile?
Ten sam proces zaszedł w Japonii, jak mi się zdaje.
Czas samurajów minął, stali sie biurokratami.
Nie poświęcą życia dla Nipponu.
Natomiast istnieje kilka innych kultur które dalej podtrzymują kierunek poświęcania się dla dobra ogółu, męczeństwa dla SPRAWY.
Lojalność wobec grupy jest dla nich wszystkim.
Tyle że to biedne na ogół społeczeństwa.
Muzułmanie czy Chińczycy są w stanie wznieść barykady, rozerwać się wraz z wrogami, poswięcić życie.
Z naszego kręgu w ten sposób może jeszcze tylko Rosjanie pozostali przy starym paradygmacie.
Kult bohaterstwa wyklucza kult konsumenta.
4 lutego o godz. 10:16 4169
@wiesiek59
4 lutego o godz. 8:49 4168
@kaesjot
3 lutego o godz. 12:03 4165
Właśnie przed chwilą skończyłem ponowne delektowanie się „Nożem w wodzie” Romana Polańskiego (1961), tym razem w wersji na Blu-Ray.
Genialna reżyseria, genialne zdjęcia Jerzego Lipmana, genialna muzyka Krzysztofa Komedy.
Nominacja do Oscara – przegrał z samym „Osiem i pół” Felliniego…
Jakie my za PRL’u mieliśmy kino!
A byli jeszcze przecież Wajda, Has, Kawalerowicz, Munk, Skolimowski, Morgenstern, Konwicki…
O Zanussim i Kieślowskim już nawet nie wspomnę.
A teatr? Jeszcze wybitniejszy…
Grotowski, Kantor, Grzegorzewski, Szajna, Swinarski, Wajda, Axer, Dejmek.
Tak, „to był wtedy najlepszy teatr świata”.
Telewizja serwowała wybitne przedstawienia Teatru Telewizji, doskonały Kabaret Starszych Panów i arcydzieła mistrzów światowej kinematografii a prasa kulturalna była w rozkwicie (np. tygodniki KULTURA, LITERATURA, ŻYCIE LITERACKIE, FILM; miesięczniki LITERATURA NA ŚWIECIE, FILM NA ŚWIECIE).
DIALOG uchodził za najlepsze pismo teatralne na świecie.
Działy kulturalne czołowych tygodników – np. POLITYKI – stały na doskonałym poziomie.
Repertuar kinowy uchodził za najlepszy w Europie a do tego prężnie rozwijał się ruch Dyskusyjnych Klubów Filmowych. W jenym z nich – niezapomnianym studenckim DKF „Kwant” – światową prapremierę miało arcydzieło geniusza światowego kina Michelangelo Antonioniego „Zawód: reporter”. Z udziałem reżysera oczywiście…
Teraz mamy kulturę w całkowitym upadku, wtórny analfabetyzm i zerowe niemal czytelnictwo książek.
Ba, teraz można nawet ukończyć studia humanistyczne nie przeczytawszy żadnej książki…
Czy uda nam się wydobyć z bagna w jakie wprowadzili nas Balcerowicz i jego neoliberalni hunwejbini („najlepszą polityką jest brak polityki”…)?
Przy pełnym poparciu mediów z POLITYKĄ i GAZETĄ WYBORCZĄ na czele…
4 lutego o godz. 10:21 4170
grzerysz
4 lutego o godz. 7:45 4167
„Bo zginąć na barykadzie jest tak pięknie”…
Piękna to jest CUDZA śmierć na barykadzie – WŁASNA śmierć jest zawsze PASKUDNA !!!
Od dawna snuje mi się po głowie taki pomysł, aby wydzielić jakąś bezludną wyspę na środku oceanu i wysłać tam zwolenników wojen oraz tych, dla których widok urwanych głów, nóg i rąk, rozciętych brzuchów, z których wypływają wnętrzności dostarcza wrażeń estetycznych. Niech doświadczają tego SAMI NA SOBIE a od nas, zwykłych ludzi niech się ODPIERDOLĄ !!!
4 lutego o godz. 10:47 4171
kaesjot
4 lutego o godz. 10:21 4170
Ten pomysł był również przedstawiany w jakiejś powieści.
Planeta przeznaczona do walk międzycywilizacyjnych…….
W razie jakiejkolwiek rewolucji, czy wojny, pierwsze z danego terenu ewakuują się elity.
Zaleszczyki niejedno mają imię.
Warunkiem jest posiadanie zagranicznych aktywów w krajach nieobjętych kłopotami.
4 lutego o godz. 10:51 4172
„Otóż Polacy bardzo cenią sobie wolność ale zupełnie nie rozumieją dlaczego to umiłowanie wolności ma oznaczać zgodę na biedę a nawet nędzę szerokich rzesz społeczeństwa;” grzerysz
Otóż to. Polacy w swej większości nie akceptują systemu wyzysku zafundowanego im przez kapitalizm w swej obecnej turbo odsłonie. Co znaczy rozumieć biedę?
Jeśli wolność jest jedynie przepustką do „obrabiania”/ograbiania się nawzajem a nie symbiotycznej koegzystencji, czego doświadczamy, to na to zgody nie będzie na dłuższa metę.
Przypomnę może artykuł z nr 38 18-24.09.2017 tygodnika przegląd prof.M.Króla pt.”Nadchodzi rewolucja”.”Demokracja więdnie na naszych oczach.” „Demokracja bez równości jest jak czek bez pokrycia.” „Egoizm,pewien poziom agresji,zawiść istnieją zawsze. Cywilizacja to kanalizuje. Ale gdy lukier cywilizacji schodzi, mamy wybuch.”
„Musi być uruchomione wydarzenie, które umożliwi radykalna zmianę.” prorokuje Profesor. Więc czekamy na nie , a może to właśnie „konflikt z Izraelem” jest tym wydarzeniem??? Obserwujemy nawarstwianie się różnego rodzaju niekorzystnych dla większości społeczeństwa wydarzeń , które mogą spowodować rewolucję ,to kwestia czasu. I nic tu nie pomogą zabiegi kosmetyczne typu 500+.
Lepszy kawałek chleba w niewoli niż jego brak na wolności, tak wielu myśli. Stosuję to wielki skrót myślowy. Nie ma co, „byt określa świadomość”.
Na koniec Profesor napisał , „Nie umiem przewidzieć, jak to się zdarzy. Wiem tylko, że bez czegoś takiego będziemy gnili.”
A z obecną tzw. „dobrą zmianą”, „gnicie będzie jeszcze większe i jeszcze bardziej bolesne.”
Przecież to co się dzieje to jest zręcznie pudrowany powrót do wszystkich okropnych systemów organizacji społeczeństwa z przeszłości , które były z takim trudem eliminowane/zastępowane, a jedynie teraz mają swoje uwspółcześnione zmanipulowane oblicze. „Fiducjarny świat” wali się na naszych oczach, to też koniecznie trzeba jakiegoś resetu, co może, w swojej radykalnej formie, zakończyć naszą egzystencję na zawsze na tej planecie.
Bo pesymista to optymista , który przejrzał na oczy, jak mawiał klasyk.
4 lutego o godz. 10:51 4173
@wiesiek59
4 lutego o godz. 8:49 4168
@kaesjot
3 lutego o godz. 12:03 4165
I jeszcze jedno.
Za PRL’u wybitna wtedy (a przynajmniej w końcu lat 1960. i pierwszej połowie lat 1970.) POLITYKA potrafiła sprzedawać i 700000 egzemplarzy (często spod lady)…
Teraz – oferując znacznie niższy poziom – zeszła właśnie poniżej 100000…
Bezkrytycznie popierając wilczy neoliberalny program Balcerowicza i Spółki (tak, transformacja to był w dużym stopniu „krwiożerczo-złodziejski akt kolonizacyjny”) sama podcinała gałąź, na której siedziała.
Poziom musiał nieustannie spadać, a sprzedaż i tak pikowała w dół…
Jeszcze mocniej na psy zeszło wydawane też przez Spółdzielnię POLITYKA elitarne i wyborne w czasach PRL’u pismo FORUM (nakład i sprzedaż tego ambitnego wówczas tygodnika były na poziomie 130000 egzemplarzy).
Jeszcze raz przypomnę może wspomnienie o dawnym FORUM profesora Bronisława Łagowskiego, aby ktoś mi nie zarzucił, że zmyślam:
„W latach 60. zaczął ukazywać się tygodnik „Forum” poświęcony przedrukom z prasy zagranicznej, głównie zachodniej. Jego pierwszym redaktorem był Jan Gerhard – pisarz, działacz polityczny, człowiek zaciekawiający. Miał on znakomite rozeznanie w prądach myślowych politycznych, a także filozoficznych i miał też wyczucie ważności poglądów. „Forum” za jego redaktorowania dawało bardzo ciekawy obraz życia intelektualnego, zwłaszcza we Francji, którą Gerhard najbardziej się interesował. Utkwiły mi w pamięci artykuły poświęcone strukturalizmowi (w wersji literackiej i filozoficznej), który wówczas był nie tylko powierzchowną modą, lecz zjawiskiem przełomowym, spychającym egzystencjalistyczny i marksistowski „humanizm” na boczny tor. Pojawiły się nowe kombinacje idei nietzscheanizmu-freudyzmu-marksizmu; przewrotowe, bo dawniej nie do pomyślenia. Wystarczy przykładów, bo chodzi mi tylko o pokazanie charakteru publikacji. Do naszego instytutu filozofii przyjechał (lata 70.) stypendysta francuski i stał się gorliwym czytelnikiem „Forum”, gdzie znajdował dobrze wyselekcjonowane artykuły czy ambitne eseje, których musiałby szukać w wielu tygodnikach zachodnich. Ten charakter „Forum” utrzymywał się jeszcze przez jakiś czas po śmierci Gerharda, za redaktorstwa Michała Hofmana. Mógł polski czytelnik zaznajamiać się z „duchem czasu”, z przemianami, jakim podlegała Europa. Później, już w III RP, „Forum” stawało się coraz ładniejsze pod względem graficznym, ale utraciło atrakcyjność intelektualną, cały swój ideologiczny „seksapil”, nie miała redakcja wyczucia, co ważne, a co banalne w prasie zachodniej”.
4 lutego o godz. 10:58 4174
„Od dawna snuje mi się po głowie taki pomysł, aby wydzielić jakąś bezludną wyspę na środku oceanu i wysłać tam zwolenników wojen… (…)”. kaesjot
Odpowiem Ci cytatem z H.Forda
„Gdyby zamknąć 50 najbogatszych Żydów świata zaraz ustały by wojny”
Coś w tym jest, nieprawdaż? Tylko nie pisz o antysemityzmie bo mogliby to być w innej konfiguracji Aborygeni lub ktokolwiek inny.
4 lutego o godz. 11:11 4175
Dzisiaj w tym pokoju reprezentujemy poziom przywódczy 25 trylionów dolarów aktywów zarządzanych z 25 różnych krajów. Wszyscy mamy finansową moc, ale również mamy moc do zmieniania świata. Kapitalizm jest systemem operacyjnym świata, jest większy niż każdy system polityczny, jest większy niż każda religia, jest większy niż każdy może sobie wyobrazić.
Kapitalizm jest największą mocą na planecie, ale nie jest zbyt duży, żeby zawieść. Dzisiaj kapitalizm zawodzi bezrobotnych, zatrudnionych poniżej swoich kwalifikacji i nigdy niezatrudnionych. Kapitalizm zawodzi ziemię. Niektóre miejsca na ziemi nigdy nie były czyste, a większość naszej planety jest brudniejsza niż kiedykolwiek.
Zbyt dużo ludzi wierzy, że kapitalizm jest dobry tylko dla ludzi, którzy mają kapitał, ale nie jest dobry dla pracowników, którzy podtrzymują to lub planety, która to wspiera. Dobra wieść jest taka, że kapitalizm jest cudownym pomysłem i to dlatego, że odpowiada na głęboką i silną ludzką ochotę na samodoskonalenie się, ale to co się dzieje, to motyw, iż związek pomiędzy kapitalizmem, a lepszym życiem zerwał się dla zbyt wielu ludzi.
https://wolnemedia.net/lynn-rothschild-ujawnila-plan-nowego-globalnego-kapitalizmu/
===========
Jak widzicie, nawet do elit coś dociera….
4 lutego o godz. 11:14 4176
Optymatyk
4 lutego o godz. 10:58 4174
Dodaj do tego bankierów anglosaskich, francuskich, belgijskich, szwajcarskich.
Wojna to dobry biznes.
Jeszcze lepszy, kredytowanie państw toczących wojny, bądź zmuszonych pożyczać by utrzymać pokój społeczny.
4 lutego o godz. 11:35 4177
@wiesiek59
Do elit dociera jedynie ,”żeby było jak było”.
Nikt nie posunie się na tej krótkiej ławce, że tak powiem.
NWO realizuje się na naszych oczach i to jest spiskowa praktyka dziejów.
4 lutego o godz. 11:40 4178
Prof.J.Hartman mi tego nie „zmoderował”, więc puszczam tutaj.
„Jackowski – ludzie maszyny” (You Tube)
od 43″.o4′. proszę posłuchać co powiedział , zacytuję:
„Czasami bardzo małe państwo ,to aż niebywałe, że bardzo małe państwo potrafi zepsuć cały świat dla swojej chorej ambicji.” Tyle jasnowidz z zawodu, jak ma wpisane w zeznania podatkowe, jak mówi.
To wykracza poza małostkowość i powszechną patologię umysłów kierujących się podłymi nihilistycznymi pobudkami aby wzniecać nienawiść między narodami, wbrew historycznym faktom. Zachodzi istotne pytanie ,czy historia nas niczego nie nauczyła czy uczniowie znowu do d…y?
Polityka polska była zawsze wbrew interesom naszego narodu ponieważ za plecami rządzących stoją od 1050 lat klechy. Ponoć jeden biedaczyna z Nazaretu miał powiedzieć ,że korzeniem zła na świecie jest miłość pieniądza , czy jakoś tak.
Cytowałem już wiele razy zdanie prof. J.Aleksandrowicza bohatera okresu II WŚ zadaje się ps. ” doktor twardy” , który jako jedyny ma dwie ulice w Krakowie.
„Wszelkie trudności społeczne, gospodarcze, polityczne, a także zdrowotne mają swoją przyczynę w wadliwej strukturze i w wadliwej czynności mózgów ludzkich, spowodowanych czynnikami ekologicznymi.(…)”
Jedynie ten problem przerasta rozmiary tej dyskusji , bo to co jest jej przedmiotem wywołane zostało tym o czym napisał Profesor a czego, jak widać nikt do wiadomości przyjąć nie raczy . No jakże to, „ja” też pasuję pod te diagnozę?
Wszyscy pod nią „podpadamy”, niestety albo stety.
„Jak rozpętałem trzecią wojnę światową” (taka moja parafraza), taki tytuł tej obecnej farsy politycznej na arenie miedzynarodowej. Szkoda że tylko ,że Franek Dolas z Rzewoszyc pow. Łękołody, już nie zagra.
4 lutego o godz. 12:38 4179
Tak dużo miejsca – znowu – poświęcam naszym mediom bo – moim zdaniem – w bardzo istotnym stopniu przyczyniły się one do intelektualnej i kulturalnej degrengolady polskiego społeczeństwa w okresie tzw. sukcesu transformacji.
POLITYKA (o GAZECIE WYBORCZEJ już nawet nie wspomnę) oczywiście też odegrała w tym procesie robienia ludziom wody z mózgu niechlubną rolę.
4 lutego o godz. 15:00 4180
Jeszcze jeden fragment z doskonałego wywiadu z niemieckiego tygodnika DER SPIEGEL ze znanym bułgarskim politologiem – związanym z wiedeńskim Instytutem Nauk o Człowieku – Iwanem Krastewem:
„Weźmy Rosję. Zachód chciał przekonać Rosjan, że lata 90. były dla ich kraju „złotym wiekiem”, bo uwolnili się od komunizmu i weszli do świata zachodniego. Spróbujmy jednak spojrzeć na to oczami zwykłego, raczej liberalnego Rosjanina. Mówi mu się, że zimną wojnę wygrały obie strony, a tymczasem rosyjski PKB zmalał o jedną trzecią. Coś takiego następuje w wyniku przegranej wojny, a nie po zwycięstwie. Zachód powiada Rosjanom, że państwo już ich nie uciska. To prawda, ale przemoc nie zniknęła, bo kraj dostał się w ręce przestępczej mafii. Biła już nie milicja, lecz gangsterzy. Ludzie reagują złością, gdy chce się ich na siłę przekonać, że są zadowoleni i szczęśliwi, podczas gdy oni zupełnie tego nie czują”.
Tak, „ludzie reagują złością, gdy chce się ich na siłę przekonać, że są zadowoleni i szczęśliwi, podczas gdy oni zupełnie tego nie czują”.
Brzmi znajomo?
4 lutego o godz. 18:08 4181
Skok na sąsiedni blog:
„Znasz li ten kraj?
Listy Ateistów
Nie. Już nie. Okazuje się że urodziłam się w kraju, którego nie znam, i wśród ludzi, których nie rozumiem. Wychowywano mnie, owszem, w poczuciu patriotyzmu, owszem, przyznaję na Sienkiewiczu i Kmicicach. Bogoojczyźniano. W czasach dzieciństwa Solidarność, wielki zryw narodowy, było z czego być dumnym. Miało się poczucie przyzwoitości, dumy z kraju, podniesioną głowę.
Od dwóch lat głowę schylam coraz niżej. Byłam na protestach, maszerowałam, spacerowałam, paliłam świeczki. Jednak ten demokratycznie wybrany rząd odbiera mi ostatnie okruchy poczucia, że Polska to brzmi dumnie. Wyliczać nie będę, wszyscy wiedzą. Nie rozumiem, jak to się stało, skąd powypełzali nacjonaliści, wielbiciele Hitlera, dlaczego Ten Którego Imienia Nie Będę Wymawiać, wychowany za Gomułki, ten, który był w trzecim szeregu i był świadkiem zdarzeń, opresji, prześladowań teraz rozrywa kraj na kawały jak postaw czerwonego sukna, kraj który po raz pierwszy miał szansę zaistnieć i świecić przykładem. W imię czego?!
Wszystko jest niszczone, tłumy popleczników gotowych do każdego haniebnego czynu, za posadę, za sławę.
Kim właściwie jesteśmy, kim się staliśmy, Polacy!
Nefer”
I jakże rozsądny komentarz:
„Ryszard Kubaszko
2 lutego o godz. 12:12
Piękny lament przedstawicielki wyalienowanych, kosmopolitycznych, żyjących w wydumanym przez siebie świecie iluzji, „elit” przy zderzeniu z twardą rzeczywistością”.
Pani „Nefer” pisze:
„Od dwóch lat głowę schylam coraz niżej”.
Rozumiemy więc, że wcześniej wszystko było cacy i pani „Nefer” głowę nosiła wysoko…
I tylko nie wiadomo skąd i dlaczego w tym pięknym kraju wszelakiej szczęśliwości, kraju mlekiem i miodem płynącym, pojawił się nagle taki Kaczyński…
Pani „Nefer” jest żywym dowodem na to, że POLITYKA ma teraz takich czytelników na jakich zasługuje.
A najmimordyzm – bo przecież dziennikarstwem tego nazwać nie można – panów Adama Szostkiewicza i Daniela Passenta trafia czasami na podatny grunt…
4 lutego o godz. 19:17 4182
grzerysz
4 lutego o godz. 18:08 4181
Jako że miewam kontakty z dołem drabiny społecznej, i nie jestem otoczony bańką informacyjną normalną dla naszych elit, stwierdzę że te wojenki nie ruszają nikogo.
Liczy się konkret- kasa, praca, dostęp do dóbr, lekarza, i tym podobne trywialne rzeczy.
Na propagandę sukcesu dół jest uodporniony od czasów Gierka.
Patrząc własnymi oczami można czasem dostrzec więcej, niż poprzez wszelkie publikatory.
Oczom nikt nie płaci…..
6 lutego o godz. 8:13 4183
Cytat tygodnia:
„Bronisław Komorowski, który jak mało kto przyczynił się do rehabilitacji „żołnierzy wyklętych”, krytykuje ostatni Marsz Niepodległości, a te poprzednie pochody, na czele których sam kroczył, uznaje za szlachetnie patriotyczne. Nie wszyscy dostrzegają różnicę. Tak to już jest, że ich patriotyzm jest nacjonalizmem, a nasz nacjonalizm jest patriotyzmem”.
Tak, „ich patriotyzm jest nacjonalizmem, a nasz nacjonalizm jest patriotyzmem”…
To profesor Bronisław Łagowski.
Czy Daniel Passent, który niezwykle ceni profesora Łagowskiego, ale który od pewnego czasu już tego publicznie nie mówi, miałby odwagę coś takiego napisać?
A czy POLITYKA, która stała się prymitywną tubą propagandową, której absolutnie nie można posądzić o choćby cień bezstronności, coś takiego by wydrukowała?
6 lutego o godz. 9:00 4184
@wiesiek59
4 lutego o godz. 19:17 4182
„Liczy się konkret- kasa, praca, dostęp do dóbr, lekarza, i tym podobne trywialne rzeczy”.
To prawda. Ale wierz mi – znam przecież to z rozmów z tzw. prostymi ludźmi – że i oni wspominają z łezką doskonały Teatr Telewizji, piosenkę na wysokim poziomie (i ludzi umiejących ją zaśpiewać) oraz dobrą rozrywkę. Jak również kulturalnych ludzi na odpowiednim poziomie, będących spikerami w telewizji czy prowadzących tam programy.
Pamiętasz może Jana Suzina, Edytę Wojtczak, Irenę Dziedzic, Lucjana Kydryńskiego, Krzysztofa Teodora Toeplitza, Adama Słodowego, Wiktora Zina, Michała Sumińskiego, Eugeniusza Pacha, Szymona Kobylińskiego, Adama Hanuszkiewicza i dziesiątki innych równie wybitnych osobowości telewizyjnych?
A ekspertów w WIELKIEJ GRZE pamiętasz?
Teraz brylują w telewizji ludzi pokroju Kuby Wojewódzkiego i Małgorzaty Rozenek…
6 lutego o godz. 12:34 4185
grzerysz
6 lutego o godz. 9:00 4184
Gdy zmogła mnie gorączka , położyłem się do łóżka. Włączyłem Radio Pogoda . leżałem i słuchałem starych melodii i piosenek.Nagle naszła mnie dziwna myśl – gdybym teraz miał umierać, to umierałbym szczęśliwy słuchając tej muzyki….
Ale nie umarłem ..
Pierwszy telewizor mieliśmy w 1963 roku.
Pamiętam występ prof Ewy Łętowskiej wraz z mężem we Wielkiej Grze. Startowali z tematu „Opera i balet” .
Dzisiaj na TVP Rozrywka oglądam jedynie Okrasę.
6 lutego o godz. 14:34 4186
@wiesiek59
4 lutego o godz. 19:17 4182
„Liczy się konkret- kasa, praca, dostęp do dóbr, lekarza, i tym podobne trywialne rzeczy”.
I jeszcze jedno. Liczy się jednak i edukacja bo dobra edukacja to często i dobra praca.
Kiedyś poziom szkół podstawowych był wyrównany i generalnie dobry lub nawet bardzo dobry. Było mnóstwo liceów – całkiem sporo z nich również w mniejszych miastach – na doskonałym poziomie plus spora ilość bardzo dobrych techników. Teraz natworzyło się niemało szkół podstawowych i średnich dla nadzianych ludzi (podkupują najlepszych nauczycieli) a poziom szkół dla przeciętnego Kowalskiego jest podły.
Kiedyś nawet ludzie biedni lub/i z małych miejscowości i wsi mogli się nieźle podciągnąć z mediów. Zarówno telewizja jak i prasa były na bardzo przyzwoitym poziomie.
Pamiętam jak sam zaczytywałem się najpierw PŁOMYCZKIEM, potem PŁOMYKIEM, jeszcze potem PROBLEMAMI, PRZEKROJEM, POLITYKĄ, KULTURĄ, FORUM, FILMEM, LITERATURĄ i szeregiem miesięczników. Wszystko to stało na świetnym poziomie.
No i studia wyższe to były rzeczywiście studia wyższe, szczególnie na tych kilkunastu najlepszych uczelniach w kraju.
6 lutego o godz. 15:47 4187
grzerysz
6 lutego o godz. 14:34 4186
Problem w komercjalizacji.
Planowo niegdyś podnoszono poziom społeczeństwa, inwestowano w edukację, bo taki wyznaczono sobie CEL.
Obecnie celem nie jest wyższy poziom tylko większe dochody.
Prywatyzacja oświaty czy służby zdrowia skończy się spadkiem poziomu usług.
Skoro klient nasz pan, płaci i wymaga, to dostosowane do tego zostaną wymogi.
Od klienta nie można wymagać niczego poza pieniędzmi….
Po sasiedzku, u Tradera 21 masz ciekawe czasem dyskusje, o poziomie współczesnych techników, czy inżynierów.
Poza nielicznymi, dno i muł.
Ale, za studia płacili….
Inna droga, to kilka państwowych wyższych uczelni z ostrą selekcją.
Chyba jedyna sensowna.
I tą drogą idzie Azja.
Ps.
Obecnie wykształcenie nie gwarantuje niczego.
Znajomości, wszystko…..
6 lutego o godz. 16:32 4188
@wiesiek59
6 lutego o godz. 15:47 4187
„Planowo niegdyś podnoszono poziom społeczeństwa, inwestowano w edukację, bo taki wyznaczono sobie CEL”.
Dokładnie tak.
„Ps.
Obecnie wykształcenie nie gwarantuje niczego.
Znajomości, wszystko…..”
Napisałem: „dobra edukacja to często i dobra praca”.
Zapomniałem dodać: za granicą…
6 lutego o godz. 18:17 4189
Panowie , „to se newrati” a na łez https://www.youtube.com/watch?v=f6VDm2npVkI
7 lutego o godz. 14:34 4191
Przez chwilę byłem na blogu Daniela Passenta a teraz szybki skok na blog innego zatwardziałego propagandzisty POLITYKI, Adama Szostkiewicza:
„Aborygen
7 lutego o godz. 3:07
Pozwoli pan Panie Adamie, ze skorzystam z okazji zeby odwzajemnic panski komplement w odniesieniu do jednego z moich wpisow. Jakis czas temu, napisal Pan, ze dla takich komentarzy warto prowadzic panski blog. Otoz, po lekturze panskiego ostatniego postu chce pana powiadomic, ze dla takiego bloga chce mi sie pisac komentarze. Tym razem ja chce Panu podziękować”.
Prawda, że piękne?
Szostkiewicz ma dla kogo prowadzić blog, a nijaki „Aborygen” ma dla kogo pisać komentarze.
Rączka rączkę myje…
7 lutego o godz. 19:30 4192
grzerysz
7 lutego o godz. 14:34 4191
W pewnym momencie Szostkiewicz zastosował cenzurę, i zaczął pisać ze znacznie większą częstotliwością- nawet trzy razy w tygodniu.
Była to nagła zmiana nastawienia.
Na temat przyczyny takiej wolty, mozna jedynie spekulować, niemniej jednak jest łatwo zauważalna.
7 lutego o godz. 23:59 4193
@wiesiek59
7 lutego o godz. 19:30 4192
„W pewnym momencie Szostkiewicz zastosował cenzurę, i zaczął pisać ze znacznie większą częstotliwością- nawet trzy razy w tygodniu”.
Zwróć też uwagę, że zniknął swego czasu blog Jacka Żakowskiego.
Dla mnie Żakowski całkowicie się skompromitował wynosząc bez opamiętania pod niebiosa podejrzanego gościa z kitką, byłego lidera KOD’u, Mateusza Kijowskiego.
8 lutego o godz. 0:08 4194
Nowy komentarz Daniela Passenta i natychmiastowa replika internauty:
„wyzysk
7 lutego o godz. 23:42
,,…Nasz główny sojusznik, Rex Tillerson, sekretarz stanu USA…”
Szanowny Pan Redaktor wpycha nas teraz w objecia Imperium Dobra z takim samym zapalem, jak kiedys wpychal nas w objecia Imperium Zła”.
Tak, kiedyś mawiał Passent nieustannie: „Cпасибо товарищ Генеральный Cекретарь”.
Nie tak dawno temu napisał zaś na swoim blogu: „Thank you Mr. President”.
Jak na starego oportunistę przystało, zawsze po „właściwej” stronie…
Po raz kolejny przypomnę może powiedzenie profesora Artura Sandauera: „odwaga staniała, rozum podrożał”…
8 lutego o godz. 11:50 4195
@grzerysz
Czyzby rzeczony A.Sandauer był/jest dla Ciebie jakowymś autorytetem?
8 lutego o godz. 19:27 4198
Tak się zastanawiam, co się stało z licznymi niegdyś, inteligentnymi dyskutantami.
Niegdyś na blogach produkowało się 60- 80 osób, bez złości przedstawiając własne przemyślenia.
Tak było jeszcze z pięć lat temu.
Obecnie pyskówki są normą, merytoryczność rzadka, złośliwości mnóstwo.
Wymarli, zdrowie im nie dopisuje, czy demencja?
8 lutego o godz. 21:11 4199
wiesiek59 – a ile można się kopać z koniem ?
I o co się bić ?
8 lutego o godz. 22:18 4200
kaesjot
8 lutego o godz. 21:11 4199
Mówisz, że coraz mniej chce się chcieć?
W sumie, fakt.
Media coraz mocniej piorą mózgi lemingom.
A podatnych, jest coraz więcej.
Czyli, media w rytm triumfalnego marsza, prowadzą nad skraj przepaści.
8 lutego o godz. 22:32 4201
@kaesjot
8 lutego o godz. 21:11 4199
@wiesiek59
8 lutego o godz. 22:18 4200
Mnie już wzięła moderacja w obroty…
9 lutego o godz. 8:40 4202
Wiesiek
Tu jak w polityce – do której nie pcha się żaden kompetentny fachowiec tylko, jak to powiedział śp. gen. Petelicki miernoty niezdolne do zrobienia kariery gdziekolwiek indziej.
Nawet jeśli już się zdecyduje, to mu wyciągną , ze 40 lat temu „kanary” go złapały, gdy jako biedny student tramwajem jechał na gapę i zrobią z tego wielka aferę. a w ostateczności zostaje „moderacja”.
O take „wolność i demokracje” po zakrystiach walczyli niektórzy z tutejszych redaktorów i blogowiczów.
9 lutego o godz. 13:31 4203
@kaesjot
@wiesiek59
Czy rozumiecie może dlaczego POLITYKA – rzekomo lewicowa – ciągle bezkrytycznie hołubi Balcerowicza, Tuska, Komorowskiego?
Czy oni tam w redakcji naprawdę nie rozumieją, że jak się ludzi traktuje przez ćwierć wieku jak „nawóz historii” albo konie to oni w końcu nie wytrzymają?
Przecież w POLITYCE oni tylko pragną jednego: żeby znowu było jak dawniej…
Żeby państwowe instytucje znowu szczodrze dofinansowywały tygodnik a przeciętny Kowalski niech zdycha. Albo emigruje…
9 lutego o godz. 16:11 4204
@wiesiek59
9 lutego o godz. 15:21
„Stosunek naszych sojuszników do Polski każdy może obecnie ocenić sobie sam.
60 lat temu byłby znacznie bardziej arogancki, nacechowany poczuciem wyższości, bezczelny, komenderujący.
Nie mielibyśmy we własnym kraju NIC DO POWIEDZENIA.
A jaki był w roku 1945, proszę sobie wygooglać….
Na przykład o defiladzie zwycięstwa w Londynie, czy gen. Maczku zasuwającym jako pracownik fizyczny”.
Podobnie jak i generał Sosabowski (o jeden most za daleko)…
Chociaż w słynnym filmie sprzed wielu lat był jedną z bardziej trzeźwych i cenionych postaci.
9 lutego o godz. 16:42 4205
grzerysz
9 lutego o godz. 13:31 4203
Problemem jest, że ludzi oduczono samodzielnego myślenia, oddzielania ziarna od plewy, informacji od propagandy.
Uzasadnienie ustawy reprywatyzacyjnej dokonane przez Jakiego, to doskonały przykład głupoty młodego pokolenia…
Przypuszczalnie, do dziś Warszawa nie byłaby odbudowana, gdyby nie brutalne i energiczne kierowanie ludźmi, zamiast dyskutowania przez lata- jak ma to miejsce obecnie w przypadku przetargów rządowych.
Najcenniejszą rzeczą jest ponoć czas…..
9 lutego o godz. 16:47 4206
grzerysz
9 lutego o godz. 13:31 4203
Wymogi rynku, to utrzymanie i subskrybentów, i reklamodawców.
I w momencie rozpoczęcia reklamowania, Polityka przestała być niezależna.
To dzieje się na całym świecie.
Treści informacji, artykułów, przestały być ustalane w redakcjach, zaczęły w gabinetach.
Nie ma szans na zmianę.
Do czasu zniknięcia prasy.
A treści zawarte w internecie można dowolnie ukształtować, zablokować.
Nikt nie jest samodzielnie w stanie sprawdzić tego.
9 lutego o godz. 19:53 4207
@wiesiek59
9 lutego o godz. 16:47 4206
„Wymogi rynku, to utrzymanie i subskrybentów, i reklamodawców.
I w momencie rozpoczęcia reklamowania, Polityka przestała być niezależna.
To dzieje się na całym świecie”.
Jedak w szeregu krajów wychodzą ciągle pisma na doskonałym poziomie, o jakim u nas możemy tylko pomarzyć. Np. brytyjski THE ECONOMIST czy też niemiecki DIE ZEIT.
Nawet pamiętając, że angielski i niemiecki są językami światowymi, nakład tych tygodników jest imponujący.
Szczególnie dotyczy to bardzo elitarnego DIE ZEIT, ciągle mającego format dużej gazety.
Sprzedaż tegoż niezwykle ambitnego i trudnego tygodnika przekracza 500 tys. egzemplarzy a więc znacznie więcej niż u nas łącznie ma kilka najpopularniejszych tygodników tzw. opiniotwórczych, których poziom jest jednak nieporównanie niższy niż rzeczonego DIE ZEIT…
9 lutego o godz. 20:51 4208
grzerysz
9 lutego o godz. 19:53 4207
Zakładam, że nie ma co prawda altruistów, ale za to są potężni sponsorzy reprezentujący przeciwstawne interesy, mający co najmniej podobne chęci w kształtowaniu opinii publicznej- pod własne projekty.
Wowczas nośnik informacji może zdobyc się a jakąś samodzielność.
Wyważać racje, bo równoważą się wektory sił, a jest zbyt cenny i opiniotwórczy by z niego zrezygnować.
Ba polskiej niwie jest to chyba niewykonalny manewr.
10 lutego o godz. 0:16 4209
@wiesiek59
9 lutego o godz. 20:51 4208
„Zakładam, że nie ma co prawda altruistów, ale za to są potężni sponsorzy reprezentujący przeciwstawne interesy, mający co najmniej podobne chęci w kształtowaniu opinii publicznej- pod własne projekty.
Wowczas nośnik informacji może zdobyc się a jakąś samodzielność”.
Altruistów na pewno nie ma ale w takich Niemczech jest po prostu rynek na bardzo ambitną prasę.
Tam też ludzie czytają sporo książek.
U nas nastał wtórny analfabetyzm i książek już prawie nikt nie czyta.
Kto ma więc czytać ambitną prasę? Ba, kto ma taką prasę redagować?
10 lutego o godz. 21:33 4210
grzerysz
10 lutego o godz. 0:16 4209
I tak wracamy do teorii elit…..
Niektóre mają poczucie obowiązku, podparte wielowiekową tradycją, rozumiejące że są ściśle związane ekonomicznie z prosperity swoich poddanych.
Inne- nuworyszy- są nastawione na krótkookresowe z natury łupienie poddanych, i ucieczkę z pustyni którą wytworzyły.
Która strategia jest lepsza?
Te myslące długofalowo o własnych interesach, czy te maksymalizujące zyski i spieprzające do bezpiecznych enklaw?
10 lutego o godz. 21:44 4211
wiesiek59
10 lutego o godz. 21:33
„Niektóre mają poczucie obowiązku, podparte wielowiekową tradycją, rozumiejące że są ściśle związane ekonomicznie z prosperity swoich poddanych.” – z nich wywodzili się mężowie stanu.
„Inne- nuworyszy- są nastawione na krótkookresowe z natury łupienie poddanych, i ucieczkę z pustyni którą wytworzyły.” – te są źródłem dzisiejszych ‚”polityków” a właściwie „marionetek” tych, którzy wolą pozostać w cieniu „za kurtyną”.i sterować nimi poprzez tzw „lobbystów”
11 lutego o godz. 21:44 4212
kaesjot
10 lutego o godz. 21:44 4211
Wbrew nawalance u Passenta, teoretyków, uważam że mechanizm jest idiotycznie wprost prosty.
Wiekszosć rajów podatkowych kontroluje zachód.
Cóż może zrobic jakiś satrapa, skoro jedyną prawie możliwością ulokowania zrabowanych swemu ludowi sum, pozostaje taka enklawa?
Pilnować WŁASNYCH sum, czy dobrostanu swego ludu?
I za jaja trzymani sa wszyscy oligarchowie rosyjscy, dyktatorzy afrykańscy, itd……
Nie ma wyboru, skoro jest monopol w systemie finansowym świata.
Najgorzej z altruistami, nie kradnącymi, nie mającymi zagranicznych kont.
To abominacja, zgroza!!!
Takie ewenementy trzeba likwidować, obalać.
Zagrażają SYSTEMOWI.
Czytałem ostatnio o funduszach Kadafiego.
140 miliardów w systemie zachodnim, częściowo zablokowane na zachodnich kontach.
Ale, odsetki sa wypłacane, nie wiadomo komu z banków belgijskich.
Kogo finansują?
Jakie działania?
Jeszcze lepszy numer wykręcono nam.
Operację Most sfinansowała prawie całkowicie Polska.
Art-B była operacją izraelskiego wywiadu….
Nasz system bankowy wydojono, by bezkosztowo zrealizować swoje interesy.
Zdolni są….
12 lutego o godz. 9:33 4213
Taki Lenin. Stalin, Chruszczow czy Breżniew a u nas Gomułka. Gierek czy Jaruzelski nie mieli wielkich osobistych majątków, bo ” wicie, rozumice towarzysze – społeczeństwo to widzi, tak nie można”. Gadali, że Cyrankiewicz był współwłaścicielem Krajowej Spółdzielni Komunikacyjnej.
Komu to przeszkadzało ?
12 lutego o godz. 11:51 4214
Adam Szostkiewicz rozbawił mnie znowu do łez.
Napisał na swoim blogu w odpowiedzi pewnemu internaucie:
„… pomyłka, błąd rzeczowy to całkiem coś innego niż kłamstwo, manipulacja odbiorcą. To specjalność mediów populistyczno-prawicowych”.
A ja twierdzę, że manipulacja – i to wyjątkowo prymitywna – to specjalność Adama Szostkiewicza…
Zresztą paru innych „dziennikarzy” z POLITYKI niewiele mu w tym niecnym procederze ustępuje.
12 lutego o godz. 18:09 4215
Nie tylko w Polsce ludzie głosują nie tak jak pragnie redakcja POLITYKI.
Oto najnowszy płacz z ulicy Słupeckiej:
„W Czechach będą rządzić populista z rusofilem. To źle dla Polski”.
Czy POLITYKA przeżyje takie niepomyślności?
A jest przecież jeszcze Orban na Węgrzech…
I to wszystko mimo nadludzkich wprost wysiłków propagandowych i manipulacyjnych Adama Szostkiewicza czy Daniela Passenta…
13 lutego o godz. 9:37 4219
@grzerysz
Mnie również czasami scyzoryk w kieszeni się otwiera jeżeli o chodzi o dominujący przekaz Polityki. Oczywiście nie stoję na z góry straconej pozycji.
Mogę po prostu zaprzestać kontynuacji cotygodniowych randek z Panią P.
Od czasu do czasu ( w rodzinie jeszcze niektórzy nie rzucili tego nałogu) mam możliwość, ale to już nie to co kiedyś. Środa rano, nieważne śnieg czy słota, do pobliskiego punktu kolportażu prasy i zasiadało się do lektury.
Ale to nie nasze pokolenie stanowi już grupę docelową projektu biznesowego jakim niewątpliwie jest wydawanie „Polityki”.
Owszem tytuł zachowany, pozostało jeszcze parę nazwisk, ale to juz zupełnie inna bajka.
Przede wszystkim tamta „Polityka” nie poddana była regułom gry rynkowej i mogła sobie pozwolić artykuły problemowe, analizy,na pasjonujące dyskusje na 3 stronach papierowej płachty, bo nie bardzo była konkurencja, czytelnik miał inne zwyczaje , oczekiwania poznawcze, estetyczne no nie istniało coś takiego jak parcie na nakład, co jest znakiem firmowym naszych czasów. Nie jakość, ale ilość jest probierzem sukcesu przedsięwzięcia. I niestety to nie Polityka narzuciła te zasady gry, ona musiała się jedynie do nich dostosować.
I stąd między innymi narzekania tych, dla których punktem odniesienia jest stara, dobra Polityka.
Ale jest jednak Redaktor Woś i… Redaktor Bendyk.
Dobry ostatni tekst na Jego blogu.
Polecam.
13 lutego o godz. 10:47 4220
@miłośnik czarnych jagód
13 lutego o godz. 9:37 4219
Generalnie zgadzam się ze wszystkim o czym piszesz w tym poście.
Z tym mam jednak problem, szczególnie w szerszym – europejskim – kontekście:
„Nie jakość, ale ilość jest probierzem sukcesu przedsięwzięcia. I niestety to nie Polityka narzuciła te zasady gry, ona musiała się jedynie do nich dostosować”.
Dlaczego jednak u naszego zachodniego sąsiada mogą ukazywać się w dużych stosunkowo nakładach tak bardzo ambitne gazety jak FRANKFURTER ALLGEMEINE ZEITUNG i tak wyrafinowane tygodniki jak DIE ZEIT? Oba tytuły to ciągle duże papierowe płachty, a FRANKFURTER ALLGEMEINE ZEITUNG nawet stosunkowo od niedawna publikuje zdjęcia w kolorze…
13 lutego o godz. 15:42 4221
grzerysz
13 lutego o godz. 10:47 4220
Spora część czytelników Polityki wyjechała.
Gdzieś napisano, że 1/3 polskich emigrantów w Irlandii ma wyższe wykształcenie- na przykład.
To co pozostało w kraju, wykrusza się z wiekiem, jest zbrzydzone obecną linią programową, albo nie ma czasu na czytanie bo ZARABIA, jak niedawno tu grasujący…
Na sitkomach i powtórkach starych amerykańskich filmów akcji, trudno wychować inteligenta.
Nie ta karma.
Raczej wychowa się takich z przerostem mięśni nad mózgiem.
Dbałość o przyszle elity wymaga wzorca kulturowego.
Jakoś go nie dostrzegam.
Bycie księdzem by należeć do elit?
Chyba nie tędy droga.
13 lutego o godz. 20:45 4222
@wiesiek59
13 lutego o godz. 15:42 4221
„Na sitkomach i powtórkach starych amerykańskich filmów akcji, trudno wychować inteligenta.
Nie ta karma.
Raczej wychowa się takich z przerostem mięśni nad mózgiem”.
Debilizacja oraz intelektualna i kulturalna degradacja szerokich rzesz społeczeństwa to jeden z najsmutniejszych i najbardziej dalekosiężnych skutków transformacji a la Balcerowicz…
13 lutego o godz. 22:21 4223
Narzekania na poziom prasy i mediów wszelakich wynikają z istoty kapitalistycznej nowenny.
Czyli maksymalizacja zysków przy jak najmniejszych kosztach danego przedsięwzięcia poddanego grze rynkowej.
Maksymalizacja zysków to przede wszystkim ilość oferowanej usługi na rynek. Czyli znaleźć jak najwięcej palantów na mój akurat produkt. W branży medialnej odpowiednikiem palanta jest czytelnik, słuchacz, widz, użytkownik .
Mamy jelenia, mamy dużo „jelenia” i zysk jakiś tam jest, ale możemy mieć więcej kasa, jeżeli pójdziemy w obniżkę kosztów, czyli taniej wyprodukujemy nasz produkt. W przypadku prasy tańszy produkt, to cięcie kosztów własnych na sile roboczej. Czyli mamy tanią silę roboczą, ale za to jakość usługi jest taka sobie. Według zasady jaka praca taka płaca. Czyli gazeta funkcjonuje, ale wstyd się przyznać, że się w niej pracuje, że się ją czyta. Ale w efekcie jakoś tam wychodzimy.
Jest jeszcze inna strona medalu.
Owszem pójdziemy w jakość i wydamy bibliofilskie wydanie myśli filozoficznej narodu tunguskiego w oryginale.
No ale kto to kupi, jak nikt nie zna tunguskiego. Czyli im bardziej pójdziemy w elitarność tym mniejsza szansa, że ktoś kupi nasz produkt. Po prostu rynek wymusza poziom usługi. Rynek czytelniczy średnio niewiele przewyższa moce intelektualne absolwenta szkoły specjalnej to i naszą usługę musimy dostosować do jego IQ.
Czyli właściwie sytuacja jest patowa.
Pójdziesz w ilość, to kosztem jakości. Pójdziesz w jakość, to nie znajdziesz usługobiorcy i interes padnie z powodu braku klienta.
Jedyną możliwością pogodzenia tego wszystkiego jest sensowny mecenat.
Reguły gry rynkowej nie odgrywają wówczas żadnej roli.
Mecenat państwowy z faktu nieciekawej przeszłości raczej odpada.
Pozostaje jedna możliwa opcja, czyli:
Jest facet, albo facetów kilku. Maja kasę. Dużo kasy. Kręcą jakiś interes. Ale chcą też zrobić coś pożytecznego. Na zasadzie hobby. Przedsięwzięcie non profit. Coś dla ludzkości.
I postanawiają, że zaczną wydawać gazetę. Są snobami i chcą żeby była to gazeta na poziomie. Zero politycznej sieczki, same problemy, gruntowne analizy zjawisk, ciekawe wywiady, rozmowy, sensowna szata graficzna. Kasa dla nich się nie liczy, więc ściągają najlepszych dziennikarzy z rynku i im mówią:
„Piszta chłopaki i dziewczyny najlepiej jak potraficie, o resztę się nie martwcie. My wszystko bierzemy na swój łeb”.
I chyba tylko przy takim rozwoju zdarzeń można wydawać współcześnie sensowną gazetę.
Bo jak nie, to rynek wymusi to wszystko o czym pisałem wcześniej.
14 lutego o godz. 1:28 4224
@miłośnik czarnych jagód
13 lutego o godz. 22:21 4223
Zapytam raz jeszcze:
Dlaczego u naszego zachodniego sąsiada mogą ukazywać się w dużych stosunkowo nakładach tak bardzo ambitne gazety jak FRANKFURTER ALLGEMEINE ZEITUNG i tak wyrafinowane tygodniki jak DIE ZEIT? Oba tytuły to ciągle duże papierowe płachty, a FRANKFURTER ALLGEMEINE ZEITUNG nawet stosunkowo od niedawna publikuje zdjęcia w kolorze…
A odpowiedź jest prosta – bo jest tam rynek na ambitną prasę…
Podobnie jak jest tam rynek na dobrą książkę.
U nas Balcerowicz i jego neoliberalni hunwejbini stworzyli rynek wtórnych analfabetów.
14 lutego o godz. 8:03 4225
miłośnik czarnych jagód
” Po prostu rynek wymusza poziom usługi”
Co było pierwsze – jajko czy kura ?
Co jest skutkiem a co przyczyną ?
Takie a nie inne „potrzeby rynku” są efektem polityki informacyjnej i marketingowej.
Komuś takie „ograniczone intelektualnie” społeczeństwo jest wygodne.
Moim zdaniem stan obecny jest SKUTKIEM CELOWEJ polityki.
To tak jak z wnukami – jak chcę mieć spokój to włączam im TVP ABC, podsunę im czipsy , batoniki i soczek z syropem glukozowo – fruktozowym i syntetycznymi aromatami.
Jeśli jednak chce mieć zdrowych i rozgarniętych wnuków to poczytam im bajkę, dam papier i kredki do rysowania, do picia wodę z miodem i cytryną albo się pobawimy w ogrodzie.
Do tego konieczne jest świadome , celowe działanie i w PRL-u starano się to robić
Teraz robi się to samo – świadomie i celowo tylko cel jest odmienny – ogłupienie społeczeństwa.
14 lutego o godz. 9:52 4226
@kaesjot
14 lutego o godz. 8:03 4225
Święte słowa.
„Do tego konieczne jest świadome , celowe działanie…”
A i owszem.
A neoliberalni hunwejbini Balcerowicza twierdzili: „najlepszą polityką jest brak polityki”…
I POLITYKA – o GAZECIE WYBORCZEJ i innych wpływowych mediach już nie wspominając – popierała to w 100%.
14 lutego o godz. 10:12 4227
Wychowanie homo ludens zaczyna się od reklam.
Obi przeważnie się BAWIĄ.
O pracy, by było stać na zabawę, w reklamach nie ma nic.
14 lutego o godz. 17:13 4228
Być może teza ta nieci na wyrost, ale chyba coś jest na rzeczy.
Nie jest tajemnicą wszelkie mody, trendy, estetyczne priorytety na rynku prasowym kształtowane są w kraju naszego największego i wypróbowanego przyjaciela, czyli w USAńskim kraju.
Niektórzy być może wiedzą, ale przypomnę, że marzeniem każdego amerykańskiego dziennikarza jest corocznie wręczana nagroda Pulitzera.
Pulitzer ( do sprawdzenia w Wikipedii) w początkach XX wieku trząsł z niejakim Hearstem (najpierw wspólnie, potem rywalizowali ze sobą) amerykańskim rynkiem prasowym. Poziom jego tytułów – SE i Fakty to przy nich wyżyny dziennikarskiej głębi i przenikliwości.
Zasłynął ze zdania treści następującej: ” Nie należy drukować tego, czego nie zrozumie twoja służąca”.
Oczywiście można wyobrazić sobie służącą jako absolwentkę Harvardu, ale jeżeli marzeniem każdego amerykańskiego skryby jest nagroda imieniem faceta z takim wydawniczym credo to sprawa staje się jednak mniej optymistyczna.
14 lutego o godz. 17:56 4229
Dawno, dawno temu, chyba jeszcze w latach 70′ opublikowano gdzies wyniki badań prasoznawczych.
Wyszło, że 30% czytających, nie rozumiało 70% treści zawartych w „Trybunie robotniczej”……
Przypuszczam, że obecnie nie jest lepiej.
Treści w prasie muszą być dostosowane do mediany intelektu czytelników.
Tym intensywniej się te treści dostosowuje, im bliżej kolejnej kampanii wyborczej
Sex, skandal, sensacja, krew- to się dobrze sprzedaje.
15 lutego o godz. 6:32 4230
@miłośnik czarnych jagód
14 lutego o godz. 17:13 4228
Niestety, znowu muszę zaprotestować.
Otóż w USA – podobnie jak i w Niemczech – wychodzi w całkiem sporym nakładzie szereg pism o poziomie absolutnie nie do wydawania w Polsce.
Przykłady? Choćby THE NEW YORKER, THE NEW YORK REVIEW OF BOOKS, THE ATLANTIC, FOREIGN AFFAIRS.
Tam – podobnie jak w Niemczech – też jest rynek na bardzo ambitną prasę.
No, ale oni mają co najmniej ze czterdzieści uczelni wyższych na doskonałym poziomie, z czego dwadzieścia to ścisła światowa czołówka. A choćby Harvard, Stanford, Berkeley, Princeton, Yale, Columbia, MIT, CALTECH to już crème de la crème.
Po prostu jest tam komu takie poważne pisma edytować i jest tam komu takie poważne pisma czytać…
15 lutego o godz. 7:31 4231
@grzerysz
Z ciekawości wpisałem w Google przymiotnik amerykański
Googlowski podpowiadacz mi wyświetlił
Ciacho
komedie
imiona
zapaśnik
naleśniki
ninja
aktorki
samochody
słodycze
seriale
O Harvardzie cicho, ale powinienem chyba napisać ciacho.
15 lutego o godz. 7:35 4232
wiesiek59
„Treści w prasie muszą być dostosowane do mediany intelektu czytelników.”
To trochę poprawisz sytuacje – już nie 30% lecz 50% będzie rozumiało ale dalsze 50% nadal nic nie będzie rozumieć.
Powinny być RÓŻNE czasopisma kierowane do RÓŻNYCH grup intelektualnych i dostosowane do ich poziomu.
Jeśli państwu zależałoby na tym, to by do tych potrzebnych a deficytowych dorzuciłoby nieco.
15 lutego o godz. 8:15 4233
@miłośnik czarnych jagód
15 lutego o godz. 7:31 4231
„O Harvardzie cicho, ale powinienem chyba napisać ciacho”.
Firmę GOOGLE założyło dwóch doktorantów z Uniwersytetu Stanford, który opracowali nowy algorytm wyszukiwania. Algorytm ten zmiótł konkurencję a GOOGLE jest dziś prawdziwą potęgą.
Podobnie jak MICROSOFT (Gates studiował na Harvardzie) i FACEBOOK (tamże studiował też Zuckerberg).
Przypomnę może nazwy kilku innych firm absolutnie kluczowych dla rozwoju informatyki: Hewlett-Packard, IBM, Oracle, Apple, Intel, Motorola, Bell Labs (oprócz tranzystora, lasera, fotokomórki, elektronicznych central telefonicznych, telekomunikacji satelitarnej, choćby system operacyjny UNIX i język programowania C).
Oczywiście listę tę można by mnożyć i przypomnieć, że to Amerykanie jednak polecieli na księżyc…
15 lutego o godz. 8:44 4234
@kaesjot
15 lutego o godz. 7:35 4232
„Powinny być RÓŻNE czasopisma kierowane do RÓŻNYCH grup intelektualnych i dostosowane do ich poziomu”.
Prawda.
Niestety u nas mamy już praktycznie tylko tych co w ogóle nie czytają (większość) i tych co jeszcze cokolwiek czytają ale jest to głównie tandeta.
15 lutego o godz. 10:58 4235
Problem w tym, że w ostatnim 30-leciu wiele dziedzin działalności mających służyć ( a wcześniej służących ) społeczeństwu zmerkantylizowało się.
Gdyby to ograniczyło się do rynku medialnego pal licho – nie muszę czytać , słuchać czy oglądać.
Objęło to także inne służby, bez których trudno się obyć – edukację i służbę zdrowia.
Służba zdrowia nie ma zapewnić zdrowego społeczeństwa tylko przynosić wielkie zyski koncernom farmaceutycznym i medykom.
15 lutego o godz. 10:58 4236
@grzerysz
„Oczywiście listę tę można by mnożyć i przypomnieć, że to Amerykanie jednak polecieli na księżyc…”
Ale po co?
15 lutego o godz. 11:06 4237
@miłośnik czarnych jagód
15 lutego o godz. 10:58 4236
„Ale po co?”
Ano po to aby uzmysłowić co poniektórym, że ci Amerykanie to jednak znacznie mądrzejszy naród niż się wielu wydaje…
Popkultura panuje i owszem. Ale są też – i to całkiem liczne – elity z zupełnie innymi potrzebami.
U nas kraj całkowicie opanowała tandeta i chłam.
Elit – z potrzebami lektury ambitnej prasy, oglądania filmów i spektakli teatralnych na najwyższym poziomie – praktycznie zupełnie brak…
15 lutego o godz. 12:52 4238
Tradycyjnie niejako, zwalę sukcesy Amerykanów na kilka czynników, niepowtarzalnych gdzie indziej na świecie:
1-nielimitowane wydatki na badania, związane z kompleksem zbrojeniowym
2-podkupywanie najbardziej błyskotliwych umysłów z całego świata
3-wykupywanie obiecujących firm, patentów.
4-globalne koncerny penetrujące świat i transferujące zyski do kraju z krajów rozwijających sie.
5-globalna waluta dodrukowywana w miarę potrzeb, bez limitu.
6-język o światowym zasięgu.
Krótko mówiąc, na sukcesy USA składa się cały świat.
Dobrowolnie, lub nie…..
16 lutego o godz. 7:31 4239
wiesiek59
Zgoda , tylko ja ustawiłbym to w innej kolejności, od najważniejszego zaczynając:
5, 4, 1, 2, 3, 6
A na samym czele postawiłbym nie dającą się zaspokoić potrzebę posiadania i dominacji, chęć osiągnięcia pozycji bóstwa rządzącego całym światem.
Ot – naród ( a właściwie jego elity ) wybrany ….
16 lutego o godz. 16:29 4242
@grzerysz
Wyłowiłem jedno ze zdań , to akurat autorstwa red. Szostkiewicza;
„Coraz więcej osób zaczyna się urządzać w nowym wspaniałym pisowskim świecie i dorabiać do tego różne wytłumaczenia.”
Jak na mój gust w dzisiejszych czasach każdy projekt (albo jakaś nowa jakość która przypisuje sobie miano projektu) jest nowa wspaniała , jedyna, niepowtarzalna. Załóżmy ,że oceni to historia i jacyś historycy, ale przyjmijmy optymistyczne założenie ,że ne będą to historycy IPN.
Projektanci tego akurat modelu nie odbiegają aż tak bardzo od swoich poprzedników.
Główny problem polega prawdopodobnie na tym, że opisywacze tych projektów grali z reguły mniej lub bardziej składnie w tej samej drużynie z projektantami.
Tym razem projektanci wyszli nieco przed szereg i nie wiadomo co robić?
Czy trwać przy starym, czyli przeczekać i z nadzieją powitać za jakiś czas powrót znanej i lubianej projekcji.
Czy jednak zaryzykować , narazić się przyzwyczajeniom, zadrzeć z kolegami i koleżankami z podwórka i iść za nowym.
Oczywiście są tacy którzy zawsze idą z wiatrem i oni nie mają większych oporów, ale red. Szostkiewicz do tych nie należy i stąd jego opory.
Jak by nie było, parę lat życia pójdzie się pierd… bo nie wyczuło się panujących trendów i okazać się może , że to przeciwnicy, a nie red. Szostkiewicz mogą mieć w tym sporze rację.
Ale red. Szostkiewicz usadowił się w gronie tradycjonalistów i stąd jego problemy.
A taki red. Woś nie ma takich oporów i na zmiany w Polsce spogląda okiem chłodnego analityka, czyli ne bawi się w inteligenckie – rodem z poprzedniej epok – sentymenty.
I to u red. Wosia po prostu lubię.
16 lutego o godz. 19:43 4243
Poczytałem trochę o stanie psychiatrii w Polsce, kosztach emocjonalnych, społecznych i fizycznych gonienia Europy.
Muszę przyznać, że żaden kapo, karbowy, nadzorca niewolników, nie osiągnąłby takich efektów jak wymyślony przez Anglosasów model pogoni za zyskiem.
Chyba jedynie Japończycy i Chińczycy sa lepsi.
Śmierć z przepracowania to częsty przypadek.
Tyle że tam chodzi o dobro społeczeństwa, grupy.
U nas jedynie o zyski jednostek…
16 lutego o godz. 20:59 4244
Dobrze to zdefiniowałeś. „Model wymyślony przez Anglosasów.”
Malo się u nas o tym mówi , ale jest coś takiego jak model demokracji anglosaski i kontynentalny.
Anglosasi z grubsza wiadomo, kontynent również ne wzbudza większych kontrowersji , tym bardziej jeżeli doda się, że chodzi o Europę.
Swego czasu Wiktor Osiatyński opublikował b. dobrą książkę o prawach człowieka i tam szczególnie ten wątek rozwija. Szczególnie w kontekście Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka uchwalanej po wojnie w ONZ.
Szczególnie Amerykanie, ale i Anglicy prawa czlowieka pojmowali w sposób bezproblemowy. Podstawowym prawem człowieka jest prawo do wolności, rozumiane jako prawa indywidualne człowieka. Przy czym prawa te sprowadzaly się do praw wyłącznie politycznych. Wolność słowa, prawo korzystania z „dobrodziejstw ” procedur demokratycznych, prawo do obrony prawnej.
ZSRR, ale nie tylko, bo raczej spora część Europy, i inne kraje te które nie były koloniami chciały aby podstawowym prawem człowieka uznane było prawo do bezpieczeństwa socjalnego.
Rosjanie chcieli nawet aby te prawa miały pierwszeństwo przed wolnościami politycznymi, ale Amerykanie postawili na swoim i w Deklaracji wspomniane są ( na zasadzie kompromisu) prawa polityczne, prawa obywatelskie i prawo do godności.
Osiatyński pisze wspomina też o tym jak to USA miało zwyczaju wykorzystywać swoje rozumienie praw człowieka. Nazywa to nawet ni mniej, ni więcej tylko szantażem.
Opisuje też jak wykorzystano je m. in. w Iraku.
„Wojna z terroryzmem” i wojna z Irakiem podkopały idee praw człowieka. Nie mogąc udowodnić, że S. Hussajn konstruuje broń masowego rażenia, władze USA przeniosły akcent na walkę z tyranią i obronę praw społeczeństwa irackiego. POTRAKTOWALY więc te prawa instrumentalnie jako kolejne, gdy pierwsze zawiodło, usprawiedliwienie inwazji.”
A jak POTRAKTOWAŁY to zginęło kilkaset tysięcy irackich cywili, powstało w efekcie Państwo Islamskie i przyczynili się do uchodźczej rozpierduchy na całym świecie.
Ale mieli do tego prawo, bo chodziło przecież o obronę praw społeczeństwa irackiego.
I na koniec.
Jeśli się miało (USA) niewolników, zgadzających się na każde poniżenie, setki tysiące imigrantów z Europy ( ale i nie tylko) i kolonie na wszystkich kontynentach z tamtejszym „bydłem” to można było pierd… jakiś socjal.
Murzyn zrobił swoje, murzyn może odejść.
Przy czym Murzyn może mieć również jaśniejszy kolor skóry.
16 lutego o godz. 21:00 4245
W Polsce mamy niekonstytucyjne prawo i bezprawną konstytucję.
Więc o co chodzi , sie pytam?
Przypominam , że konstytucja została bezprawnie przyjęta ok.43% (powinno 50%+1) uprawnionych do głosowania w referendum, i na podstawie tak wadliwie przyjętej ustawy zasadniczej potem jest tworzone prawo. To jak to musi działać jak nie wadliwie?
Coś ,co jest tworzone niezgodnie z prawem uważa się za niebyłe i mamy „państwo teoretyczne”. A w ramach takiego państwa jest „chuj ,dupa i kamieni kupa”.
Nieprawdaż?
Paradoksalnie prowizorki w naszym wykonaniu mają niezwykle trwałe byty.
Tak się czasami zastanawiam, czyżby nadal obowiązywała konstytucja kwietniowa z 1935 roku?, tylko tamto państwo miało zupełnie inne granice, a może to już jest mało istotne wobec manifestu z Ventotene?
23 lutego o godz. 20:52 4254
https://nowyobywatel.pl/2017/01/13/w-strone-pelnego-zatrudnienia-zycie-i-mysl-michala-kaleckiego/
Może się przydać, w dyskusji……
25 lutego o godz. 8:13 4256
wiesiek59
Słyszałem nieco wcześniej o Kaleckim i to co w tej chwili podrzuciłeś raczej z tym wcześniejszym „nieco” współgra. Prawdę mówiąc od zawsze wk… mnie opinie dyżurnych prasowych ekonomistów ( i nie tylko ekonomistów, bo czasami absolwentki szkół przyzakładowych „gwiazdorzace po różnych „telewizorach” spijały z ust ich prawdy) mówiące , że tylko kasa w rękach inwestorów daję szansę na rozwój Polski. I co za tym idzie śmieszny na tle całej cywilizowanej podatek liniowy który dla wszystkich tzw. „ekspertów ekonomicznych” był powodem do dumy, a dzisiaj okazuje się , że był tylko możliwością ucieczki z wyższych progów podatkowych bo państwo miało gest i swoja filozofię ekonomicznych priorytetów. Inwestor musi mieć kasę.
Swego czasu ( około 15 lat temu) już nie jako premier, ale jakiś wolny raczej elektron Waldek Pawlak puścił tekst w jakimś radiu mówiący o tym, że gospodarkę nakręci popyt, ale wszyscy chyba wzięli sobie tę propozycję jako słynną humoreskę najmłodszego (wtedy już nie tak młodego)premiera III RP.
W artykule powołuje się autor na opinię Osiatyńskiego , który dostrzegł to czego w czasach Kaleckiego nie było, czyli globalizacji procesów ekonomicznych. W czasach kiedy pisał Kalecki gospodarka była mimo wszystko związana z konkretnym krajem. Inwestor był raczej swój, robotnik był swój. Każdy podatki płacił do krajowego mieszka.
A dzisiaj właściciel nie ma ojczyzny. Jego ojczyzną jest zglobalizowany świat. Podatki może , ale nie musi płacić w kraju gdzie robi interesy. Nawet siła robocza ( według Kaleckiego jej konsumpcja miała stanowić koło zamachowe narodowej gospodarki) wcale nie musi wydawać zarobionej kasy w kraju gdzie znajduje się jej warsztat pracy. Patrz polscy Ukraińcy, Białorusini. Zarabiają w Polsce i sporą część zarobionej kasy wydają u siebie… a ta która wydają u nas też idzie gdzieś hen, hen…
Dzisiaj coś takiego jak gospodarka narodowa już raczej nie istnieje. Wszystko jest połączone setkami więzi wzdłuż i w poprzek w skali całego globu.
Owszem jakaś część jest inwestorów jest rodzima i oni nawet mogą czuć pewien ( o zgrozo) sentyment do swego rodzinnego kraju, ale ogólnie to wszystko jest już troche inna bajka aniżeli to o czym pisał Kalecki.
Aby tezy Kaleckiego miały szanse na zaistnienie niezbędne jest chyba dzisiaj powołanie jakiegoś ciała politycznego i gospodarczego o światowym zasięgu który ujednoliciłby zasady gospodarcze (skala podatkowa, działalność instytucji finansowych, prawa pracowników), bo tak jedni będą wygrywać swoje sprawy kosztem innych, wymuszać decyzje na państwach które dla pozyskania biznesu będą się godzić na wszystko co im narzucą jakieś światowe megakorporacje, szantażować ludzi pracy:
„ my byśmy u was założyli tę fabrykę, ale wicie 20 euro to my damy Niemcom, ale wam to damy tylko 7 i ani grosza więcej.” Oczywiście nie wszędzie taka sama płaca, ale zbliżonej wielkości płaca minimalna.
Podoba mi się na przykład manewr Norwegów. Owszem zatrudniamy legalnie Polaków, Ukraińców, Litwinów, ale pod warunkiem, ze ich minimalne stawki godzinowe będą takie same jak naszych , czyli Norwegów.
Gdyby tego zastrzeżenia nie było, to Polak, czy Ukrainiec pracowaliby za 4 razy mniejszą stawkę niż rodzimy pracownik i biznes – szczególnie międzynarodowy, bo ten wyjątkowo lubi ciąć wszelkie koszty – spowodowałby w niedługim czasie ze w Norwegii pracowaliby tylko nasi i ludy postradzieckie – bo oni byliby tańsi – a wk…Norweg zakładałby w tym czasie partie antyimigranckie.
A jeżeli wszędzie będą mniej więcej te same zasady, to już te numery stałyby się raczej niemożliwe.
A (może nie cały świat) grupa państw które zgodzą się na jednakowe zasady funkcjonowania swoich gospodarek mogłyby stworzyć organizm z priorytetami ekonomicznymi o którym myślał Kalecki.
Ale raczej nie wszystkie – tylko te które zgodzą się dobrowolnie na jednakowe obowiązujące każdego reguły .
25 lutego o godz. 10:11 4257
miłośnik czarnych jagód
Zgadzam się z Tobą – jest dokładnie tak jak piszesz.
Mam tylko wątpliwości, co do realności tego, co proponujesz na końcu.
Byli tacy, co próbowali – choćby Kadafi. Wiemy jak to się skończyło.
Aby rozwiązać skutecznie problem trzeba wyeliminować jego przyczynę a dokładnie wiemy co ( kto) nią jest – światowy rozbójnik – rabuś.
Naiwnością jest wierzyć, że sam ustąpi dobrowolnie. Może to uczynić tylko wobec faktu, iż jego przeciwnicy są silniejsi i zdolni go zniszczyć.
25 lutego o godz. 15:04 4260
„Aby rozwiązać skutecznie problem trzeba wyeliminować jego przyczynę a dokładnie wiemy co ( kto) nią jest – światowy rozbójnik – rabuś.” kaesjot
No śmiało , napisz kto zacz!, i w jaki sposób to zrobić, bez resetu.
25 lutego o godz. 16:44 4261
Przydatność studiów wyższych musi być oceniana głównie pod kątem rynku pracy. Tylko kilka procent absolwentów wyższych uczelni nadaje się do pracy naukowej albo też nie musi pracować zawodowo, a reszta, czyli ogromna większość, musi szukać zatrudnienia poza uczelniani, a więc przydatność absolwentów wyższych uczelni na rynku pracy jest kluczowym zagadnieniem, a przygotowywanie absolwentów do potrzeb rynku pracy głównym zadaniem dydaktycznym owych wyższych uczelni.
Zgoda, ten rynek się zmienia z roku na rok, stąd też wyższe uczelnie powinny śledzić trendy na tym rynku i dostosowywać swoją ofertę do zmian na rynku pracy. Ponadto, to nie powinno się kształcić w wąskich specjalnościach a tylko w bardzo ogólnych, np. na politechnikach inżynierów np. mechaników, elektryków, elektroników, informatyków i budowlanych, a nie specjalistów od danej technologii, np. inżynierów od maszyn budowalnych, samochodów, samolotów etc., jako że taka węższa specjalizacja powinna się odbywać dopiero po ukończonych studiach pierwszego stopnia i we współpracy z przedsiębiorstwami zatrudniającymi absolwentów. Inaczej będziemy mieć np. nadmiar ekspertów od lotnictwa w sytuacji spadku przewozów lotniczych czy też, jak to było w niedawnej przeszłości, nadmiar specjalistów od taboru kolejowego w sytuacji regresu kolejnictwa. Natomiast inżynier elektryk może być szybko przeszkolony w zakresie trakcji elektrycznej, a mechanik w zakresie konstruowania taboru kolejowego, jeżeli zajdzie taka potrzeba.
Uniwersytet to jest przede wszystkim wyższa szkoła zawodowa, przygotowująca swoich absolwentów do pracy zawodowej i dlatego też podatnicy finansują te wyższe uczelnie ze swoich podatków. Uczenie studentów dla samego tylko ich uczenia, nie ma bowiem sensu, chyba, że odbywa się to jako hobby na koszt prowadzących takie zajęcia i na koszt osób pobierających takowe nauki.
Zgoda, uniwersytet ma nauczyć studenta samodzielnie myśleć, obserwować otaczający go świat i wyciągać wnioski z tych obserwacji, ale tylko w ramach przygotowywania studenta do przyszłej pracy zawodowej. Podobnie zresztą odbywa się to w dobrej średniej szkole zawodowej czy pomaturalnej.
Nie tylko uniwersytet, ale także szkolą średnia i podstawowa ma przygotować myślącego i aktywnego społecznie, świadomego swoich obowiązków i praw obywatela. Traktowanie uniwersytetu tylko i wyłącznie jako szkoły przygotowującej do zawodu świadczy o głębokim niezrozumieniu tematu wyższego wykształcenia i edukacji w ogóle, ale to nie znaczy, że najważniejszym zadaniem wyższej uczelni nie jest przygotowywanie kadr dla gospodarki narodowej. Nawet najbogatszych państw świata nie jest bowiem stać na kształcenie pięknoduchów nienadających się do pracy zawodowej, aby w ten sposób zaspokoić ambicje profesury. Gospodarowanie polega bowiem na optymalnym wykorzystywaniu istniejących a coraz bardziej ograniczonych zasobów materialnych i innych przy praktycznie nieograniczonych potrzebach. Ale kto to dziś rozumie na nawet najlepszych polskich wyższych uczelniach? Najłatwiej przecież jest domagać się więcej pieniędzy od podatników i zwalać wszytko na rzekome niedofinansowanie polskiej nauki, nie chcąc przy tym widzieć ogromnej skali marnowania pieniędzy polskich i unijnych podatników przez polską naukę i polskie szkolnictwo wyższe.
25 lutego o godz. 16:45 4262
1. Samorządność uniwersytecka prowadzi w praktyce zawsze do tego samego co samorządność pracownicza – do maksymalizacji zarobków (w przypadku uczelni wyższych głównie zarobków profesury) i utraty konkurencyjności, gdyż to nie konkrecyjność, czyli rozwój firmy (w tym przypadku uczelni) ma taki samorząd na celu, a tylko krótkoterminowe zwiększenie swoich zarobków. Stąd też na państwowych uczelniach z samorządem mamy zawsze w praktyce wsobny chów kadr (inbreeding), czyli kariery „od studenta do rektora na jednej i tej samej uczelni” i zamykanie się przed światem zewnętrznym, co powoduje oczywistą zapaść takiej uczelni, pozbawionej realnych kontaktów z resztą świata i nastawionej tylko na krótkoterminową maksymalizację dochodów swojej kadry profesorskiej. Podobnie było w dawnej Jugosławii z tamtejszym eksperymentem samorządu pracowniczego, który preferował krótkoterminowy wzrost płac kosztem inwestycji i otwarcia się na konkurencję. Poza tym, to jeśli uczelnia dostaje pieniądze od skarbu państwa, to skarb państwa powinien mieć taki procentowy udział w zarządzaniu uczelnią, jaki procent jej dochodów pochodzi ze skarbu państwa. A więc jeśli dana uczelnia utrzymuje się w 90% z darowizn ze skarbu państwa, to skarb państwa powinien mieć w jej zarządzie czyli senacie 90% głosów. Co innego, jeśli dana uczelnia jest prywatna i działa, jak przedwojenne SGH, na zasadzie kooperatywy czyli spółdzielni profesorskiej – wtedy i tylko wtedy profesorzy mają w niej głos decydujący. Jeśli zaś uczelnia utrzymuje się głównie z podatków, to podatnicy muszą mieć w niej głos decydujący, poprzez urzędników reprezentujących skarb państwa. Zależność finansowa oznacza bowiem zawsze zależność funkcjonalną. Jeśli zaś uczelnia nie chce być zależna od skarbu państwa, to musi ona sama znajdować sponsorów, np. w przemyśle i pobierać wysokie czesne od swoich studentów oraz ciąć koszta, w tym i płace profesury.
2. Tenure to NIE jest habilitacja. Tenure uzyskuje się na ogół „przez zasiedzenie”, czyli przez odpowiedni staż pracy i jest ona udzielana bardzo arbitralnie oraz niczego w zasadzie nie gwarantuje. Wiem to doskonale, gdyż studiowałem, doktoryzowałem się i pracowałem na uniwersytetach gdzie stosowano ten system. Niechcianego profesora pozbywano się tam zarządzając reorganizację uczelni czy też tylko wydziału. Associate professor (profesor nadzwyczajny), podobnie jak pełny (full) professor czyli profesor zwyczajny jest na tzw. Zachodzie tylko nazwą stanowiska pracy, które zajmuje się na danej uczelni. Też takim profesorem byłem. Taki tytuł używa się na Zachodzie tylko na danej uczelni i tylko w trakcie zatrudnienia na niej i nie ma on znaczenia poza tą uczelnią. To jest tylko tytuł uczelniany i czasowy, a nie państwowy, tak jak to jest w Polsce z dożywotnią habilitacją i dożywotnią profesurą belwederską.
3. Istnienie mechanizmów rynkowych na tzw. Zachodzie dowodzi właśnie to, że istnieje tam ta rzekomo uprzywilejowana kasta żyjących rzekomo jak pączki w maśle administratorów (którzy z nauką często nigdy nie mieli nic wspólnego), a która rzekomo wykorzystuje armię pracujących za pół darmo pracowników nauki. Ci administratorzy też przecież nie znają dnia i godziny, kiedy otrzymają oni wymówienie. Tak, na wielu uczelniach amerykańskich 30-40 % stanu wszystkich pracowników naukowych to są ludzie pozatrudniani na byle jakich umowach, którzy nie wiedzą nawet, czy za 3-4 miesiące będą mieli pracę, często za pensje niższe niż te, które płaci się np. pracownikom sekretariatów, a to wszytko świadczy o tym, że działają tam mechanizmy rynkowe, że nikt nie jest tam, jak to na wolnym rynku bywa, pewien dnia czy godziny i że płaci się tam za wykonaną pracę, a nie za tytuły czy dawne zasługi. Jak to już pisałem, nawet tenure na stanowisku pełnego profesora nie chroni na Zachodzie przez utratą pracy. Na dobrym uniwersytecie zachodnim trzeba się codziennie wykazywać tym, że jest się konkurencyjnym i to na poziomie światowym. Ze zrozumiałych względów, polska profesura nie chce przyjęcia takiego systemu, jako że ona woli te swoje dożywotnie etaty, profesury i habilitacje, a rezultat jest taki, że polska nauka wlecze się w ogonie świata i spada na poziom krajów III świata i że zżera ją rak korupcji, nepotyzmu i niekompetencji.
4. Dalej – rektor jest CEO uczelni, jej głównym zarządcą (prezesem, dyrektorem etc.), a więc musi mieć przede wszystkim kwalifikacje menadżerskie, aby sprawnie operować ogromnym budżetem i fachowo zarządzać tysiącami pracowników i wielkimi projektami. Wyższe uczelnie to są dziś wielkie przedsiębiorstwa, którymi sprawnie zarządzać może tylko zawodowy menedżer. Który profesor, poza niektórymi ekonomistami, specjalistami od zarządzania i niektórymi inżynierami czy psychologami albo socjologami ma takowe kwalifikacje? Jakim rektorem może być np. filolog klasyczny czy nawet fizyk teoretyczny albo matematyk? Marnym, gdyż nie ma taka osoba pojęcia o zarządzaniu wielkimi projektami, wielkimi zespołami ludzi i wielkimi budżetami.
4. W UK gospodarka pada, a więc nie ma tam pieniędzy na finansowanie nazbyt rozdmuchanego tam szkolnictwa wyższego. Wystarczy tam polikwidować „uniwersytety” powstałe na bazie pomaturalnych techników (polytechnics) i zostawić tylko Oxbridge i tzw. red brick universities, czyli prawdziwe szkoły wyższe, a sytuacja dojdzie do normy. Poza tym, to prywatne fundusze emerytalne, a o nich to jest przecież mowa, niczego nikomu tak naprawdę nie gwarantują.
25 lutego o godz. 16:46 4263
Obecny upadek polskiej nauki to jest też efekt „reform” Balcerowicza, i jego zwolenników, czyli tych, którzy po dziś dzień twierdzą, że państwo nie jest od tego, by tworzyć innowacje. Ale niech się oni zainteresują wreszcie przyczynami tego, że wyprzedziły nas od roku 1981 pod względem rozwoju gospodarki i nauki takie państwa jak Korea Południowa, Chiny (ChRL), Brazylia, Turcja i Tajwan. Niech się oni też zainteresują przyczynami tego, że Korea Południowa, która w roku 1981 zajmowała w rozwoju nauki dopiero 47-me miejsce, daleko za Polską, wyprzedziła Polskę już w roku 1997, a obecnie w omawianym rankingu zajmuje 9-te miejsce. Przypominam, że w Korei Południowej, odwrotnie niż u nas, postawiono na rozwój własnego przemysłu i własnej nauki, które stały się siłą napędową rozwoju gospodarczego i społecznego Korei Południowej i że w Korei Południowej religia nie odgrywa tak ważnej roli w rządzeniu państwem jak w obecnej Polsce. Znaczna większość (57%) Koreańczyków z południa (i praktycznie 100% na północy) jest bowiem areligijna, a katolicy stanowią tam tylko niecałe 8% ludności (https://en.wikipedia.org/wiki/Religion_in_South_Korea). Religia, szczególnie zaś rzymskokatolicka, jest bowiem tym, co najbardziej ciągnie Polskę i Polaków dół, w kierunku III świata i należy to sobie wreszcie jasno i otwarcie powiedzieć.
25 lutego o godz. 16:47 4264
Nie może być dobrych wyższych uczelni w krajach ze słabo rozwiniętym przemysłem, szczególnie tym wysokiej technologii (high tech). Te bogate Emiraty czy inne Kuwejty albo Katary mogą na krótko ściągnąć do siebie wybitnych uczonych, ale na dłuższą metę, to się nie utrzyma tam dobrej uczelni wyższej, gdyż brak jest w tych krajach kultury naukowej i technicznej, a kiedy się tam skończy ropa naftowa i gaz ziemny, to skończą się też pieniądze i to nie tylko na uniwersytety. Emiraty maja linie lotnicze, ale nie mają producentów samolotów. Linię lotniczą może bowiem łatwo otworzyć każdy, kto ma pieniądze, ale do wyprodukowania nowoczesnego samolotu same pieniądze nie wystarczą, gdyż potrzebne do tego technologie nie są na sprzedaż, także z powodów tajemnicy wojskowej.
Obecny upadek polskiej nauki to jest też efekt „reform” Balcerowicza, i jego zwolenników, czyli tych, którzy po dziś dzień twierdzą, że państwo nie jest od tego, by tworzyć innowacje. Ale niech się oni zainteresują wreszcie przyczynami tego, że wyprzedziły nas od roku 1981 pod względem rozwoju gospodarki i nauki takie państwa jak Korea Południowa, Chiny (ChRL), Brazylia, Turcja i Tajwan. Niech się oni też zainteresują przyczynami tego, że Korea Południowa, która w roku 1981 zajmowała w rozwoju nauki dopiero 47-me miejsce, daleko za Polską, wyprzedziła Polskę już w roku 1997, a obecnie w światowym rankingu rozwoju nauki zajmuje wysokie 9-te miejsce. Przypominam, że w Korei Południowej, odwrotnie niż W Polsce czy Australii, postawiono na rozwój własnego przemysłu i własnej nauki, które stały się siłą napędową rozwoju gospodarczego i społecznego Korei Południowej i że w Korei Południowej religia nie odgrywa tak ważnej roli w rządzeniu państwem jak np. w obecnej Polsce. Znaczna większość (57%) Koreańczyków z południa (i praktycznie 100% na północy) jest bowiem areligijna, a katolicy stanowią tam tylko niecałe 8% ludności (https://en.wikipedia.org/wiki/Religion_in_South_Korea). Religia, szczególnie zaś rzymskokatolicka, jest bowiem tym, co najbardziej ciągnie Polskę i Polaków dół, w kierunku III świata i należy to sobie wreszcie jasno i otwarcie powiedzieć.
Bez przemysłu, szczególnie zaś bez przemysłu wysokich technologii (high tech) nie ma też mowy o rozwoju państwa, jako że poziom rozwoju państwa zależy od poziomu rozwoju nauki i wyższych uczelni, a ten z kolei jest wysoko skorelowany z poziomem rozwoju przemysłu i wynika z potrzeb przemysłu, szczególnie zaś przemysłu wysokich technologii (high tech). Wynika z tego, że samo zwiększenie nakładów na naukę nic nie da, jeśli nie będzie zapotrzebowania na badania naukowe ze strony własnego przemysłu. Doskonałym przykładem są tu obie Koree, które nie rozwijają nauki dla samego tylko rozwoju nauki i dla zadowolenia swojej profesury, ale jako część planu industrializacji, w tym budowy własnego przemysłu wysokich technologii (high tech). Różnica miedzy Koreami jest tylko taka, że na północy rozwija się naukę i przemysł w celach głównie militarnych, a na południu także w celach komercyjnych i że południe ma poparcie, głównie finansowe, ze strony Zachodu a przede wszystkim USA. Balcerowicz przecież rozłożył polską naukę, oświadczając, że licencje a generalnie technologię oraz wyroby wysokich technologii (high tech) taniej kupimy zagranicą i to samo twierdzą dziś australijskie i zapewne także kanadyjskie elity władzy. „Liberalne” USA dotują zaś swój własny przemysł, głównie zresztą zbrojeniowy, z powodów na 100% militarno-politycznych, jako że bez własnej nowoczesnej broni USA przestały by być globalnym mocarstwem. W przypadku Australii czy Kanady problemem jest więc także, jak w przypadku Polski, zależność od zagranicznego kapitału – patrz np. deindustrializacja Australii, która musi pociągnąć za sobą upadek tamtejszej nauki i tamtejszego szkolnictwa wyższego a więc i w nieco dłuższym okresie czasu także i upadek tamtejszej gospodarki do poziomu typowego kraju III świata.
Jeżeli bowiem w ramach tzw. racjonalizacji wszyscy zamykaliby swoje fabryki czy kopalnie, ponieważ ktoś inny robi to taniej, to szybko skoczyłaby się konkurencja i wolny rynek, jako że na rynku pozostali by tylko ci, którzy produkują dany surowiec czy produkt najtaniej, czyli że na rynku zapanowałyby niepodzielnie monopole, co oznaczałoby przecież koniec wolnego rynku i wolnego handlu i 100% dominację garstki superhipermonopolistów. Ale o tym paradoksie tzw. wolnego rynku nie uczą nawet na najlepszych uniwersytetach świata.
25 lutego o godz. 16:58 4265
Optymatyk
Dobrze wiemy, o kogo tu chodzi i bynajmniej nie o Palestyńczyków.
25 lutego o godz. 18:37 4266
JohnKowalsky
25 lutego o godz. 16:47 4264
Mała poprawka.
Najwydajniejsze źródła kopalin, to jedynie jakis odsetek ogólnej produkcji.
Nie są w stanie zaspokoić wszystkich potrzeb przemysłu globalnego, mają określoną wydajność.
Co powoduje zamykanie mniej rentownych kopalń?
Brak podaży…..
U tradera swego czasu dyskutowano o uranie.
Brak nowych projektów elektrowni atomowych, zamykanie elektrowni, spowodował nierentowność większości kopalń.
w efekcie, podaz spadła o 90%.
Odtworzenie produkcji w wymaganej wysokości potrwa kilka lat.
To samo jest z każdym surowcem.
Bieżące notowania dyktują ceny, maja świadczyć o rentowności jakiegos projektu.
Jakies boty w nanosekundach decydują o cenach akcji.
Tymczasem realnie, kopalnię buduje się kilka lat….
Węgiel był ponoć nieopłacalny w Polsce.
Pozamykaliśmy, zaczęliśmy kupować, i co się stało?
Nagle po wypadnięci z gry, okazało sie że to jedynie kilkuletnia fluktuacja.
Kopalnie australijskie, mongolskie, te odkrywkowe w kilku krajach, nie sa w stanie zaspokoić potrzeb świata.
25 lutego o godz. 19:08 4267
„Dobrze wiemy, o kogo tu chodzi i bynajmniej nie o Palestyńczyków.” JohnKowalsky
Hehehe , no pewnie, ci są przecież prawdziwymi semitami nie tak jak ci w domyśle hehehe. Żeby nie wspomnieć zdania H.Forda o zamknięciu 50-ciu najbogatszych a ustaną wojny.
26 lutego o godz. 15:07 4268
Mocny tekst Profesora…nie, nie Hartmana…Profesora Jana Zielonki, oczywiście na portalu Polityki. „Profesoruje” na niezłej uczelni, czyli Oxfordzie
Wyłowiłem na przynętę jedno zdanie:
„…Liberalizm nie broni mniejszości przed większością; to mniejszości – profesjonalni politycy, dziennikarze, bankierzy i śmietanka towarzyska – mówią większości, co jest dla nich najlepsze…”
26 lutego o godz. 15:10 4269
Ten tekst to normalnie szok.
Kolejny fragment:
” Liberałowie zamiast spojrzeć na siebie, wolą wytykać resztę palcami. Spędzają więcej czasu, wyjaśniając wzrost populizmu niż upadek liberalizmu. Nie chcą spojrzeć w lustro i zauważyć własnych niedociągnięć, które doprowadziły do wzmocnienia populistów na Zachodzie. To nie populiści byli u władzy, kiedy załamały się rynki finansowe. To nie populiści najeżdżali na inne kraje na podstawie wyprodukowanych dowodów, zostawiając je następnie, by gniły w rękach lokalnych watażków. To liberałowie, a nie populiści, tolerowali uchylanie się od podatków i rosnące nierówności, prześladowali demaskatorów obnażających niewygodne prawdy, a nawet torturowali więźniów.”
26 lutego o godz. 15:14 4270
miłośnik czarnych jagód
26 lutego o godz. 15:07 4268
A gdy już coś pójdzie nie tak, wysyła do boju przedstawicieli tej większości, by ginęli za ich interesy lub bronili ich życia i majątku.
Na ogół, się taka sztuczka udaje.
W wojsku i policji rzadko służą członkowie elit, raczej gołodupcy…..
26 lutego o godz. 15:17 4271
@wiesiek59
A zdanie:
„Liberałowie powinni zrobić to, czego populiści nie są w stanie: przedstawić wizję realistycznych – przenikających krajowe prawa i granice – rządów nad współczesną, poprzeplataną wieloma sieciami Europą.”
…to właściwie to samo co pisałem przy okazji Twojego linku o Kaleckiem.
Ja pisałem:
„Aby tezy Kaleckiego miały szanse na zaistnienie niezbędne jest chyba dzisiaj powołanie jakiegoś ciała politycznego i gospodarczego o światowym zasięgu który ujednoliciłby zasady gospodarcze (skala podatkowa, działalność instytucji finansowych, prawa pracowników), bo tak jedni będą wygrywać swoje sprawy kosztem innych, wymuszać decyzje na państwach które dla pozyskania biznesu będą się godzić na wszystko co im narzucą jakieś światowe megakorporacje, szantażować ludzi pracy.”
26 lutego o godz. 15:26 4272
miłośnik czarnych jagód
26 lutego o godz. 15:17 4271
To sprzeczne z egoistycznymi interesami elit,
Taka luźna koalicja jest w wielu sprawach możliwa, ale poddanie się dyktatowi jakiegoś rządu światowego?
Chyba nie…..
Nawet najsilniejsi gracze mają równie ciężkich gatunkowo przeciwników.
Nie wyobrażam sobie wspólnej gry elit anglosaskich i chińskich dla dobra świata….
No i tort do podziału- władza i prestiż.
Krajowe elity nawet najmniejszych państw wolą być pierwszymi w kraju niż jednymi z wielu w takiej organizacji.
26 lutego o godz. 15:53 4273
wiesiek59
Raczej ne miałem na myśli ciała politycznego coś dyktującego. Miałem na myśli jakiś byt – niekoniecznie instytucjonalny – którego zadaniem byłoby uzgodnienie jakiegoś globalnego credo co do wspólnych (nawet niewielu) wartości którymi powinny kierować się główni rozgrywający gospodarczego, globalnego dyskursu. Określenie równiez jakiejś perspektywy która definiuje wyzwania, a nie wszystko poddane co godzinnym sondażom, czy pseudodemokratycznym procedurom. Przecież dzisiaj naprawdę trzeba czasami podejmować trudne , niepopularne decyzje, a kto je podejmie kiedy co i rusz jakieś wybory. Przecież te wszystkie idiotyzmy demokracji ( do inwazji na Irak włącznie) to w myśl zasady: jak nie idzie w polityce, gospodarce, ludziom żyje się gorzej, to trzeba dać ludowi igrzysk, trzeba pokazać wroga który czyha na Twoje dobro – a dlaczego jesteś cały i zdrowy? Bo „wadza” czuwa żeby nic csię złego nie stało.
Można by długo i na temat, ale myślę, że jedną z przyczyn tego, że liberalizm znalazł się w takim położeniu jest jednobiegunowość świata. Monopol zawsze degenerował. Kiedy był ZSRR, to można było o nim różne bzdety pisać, ale on stanowił jakąś sensowną kontrofertę programową. Szczególnie dla krajów tzw. Trzeciego Świata. Kapitalizm musiał uważać, żeby nie przegiąć pały. A kiedy ZSRR się rozpadł i do władzy doszedł wiecznie napierd… Jelcyn to wtedy się zaczęło.
Temat rzeka.
Jeszcze raz.
Miałem na myśli globalny consensus co do kilku wartości.
Cały czas jestem pod wrażeniem islamskiego rozumienia więzi społecznych.
„Jednostka czuje się szczęśliwą kiedy wspólnota jest szczęśliwa”
A czy w cywilizacji zachodniej w ogóle istnieje takie pojęcie „więzi społeczne?”
26 lutego o godz. 16:11 4274
I dopiero na bazie tych kilku wartości i odzyskanych starych pojęć, którymi zawładnęli i zmienili zupełnie ich pierwotny sens Ci o których wspomina prof. Jan Zielonka można zacząć wnikać w szczegóły.
A te pojęcia to Wolność, ale obok niej zaraz odpowiedzialność, bo bez tego to za 2 tygodnie kolejne 23 osoby zabite przez jakiegoś amerykańskiego psychola któremu demokracja i tamtejsze rozumienie wolności wsadzi w łapy broń.
Nierówności społeczne. Ale jakie są ich granice. Na przykład Rawls.
Społeczna solidarność.
Bezpieczeństwo socjalne.
I jakaś globalna moralność. Ale też raczej minimum, bo tylko tyle jest w stanie cały świat zaakceptować.
26 lutego o godz. 18:20 4275
miłośnik czarnych jagód
26 lutego o godz. 15:53 4273
Co roku masz zloty „grupy trzymającej władzę”….
Czy będzie to Davos, czy inny Bilderberg.
Najbardziej wpływowi politycy, biznesmeni.
Przeważnie jednak z naszej kultury, arabska, azjatycka, jest słabo reprezentowana.
O czymś dyskutują przez kilka dni, konsultują, uzgadniają.
Cos z tego wynika?
Co do monopolu na projekcję siły, masz rację, świat wielobiegunowy załatwi problem.
Tyle że każdy upadek mocarstwa wznieca fale sejsmiczne w geopolityce.
Kolaps ZSRR niewielkie, upadek USA chyba będzie bardziej spektakularny. Kolos w końcu…..
A w wytworzonej próżni, będzie się działo…..
Zresztą, już podnoszą głowy mocarstwa regionalne.
Turcja rozpycha się dość solidnie.
26 lutego o godz. 18:23 4276
Renesans wartości…..
Turcja islamskie, Rosja prawosławne, Polska katolickie, AS wahabickie, swoje dołożą Chiny, Indie, Pakistan, USA, Francja, GB, Niemcy.
Renesans wartości?
Czy narzędzie polityczne?
27 lutego o godz. 8:18 4278
miłośnik czarnych jagód
„Cały czas jestem pod wrażeniem islamskiego rozumienia więzi społecznych.
„Jednostka czuje się szczęśliwą kiedy wspólnota jest szczęśliwa”
A czy w cywilizacji zachodniej w ogóle istnieje takie pojęcie „więzi społeczne?”
Przypomina mi się fragment jednej ( nie pamiętam której) z powieści Karola Bunscha z cyklu „Opowieści Piastowskie”
Młody Kosek mieszkaniec osady leśnej wyróżnił się w czasie wojny z Niemcami, zyskał nawet uznanie Księcia i miał szansę na karierę w grodzie. Po namyśle wrócił jednak do osady:
” Ostaję z wami – powiedział Kosek.
Z grupą ostajesz – odparł stary Sapek”
Ta więź, poczucie przynależności do grupy było tylko później zostało zniszczone w czasach feudalnych a w kapitalizmie jeszcze bardziej
Człowiek z natury jest „zwierzęciem stadnym” – ” siła w grupie” a jednak wmawia się ludziom , że najważniejszy jest sukces indywidualny.
Pamiętam, że w wojsku ( wtedy LWP ) były w ramach ćwiczeń wyścigi drużynowe – o wyniku drużyny decydował czas ostatniego. Jak ktoś osłabł, to koledzy brali jego plecak, jak który skręcił nogę to pozostali nieśli go na własnych ramionach.
Jak to się ma do rywalizacji typu ” zwycięzca bierze wszystko” ?
Tak to teraz niestety wygląda !
27 lutego o godz. 15:28 4279
Idąc po „Śladach”( „Ślady” to zbiór esejów i miniaturek filozoficznych) natknąłem się na zdania tej oto treści:
„Nade wszystko zaś prześwitywał przez ten obraz jakiś czas przyszły, w którym dobrom świata nie akompaniuje ani ujadanie pieniędzy, ani merdanie ogonem. W którym oszczędzony nam będzie niezmiernie głupi wybór między uczciwością a dobrobytem”
Niestety. Książka wydany w latach 30-tych ubiegłego stulecia nie okazała się być proroczą.
Wybór między uczciwością a dobrobytem w dzisiejszych czasach raczej jest nieunikniony. Naprawdę trudno jest połączyć życiowy sukces z prawością charakteru. No chyba, że jest się Redaktorem Wosiem.
Zawsze będzie trzeba wybierać czy merdać ogonem przed kimś i liczyć na to że zostanie się ministrem, marszałkiem – niekoniecznie Senatu – redaktorem w ważnej gazecie, pracownikiem Biura Podroży, listonoszem, moderatorem blogowych tekstów czy damą do towarzystwa.
Bez merdania ani rusz, nie zostaniesz kimś takim.
A czy będzie miał szanse zaistnienia w na rynku ktoś, kto uczciwie płaci swoim pracownikom pensje, te wszystkie ZUS-y, KRUS-y, dodatki za wysługę lat, kiedy wszyscy kombinują i tną koszty jak tylko się da. Niestety, jeżeli nie dostosujesz się do reguł rynkowej gry to idziesz z torbami i nie ma przeproś.
A jeżeli chcesz sprzedać swój towar rzetelnie wyprodukowany, zgodnie z wszelkimi normami i innymi rygorystycznymi wymogami, to musisz wiedzieć, że na rynku będzie on zmuszony konkurować z towarem którego jedyną zaletą jest jego cena. A poza tym Twój wyrób,Twoja usługa nie ma szans z reklamowanym na każdym słupie i w co drugim programie telewizyjnym chłamem którego jedyną zaletą jest, że daje kasę jego producentowi, bo w momencie wyjmowania z pudełka to rzekomo cacko rozpada się w rękach.
Niestety jeżeli chcesz dziiaj kasy musisz poddać się regułom panującym w obecnym modelu gospodarki, czyli zrobić z siebie mało estetyczną ale za to praktyczną tkaninę służąca do wiadomych czynności sanitarno-epidemiologicznych.
A autorem „Śladów” jest Ernst Bloch.
No, oczywiście parę osób – oprócz Redaktora Wosia – które nie dają się opisanym wyżej prawidłom i siedzą na kasie dałoby się jednak znaleźć.
Ale tylko parę.
1 marca o godz. 8:14 4280
Redaktor Woś rozmawia.
Rozmawia z Panem Niemcem Mullerem. Politologiem.
Przy okazji rozmowy Redaktor Woś snuje naprawdę ciekawe opowieści.
Oto jedna z nich. Konkretnie druga.
„Druga jest taka, że po wyborach 2015 roku to raczej liberalna opozycja zachowuje się jak opisywani przez pana populiści. Liberałowie wciąż mają problem z zaakceptowaniem wyborczego triumfu PiS. Niemal od początku go podważają. Słychać, że Kaczyński kupił ludzi obietnicami bez pokrycia. Opozycja roztacza też wizję, że PiS to siła antydemokratyczna, która na pewno nie odda zdobytej władzy. Dzieje się to w kompletnym oderwaniu od rzeczywistości, bo przecież Kaczyński jest w polskiej polityce od 30 lat i nieraz już akceptował swoje wyborcze porażki. A mimo to PiS przypina się łatkę populistów, antydemokratów i stawia w jednym szeregu z Erdoganem, Orbanem i Putinem. Czy to jest fair?”
Czyli jeżeli dobrze zrozumiałem Redaktora Wosia, redakcja Polityki to matecznik polskiego populizmu?
Przyznam, że odważna konstatacja, ale Redaktor Woś jest z tego znany i chwała mu za to.
Ja przynajmniej się za to nie obrażam.
1 marca o godz. 8:16 4281
Treść całej rozmowy w internetowej Gazecie.
1 marca o godz. 8:37 4282
A teraz drogie dzieci uśmiechniemy się i pomachamy wszystkim populistom.
Machamy, machamy, machamy…
1 marca o godz. 9:36 4283
@miłośnik czarnych jagód,
Bardzo dobry wywiad. Nie sadze by byl specjalnie promowany przez niektorych publicystow „Polityki” , gdyz J-W Muller wyraznie mowi rowniez o populizmie liberalnym. Czytajac zas niektore wynurzenia na lamach „Polityki” odnosi sie wrazenie, ze istnieje tylko jedna racja, gloszona przez publicystow „Polityki”. Jesl zas sa oni przekonani o absolutnej i jedynej racji swoich pogladow, zas niezgadzajacy sie z taze „racja” sa przykladem najgorszych odruchow ludzkich, to taka postawa miesci sie w definicji populizmu wg. J-W Mullera.
1 marca o godz. 13:32 4285
Fragment z wywiadu redaktora Wosia z Janem Wernerem Müllerem:
Mam jeszcze jedno praktyczne i fundamentalne dla ludzi takich jak ja pytanie: jak działać w dziennikarstwie w czasach populizmu? Jak pisać o spolaryzowanym świecie?
– Pytanie jest zasadne, bo media są częścią tego systemu. Niestety. W wielu krajach wyspecjalizowały się wręcz w czerpaniu zysków z polaryzacji. Technokraci mają swoje okopy. Populiści – swoje. Każdy obsługuje własnego odbiorcę. Coraz mniej jest miejsc, gdzie może dojść do pluralistycznego spotkania różnych racji. W Polsce też tak jest?
Niestety tak.
– No to ma pan odpowiedź na pytanie, jak nie powinny wyglądać media w czasach populizmu.
Tak, „media są częścią tego systemu”…
Ale jak to napiszesz to cię na portalu POLITYKI zbanują…
18 marca o godz. 7:18 4287
Szanowny Panie piszący pd nickiem @miłosnik czarnych jagód. Pozwoliłam sobie bez uprzedniej Pańskiej zgody skopiować fragment komentarza z dnia 26 lutego i przenieść go na blog red. Passenta. Chodzi o tekst prof. Jana Zielonki. Mam nadzieję że Pan nie będzie miał mi za złe, ta trafna opinia zasługuje na szerszy odbiór.
I prośba do red. R. Wosia o pozwolenie aby ten komentarz ukazał sie na Pańskim blogu.
19 marca o godz. 7:47 4288
żabka konająca
18 marca o godz. 7:18
Szanowny Panie piszący pd nickiem @miłosnik czarnych jagód. Pozwoliłam sobie bez uprzedniej Pańskiej zgody skopiować fragment komentarza z dnia 26 lutego i przenieść go na blog red. Passenta. Chodzi o tekst prof. Jana Zielonki. Mam nadzieję że Pan nie będzie miał mi za złe, ta trafna opinia zasługuje na szerszy odbiór.
19 marca o godz. 9:40 4289
Trochę czasu mi zajęło rozszyfrowanie komunikatu kierowanego niewątpliwie w moim kierunku, ale wkraczając na szlak klasycznej indukcji i posiłkując się jej zasadami nadałem poprzedniemu postowi taki oto sens:
@wiesiek59 jako osoba która wie pod którą wycieraczką znajdują się klucze do drzwi prowadzących do skromnej – tylko skromność przystoi prawdziwym ideowcom – blogowej izdebki, upublicznił w tym zakresie swoją wiedzę w celu umożliwienia swojej dobrej @żabce konającej poinformowania piszącego te słowa o wykorzystaniu w ramach swojej blogowej aktywności fragmentów jednego z moich komentarzy, albowiem treść tego komentarza nawiązuje w sposób zasadniczy do przekonań i gustów estetycznych @żabce konającej.
No a teraz po tym lakonicznym wstępie moja wyczerpująca odpowiedź.
Nie, nie mam za złe @żabko konająca.
19 marca o godz. 10:53 4290
A na Gazecie.pl…
…swoją drogą w poprzedniej epoce „na gazecie”, ale również „z gazetą” „w gazecie”, „gazetą” robiono różne rzeczy…
No dobrze zaczynam jeszcze raz.
A na Gazecie. pl nasz znajomy Redaktor Woś wsadza znowu kij w szprychy i ogłasza przy okazji jakichś projektów, czy prac obecnie rządzących:
„To koniec śmieciówek! Teraz biznes zrobi wszystko, żeby nowy kodeks pracy uwalić.”
Podstawowe pytanie które paść w tym momencie musi:
Czy to dobrze że nastąpił Koniec „tzw. śmieciówek”?
Drugie pytanie które również zapaść powinno przyjmie brzmienie następujące:
Czyje dobro ma na myśli autor tego projektu, a tym samym chyba również Redaktor Woś?
Zaryzykuje i odpowiem.
Na pytanie pierwsze moja odpowiedź brzmi „Tak”.
Drugie pytanie nie jest tak jednoznaczne i wymaga nieco skupienia podczas udzielania odpowiedzi.
Beneficjentami na pewno będą osoby które do tej pory występowały w roli śmieciowych środków produkcji, bo trzeba wiedzieć, że pracodawcy do prowadzenia swojej działalności niezbędne były zakupione, nabyte w ramach cywilizowanych transakcji finansowych jakieś środki trwałe które w jego zamyśle miały mu służyć przez lata w prowadzeniu skutecznej działalności i gospodarczej i środki mniej trwałe, czyli tzw śmieciowy pracownik, w którego posiadanie wchodził korzystając z użyczenia dysponenta nietrwałych środków produkcji, czyli rynku pracy.
Jest rynek produktów rolnych, rynek konsumentów, rynek niewolników, rynek usług.
Jest więc i rynek pracy.
Rynek pracy miał ofertę ( bezrobocie było dosyć duże) to pracodawca mógł grymasić, przebierać, wymieniać, reklamować bo wiedział, że oferta towaru jest nieprzebrana. Nie chcesz pracować, to na twoje miejsce znajdę i tak kolejnych jeleni.
Czyli, pracodawcy Pany!
A i tak co raz organizacje pracodawców ogłaszały pogotowia, bo ktoś tam chciał zmieniać zasady.
Ale wówczas czuwali z bronią u nogi„… profesjonalni politycy, dziennikarze, bankierzy i śmietanka towarzyska” (Specyfikacja grupy dokonana przez prof. Jana Zielonkę.
Aż tu w 2015 roku przez zupełny przypadek władzę przejęła.
Prasy za dobrej nie mają, a przyczyn tego stanu rzeczy jest zapewne wiele.
Kto wie, może położenie gwiazd jest niesprzyjające.
No i jeszcze o beneficjentach.
Myślę, że wbrew pozorom pracodawca też może w dłuższej perspektywie zyskać. Z niewolnika nie ma robotnika.
Oczywiście nie musi to być regułą, ale jestem pewny, że gospodarka kraju opartego na pracowniku którego godność jest po prostu szanowana jest bardziej zdrową aniżeli kraju w którym ludzie pracy traktowani są jak towar marnej jakości i przy pierwszej nadarzającej się okazji wymieniani jak jednorazowe szczoteczki do zębów.
19 marca o godz. 13:09 4291
A propos prof. Jana Zielonki którego myśli stałem się skutecznym – jak się okazuje – paskiem transmisyjnym to pragnę przypomnieć, że już w na początku kwietnie ukaże się wydana przez PWN książka profesora zatytułowana „Kontrrewolucja. Liberalna Europa w odwrocie” (Oxford University Press 2018).
Kontrrewolucja to chyba coś podobnego do kontrreformacji.
Ale wszyscy miłośnicy briiiidża wiedzą, że kontra może spotkać się jeszcze z rekontrą.
A żeby dodać kolorytu całej sekwencji zdarzeń to powiem jedynie, że w czasach kiedy parałem się grami i zabawami użytecznymi, po 12 w nocy na każdego rekontrującego, czekał jeszcze …Piłsudski, czyli kontra na rekontrę.
19 marca o godz. 16:22 4292
Szanowny Autorze, Kończę czytać Pana książkę. Mam wiele rożnych uwag. Chciałbym się podzielić nie ne blogu. Czy mogę prosić o adres.
19 marca o godz. 18:23 4293
miłośnik czarnych jagód
19 marca o godz. 9:40 4289
Lubię logicznie myślących…….
Nasz Gospodarz się opieprza, zajęty publikacjami w innych mediach.
Mógłby coś rzucić na żer takim sępom jak my.
Sępy komentujące światłe myśli, są już nieco głodne!!!
Miłośnicy brydża, do których się zaliczam, nazywaja to „Wąsy Piłsudskiego”…….
Niestety, prawdziwych brydżystów coraz mniej.
To wymierający gatunek…..
Jak człowiek był młody i piękny, potrafił grać 26 godzin, bez przerwy.
To se ne vrati…..nie ta kondycja…
20 marca o godz. 13:48 4294
Wszędzie tygodniami moderują, a u Wosia pełny luz, żadnej etykiety.
A jak można, to wątki tylko egzystencjalne.
„Co to jest nic? Pół litra na dwóch.”
Definicja Tischnera.
25 marca o godz. 7:44 4296
Czy na tym blogu moderacja trwa miesiącami?
27 marca o godz. 23:14 4297
Ten blog też już padł.
28 marca o godz. 8:49 4298
@JohnKowalsky
27 marca o godz. 23:14 4297
„Ten blog też już padł”.
Najwyraźniej…
A wielka szkoda.
28 marca o godz. 11:23 4299
wiesiek59
19 marca o godz. 18:23
…nie ta kondycja…
Nie, wiesiu, jednostka centralna słabiej pamięta, łączy i ma niższą przepustowość… a bridge jest wymagający… tam lipa, jak w kombinatoryce, rzadko daje dobry wynik…
29 marca o godz. 16:05 4300
dobrze, że nie latami!
29 marca o godz. 16:07 4301
r.wos@polityka.pl